To studia mnie ukształtowały

Rozmowa z Magdaleną Sałek, absolwentką socjologii KUL, obecnie Wójtem Gminy Jabłonna, założycielką Pracowni Orange w Czerniejowie oraz Stowarzyszenia Pracownia Rozwoju Lokalnego, zdobywczyni tytułu Animatorki Roku 2014 w konkursie Kobieta Aktywna Lubelszczyzny. 

 

Dlaczego wybrała Pani Katolicki Uniwersytet Lubelski jako swoją uczelnię?

Dla mnie Katolicki Uniwersytet Lubelski to przede wszystkim tradycja. Kiedy wybierałam uczelnie, to było dla mnie podstawą. Plus oczywiście to, że socjologia na KUL-u cieszyła się dużą popularnością, ale też renomą.

 

A dlaczego w kontekście różnych kierunków Pani wybór padł na socjologię?

 

Akurat dla mnie od samego początku, jeszcze gdy chodziłam do szkoły średniej, moje zainteresowania związane z wolontariatem, z organizacjami pozarządowymi, były dość mocno ukierunkowane i w związku z tym ten wybór - socjologia i specjalizacja: praca socjalna. Wtedy to jeszcze była specjalizacja i pod tym kątem szłam na socjologię, właśnie dla pracy socjalnej.

 

Wróćmy do czasów zajęć wieńczących studia. U kogo pisała Pani magisterium i jakie są Pani doświadczenia związane z pisaniem tej pracy?

 

Pisałam u ks. prof. Janusza Mariańskiego. To była praca o postawach prospołecznych wolontariuszy. Moja aktywność na KUL-u była ukierunkowana na działania społeczne, bardzo dużą inspiracją dla mnie był dr Andrzej Juros i to on mnie ukierunkował. Tak naprawdę to, co robię dzisiaj jest dzięki KUL-owi i dzięki specjalizacji praca socjalna, ponieważ to ona bardzo dobrze mnie przygotowała do mojej pracy zawodowej.

 

Zajęcia z dr. Andrzejem Jurosem także wspominam bardzo dobrze...

 

Tak. Najlepsze ze wszystkich. Chyba to jest największy plus, że na zajęciach dr. Jurosa nigdy nie było teoretycznie, tylko zawsze bardzo praktycznie. Zresztą dzięki niemu poznałam bardzo dużo osób związanych z organizacjami pozarządowymi, praktyków, z którymi do dziś mam kontakt i od których mogę czerpać - to są ludzie, który wiedzą, co robią.

 

A czy w czasie Pani studiów były jakieś wydarzenia, które utkwiły Pani szczególnie w pamięci?

 

Mam bardzo wiele bardzo dobrych wspomnień, jeżeli chodzi o KUL. Od samego początku, jak zostałam studentką, funkcjonowałam w Kole Studentów Socjologii. Potem też pracowałam w Samorządzie Studenckim. Dla mnie ta praca na rzecz studentów była niezwykle ważna.

 

Takim najmilszym wspomnieniem, ale też pracą, którą wykonaliśmy na rzecz Samorządu, to były jedne z Dni Otwartych KUL. Był wtedy taki konkurs na najlepiej przygotowaną promocję kierunku, gdzieś mam zdjęcia z tego. Pamiętam, że to była bardzo duża praca, wtedy przez nas wykonana - przez studentów socjologii nie tylko naszego roku, ale wszystkich lat. I pamiętam, że zajęliśmy wtedy pierwsze miejsce, ale też cieszyliśmy się największą popularnością na tych Dniach Otwartych i myślę, że to było super.

 

Staraliśmy się brać udział we wszystkich wydarzeniach, które były organizowane na KUL-u, ale też wyjeżdżaliśmy na konferencje, braliśmy udział w badaniach. Więc dla mnie codzienność na KUL-u była praktycznie od rana do nocy i bardzo dobrze to wspominam.

 

Który egzamin był dla Pani najtrudniejszy?

 

Bardzo dobrze uczyło mi się prawa u pana profesora Krzysztofa Motyki, natomiast powiem szczerze, że to były dwa egzaminy, które oblałam (śmiech). Nie wiem czemu, ale rzeczywiście tak było. To było prawo pracy i podstawy prawa – dwa egzaminy, które mi się zdarzyło oblać, ale to wspominam w sumie dobrze.

 

Także elementy filozofii z prof. Arkadiuszem Jabłońskim były niezwykle ciekawe, ale to był też trudny egzamin. Teraz, po czasie, to się wszystko z sentymentem wspomina.

 

Mieliśmy jeszcze przyjemność odbywać wykłady i egzamin z ks. prof. Franciszkiem Mazurkiem – to też niezwykłe doświadczenie ludzi, którzy współtworzyli KUL i którzy byli na uniwersytecie wielkimi osobowościami. Dla mnie to wielka przyjemność. Samo to, że mieliśmy zajęcia z ks. prof. Januszem Mariańskim i że pisałam u niego pracę – to też wielki mentor, jeżeli chodzi o socjologię moralności.

 

Czy Pani wiedza socjologiczna przełożyła się na Pani działalność charytatywną, prospołeczną i obecne pełnienie funkcji wójta w gminie Jabłonna?

 

Myślę, że chyba by mnie tu w ogóle nie było, gdyby nie ta socjologia na KUL-u i gdyby nie ci ludzie - profesorowie, wykładowcy, z którymi miałam styczność i którzy w jakiś sposób mnie ukierunkowali. Wydaje mi się, że to, kim jesteśmy, kształtują spotkania z innymi ludźmi, których spotykamy na swojej drodze.

 

To, że miałam taki aktywny rok i że mieliśmy dr. Roberta Szweda (teraz już profesora) za opiekuna naszego koła i to, że on nas mobilizował i aktywizował do pracy – wydaje mi się, że to było sukcesem. Ja się czułam bardzo dobrze przygotowana kończąc te studia. Może jeszcze trochę przerażona i nieopierzona, ale wiem, że miałam wiedzę i byłam ukierunkowana na to, co chcę robić.

 

Pojawiają się opinie, że dzisiaj wielu ze studentów dużo wymaga, jednak w mały sposób angażuje się podczas studiów i to jest duży problem. A liczy się przecież nie tylko samo chodzenie na zajęcia dydaktyczne, ale też praca po zajęciach  i zaangażowanie w społeczności studenckiej.

 

Jeden z profesorów, już nie pamiętam który, zawsze nam mówił, że albo się na studiach uczy, albo się studiuje. Więc można się uczyć i iść tym tokiem zdawania egzaminów, ale można też studiować. Tylko że studiowanie wymaga od nas pracy. To nie jest jednostronne, że przychodzi pan profesor, wykłada, my wkładamy to do głowy i idziemy zdawać, tylko studiowanie to jest poszerzanie swoich horyzontów, działalność na rzecz samorządu, chociażby wydziałowego czy studenckiego.

 

Ja sobie nie mogę wyobrazić, że miałabym siedzieć pięć lat w jednym miejscu i się nie rozwijać. Ale to też jest tak, że KUL nas bardzo mocno do tego inspirował i dawał nam przestrzeń. Bo bywa też tak, że czasami może i chcemy, ale nie mamy przestrzeni, a KUL jest uczelnią bardzo otwartą i to jest jedna z największych jego wartości – że jest otwarty na nowe działania. Także my dużo wnosiliśmy od siebie i dużo organizowaliśmy sami.

 

                                                              Rozmawiał Jan Gondek

 

 

 

 

 

 

Autor: Tomasz Peciakowski
Ostatnia aktualizacja: 28.02.2018, godz. 13:40 - Tomasz Peciakowski