Agnieszka Salamucha

Socjobiologia i psychologia ewolucyjna w sporze „natura czy kultura?"

(„Socjobiologia i psychologia ewolucyjna w sporze „natura czy kultura", w: Beata Przyborowska (red.), Natura, edukacja, kultura. Pedagogia źródeł, Toruń: UMK, WSIiE TWP 2006, s. 259-269)

Uwagi wstępne. Przedmiotem mojego referatu jest jedno ze współczesnych stanowisk w sporze „natura czy kultura?", mianowicie stanowisko socjobiologiczne, podzielane również przez psychologię ewolucyjną. Stawiam sobie za cel analizę tego stanowiska za pomocą narzędzi metodologicznych. Nie występuję przy tym w roli eksperta, znawcy socjobiologii i psychologii ewolucyjnej, a moje stwierdzenia nie mają charakteru przesądzającego. Chodzi raczej o pokazanie na przykładzie tego stanowiska komplikacji, jakie wiążą się z samym sporem.

Pytania, na które szukam odpowiedzi, brzmią następująco: jakie tezy wygłaszają socjobiolodzy i psycholodzy ewolucyjni w kontekście sporu „natura czy kultura?"? jakie argumenty przytaczają na ich rzecz? jakie są założenia i konsekwencje tych tez? jaka jest - z metodologicznego, nie merytorycznego punktu widzenia - wartość przywoływanych argumentów?




Rozpocznę od krótkiej charakterystyki socjobiologii i psychologii ewolucyjnej, skoncentrowanej na łączących je związkach, aby następnie przedstawić poglądy przedstawicieli obu dyscyplin w trzech wariantach (typach) sporu „natura czy kultura?": filozoficzno-antropologicznym, psychologiczno-biologicznym i pedagogicznym.




Socjobiologia i psychologia ewolucyjna. Termin „socjobiologia", będący złożeniem nazw dwóch nauk, socjologii i biologii, został wprowadzony w roku 1975 przez Edwarda O. Wilsona na oznaczenie nauki zajmującej się biologicznymi podstawami zachowań społecznych organizmów żywych, w tym również człowieka [Wilson 1988 s. 251 i 256]. Przydawka „biologiczny", używana w odniesieniu do podstaw zachowań, rozumiana jest jako „nabyty w trakcie ewolucji". Poza Wilsonem, którego poglądy traktuje się jako reprezentatywne dla socjobiologii i inspirujące dla rozwoju teoretycznego tej dyscypliny, wśród przedstawicieli socjobiologii wymienia się Williama D. Hamiltona, twórcę teorii łącznej wartości przystosowawczej (inclusive fitness), Roberta L. Triversa, który sformułował teorię altruizmu odwzajemnionego (reciprocal altruism) oraz Richarda Dawkinsa, autora dwóch koncepcji: tzw. samolubnego genu i genu kulturowego (memu). Inspirujące dla powstania i rozwoju socjobiologii były prace etologów: Konrada Lorenza, Nikolasa Tinbergena, Irenäusa Eibl-Eibesfeldta, a także publikacje Desmonda Morrisa.




Głoszenie tez z zakresu socjobiologii spotkało się z ostrym sprzeciwem biologów i socjologów, którzy odrzucili je jako pseudonaukowe. Do najbardziej znanych krytyków socjobiologii należą Richard Lewontin, Stephen J. Gould i Leon Kamin1. Mimo to socjobiologia wywarła swoje piętno na wielu naukach (demografia, historia, prawo, nauki polityczne), gdzie zaczęto prowadzić badania sprofilowane biologicznie. Szczególnie podatna na wpływ socjobiologii okazała się być psychologia, gdzie powstał nowy, ewolucyjny paradygmat jej uprawiania. Za twórców psychologii ewolucyjnej uważa się antropologa Johna Tooby i psycholog Ledę Cosmides. Inni jej przedstawiciele, obecni ze swymi publikacjami na polskim rynku wydawniczym, to David Buss, badacz ewolucyjnego rodowodu seksualnych zachowań człowieka, oraz Steven Pinker, psycholingwista.




Z powodu odium, jakie spadło na socjobiologię i osobę samego Wilsona, psycholodzy ewolucyjni nie odwołują się do nich wprost, tym niemniej wychodzą z tych samych założeń, stawiają te same tezy i w podobny sposób argumentują na ich rzecz. Z tego powodu traktuję stanowiska obu nauk łącznie2.




Stanowisko w filozoficzno-antropologicznym typie sporu „natura czy kultura?". Pytania stawiane w tym typie sporu dotyczą, na różne sposoby tego, co stanowi o byciu człowiekiem, istoty człowieka. Pytania te, zwane esencjalnymi, dzielę za Romanem Ingardenem [1972, s. 327 i nn.], ze względu na przedmiot i kształt (sformułowanie), na dwa rodzaje: 1) „czym jest x?"; 2) „co to jest x?"3. W kontekście sporu „natura czy kultura?", pytania esencjalne brzmią następująco: „czym jest człowiek?" i „co to jest człowiek?". W pytaniu „czym jest człowiek?" funktor „jest" spełnia funkcję przypisywania przedmiotowi pewnej roli, która mu przysługuje ze względu na stosunek podpadania tego przedmiotu pod gatunek. Roli tej nie należy utożsamiać z posiadaniem jakiejś cechy: posiadanie cechy to „bycie jakimś", a nie „bycie czymś". Natomiast w pytaniu „co to jest człowiek?", funktor „jest" pełni funkcję utożsamienia danego przedmiotu z jego istotą.

a) Odpowiedzią na pytanie „kim jest człowiek?" są następujące trzy tezy: 1) człowiek stanowi wysoko wyspecjalizowany organizm żywy; 2) jest produktem oddziaływań ewolucyjnych; 3) nie wyróżnia się w sposób istotny spośród innych gatunków. Przynależy zatem całkowicie do świata natury4. Tezy te sytuują socjobiologów i psychologów ewolucyjnych po stronie radykalnych, skrajnych naturalistów.




„Natura" rozumiana jest w tym kontekście na dwa główne sposoby: jako 1) przyroda i jako 2) istota człowieka. Można powiedzieć, że natura jako istota człowieka sprowadza się do natury jako przyrody. Natomiast „kultura" posiada wiele znaczeń; są to m.in. 1) wzory zachowań, specyficzne dla gatunku ludzkiego, uwarunkowane genetycznie, dzięki którym ludzie wytworzyli sobie własną „niszę ekologiczną", swoiste środowisko życia; 2) mechanizm adaptacji do otoczenia przyrodniczego, oparty na bazie genetycznej i pozagenetycznej („międzyosobniczym przekazywaniu informacji i wzorców zachowań" [Kunicki-Goldfinger 2003 s. 224]); 3) swoiste środowisko życia gatunku ludzkiego i jego wytwory. Jakkolwiek jednak kultura nie byłaby pojęta, traktowana jest jako element natury (przyrody), a zatem dychotomia „natura - kultura" zanika (mówiąc metaforycznie, natura „wchłania" kulturę)5.




Skrajnym przypadkiem sprowadzenia kultury do natury jest koncepcja kultury jako fenotypu6 rozszerzonego (R. Dawkins). Skoro jednostką doboru naturalnego jest gen (nie zaś osobnik ani gatunek), wszystkie zachowania organizmów żywych są zaprogramowane w celu multiplikowania własnych genów. A zatem wszelkie wytwory kultury mogą być rozpatrywane jako „genotypowe narzędzia genu, za pomocą których ułatwia on sobie przejście do następnego pokolenia" [Dawkins 2003 s. 254].




U podstaw socjobiologicznego stanowiska leży XIX-wieczny ewolucjonizm darwinowski, uznany nie tylko za doktrynę uprawomocnioną i wiarygodną na płaszczyźnie naukowej, ale także przyjęty (w sposób niemal dogmatyczny) jako jedyny prawdziwy pogląd na człowieka i świat7.



Jakie argumenty przytaczane są na rzecz tezy, że człowiek całkowicie przynależy do natury (przyrody)? Socjobiolodzy i psycholodzy ewolucyjni wskazują z jednej strony na podobieństwa między budową anatomiczną, procesami fizjologicznymi oraz zachowaniami ludzi i zwierząt, zwłaszcza wyższych małp naczelnych (szympansów, goryli, orangutanów), z drugiej strony zaś deprecjonują rangę ludzkiej kultury, przez podkreślanie wysublimowania zachowań niektórych zwierząt i ich wytworów8. Obie strategie argumentacyjne służą temu, aby negować istnienie jakościowej różnicy między człowiekiem a innymi organizmami żywymi.




Uwagi. Pierwszą wątpliwość co do stanowiska socjobiologicznego sprowadzam do pytania, co to znaczy, że człowiek różni się (bądź nie różni) niczym istotnym od zwierząt? Co tu znaczy „istotne"? Które cechy uznać za jakościowo, a które tylko za ilościowo różne?




Kolejna wątpliwość dotyczy tego, czy centralne tezy socjobiologii i psychologii ewolucyjnej (człowiek jest wyspecjalizowanym organizmem żywym, stanowi produkt ewolucji i nie wyróżnia się w sposób istotny spośród innych gatunków) są rzeczywiście tezami, czy też założeniami, zaczerpniętymi z darwinowskiej wersji ewolucjonizmu? Nie wiadomo, czy zdania te występują w strukturze rozumowania jako wnioski, dla których szuka się przesłanek, czy też same są przesłankami, służącymi do uzasadniania innych zdań.




Po trzecie, z demarkacjonistycznego punktu widzenia, jaki podzielam, filozoficzno-antropologiczny typ sporu „natura czy kultura?" wymaga argumentacji filozoficznej dla uprawomocnienia stawianych tez. Socjobiolodzy (jako naturaliści metodologiczni) starają się unikać wchodzenia na teren filozofii w swojej argumentacji, preferując wyjaśnienia naukowe, oparte na danych empirycznych. Jednak dane empiryczne nie mogą uzasadniać tez filozoficznych, również dlatego, że ich interpretacja zależy od przyjętych uprzednio założeń światopoglądowych, teoretycznych i/lub - właśnie - filozoficznych9.




b) Udzielając odpowiedzi na pytanie „co to jest człowiek?" (pytanie o istotę człowieka), socjobiolodzy i psycholodzy ewolucyjni stawiają tezę, że natura ludzka (istota człowieka) jest syntezą natury i kultury.




„Natura ludzka" określana jest na różny sposób: jako 1) cechy (właściwości); 2) predyspozycje (skłonności, potencjalności) do posiadania pewnych cech lub przejawiania pewnych zachowań; 3) swoiste zasady rządzące rozwojem („reguły epigenetyczne" Wilsona), a nawet 4) „elementy behawioralne zakodowane w genach" [Mościskier 1998 s. 19]. Tak rozumiana natura jest czymś wrodzonym (tzn. ma charakter genetyczny), natomiast kultura stanowi to, co nabyte i/lub środowiskowe. Warto przypomnieć, że taka synteza natury i kultury nie wykracza poza naturalistyczne widzenie człowieka.




Predyspozycje (skłonności, cechy) składające się na naturę ludzką są stałe (niemodyfikowalne) oraz uniwersalne. Z drugiej strony, owe predyspozycje są w pewnym stopniu plastyczne (tzn. podatne na wpływy środowiskowe) i pełnią funkcję adaptacji organizmu do środowiska [Wilson 1988 s. 255], nie mają zatem charakteru deterministycznego. Ilustruje tę zależność obraz właściciela prowadzącego psa na smyczy: „Geny wciąż trzymają kulturę na smyczy. W każdym pokoleniu zwycięskie reguły epigenetyczne rozwoju umysłowego wpływają na to, jakie innowacje kulturowe zostaną wynalezione i jakie z nich przyjęte. Jednakże kultura nie jest bierną całością. Stanowi sama w sobie siłę, na tyle potężną, że ciągnie za sobą geny. Działając jako

gwałtowny mutator, podsuwa doborowi naturalnemu nowe mutacje i w ciągu pokoleń zmienia reguły epigenetyczne" [Lumsden, Wilson, cyt. za B. Szacka 1988 s. 16-17]10.




Uwagi. Nie jest do końca jasne, czy dla socjobiologa istnieje natura ludzka jako taka, bedąca czymś więcej poza „pewną konfiguracją rozmaitych - niekiedy wzajemnie neutralnych, niekiedy wzajemnie niezgodnych - predyspozycji" [Bielicki 1997 s. 9-10]. Być może pojęta jest ona w duchu procesualistycznym (jako zbiór cech)11.




Nie wiadomo również, czy na podstawie danych empirycznych można mówić o naturze ludzkiej, czy tylko o prawidłowościach rządzących ludzkim zachowaniem? czy i na ile biologia pozwala na wypowiadanie tez stawianych na tak wysokim stopniu ogólności, jak teza o naturze ludzkiej? Co więcej, można mieć uzasadnione podejrzenie, że dany badacz uprzednio zakłada, jaka jest natura ludzka, dlatego analizując uzyskane dane empiryczne, z góry pewne rozwiązania preferuje, a inne odrzuca.




Stanowisko w psychologiczno-biologicznym typie sporu „natura czy kultura?". Jądrem poglądów socjobiologów i psychologów ewolucyjnych w omawianym typie sporu jest teza, iż każda cecha (predyspozycja, zachowanie) jest uwarunkowana jednocześnie przez naturę i kulturę, przy czym przewaga leży po stronie natury. Teza ta jest charakterystyczna dla umiarkowanego natywizmu/ heredytaryzmu.




Przez „naturę" rozumie się przede wszystkim geny, uposażenie dziedziczne, wrodzone, a przez „kulturę" - środowisko; to, co nabyte. Fraza „przewaga leży po stronie natury" może być odczytana co najmniej dwojako: 1) „wszystkie nasze działania mają fizyczne, materialne podstawy" [Dawkins 2003 s. 27]; 2) biologiczna struktura człowieka nie determinuje występowania pewnych cech, ale ogranicza albo eliminuje możliwość pojawienia się ich.




Występują tu jednak swoiste zachwiania terminologiczne. Po pierwsze, dystynkcja „geny - środowisko" nie jest ściśle przestrzegana na gruncie socjobiologii, ponieważ jedne geny mogą pełnić funkcję środowiska dla innych: „z punktu widzenia każdego genu chyba najważniejszą częścią jego środowiska są wszystkie inne geny, z którymi się styka" [Dawkins 1994 s. 268]. A zatem zakresy terminów „geny" i „środowisko" krzyżują się. Po drugie, odróżnienie tego, co wrodzone, od tego, co nabyte, traci swą klarowność, gdy uświadomimy sobie, że to, co wrodzone, zostało kiedyś nabyte w toku ewolucji, przez adaptację do środowiska.




Argumentując za swymi tezami, socjobiolodzy i psycholodzy ewolucyjni wprost powołują się na dane empiryczne: 1) podobieństwa między człowiekiem a jego przodkami ewolucyjnymi, stwierdzone w oparciu o: a) obserwację zachowań zwierząt (zwłaszcza małp naczelnych) i porównywanie ich z zachowaniami ludzkimi; b) porównywanie genomu zwierzęcego z genomem ludzkim; c) rekonstruowanie przy pomocy materiału kopalnego budowy anatomicznej i fizjologicznej oraz zachowań praludzi, aby je przyrównać do zachowań wyższych naczelnych i współcześnie żyjącego człowieka; 2) identyfikowanie cech psychicznych i zachowań, uniwersalnych dla wszystkich kultur ludzkich; 3) znajdowanie genu (grupy genów), powodującego zaistnienie cechy X.




Poza przytoczonymi strategiami argumentacyjnymi, autorzy pracujący w obrębie obu omawianych dyscyplin przyjmują także ukryte, zawoalowane założenia, które nie są czerpane z empirii, a które przesądzają sposób interpretacji danych empirycznych. Przykładowo, zakłada się implicite, że wszystkie aspekty natury ludzkiej mają pochodzenie ewolucyjne, aby następnie szukać potwierdzenia tego założenia w badaniach empirycznych, interpretowanych w duchu ewolucyjnym: jeśli badanie dotyczy jakiegoś zachowania, znajduję korzenie tego zachowania w programie genetycznym, który wyewoluował w drodze doboru naturalnego.

W rozumowaniu powyższym mylona jest przesłanka z wnioskiem: w punkcie wyjścia przyjmowane jest bez uzasadnienia zdanie, które następnie próbuje się uzasadnić (błąd petitio principii). Niekiedy również przyjmuje się, że to, co powszechne, musi być dziedziczne, a to, co dziedziczne, musi być powszechne. Jest to przykład błędnego koła w rozumowaniu (circulus vitiosus): kryterium wyznaczania, która cecha (zachowanie) jest dziedziczna, jest jej powszechność, a powszechność tej cechy świadczy o dziedziczeniu jej.




Uwagi. Przyjrzenie się omawianemu stanowisku w psychologiczno-biologicznym typie sporu „natura czy kultura?" generuje szereg pytań, z których pewne chcę tutaj przywołać. Gdy przy wyjaśnianiu powstania danej cechy socjobiolog lub psycholog ewolucyjny mówi, że jest to cecha wrodzona (uwarunkowana genetycznie), co w rzeczywistości twierdzi: czy wskazuje na geny jako na przyczynę zaistnienia tej cechy, czy jako na czynnik stymulujący jej rozwój? Innymi słowy, czy geny powodują powstanie tej cechy (są wtedy warunkiem koniecznym i wystarczającym do jej zaistnienia), czy też mają swój udział w jej rozwoju (zależność między nimi a daną cechą jest wtedy osłabiona w stosunku do zależności przyczynowo-skutkowej)?




Niejasne jest ponadto, jaka relacja zachodzi pomiędzy pojęciami przyczyny (przyczynowości) i wpływu: czy różnią się znaczeniowo, czy też traktowane są zamiennie, jak synonimy? Chodzi zwłaszcza o sformułowania typu: „x wywiera decydujący wpływ na y", a tym samym o to, jak ma się „decydujący wpływ" do „przyczyny".




W końcu, dla socjobiologa relacja przyczynowości traktowana jest jako prawidłowość typu statystycznego, raczej jako zależność typu post-hoc niż propter-hoc, a teza o jej występowaniu może mieć jedynie charakter hipotetyczny. W oczywisty sposób wpływa to na ocenę efektów poznawczych uzyskanych przez socjobiologów12. Skoro więc tezy o występowaniu związku przyczynowego są de facto hipotezami, użycie ich jako przesłanek w dowolnym rozumowaniu osłabia stopień asercji uzyskanego wniosku.




Stanowisko w pedagogicznym typie sporu „natura czy kultura?". Charakterystykę tego stanowiska rozpocznę ogólną (i mało odkrywczą) konstatacją, iż tezy w nim zawarte są konsekwencją poglądów przyjętych w filozoficzno-antropologicznym oraz psychologiczno-biologicznym typie omawianej kontrowersji, przez co mogą być i zazwyczaj są wspierane ich argumentacją (bez odwoływania się do własnych argumentów), ale i obarczone ich słabościami, atakowane przy pomocy zarzutów im stawianych.




W wypadku socjobiologii i psychologii ewolucyjnej główna teza brzmi następująco: czynnikiem wywierającym decydujący wpływ na wychowanka jest natura, rozumiana jako wrodzone uposażenie, zarówno indywidualne, jak i gatunkowe. Teza ta lokuje swych zwolenników w ramach stanowiska natywistycznego.




W zależności od tego, czy dopuszcza się podatność wychowanka na zmiany wywołane przez kulturę (środowisko przyrodnicze i społeczne, wychowanie, tradycję), można zająć dwa stanowiska.




Pierwsze z nich, optymistyczne, akceptujące ingerencję kultury w naturę wychowanka, sprowadza się do takiego twierdzenia: pomimo że człowiek przynależy do świata przyrody i nosi w sobie ewolucyjne, zwierzęce dziedzictwo, jednak jego natura jest do pewnego stopnia plastyczna i jest wychowywalny13. „Natura" - to, co w człowieku zwierzęce, biologiczne, amoralne - może i powinno zostać okiełznane w pewnym stopniu przez „kulturę" czyli wychowanie (socjalizację). Dyrektywy wychowawcze wysuwane przez tę odmianę optymizmu pedagogicznego sprowadzają się do dwóch: 1) uwzględnij w wychowaniu naturę14 i 2) kwestionuj wszechmocny wpływ kultury (wychowania, środowiska), zwłaszcza, gdy stawia sobie ona za cel stłumienie natury15.




Drugie stanowisko, pesymistyczne, głosi, że człowiek przynależy do świata przyrody i nosi w sobie ewolucyjne, zwierzęce dziedzictwo (naturę), którego wychowanie nie przezwycięża, ponieważ jest również procesem przynależącym do natury, nie przeciwstawiającym się jej. Nie ma więc mowy o dawaniu dyrektyw wychowawczych: jeśli będą sprzeczne z naturą, nie spełnią wymogu skuteczności; a jeśli będą z naturą zgodne, to staną się niepotrzebne, gdyż wychowanie przebiega samoistnie.




W tym duchu uprawiana jest socjobiologiczna pedagogika (psychologia, psychopedagogika) rodziny, interpretująca poszczególne relacje w rodzinie (mąż - żona, ojciec - matka, rodzice - dzieci, rodzeństwo) w świetle zasady maksymalizacji fitness (sukcesu reprodukcyjnego). Życie rodzinne jest pełne nieuniknionych konfliktów, ponieważ zachodzi w nim nieustanna, nieuświadomiona rywalizacja o sukces genów między członkami rodziny, której nie łagodzą nakazy i zakazy narzucone w toku socjalizacji [Baker, Oram 2001].




Uwagi. Wśród wielu wątpliwości i niejasności, na pierwszy plan wysuwa się kwestia dotycząca charakteru tez wygłaszanych zarówno w obrębie optymizmu, jak i pesymizmu pedagogicznego: czy są one tezami filozoficznymi, czy empirycznymi? w jaki sposób można argumentować na ich rzecz - odwołując się do danych empirycznych czy też do filozoficznych dywagacji? Co więcej, czy są one falsyfikowalne, a jeśli tak, to w jaki sposób?




Podsumowanie. Dokonywanie licznych i subtelnych rozróżnień w celu uporządkowania danej dziedziny lub problematyki wydaje się być niekiedy jałowe poznawczo. Poczucie to może dotyczyć również szczegółowych analiz. Rozstrzygnięcia dokonywane przez socjobiologów i psychologów ewolucyjnych w sporze „natura czy kultura?", posłużyły mi jako case studies dla pokazania stopnia komplikacji tego sporu i jego uwikłania w rozmaite konteksty. Sądzę, że w tym sensie wprowadzanie rozmaitych rozróżnień mogło rzeczywiście dać czytelnikowi nową wiedzę co do omawianej kontrowersji.




bibliografia

Baker Robin, Oram Elisabeth, Wojny rodzinne, Poznań: Rebis 2001.

Biedrzycki Mariusz, Genetyka kultury, Warszawa: Prószyński i S-ka, 1998.

Buss David M., Psychologia ewolucyjna, Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 2001.

Dawkins Richard, Rzeka genów, Warszawa: Świat Książki 2000.

Dawkins Richard, Fenotyp rozszerzony. Dalekosiężny gen, Warszawa: Prószyński i S-ka 2003.

Dawkins Richard, Ślepy zegarmistrz czyli jak ewolucja dowodzi, że świat nie został zaplanowany, Warszawa: PIW 1994.

Diamond Jared, Trzeci szympans, Warszawa: PIW 1998.

Ingarden Roman, O pytaniach esencjalnych, w: Z zagadnień języka i filozoficznych podstaw logiki, Warszawa: PWN 1972.

Kunicki-Goldfinger Władysław J.H., Znikąd - donikąd, Warszawa: PIW 2003.

Lorenz Konrad, Tak zwane zło, Warszawa: PIW 1975.

Morris Desmond, Naga małpa, Warszawa: Wiedza Powszechna, 1974.

Morris Desmond, Ludzkie zoo, Warszawa: Wydawnictwo Prima, 1997.

Mościskier Andrzej, Spór o naturę ludzką. Socjologia czy socjobiologia?, Warszawa 1998.

Pinker Steven, Jak działa umysł, Warszawa: Książka i Wiedza 2002.

Pinker Steven, Tabula rasa. Spory o naturę ludzką, Gdańsk: GWP 2005.

Ridley Matt, Czerwona Królowa. Płeć a ewolucja natury ludzkiej, Poznań: Rebis 1999.

Ridley Matt, Genom. Autobiografia gatunku w 23 rozdziałach, Poznań: Rebis 2001.

Szacka Barbara, Słowo wstępne, w: Edward O. Wilson, O naturze ludzkiej, Warszawa: PIW 1988, s. 5-19.

Wilson Edward O., O naturze ludzkiej, Warszawa: PIW 1988.

Wilson Edward O., Konsiliencja. Jedność wiedzy, Warszawa, Zysk i S-ka 2002.

Wrangham Richard, Peterson Dale, Demoniczne samce. Małpy człekokształtne i źródła ludzkiej przemocy, Warszawa: PIW 1999.

1 1 Na gruncie polskim socjobiologią zajmowali się krytycznie m.in. Barbara Szacka, Antoni Hoffman, January Weiner, Tadeusz Bielicki, Adam Urbanek i Andrzej Mościskier.

2 2 Poczucie integralności socjobiologii i psychologii ewolucyjnej towarzyszy autorom z obu dyscyplin. Wilson proponował utożsamienie psychologii ewolucyjnej z socjobiologią człowieka: „najlepiej będzie, jeśli w interesie prostoty i jasności - a czasem także intelektualnej odwagi w obliczu ideologicznej wrogości - nazwiemy psychologię ewolucyjną po prostu socjobiologią człowieka" (za: Mariusz Agnosiewicz, Płeć, socjobiologia i gender studies; www.racjonalista.pl; marzec 2006). Natomiast Buss „unikając konotacji socjobiologicznych, będących obiektem zaciekłych ataków feministycznych oraz deterministów kulturowych, unika cytowania słynnej monografii E.O. Wilsona z 1975 r. Trzeba jednak przyznać, że psychologia ewolucyjna wywodzi się wprost z tamtego manifestu, nie wyłączając z tego hipotez dotyczących męskiej agresji oraz genetycznej teorii wczesnych wojen" [Buss 2001 s. 10, przypis polskiej redakcji merytorycznej].

3 3 Zaznaczam, że traktuję tekst Ingardena jako pomocniczy, nie do końca podzielając jego intuicje.

4 4 W swoich późniejszych publikacjach (wspólnie z Charlesem J. Lumsdenem: Genes, Mind and Culture (1981) i Promethean Fire (1983)) Wilson uznał wyjątkowość i wyższość człowieka wobec innych gatunków na podstawie trzech specyficznie ludzkich cech: pamięci długotrwałej, myślenia symbolicznego oraz posiadania języka. Zwrot ten nie świadczy jednak o realnej zmianie poglądów, ponieważ człowiek, pomimo że jest szczególnie rozwiniętą cząstką świata przyrody, nadal pozostaje całkowicie do niego przypisany.

5 5 Pomimo że w tekstach socjobiologów i psychologów ewolucyjnych nie pada termin „naturalizm metodologiczny", traktowanie człowieka i jego kultury jako elementu przyrody pociąga za sobą akceptację naturalistycznego stanowiska w sporze o przedmiot i metodę nauk humanistycznych. Wilson wielokrotnie wyrażał „wiarę w w wewnętrzną jedność wiedzy" [2002 s. 146] i nadzieję na stworzenie „jednej wspólnej teorii wyjaśniającej" fenomen człowieka [tamże s. 16-17], zorientowanej przyrodoznawczo.

6 6 Termin „genotyp" pierwszorzędnie oznacza genetyczną konstrukcję osobnika. Przy takim rozumieniu przeciwstawia mu się „fenotyp", czyli obserwowaną charakterystykę osobnika, wynikającą z łącznych wpływów genotypu i środowiska.

7 7 „Darwinowski światopogląd jest prawdziwy [...] jest to jedyna znana dziś koncepcja, która w ogóle może [...] wyjaśnić tajemnicę naszego istnienia" [Dawkins 1994 s. 14-15].

8 8 Np. samce kurobroda siodłatego (Nowa Zelandia) uczą się modyfikować zwrotki swoich miłosnych treli w zależności od tego, co śpiewają konkurenci; sikorki (Wielka Brytania) przebijają kapsle butelek z mlekiem, by dostać się do śmietanki znajdującej się pod spodem; makaki japońskie umieją jeść małże i orzechy, myją pataty przed jedzeniem [Biedrzycki 1998 s. 62]; szympansy potrafią posługiwać się narzędziami: łowić termity za pomocą źdźbła trawy, wydobywać wodę z dziupli za pomocą tamponu zrobionego z przeżutych liści, chronić się przed kolczastymi gałęziami, siedząc na poduszkach z liści, jeść na liściach jak na talerzach, używać serwetek z liści do pielęgnacji siebie lub niemowląt [Wrangham, Peterson 1999 s. 16-17].

9 9 „Mimo iż zoolog ma wszelkie prawo zaliczyć człowieka do zwierząt, jako jeszcze jeden - mianowicie trzeci [obok szympansa bonobo i szympansa pospolitego] gatunek z rodzaju szympansów, to wcale nie odbiera nam prawa do tego, aby świat istot żywych podzielić równie zdecydowanie na ludzi - i całą resztę. Wręcz przeciwnie, analiza cech wykształconych u człowieka w drodze ewolucji dostarcza argumentów za tym, aby ten gatunek zdecydowanie wyodrębnić" [January Weiner, wstęp do: Diamond 1998 s. 8-9].

0 10 Funkcję wyjaśniającą wobec tej koncepcji natury człowieka pełni Wilsonowska idea koewolucji genetyczno-kulturowej, zgodnie z którą ewolucja gatunku ludzkiego polega na interakcji między naturą (biologią) a kulturą, „w której kultura powstaje i jest kształtowana przez imperatywy biologii, a jednocześnie cechy biologiczne ulegają zmianie wskutek ewolucji genetycznej, zachodzącej w reakcji na kulturowe innowacje" [tamże s. 15].

1 11 W przeciwieństwie do podłoża (substancji) dla cech (przypadłości).

2 12 Co zauważają oni sami: „jeśli [...] okazałoby się, że posiadanie chromosomu Y ma na przykład wpływ na zdolności muzyczne czy zamiłowanie do szydełkowania, to co z tego wynika? Oznaczałoby to jedynie, że w określonej społeczności i w określonej sytuacji obserwator znający płeć danej osoby mógłby statystycznie lepiej przewidzieć jej zdolności muzyczne niż obserwator nie znający jej płci. Ważne jest tu słowo statystycznie, a należałoby jeszcze dodać przy założeniu, że inne cechy są takie same. Jeden z obserwatorów mógłby bowiem uzyskać dodatkowe informacje na przykład o wykształceniu lub pochodzeniu danej osoby, co pozwoliłoby mu na lepsze przewidywanie niż tylko na podstawie znajomości płci" [Dawkins 2003 s. 29]

3 13 „Uprzedzenia, nienawiść, przemoc, okrucieństwo - wszystko to jest częścią naszej natury. I wszystko to może zostać skutecznie poskromione przez właściwy rodzaj wychowania" [Ridley 1999 s. 191].

4 14 Tytuł książki Matta Ridleya Nature via Nurture (Genes, experience and what makes us human, London: Fourth Estate 2003) ujmuje w formie lapidarnego hasła myśl o naturze jako drodze wychowania.

5 15 „Wielokrotnie chyliliśmy głowy przed naszą zwierzęcą naturą, przyznając milcząco, że żyje w nas bestia i raz po raz daje o sobie znać [...] nasze niewiarygodnie skomplikowane cywilizacje będą w stanie rozwijać się pomyślnie tylko pod warunkiem, że zaprojektujemy je w taki sposób, by nie kolidowały z naszymi elementarnymi skłonnościami zwierzęcymi i nie próbowały ich tłumić" [Morris 1974 s. 55].powrot do poczatku
Autor: Agnieszka Salamucha
Ostatnia aktualizacja: 02.12.2006, godz. 14:21 - Agnieszka Salamucha