To miejsce na stronie KPReh przekazujemy do dyspozycji Absolwentów, zapraszając do dzielenia się swoimi refleksjami na temat studiów, początków w zawodzie psychologa i doświadczeniem zawodowym.                                                                                          gabinetpsychologa.png

List od K.G.

 

Dzień dobry,

[...]

 

Jestem absolwentką psychologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Jana Pawła II w Lublinie, ukończyłam specjalizację psychologii
edukacji, twórczości, rodziny i rehabilitacji. Z perspektywy czasu
mogę powiedzieć, że coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że
wybór tej specjalizacji był jak najbardziej słuszny. I to z kilku
powodów.

Dzięki Bogu, udało mi się znaleźć pracę w zawodzie, na pełen
etat, w jednym z ośrodków rehabilitacyjnych dla dzieci i młodzieży,
głównie z mózgowym porażeniem dziecięcym. Pracuję z dziećmi w
wieku od 2 lat do 24, cierpiącymi z powodu różnych jednostkek
chorobowych, takich jak: MPD, Zespół Williamsa, Zespół Aspergera,
Zespół Coffina - Lowryego, przepuklina oponowo- rdzeniowa, stany po
operacjach guzów móżdżka itp. Są to zarówno dzieci w normie
intelektualnej, jak również z niepełnosprawnością intelektualną od
stopnia lekkiego aż do głębokiego.

Przygotowanie z zakresu psychologii rozwojowej, wychowawczej oraz
rodziny umożliwiło mi pozytywne przejście procesu rekrutacji do
pracy. Największym plusem w oczach pracodawców okazała się
psychologia rehabilitacji, znajomość metod diagnozowania i
usprawniania psychoruchowego dzieci i młodzieży.

Początki pracy zawodowej zawierały nieustanną wymianę wiedzy i
doświadczeń z innymi współpracownikami, absolwentami psychologii z
różnych warszawskich uczelni (UKS, UW). To co mnie zaskoczyło, to
fakt, że w gronie świeżo upieczonych absolwentek, tylko ja miałam
możliwość praktycznego poznania metod z zakresu diagnostyki
inteligencji w czasie studiów, z relacji koleżanek wiem, że
następowało to dopiero podczas pracy zawodowej. To, co jest także
charakterystyczne dla KUL-u, to nacisk na kompleksową, dokładną i
szczegółową diagnozę psychologiczną, co z kolei podkreślają
współpracowniczki z długim stażem pracy, podczas wspólnego
omawiania poszczególnych przypadków.

Specjalizacja psychologii edukacji, twórczości, rodziny i
rehabilitacji dała mi solidną wyprawkę zawodową, w postaci wiedzy
dotyczącej konkretnych jednostek chorobowych, na temat pracy z rodziną
z dzieckiem niepełnosprawnym, metod diagnozowania i usprawniania dzieci
i młodzieży z zaburzonym rozwojem psychoruchowym. dzięki czemu
wdrożenie się w praktykę zawodową przebiegało dość łagodnie.

Dodatkowym atutem specjalizacji, którą wybrałam jest otrzymanie
przygotowania pedagogicznego, co daje szansę podjęcia pracy zarówno w
placówkach oświatowych (szkoła, dom dziecka, sosw) jak również w
zakładach opieki zdrowotnej (ośrodki rehabilitacyjne), co jest bardzo
istotne w czasie, gdy rynek pracy nie oczekuje z otwartymi ramionami na
świeżo upieczonych absolwentów studiów.

Jeśli chodzi o moje przemyślenia dotyczące zmian - gdyby zwiększono
(co raczej pewnie z cudem graniczyłoby) ilość godzin na psychologii,
fajnie byłoby, gdyby zajęcia były tak prowadzone jak u dr Wiącka
(praktyczne zajęcia okazały się nieocenione) lub, gdyby można było
jeszcze organizować wyjścia (domyślam się, że to marzenie) np. do
ośrodków terapeutycznych (wczesnej interwencji, ośrodków dla dzieci
z autyzmem), gdzie studenci mogliby zobaczyć, na czym polega praca
terapeuty. To, co rzuca mi się w oczy, szczególnie na szkoleniach, na
które uczęszczam, żeby doskonalić warsztat pracy - często się
zdarza, że osoby, niezależnie od wieku czy kierunku, z krótkim
stażem pracy, mają trudność w nauczeniu dziecka z zaburzonym
rozwojem, konkretnej umiejętności - chodzi o to, że trudno nam
przyjąć, że musimy dziecko uczyć czegoś od podstaw, ale co to
znaczy od podstaw (w tej chwili przyszła mi na myśl sytuacja z
ćwiczeń z niepełnosprawności sprzężonych, kiedy była analogiczna
sytuacja jak do tych, ze szkoleń, kiedy nam dr Wiącek pokazywał nam
ten sposób myślenia, zwracania uwagi na podstawy, na niuanse), że
musimy zacząć od prozaicznych czynności, np. włączenie -
wyłączenie grającej zabawki, a dla nas, jest to często niepojęte,
bo szukając megarozwiązań, zapominamy o tych najprostszych i
najważniejszych, przez co możemy nieopatrznie oczekiwać od dziecka
czegoś, czego np. nie jest w stanie zrobić.

Chyba się za bardzo rozpisałam. Pozdrawiam serdecznie całą Katedrę
:)

 K.G.

Autor: Katarzyna Mariańczyk
Ostatnia aktualizacja: 22.10.2014, godz. 21:34 - Karolina Krzysztofik