Nasz umiłowany Ojciec Święty błogosławi nam z okna domu Ojca*

 

„Pójdź za Mną!” (J 21, 22) - to ostatnie słowa, jakie zmartwychwstały Pan skierował do Piotra, którego wybrał, aby pasł Jego owce. „Pójdź za Mną!” - te zwięzłe słowa Chrystusa można uznać za klucz do zrozumienia przesłania, które płynie z życia naszego nieodżałowanego i umiłowanego papieża Jana Pawła II, którego ciało składamy dzisiaj do ziemi jako ziarno nieśmiertelności - z sercem przepełnionym smutkiem, ale również radosną nadzieją i głęboką wdzięcznością.


Takie są uczucia naszej duszy, bracia i siostry w Chrystusie obecni na placu św. Piotra, na sąsiadujących z nim ulicach i w różnych innych miejscach Rzymu, wypełnionych w tych dniach nieprzeliczoną, milczącą i modlącą się rzeszą ludzi. W imieniu Kolegium Kardynalskiego pragnę skierować wyrazy szacunku do przywódców państw, rządów i delegacji z różnych krajów. Witam władze lokalne i przedstawicieli Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, jak również różnych religii. Pozdrawiam arcybiskupów, biskupów, kapłanów, osoby zakonne i wiernych przybyłych z wszystkich kontynentów. W szczególny sposób witam młodzież, którą Jan Paweł II zwykł nazywać przyszłością i nadzieją Kościoła. Moje pozdrowienie kieruję też do tych wszystkich, którzy w różnych częściach świata za pośrednictwem radia i telewizji uczestniczą w tej uroczystej ceremonii pożegnania umiłowanego Ojca Świętego.
„Pójdź za Mną!” - jako młody student Jan Paweł II pasjonował się literaturą, teatrem, poezją. Kiedy pracował w zakładzie chemicznym, otoczony i zagrożony przez nazistowski terror, usłyszał głos Pana: Pójdź za Mną! W tym bardzo szczególnym kontekście zaczął czytać dzieła filozoficzne i teologiczne, a następnie wstąpił do seminarium duchownego, które w podziemiu otworzył kardynał Sapieha. Po wojnie mógł uzupełnić swoje studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W swoich listach do kapłanów i w autobiograficznych książkach wielokrotnie mówił nam o sakramencie święceń kapłańskich, które otrzymał 1 listopada 1946 roku. W tekstach tych Jan Paweł II interpretuje swoje kapłaństwo przede wszystkim na podstawie trzech zdań, które wypowiedział Pan. „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 16). Drugie zdanie jest takie: „Dobry pasterz daje życie swoje za owce” (J 10, 11). I w końcu: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej!” (J 15, 9). W tych trzech zdaniach możemy odczytać całą duszę naszego Ojca Świętego. Rzeczywiście niestrudzenie udawał się do wszelkich miejsc, aby przynieść owoc, ten owoc, który trwa. Wstańcie, chodźmy! - taki jest tytuł jego przedostatniej książki. „Wstańcie, chodźmy!” - tymi słowami budził naszą zmęczoną wiarę, budził ze snu wczorajszych i dzisiejszych uczniów. „Wstańcie, chodźmy!” - mówi nam również dzisiaj. W swoim codziennym oddaniu się w służbę Kościołowi, przede wszystkich w okresie trudnych prób ostatnich miesięcy, Ojciec Święty do końca wypełnił swoje kapłańskie powołanie. W ten sposób stawał się jednym z Chrystusem, Dobrym Pasterzem, który kocha swoje owce. A wreszcie: „Trwajcie w miłości mojej!”. Papież, który wychodził na spotkanie wszystkich ludzi, dla wszystkich otwierał swoje serce i wszystkim potrafił przebaczać, wypowiada do nas również dzisiaj słowa, które są echem słów Pana: Trwając w miłości Chrystusa, w Jego szkole uczymy się sztuki prawdziwej miłości.


„Pójdź za Mną!” W lipcu 1958 roku dla młodego kapłana Karola Wojtyły rozpoczął się nowy etap drogi z Panem i podążania śladami Pana. Jak zwykle, wraz z grupą młodych miłośników kajakarstwa, Karol udał się na wspólne wakacje nad jeziora mazurskie. Wziął jednak ze sobą list, który zawierał zaproszenie na spotkanie z Prymasem Polski kardynałem Stefanem Wyszyńskim, i mógł odgadnąć cel tej wizyty: swoją nominację na biskupa pomocniczego diecezji krakowskiej. Porzucenie nauczania uniwersyteckiego, inspirującej wspólnoty z młodymi ludźmi, wielkiego sporu intelektualnego o poznanie i interpretację tajemnicy człowieka - sporu, który był jednocześnie okazją do tego, by proponować światu chrześcijańskie wyjaśnianie naszego bytu - wszystko to musiało Mu się wydawać utratą samego siebie, utratą tego, co stanowiło ludzką tożsamość tego młodego kapłana. „Pójdź za Mną!” - Karol Wojtyła wyraził zgodę, słysząc w wezwaniu Kościoła głos Chrystusa. Później zaś uświadomił sobie, jak bardzo prawdziwe są słowa Pana: „Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je” (Łk 17, 33). Wszyscy dobrze wiemy, że nasz Papież nigdy nie pragnął zachować swego życia, nie chciał zatrzymać go dla siebie; pragnął oddać siebie bez zastrzeżeń, aż do ostatniej chwili, dla Chrystusa, a zatem również dla nas. Właśnie w ten sposób doświadczył, że wszystko to, co oddał w ręce Pana, powróciło do Niego na nowo: miłość do słowa, do poezji, do literatury była istotną częścią jego duszpasterskiej misji, czyniąc przepowiadanie Ewangelii świeżym, aktualnym, atrakcyjnym, zwłaszcza wtedy, gdy jest ona znakiem sprzeciwu.

 

* Homilia wygłoszona podczas Mszy Świętej pogrzebowej Papieża Jana Pawła II (Watykan, plac św. Piotra, 8 IV 2005).

Strona 1 z 2 :: Idź do strony: [1] 2