Z tym pytaniem mierzy się każdy z nas co semestr i, wierzcie mi, wcale nie jest tak, że z wiekiem jest coraz łatwiej. Jeśli spotkacie na korytarzu kogoś z MISH-u, to dyskusja o kłopotach z ułożeniem planu jest niemal tak “bezpiecznym” tematem jak rozmowa o pogodzie. Każdy ma takie problemy, wiec nie denerwujcie się, gdy na początku wszystkie zajęcia będą pokrywać się ze sobą i będziecie mieć zajęcia od 7.30 do 20.50 z milionem okienek. Przy odrobinie samozaparcia da się z tym zrobić coś przynajmniej znośnego (bo na przyjemny plan bym szczególnie na MISH-u nie liczyła ;)).

 

Najlepiej na początku wpisać do planu zajęcia z minimum Waszego głównego kierunku/ow. Jeśli nachodzą na siebie grupy na ćwiczeniach, pamiętajcie, że macie prawo zmienić grupę na bardziej Wam pasującą (choć nie zawsze się da niestety).

 

Dobrze jest też spojrzeć na rozkład godzin w poszczególnych latach i jeśli zdarza się tak, że na pierwszym roku jest ich monstrualnie dużo, a potem jest lżej, można zastanowić się nad przełożeniem niektórych zajęć na późniejsze lata. Warto przy tym skorzystać z rady starszych studentów, bowiem niektóre zajęcia są niezbędne i trzeba zrobić je jak najwcześniej, żeby jakoś dalej ruszyć.

 

Przy układaniu planu dobrze jest też wziąć pod uwagę lokalizacje poszczególnych zajęć, ponieważ pomimo Waszych rozlicznych talentów, nie sadzę, by ktoś z Was posiadł zdolność bilokacji (a byłoby to niesamowicie przydatne ;)) Nie da się w 10 minut przedostać z Majdanka do Gmachu Głównego, czy z Poczekajki do Collegium Norvidianum. Czasem jednak inaczej się nie da ułożyć planu, wtedy idzie się na ugodę z prowadzącymi, że tu 10 minut wcześniej, tu lekkie spóźnienie, ale to jest zawsze ostateczność. W przypadku korków, awarii windy, itp. nieprzewidzianych okoliczności będziecie dostawać palpitacji serca za każdym razem ;)

 

Nie zapomnijcie wpisać do planu:

 

-        lektoratu/ow – sprawdźcie w swoim regulaminie, ponieważ co roku ktoś coś przy tym majstruje, ile lektoratów i kiedy macie obowiązek zrealizować, bo potem może być nerwowo.

-        Wf – raz w tygodniu (czasem o jakiejś nieludzkiej porze) trzeba będzie się wybrać na halę sportową na Poczekajce (gdzie to jest, będzie później), aby się nieco usportowić. Obowiązuje to na szczęście/niestety tylko przez 1 rok, ale jest ABSOLUTNIE obowiązkowe. Nie przegapcie tego, wf nie można przełożyć na inny rok. Jeśli macie zwolnienie od lekarza (częste na MISH-u ;)), musicie także zgłosić ten fakt i wpisać wf do planu.

-        konwersatoriów MISH – na każdym roku są dwa obowiązkowe przedmioty do zaliczenia dla każdego MISH-owca. W Waszym przypadku będzie to logika i historia filozofii. Jeśli nie będą Wam pasować do planu, możecie w zamian zrealizować konwerki z innego roku, ale uważajcie, żeby potem o jakichś nie zapomnieć. Konwersatoria dotyczą zazwyczaj tych przedmiotów, które normalnie też mielibyście do zaliczenia na swoim głównym kierunku i dlatego nie musicie ich robić dwa razy. Warto jednak wybrać zajęcia ze swoim MISH-owym rokiem, ponieważ to jedyna okazja, żeby lepiej się poznać i co tydzień spotkać.

-        Zajęć z trzeciego kierunku – pewnie o tym nie muszę przypominać, bo na I roku każdy ma ochotę (która z czasem przemija ;)), by zapisać się na milion zajęć na każdym możliwym wydziale. Nie bierzcie wszystkiego od razu, żeby się nie przemęczyć i coś zostawić sobie na potem. Poza tym, nie wszystkie zajęcia o ciekawym tytule są ciekawe. Każdy MISH-owiec się tym nieraz rozczarował. Tu jak zwykle nieoceniona okazuje się pomoc starszych studentów.

Autor: Bartłomiej Szymkowiak
Ostatnia aktualizacja: 14.11.2010, godz. 10:50 - Bartłomiej Szymkowiak