Wstęp

 

 

Zawarte w tej książce rozważania nad filozofią Karola Wojtyły mają charakter szkicowy. Nie stanowią zupełnego jej przedstawienia. Jednakże starałem się uchwycić węzłowe czy też istotne i charakterystyczne momenty tej filozofii. Dlatego też przemyślenia te mogą, przynajmniej mam taką nadzieję, przybliżać obraz całości i ukazywać jej specyfikę. Eseje powstawały w dość długim czasie i były – prawie wszystkie – publikowane na przestrzeni przeszło czterdziestu lat. Dlatego występują w nich pewne różnice, co spowodowane było nowymi publikacjami Karola Wojtyły, moim dojrzewaniem, wnikaniem w materię, pogłębianiem spojrzenia intelektualnego. Prócz tego trzeba dodać, że niektóre interpretacje wynikają nie tylko z lektury pism Wojtyły, ale również z dyskusji seminaryjnych czy odbywających się przy rozmaitych innych okazjach, jak sympozja naukowe i inne spotkania. Jest tu jeszcze jedna rzecz, która powinna być podkreślona. Starałem się oczy-wiście ukazać tę filozofię w postaci neutralnego obrazu przedstawianych poglądów, ale jest też on wynikiem pracy zaangażowanej, gdyż analizy Karola Wojtyły na tle ówcześnie uprawianej filozofii stanowiły nowość, budziły tak sprzeciw, jak i akceptację oraz chęć kontynuacji (jak było w moim przypadku). Często krytyka wynikała z tego, że przedstawiana koncepcja była rzekomo zbyt mało filozoficzna, co w rzeczywistości znaczyło, że nie zgadzała się z poglądami krytykującego. Nie znaczy to natomiast, że akceptacja była bezwarunkowa i oznaczała zawsze jednoczesny brak krytycyzmu. I dobrze, bo nie byłoby to zgodne z intelektualną postawą Autora, który był bardzo tolerancyjny w swoim działaniu naukowym i pedagogicznym i starał się – przynajmniej tak to widzę – prawdy poszukiwać wspólnie ze swoimi studentami i współpracownikami, pomagać im w intelektualnym (i nie tylko) spełnianiu się, ale też zarazem pozostawiał wiele miejsca na ich samodzielność i osobiste dążenia do prawdy. Nigdy nie narzucał swoich poglądów. Jednak równocześnie był polemiczny wobec wysuwanych propozycji. Mniej się to przejawiało w ich krytyce, a bardziej w pewnego rodzaju „korektach” tych propozycji, polegających na wskazywaniu własnych rozwiązań i ich obronie, w miejsce tych, z którymi polemizował i których nie przyjmował. Swoją postawą, swoim działaniem – szczególnie na seminariach – zachęcał do odwagi myślenia, ale swoich poglądów bronił zdecydowanie i konsekwentnie, choć zawsze z szacunkiem dla adwersarzy, zgodnie z łacińskim adagium suaviter in modo, fortiter in re.

 

Analizy dokonane przez Wojtyłę w pracach filozoficznych charakteryzują się wielką precyzją i subtelnością. Dzięki temu odkrywają one nie widziane dotąd struktury bytowe, ich wzajemne związki i zależności. Ukazują rzeczywistość jako strukturę złożoną, której poznawanie domaga się odpowiednich narzędzi do ujmowania każdego z jej elementów czy aspektów, narzędzi dostosowanych do sposobu istnienia rzeczy. Szczególnie wyraźne jest to w analizach człowieka, którego złożoność domaga się też różnych i złożonych metod. W poszukiwaniu odpowiednich narzędzi poznawania i refleksji odzwierciedlają się dążności Autora do syntezy kilku prądów filozoficznych: przede wszystkim arystotelesowsko-tomistycznego, który jest jakby pniem ontologicznym jego rozważań; kantowskiego, z jego koncepcją osoby; oraz fenomenologicznego, drążącego wnętrze człowieka. Synteza ta jest z jednej strony wzajemnym wzbogacaniem wszystkich elementów składowych, z drugiej zaś żaden z nich w ostatecznym wyrazie nie pozostaje w pierwotnej postaci ani w pierwotnej funkcji, ale nadana mu jest nowa postać i nowa funkcja oraz staje się elementem nowego kształtu filozoficznego.

 

Powstała całość jest nowa, choć zawiera w sobie istotne – poznawczo ujęte – właściwości pierwotnych składników, które też są przecież złożone. Dlatego można przy budowaniu tej całości przyjąć niektóre ich właściwości, a pomijać te, które uznane zostały za sfalsyfikowane, jak na przykład element idealistyczny (esse = percipi), o którym Karol Wojtyła pisze, że „ten sposób podejścia utrzymuje się w filozofii nowożytnej – w rozmaitych subtelnych odcieniach – od Berkeleya poprzez Kanta aż do Husserla”[1] (oczywiście takich przykładów jest o wiele więcej). Natomiast filozofia arystotelesowsko-tomistyczna, posiadając mocny kościec ontologiczny, zbyt mało jednak przywiązywała uwagi do wnętrza człowieka, do jego subiektywności, koncentrując się na obiektywnej (przedmiotowej) stronie jego bytu. Dotyczyło to również jej koncepcji osoby, dlatego inspiracja filozofią Kanta dała tak bogate wyniki. Zestawienie tych wszystkich elementów różnych filozofii okazało się nadzwyczaj płodne. Przede wszystkim uzyskana została pewna komplementarność, uniwersalność spojrzenia na człowieka, która dała nowy jego obraz. Oczywiście nowe są też narzędzia poznawcze, nie w tym sensie, że żadne z nich nie było jeszcze znane, ale w tym, że jeśli niektóre nawet były już znane, to zostały na nowo zinterpretowane i zostały przyjęte w tym typie filozofii wchodzącej w syntezę, w którym nie były dotąd stosowane. Właśnie ich tam umiejscowienie pozwala uzyskać nowe i ciekawe rezultaty. W ten sposób została przekroczona wyłączność uzyskanego obrazu w jednym rodzaju filozofii oraz wyłączność stosowanej dotychczas w nim metody. Jedno i drugie zostało wzbogacone, a także zostały przekroczone granice między różnymi typami filozofii, dotąd nieprzekraczalne.

 

Z jednej strony pozostała wizja realistyczna, dzięki której uniknięto jednostronności świadomościowego subiektywizmu, a z drugiej strony zostały wypełnione zbyt mało wykorzystane w tomistycznej filozofii obiektywistycznej możliwości głębszego zajrzenia we wnętrze człowieka, zobaczenia go niejako od środka (że one jednak znajdują się tam, chociaż w niewystarczającym zakresie, widać w analizach struktury działania zastosowanych do etyki przez Etienne’a Gilsona, a przede wszystkim Jacka Woronieckiego). Nie była to ekstrapolacja, postawienie obok siebie obcych czy choćby tylko niespójnych wizji, ale ujęcie jednej i drugiej dzięki bardziej podstawowemu doświadczeniu człowieka – zgodnego zarazem z ontologią tomizmu, a dzięki doświadczeniu człowieka przez jego przejawy, szczególnie czyny, zgodnego także z fenomenologiczną dążnością do szczegółowego analizowania konkretnych przejawów działań człowieka.

 

Z drugiej zaś strony, inspirując się Kanta koncepcją osoby, a przez to uwypuklając rozróżnienie między naturą a osobą w człowieku, Wojtyła uniknął jednak kantowskiej deprecjacji ludzkiej materialności, cielesności, całej doświadczalnej strony człowieka. Choć aspekt natury, cielesności w jego koncepcji nie ma równorzędnego znaczenia z aspektem osobowym, nie pełni takiej samej funkcji w całości ludzkiego bytu, to jednak jest elementem istoty człowieka, posiada swoiste wartości i pełni tylko jej właściwe funkcje życiowe. Wyraźnie jest to pokazane w jego pracach filozoficznych (Osoba i czyn, Miłość i odpowiedzialność) i teologicznych (Mężczyzną i niewiastą stworzył ich). Dokonując syntezy obiektywności i subiektywności człowieka, uwyraźniając różnicę między jego naturą a osobą, wskazując istotne (a często i nowe w stosunku do już przyjmowanych) dla życia relacje międzyludzkie i międzyosobowe, Wojtyła prowadzi do odkrywania ich wartości. Dlatego analizy i ustalenia dokonane w Osobie i czynie mają duże znaczenie dla rozważań społecznych, zarówno na płaszczyźnie filozoficznej, jak teologiczno-duszpasterskiej, także później, w okresie papieskim.

 

W wyniku takiego działania doszło właśnie do syntezy różnych stanowisk filozoficznych, czyli jak pisze poruszając się w Osobie i czynie pomiędzy jednym i drugim pojęciem bazowym [tomistycznym i fenomenologicznym – J.G.] (co wynika z funkcji przekładu: tłumacz znajduje się zawsze pośrodku, pomiędzy dwoma językami), starałem się – o ile możności jedno z tych pojęć odsłonić przez drugie, a nie przesłonić, to znaczy nie wykluczyć”[2].

 

Można to wyjaśniać w ten sposób, że podstawowe doświadczenie wyrażające się w pojęciach jednej bazy okazało się możliwe do interpretacji przez pojęcia drugiej, dzięki czemu uzyskano zgodną, organicznie integralną całość. Właśnie bezpośrednie doświadczenie człowieka, o dwojakim charakterze czy też dwojakiego rodzaju, bo od zewnątrz i od wewnątrz, a także zmysłowe a zarazem intelektualne, pozwala sprowadzić te trzy rodzaje wizji człowieka, trzy rodzaje wyrażających je pojęć, do wspólnego mianownika, dzięki czemu umożliwiona została organiczna i twórcza ich synteza, a nie proste sumowanie składników obcych sobie. Dało to impuls do pewnego rodzaju ekumenizmu filozoficznego, dzięki któremu podkreślona zostaje wartość multikulturalizmu filozoficznego, pozwalającego widzieć wartość w każdym rodzaju myślenia filozoficznego, nie wykluczającym żadnego, choć jakby nakazującym szukanie dla każdego z nich właściwego miejsca i funkcji w wielkim gmachu filozoficznej całości.

 

Często się zdarza, że subiektywne odkrycie jakiejś nowości prowadzi do zaprzeczenia i porzucenia dawnej myśli. Nowa staje się jedyną wartością, a stara zostaje zdegradowana i odrzucona. Na początku swej drogi filozoficznej, w tajnym seminarium duchownym w czasie wojny, a następnie na wydziale teologicznym UJ, oraz w rzymskim Angelicum, Karol Wojtyła poznał tomizm i zachwycił się nim ze względu na jego obiektywizm oraz całościową i spójną wizję rzeczywistości, czemu dał bardzo mocny i wyraźny wyraz nawet w prywatnej korespondencji. Dalsze studia – prowadzące najpierw drogą mistyki Jana od Krzyża, zagłębiającą się we wnętrze człowieka i pokazującą jego znaczenie, a następnie drogą Maxa Schelera, który owo wnętrze analizował w nowy sposób, idąc za Kierkegaardem oraz Husserlem i innymi mistrzami fenomenologii, chociaż zarazem do pewnego stopnia je zautonomizował – spowodowały zwrócenie uwagi na wnętrze człowieka. Zarazem pozwoliły na nabranie pewnego dystansu do skrajności metody schelerowskiej, która zdawała się podkreślać wyłączność subiektywizmu i wykazywała pewnego rodzaju niechęć do racjonalizmu, na przykład przez podkreślanie poznawczych możliwości emocji. To wszystko w pracy habilitacyjnej prowadziło do zanegowania możliwości oparcia etyki na tej filozofii. Jednak pozostało wiele innych elementów jego filozofii, które zostały krytycznie zanalizowane, zaakceptowane i przyjęte.

 

Scheler nie tylko pozostawał w niezgodzie z filozofią arystotelesowską i tomistyczną, ale również krytycznie odniósł się do filozofii (etyki) Kanta, ze względu na jej formalizm. Ale nie to zostało z niego przejęte. Dalsze badania doprowadziły do uznania subiektywności (nie subiektywizmu), czyli podmiotowości jako konstytutywnego elementu człowieka. Równocześnie poprzez Schelera Wojtyła doszedł do koncepcji Kanta, tak mocno przezeń krytykowanego, w myśli którego jednak znalazł ważną dla dalszego rozwoju swojej filozofii człowieka koncepcję osoby, a dla etyki koncepcję powinności (normy) moralnej.

 

Szczególnie znaczące są analizy struktur i właściwości osobowych, jak podmiotowość, świadomość, przeżycie, sprawczość i tym podobne. Dzięki wnikliwości i subtelności mają one olbrzymie znaczenie dla zrozumienia całości bytu ludzkiego, a szczególnie wolności i moralności. Dla uwypuklenia tych uwag można odwołać się do przykładu Jana Dunsa Szkota, średniowiecznego konkurenta Tomasza z Akwinu. Z powodu swoich bardzo subtelnych analiz przez następców zwany był doctor subtilis. Tutaj mamy coś podobnego.

Nie zostały w tej książce podjęte zagadnienia ludzkiej pracy, tak ważne i tak mocno podkreślane zarówno w okresie przedpapieskim, w artykułach filozoficznych, w wypowiedziach o charakterze teologicznym i duszpasterskim, jak i w okresie papieskim, by wspomnieć choćby encyklikę Laborem exercens. Wszystkie te zagadnienia zostały przedstawione wcześniej, w książce Ziemski los człowieka. Jana Pawła II myśl o pracy (Lublin 2004), i nie ma powodu by je tutaj powtarzać.

 

Zasadniczo (i zgodnie z tytułem książki) przedstawiona została filozofia Karola Wojtyły, czyli jego działalność naukowa z okresu przedpapieskiego. Ale z konieczności wchodzę też na teren teologii i okresu późniejszego, w którym filozofia jest podłożem rozwiązywania zagadnień teologicznych, lecz zarazem jest przez to w pewnym wymiarze sama. Można powiedzieć, że teologia Wojtyły stanowi pewnego rodzaju dopełnienie filozofii. Jest to konsekwencja poznawczego podejścia do człowieka – dzięki doświadczaniu człowieka takiego, jakim się przejawia, dzięki doświadczeniu i przeżyciu sfery cielesności (natury) oraz sfery osobowej (psychicznej i duchowej) Autor uzyskał także wgląd w sferę przeżyć wiary, przeżyć religijnych. Dzięki temu zarysował (a może to nawet więcej niż zarys) całościowy obraz człowieka.

 

Trzeba również wyjaśnić, dlaczego w tym opracowaniu posługuję się kilkoma wydaniami Osoby i czynu. Przede wszystkim z tego powodu, że analizuję słowa Autora, który odnosił się do pierwszego wydania tego dzieła i do rozproszonych w czasopismach naukowych mniejszych studiów. Jednakże później spuścizna Wojtyły (tutaj głównie chodzi właśnie o Osobę i czyn) została w Instytucie Jana Pawła II KUL na nowo zredagowana, poprawiona i uzupełniona, co zostało przez Autora zaaprobowane, więc w późniejszym okresie jego myśl przedstawiana była w oparciu o to wydanie. Z tych powodów też (choć nie tylko) w przedstawianej tutaj książce występują pewne powtórzenia.

 

Uczynienie Karola Wojtyły biskupem i kardynałem zapoczątkowało jego stopniowe odchodzenie od prac filozoficznych, a wybór na papieża zakończył definitywnie, wydawało się, jego przygodę z Panią Filozofią. Niewątpliwie stało się to ze szkodą dla filozofii, choć zarazem z wielkim pożytkiem dla Kościoła, chrześcijaństwa i świata. Jaką stratę poniosła filozofia, można odczytać choćby z kart tej tutaj książki, przede wszystkim mając na uwadze głębokie i bardzo subtelne analizy człowieka. Jakie jeszcze mogły być w ich dalszym rozwoju i w odniesieniu do innych zagadnień, można tylko przypuszczać, czytając Jego dzieła. Jednakże dzieła Karola Wojtyły nie można widzieć tylko w postaci filozoficznego niespełnienia w pracy akademickiej, bo w działalności papieskiej zarówno świat religii, jak i świat świecki zyskały nowe impulsy, nowe siły dążenia do istotnych wartości. Szerzej otwierały się na siebie wzajemnie, a także na poszukiwania nowych dróg dla siebie i dla rozwiązań problemów wynikających z rozwoju cywilizacji. Stało się to także, między innymi, dzięki uprzedniemu wysiłkowi intelektualnemu, dzięki „profesorskiej”, uniwersyteckiej pracy nad filozofią. Właśnie tamte przemyślenia, szczególnie nad człowiekiem, ludzką wspólnotą i moralnością, które były głównymi tematami jego wypowiedzi, obok oczywiście przejęcia się Ewangelią, były drogowskazem duszpasterskiego działania Jana Pawła II. One też były teoretyczną stroną jego postawy życiowej, życzliwości i szacunku dla każdego i traktowania każdego jako bliźniego. Nie można przecież pominąć inspiracji wiary i Ewangelii w Jego przemyśleniach filozoficznych. Inspiracja, a nie zastępowanie zasad i tez myślenia naturalnego tezami wiary lub na odwrót, nie tylko nie przeszkadza w poszukiwaniu jedności tych dwu dziedzin życia i kultury, ale pomaga w integracji konkretnej, pojedynczej osoby oraz społeczności. Jedności tej poszukiwał także w łączności ze współczesną nauką, zapraszając do wspólnej pracy, do myślenia, rozmowy i dyskusji filozofów, teologów i uczonych różnych nauk, najpierw w Krakowie, a później w Castel Gandolfo. Przyjmował bowiem, że nie ma wielości prawd, że prawda jest jedna, choć ukryta i niełatwa do uchwycenia, jeszcze nie znaleziona, ale tym bardziej należy jej poszukiwać.

 

Filozofia może, i powinna nawet, oddziaływać na sposób życia i działania w każdym jego momencie. Jeśli bowiem ktoś przeszedł nawet krótki odcinek ścieżki filozoficznej, jeśli zabłysła mu i ujęła go miłość mądrości, która nadaje życiu piękno, tego życie zostało wzbogacone wielką wartością. Bowiem filozofem można być także poza uniwersytetem, w życiu codziennym, prywatnym i publicznym, co bardzo dobitnie pokazał Karol Wojtyła, z katedry uniwersyteckiej przechodząc do życia codziennego, łącząc się serdecznymi relacjami z wieloma ludźmi, ze swoimi parafianami i diecezjanami, z uczonymi, artystami, a przede wszystkim z młodymi, a następnie łącząc się z całym światem w okresie pontyfikatu. Jest to jeden z dobrych wzorów dla wszystkich zainteresowanych filozofią czy ją studiujących bez względu na dalsze koleje życia. Filozofia bowiem nie powinna pozostawać jedynie w murach uniwersyteckich, w odosobnieniu sfery intelektualnej, w platońskiej pleromie oddzielonej i oddalonej od zwyczajnego życia w świecie, ale powinna właśnie bogacić je przeżyciem odkrytych wartości, niejako stać się doskonałością, cnotą życia.

 

Niniejsza książka jest przynajmniej częściową spłatą długu i wyrazem wdzięczności wobec Mistrza, któremu zawdzięczam większość filozoficznego i życiowego ukształtowania.

 

[1] Osoba i czyn, Lublin 2011, s. 95, przyp. 20. [Jeśli w przypisie przy tytule publikacji nie podano nazwiska autora, chodzi o Karola Wojtyłę / Jana Pawła II – przyp. red.]

[2] Słowo końcowe [dyskusji nad Osobą i czynem], „Analecta Cracoviensia”, 5–6(1973–1974), s. 258.

 

[galkowski_szkice_wprowadzenie_i_wstep.pdf]

 

Autor: Andrzej Zykubek
Ostatnia aktualizacja: 17.07.2017, godz. 20:20 - Andrzej Zykubek