Jesteśmy w tym miejscu, ponieważ przywiodła nas tu długa i niełatwa droga. Dla mnie zaczęła się ona ponad piętnaście lat temu, wraz z naiwnym jeszcze wówczas postanowieniem, że chciałbym poświęcić się zdobywaniu mądrości. Myśl o stopniu doktora – choć stanowiąca wtedy odległe, nie do końca wyraźne marzenie – wydawała się na tej drodze naturalnym krokiem. Wówczas, a także przez wiele kolejnych lat, myślałem o doktoracie jako o pierwszym naprawdę doniosłym osiągnięciu naukowym, będącym moim własnym sukcesem. Dziś mogę powiedzieć, że takie postrzeganie nadawanego mi właśnie stopnia, choć z pewnością prawdziwe, nie jest pełne. Dlaczego?
25 czerwca 2021 roku w Sali Senatu KUL odbyła się na Wydziale Filozofii uroczystość wręczenia dyplomów doktora habilitowanego i promocji doktorskich.
Słowo powitalne wygłosił Dziekan Wydziału Filozofii prof. Marek Lechniak, a następnie słowo dla nowo promowanych wygłosił Prorektor ds. studentów i doktorantów – Pan prof. Krzysztof Narecki.
Następnie Dyrektor Instytutu Filozofii prof. Piotr Kulicki przedstawił sylwetki naukowe droktorów habilitowanych.
Dyplomy otrzymali:
- dr hab. Wojciech Daszkiewicz
- dr hab. Artur Mamcarz-Plisiecki
- dr hab. Robert Kublikowski
- dr hab. Karolina Kochańczyk-Bonińska.
W imieniu droktorów habilitowanych przemowę wygłosił dr hab. Wojciech Daszkiewicz.
Następnie Pan Prorektor prof. Krzysztof Narecki przyjął przysięgę od doktorantów i P.T. Promotorzy, lub w ich zastępstwie dziekan, dokonali aktu promocji.
Osoby promowane:
- dr Jacek Jarocki - promotor prof. Piotr Gutowski
- dr Gabriel Ragan - promotor ks. prof. Andrzej Maryniarczyk, promował Dziekan prof. Marek Lechniak
- dr Robert Puzia - promotor ks. prof. Andrzej Maryniarczyk, promował Dziekan prof. Marek Lechniak
- dr Artur Przechowski - promotor o. prof. Marcin Tkaczyk, promował Dziekan prof. Marek Lechniak
- dr Tomasz Grębski - promotor prof. Piotr Kulicki.
W imieniu nowo wypromowanych doktorów przemowę wygłosił dr Jacek Jarocki.
Wszystkim Państwu, nowo wypromowanym Doktorom, Promotorm
i Doktorom Habilitowanym serdecznie gratulujemy!
Wojciech Daszkiewicz
Magnificencjo, Drodzy Profesorowie Instytutu Filozofii, Szanowni Państwo,
przypadł mi w udziale zaszczyt zabrania głosu w imieniu doktorów habilitowanych. Choć nie czuję się najgodniejszym reprezentantem osób odbierających dyplom habilitacyjny, postaram się sprostać temu zadaniu, na miarę moich możliwości.
Zwrócę uwagę na trzy kwestie:
- Po pierwsze, dzisiejsza uroczystość jest niewątpliwie osobistym sukcesem moich koleżanek i kolegów, wyrazem determinacji oraz wytrwałości w wypełnianiu kryteriów określonych przez odpowiednie ustawy. Efektem tych zmagań, często z samym sobą oraz z innymi przeciwnościami były rozprawy habilitacyjne, które zostały ocenione pozytywnie zarówno przez specjalnie do tego powołane komisje jak i przez Radę Instytutu Filozofii. I w tym kontekście jest to niewątpliwie nasz osobisty sukces, z którego się cieszymy i który należy celebrować.
Jednakże jest to sukces który stanowi dla nas wezwanie do dalszej pracy naukowej na rzecz Uniwersytetu. Co prawda pracujemy na swój własny rachunek, ale równocześnie mamy obowiązek promowania oraz intelektualnego kształtowania przyszłych magistrów i doktorów. Jest to olbrzymia odpowiedzialność, która wymaga nie tylko odpowiednich predyspozycji intelektualnych ale także moralnych. W tym kontekście należy pamiętać, że jesteśmy karłami na barkach olbrzymów, zostaliśmy intelektualnie ukształtowani w określonej tradycji filozoficznej oraz w konkretnym Uniwersytecie. Składając podpis potwierdzający odebranie dyplomu w specjalnej księdze znaleźliśmy się obok naszych mistrzów, którzy tworzyli lub tworzą oblicze Wydziału Filozofii oraz naszego Uniwersytetu. Teraz losy Wydziału zależą także od nas. - Po drugie zwykło się mówić, że „sukces ma wielu ojców”, zatem nie byłoby nas tutaj bez wsparcia konkretnych osób. Przede wszystkim składam podziękowania naszym najbliższym, którzy umożliwili nam w miarę spokojną pracę nad rozprawami habilitacyjnymi. Ja osobiście dziękuję mojej żonie oraz teściowej, które bardzo mi pomogły odciążając mnie w opiece nad dziećmi. Moi koledzy zapewne także mają dług wdzięczności wobec swoich najbliższych. Ponadto chciałbym wyrazić słowa wdzięczności naszym mistrzom oraz tym, którzy poprzez cenne rady albo samą obecność dopingowali nas przy pisaniu. Tego wsparcia nie da się wycenić, ale bez niego nie byłoby tej niszy, w której można pisać oraz pytać. Każdy z nas ma komu dziękować, ja korzystając z okazji chciałbym podziękować profesorom naszego Wydziału, którzy mnie intelektualnie ukształtowali i bez których nie byłoby mnie tutaj. To dzięki nim zdałem sobie sprawę z aktualności słów Arystotelesa z „Zachęty do Filozofii”, że „tylko filozof żyje ze wzrokiem skierowanym na naturę i na to, co boskie, i tak, jak dobry sternik umocniwszy swe życie w tym, co jest wieczne i niezmienne, tam zarzuca kotwicę i żyje według własnej woli”.
- Po trzecie dziękuję władzom uczelni za tę uroczystość, która czyni istotnym i ważnym nasz awans naukowy, a jednocześnie jest dla nas świętem i nagrodą. Świętem – bo to dzień, w którym zostaliśmy włączeni do grona pracowników samodzielnych, a nagrodą – ponieważ na ten dzień pracowaliśmy czasami kilkanaście lat.
Jacek Jarocki
Szanowny Panie Rektorze,
Panie Dziekanie, Państwo Profesorowie,
Koledzy Doktorzy, Drodzy Państwo!
Bardzo dziękuję za możliwość przemawiania w imieniu moich Kolegów Doktorów Wydziału Filozofii. Choć ta wypowiedź uwzględnia moje własne doświadczenia, mam nadzieję, że okażą się one wystarczająco uniwersalne, by stały się wspólnym głosem nas wszystkich.
Jesteśmy w tym miejscu, ponieważ przywiodła nas tu długa i niełatwa droga. Dla mnie zaczęła się ona ponad piętnaście lat temu, wraz z naiwnym jeszcze wówczas postanowieniem, że chciałbym poświęcić się zdobywaniu mądrości. Myśl o stopniu doktora – choć stanowiąca wtedy odległe, nie do końca wyraźne marzenie – wydawała się na tej drodze naturalnym krokiem. Wówczas, a także przez wiele kolejnych lat, myślałem o doktoracie jako o pierwszym naprawdę doniosłym osiągnięciu naukowym, będącym moim własnym sukcesem. Dziś mogę powiedzieć, że takie postrzeganie nadawanego mi właśnie stopnia, choć z pewnością prawdziwe, nie jest pełne.
Dlaczego?
Zacznę od pytania: czy stopień doktora to osiągnięcie wyłącznie naukowe? Oczywiście w znacznej mierze tak: w ciągu ostatnich lat wszyscy nominowani dziś doktorzy posiedli liczne sprawności, zgłębili jakąś dziedzinę, zbudowali i udoskonalili swój warsztat. Ale kiedy przypomnę sobie siebie na początku pierwszego roku studiów doktoranckich, widzę zupełnie inną osobę w znacznie szerszym sensie. Otóż gdy mówię, że te kilka lat, które spędziliśmy na pisaniu pracy, możemy nazwać owocnie spędzonymi, mam na myśli to, że rozwinęliśmy się nie tylko intelektualnie, ale również – jakkolwiek wzniośle to nie zabrzmi – moralnie. Innymi słowy: w międzyczasie dojrzeliśmy, przeszliśmy pewien proces wewnętrznej przemiany. Każdy z nas, kto zajrzy w głąb siebie, z pewnością dostrzeże różnicę między tym, kim jest teraz i tym, kim był jeszcze kilka lat wcześniej. To najlepszy dowód na to, że efektem studiów doktoranckich są nie tylko dwie litery przed nazwiskiem i kilkusetstronicowa praca. To coś znacznie więcej, o czym być może niekiedy zapominamy, a co kształtuje nas na całe dalsze życie.
Drugie pytanie, które chciałbym zadać, brzmi: do jakiego stopnia świętowany dziś sukces to istotnie nasza zasługa? Nie ulega wątpliwości, że każdy z nas poświęcił setki, jeśli nie tysiące godzin samodzielnej pracy, by stać w tym właśnie miejscu. A jednak nie byliśmy sami – o czym dobrze wiedzą ci z nas, stanowiący być może większość, którzy miewali gorsze chwile, momenty zwątpienia i zagubienia. Uniwersytet to przecież w swym źródłosłowie wspólnota uczących i nauczanych. Nie ma chyba drugiej takiej instytucji, w której tak doniosłą rolę odgrywałaby relacja mistrz – uczeń, stanowiąca od setek lat sedno uprawiania nauki. Mam wrażenie, że w filozofii rola mistrza jest jeszcze donioślejsza: od czasów Talesa z Miletu filozofowie zbierali się wokół nauczycieli, inspirowani ich miłością do prawdy i zadziwieniem światem. Tradycje te przetrwały aż do dziś. Obcując na co dzień z naszymi Mistrzami, w twórczym środowisku katedr i instytutów, mamy niekiedy tendencję, by marginalizować ich znaczenie. Dlatego warto podkreślić, że nasz sukces sięga korzeniami daleko poza nas samych.
Obie te cechy studiów doktoranckich, które dla mnie odegrały tak wielką rolę – wewnętrzna przemiana oraz praca w twórczym środowisku życzliwych ludzi – świadczy o tym, że okres uwieńczony nadanym dziś stopniem kształtuje nas w o wiele szerszym sensie niż mogłoby się wydawać. Przed chwilą składaliśmy przysięgę po łacinie. Ktoś mógłby spytać: dlaczego w tym języku, a nie w którymś z języków nowożytnych, na przykład po angielsku, w którym piszemy artykuły i składamy granty? Odpowiedź wydaje się prosta: otóż dlatego, że w swoim rdzeniu uniwersytet wciąż istnieje przede wszystkim po to, by karmić nas niezmiennymi wartościami, dla krzewienia których powstał: prawdą, dobrem i pięknem. Za te wartości pragnę mojej Alma Mater i moim Mistrzom wyrazić szczerą wdzięczność.
Dziękuję.
Ostatnia aktualizacja: 01.09.2021, godz. 20:15 - Andrzej Zykubek