Wesoła 2007

    Co można robić w weekend? Siedzieć w domu? Spotkać ze znajomymi przy bezalkoholowym? Są dużo ciekawsze zajęcia, o czym przekonała się nasza grupa, która w piątek około południa stawiła się w 1.Warszawskiej Brygadzie Pancernej w Wesołej, skuszona m.in. perspektywą jazdy czołgiem. Tym razem, o dziwo, w przewadze mężczyzn i dodatkowo w towarzystwie czterech kolegów z Akademii Obrony Narodowej.

    Piątkowe zajęcia zaczęły się spokojnie. Po zakwaterowaniu udaliśmy się na salę gimnastyczną na mała rozgrzewkę. Potem pod okiem majora Madeja ćwiczyliśmy oddawanie honorów i krok defiladowy. Jak się okazało chodzenie może sprawiać duże trudności:-). Na szczęście resztę wieczoru mieliśmy dla siebie i mogliśmy przygotować się na kolejny dzień, który zapowiadał się bardzo interesująco.

    W sobotę zaczęliśmy od zapoznania się z historią i tradycjami brygady oraz sprawdzeniu jak mieszkają żołnierze, czyli od obejrzenia batalionu czołgów. Później przyszedł czas na zapoznanie się ze sprzętem. Dokładnie przyjrzeliśmy się każdemu czołgowi i wozowi bojowemu, od zewnątrz i od środka, a mili panowie żołnierze służyli pomocą i odpowiadali na każde, nawet najgłupsze pytanie. To był dopiero początek. Po teorii przyszedł czas na praktykę, czyli jazdę BWP i czołgiem. Przeżycie niesamowite. Później podzieliliśmy się na dwie grupy i część z nas przez jakiś czas spoglądała w niebo (budując sieć łączności i zawieszając drut na drzewach) a druga część skupiała się raczej na ziemi (ćwicząc czołganie). Później każdy z nas dostał saperkę i poszliśmy zdobywać umiejętność niezbędną każdemu żołnierzowi - mianowicie kopać okop. Jednym szło to lepiej innym gorzej, ale liczą się chęci:-) Chwila odpoczynku i kolejne zajęcia. Tym razem strzelanie. Najpierw oczywiście trochę teorii (ogólne zasady bezpieczeństwa, rozkładanie i składanie kbkAKMS), potem praktyka. Jak się okazało mamy w swoich szeregach kilku strzelców wyborowych. Wieczór zakończyliśmy ogniskiem, pod czujnym okiem Wojskowej Straży Pożarnej (oczywiście wóz strażacki też musieliśmy dokładnie obejrzeć).

    Niedziela zaczęła się od powtórki z piątku - kroku defiladowego, którego większość z nas miała już serdecznie dosyć. Potem podzieliliśmy się na grupy i udaliśmy się na wyznaczone pozycje z zadaniem nawiązania łączności przez radiostację. O dziwo poszło nam świetnie. Później czekała na nas niespodzianka, czyli OP-1. Zakładane przy temperaturze 30 stopni pozwala poczuć się jak w saunie:-)

    Była to niestety ostatnia z przewidzianych atrakcji i nie pozostało nam nic innego jak tylko się spakować i pożegnać z jednostką. Nasza obecności nie była jednak aż tak straszna, bo zostaliśmy zaproszeni do ponownych odwiedzin. Z zaproszenia na pewno skorzystamy.
Autor: LA
Ostatnia aktualizacja: 21.06.2007, godz. 11:54 - Alicja Gajda