Kazimierz Krajewski

Wprowadzenie do Tomu Czwartego "Dzieł Zebranych" Ks. Tadeusza Stycznia

 

Ks. Tadeusz Styczeń w swoich etycznych i metaetycznych badaniach wypracował pewną postać etycznego personalizmu, którego podstawą jest doświadczenie moralne, polegające na bezpośrednim ujęciu bezwzględnej powinności afirmacji osoby z racji jej godności. Doświadczenie to pozwala sformułować fundamentalną zasadę etyczną: Osobie od osoby należna jest afirmacja. Podstawową zatem metodą etyki jest wgląd w osobową godność. Zadaniem etyka pozostaje więc "objawiać osobę" (stąd tytuł trzeciego tomu Dzieł zebranych), aby umożliwić innym dokonywanie takiego wglądu. Poszukiwanie coraz efektywniejszej metody doświadczenia osobowej godności, a zarazem najbardziej elementarnego doświadczenia moralnego, doprowadziło ks. Stycznia, w ostatniej fazie rozwoju jego poglądów, do sformułowania oryginalnej wersji etycznego personalizmu. W jego centrum staje teraz kategoria prawdy. Dlatego można by tę wersję personalizmu określić jako personalizm "werytatywny" (od łac. veritas - prawda) w odróżnieniu od poprzedniego, "dygnitywnego" (od łac. dignitas – godność), którego podstawową kategorią etykotwórczą była osobowa godność adresata działania.

Jakie są źródła pojawienia się "prawdziwościowego" przełomu w uprawianiu etyki przez ks. Stycznia? Przełom ten pojawił się w jego twórczości w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Zapoczątkował go artykuł Wolność w prawdzie[1] , który nadał tytuł obecnemu czwartemu tomowi Dzieł zebranych i patronuje niejako wszystkim zamieszczonym w nim tekstom. W artykule tym ks. Styczeń analizuje dramat anonimowych "Kowalskich" lat osiemdziesiątych (ludzi wtrąconych do więzień za swoje "antysocjalistyczne" poglądy), którym proponuje się odzyskanie wolności, ale za cenę podpisania tzw. lojalki, w której wyrzekają się swoich poglądów i obiecują, że po wyjściu z więzienia, nie będą prowadzić żadnej działalności politycznej. Podpis złożony pod taką lojalką oznaczał sprzeniewierzenie się prawdzie swoich własnych przekonań. Ks. Styczeń tak opisuje to doświadczenie: "Kowalski widzi w olśniewającym skrócie, iż nie może zignorować prawdy raz poznanej i za prawdę uznanej, nie ignorując, więcej, nie przekreślając przez to samego siebie. Ocalić siebie to ocalić wolność nieporównywalnie głębszą i ważniejszą od tej, jaką przełożeni więzienia oferują Kowalskiemu w zamian za podpis, który oznacza akt sprzeniewierzenia się prawdzie. Ocalić swą wolność, ocalić wierność wobec poznanej prawdy i ocalić samego siebie – to jedno i to samo. Kowalski widzi między nimi nierozerwalne iunctim"[2]. Ksiądz Profesor odkrywa w dramatach "Kowalskich" nierozłączalny związek między poznaniem prawdy a prawdą o sobie jako świadku prawdy, który sprzeniewierza się sobie, gdy przeczy poznanej prawdzie.

Ale istnieje także drugie źródło "prawdziwościowego" przełomu. Jest nim myśl mistrza i nauczyciela Stycznia, Karola Wojtyły. Chodzi tu przede wszystkim o Osobę i czyn. W dziele tym pojawia się bowiem idea normatywnej mocy prawdy. Do tej właśnie idei Ksiądz Profesor nawiąże i "po swojemu" oraz "na własną już odpowiedzialność"[3], jako "depozytariusz dziedzictwa filozoficznego Karola Wojtyły"[4], ją rozwinie. Wojtyła pisze: "W sumieniu zaś dokonuje się owo szczególne sprzęgnięcie prawdziwości z powinnością, które przejawia się jako moc normatywna prawdy"[5]. I dodaje: "Powinność jest doświadczalną postacią zależności od prawdy, której podlega wolność"[6]. Ks. Styczeń z upodobaniem będzie przywoływał frazę z poematu Wojtyły Narodziny wyznawców: "Jeśli jednak prawda jest we mnie, musi wybuchnąć. / Nie mogę jej odepchnąć, bobym odepchnął sam siebie"[7], jako poetycki wyraz powyższych filozoficznych stwierdzeń. Idea normatywnej mocy prawdy znajduje swoje ugruntowanie w umieszczonym zaraz na wstępie Osoby i czynu, epistemologicznym credo Wojtyły: "Doświadczenie każdej rzeczy, która znajduje się poza człowiekiem, łączy się zawsze z jakimś doświadczeniem samego człowieka. Człowiek nigdy nie doświadcza czegoś poza sobą, nie doświadczając w jakiś sposób siebie w tym doświadczeniu. Kiedy jednak mowa o doświadczeniu człowieka, to chodzi nade wszystko o fakt, że człowiek styka się, tzn. nawiązuje kontakt poznawczy z sobą samym"[8]. Odsłonięcie prawdy o moralnym wymiarze bytowania człowieka dokonuje się zawsze w nierozłączalnym związku z doświadczeniem przez niego świata. Odkryta przez Wojtyłę idea normatywnej mocy prawdy pozwoliła ks. Styczniowi głębiej zrozumieć związek między respektem dla poznanej prawdy a "objawieniem osoby" i powinnością afirmacji jej godności.

Jak przedstawia się zatem "werytatywny" personalizm ks. Stycznia? Jego zwarty wykład Czytelnik znajdzie w artykule Etyka jako antropologia normatywna, którego podtytuł W sprawie epistemologicznie zasadnego i metodologicznie poprawnego punktu wyjścia etyki, czyli od stwierdzenia: "jest tak" – "nie jest tak" do naczelnej zasady etycznej, "streszcza" jego ideę[9]. Dopowiedzmy, że owa naczelna zasada etyczna to norma: Osobie od osoby należna jest afirmacja.

Owym "epistemologicznie zasadnym i metodologicznie poprawnym" punktem wyjścia etyki jest teraz dla Stycznia nie bezpośrednie poznanie godności drugiego, ale akt poznania, w którym człowiek coś stwierdza lub czemuś zaprzecza. Ten moment stwierdzenia to moment zwany w teorii poznania asercją, którą nazywa on przy-tak-nięciem. Podmiot, stwierdzając coś, "przytakuje", że w rzeczywistości jest tak, jak to stwierdza w swoim akcie poznania. Asercja konstytuuje akt poznania sądowego, którego istotą jest uświadomienie sobie zgodności aktu poznania z przedmiotem czy stanem rzeczy, do którego ten akt się odnosi. Owo uświadomienie dokonuje się dzięki refleksji in actu exercito, czyli refleksji towarzyszącej aktowi poznania[10]. Z uwagi na moment asercji, pojawia się w sądzie kategoria prawdy. Dlatego akt stwierdzenia czegoś jest aktem poznania jakiejś prawdy. Ks. Styczeń pisze: "W asercji, stanowiącej duszę sądu, dokonuje się swoiste spotkanie, a zarazem sprzężenie prawdziwości (prawdy) rzeczy (veritas ut manifestatio) z prawdziwością (prawdą) wydawanego sądu (veritas ut adaequatio)"[11].

Ale sam moment stwierdzenia nie wyczerpuje – zdaniem Księdza Profesora – charakterystyki poznania sądowego. Poznanie spełniane w tym akcie nie jest tylko neutralnym stwierdzeniem zachodzenia pewnego stanu rzeczy, ale również uznaniem dla tego, co poznawane. Podmiot, stwierdzając jakąś prawdę, zarazem uznaje to, co sam stwierdził, za prawdziwe. Ks. Styczeń pisze: "Asercja tedy – to nie tylko bierne stwierdzenie przez podmiot prawdy o stwierdzonym przedmiocie, lecz zarazem wyrażenie zaangażowania się poznającego podmiotu po stronie prawdy o poznanym przedmiocie. Moment asercji okazuje się więc pierwszym, choć na razie jeszcze nie w pełni zreflektowanym aktem zaangażowania się wolności człowieka po stronie stwierdzanej przezeń prawdy o przedmiocie swego poznania"[12]. W asercji więc podmiot daje wyraz nierozerwalnemu związkowi między poznaniem a uznaniem prawdy. Sąd jest więc elementarną aprobatą podmiotu dla poznawanego przedmiotu. Człowiek, poznając i uznając prawdę, angażuje się w taki sposób, że nie może nie uznać tego, co własnym aktem stwierdził jako rzeczywiście istniejące. Prawda odsłania się zatem w doświadczeniu jako norma. Opowiedzenie się człowieka w akcie poznania za tym, że tak właśnie jest, jak stwierdzam, że taka jest prawda, oznacza "wciągnięcie" w proces poznawania jego wolności. Człowiek, poznając jakąkolwiek prawdę, wiąże się nią – przez zaangażowanie swojej wolności – do powinności jej uznania (respektowania). Owo uznanie prawdy oznacza ukonstytuowanie nowego, w stosunku do wymiaru informatywnego sądu, wymiaru normatywnego, czyli wymiaru sui generis moralnego. Uznanie prawdy jest zatem moralnotwórcze. Moralna powinność jest tym, co w imię prawdy "należne" jest od podmiotu transcendentnemu przedmiotowi. Prawda jawi się zatem jako "normatywna moc" dla podmiotu.

Odsłonięcie opisanej tu struktury dokonuje się – zdaniem ks. Stycznia – w momencie próby zaprzeczenia poznanej prawdzie. Wystarczy by ktoś zażądał ode mnie (bądź obietnicą uzyskania cenionych przeze mnie dóbr, bądź groźbą ich utraty), bym zaprzeczył temu, co sam stwierdziłem we własnym akcie poznania, albo też sam ulegam pokusie sprzeniewierzenia się prawdzie. Wówczas odkrywam, że mi tego uczynić nie wolno, że tego właśnie nie powinienem. Odsłania mi się wtedy to, że zaprzeczenie prawdzie byłoby zaprzeczeniem sobie samemu, czyli temu, kto tę prawdę osobiście stwierdził i uznał. Zaprzeczam bowiem nie tyle jakiejś abstrakcyjnej wartości prawdy, ale zaprzeczam sobie samemu. Zaprzeczenie prawdzie jest więc samosprzeniewierzeniem. Dotyka bowiem samego podmiotu stwierdzającego przecież ową prawdę. Podmiot wówczas uświadamia sobie (in actu signato) normatywną moc prawdy, która była obecna (in actu exercito) (przeżywaniowo) w momencie asercji aktu poznania. Ks. Styczeń ów dynamiczny proces przechodzenia od stwierdzenia prawdy do powinności jej uznania nazywa stawaniem się autoinformacji – autoimperatywem[13]. Doświadczona i przeżyta przez człowieka informacja o przedmiocie staje się autoinformacją, czyli informacją o podmiocie stwierdzającym dany stan rzeczy. "Przekład" autoinformacji na autoimperatyw: poznania prawdy na powinność jej wyboru, dokonuje się w sumieniu. Autoimperatyw to poznawczy wyraz ujęcia normatywnej mocy prawdy, czyli powinności afirmowania jej dla niej samej.

Normatywny charakter prawdy wskazuje, że prawda ukonstytuowała się jako dobro. Jest to absolutnie "pierwsze" dobro człowieka, tak jak "pierwszym" aktem ludzkim jako ludzkim jest akt poznania (stwierdzenia czegoś). Prawda jawi się zatem jako pierwsze dobro domagające się respektu dla niego samego. Stąd "pierwsza" norma w "werytatywnej" etyce ks. Stycznia: Prawdzie należna jest afirmacja dla niej samej lub Prawdzie jako prawdzie należna jest miłość. Podmiot stwierdza prawdę i sam się wiąże własnym aktem jej poznania do jej uznania. Nie wolno mi więc nie respektować (afirmować) prawdy przeze mnie poznanej. Oto – zdaniem Księdza Profesora – istota moralnego doświadczenia. Wyraża on tę istotę formułą: "Com sam stwierdził (moment autoinformacji), temu nie wolno mi zaprzeczyć (moment samonakazu)"[14].

Doświadczenie prawdy ma podstawowe znaczenie dla konstytucji, a właściwie – autokonstytucji osoby. Owa autokonstytucja polega na odkryciu siebie jako podmiotu w stosunku do przedmiotu (świata). Przeżycie prawdy rozpoczyna – jak to wyraża ks. Styczeń – autogenezę osoby, czyli "początek" osoby rozumiany jako przejście od stanu prerefleksyjnego istnienia jako osobowego bytu do statusu osobowej podmiotowości[15]. Ks. Styczeń mówi tu o "przełomie antropologicznym" zainicjowanym w myśli europejskiej przez Sokratesa. W myśli nowożytnej promotorem takiego personalistycznego podejścia był – jego zdaniem – Pascal. Biblijnym paradygmatem "antropologicznego przełomu" był natomiast Adam, który poprzez poznanie świata "obudził się" do osobowego życia. Znamienne – zauważa ks. Styczeń – że w rozmowie z Nikodemem Chrystus mówi o "powtórnych narodzinach", które polegają na poznaniu prawdy. Człowiek "rodzi się" jako osoba przez jej odkrycie. W obliczu transcendentnej prawdy widzimy, poprzez doświadczenie swej podmiotowości, swą osobową godność. Na czym ona polega? Na byciu świadkiem i powiernikiem prawdy, czyli wezwanym do odpowiedzialności za prawdę. Ale jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za prawdę, ale nade wszystko za samego siebie jako jej świadka i powiernika. Dlatego podmiot moralny to nie tylko świadek i powiernik prawdy, ale – jak to wyraża ks. Styczeń – "powiernik powiernika prawdy"[16]. W akcie zatem samopoznania podmiot identyfikuje swoją autotranscendencję z kategorycznym wezwaniem do odpowiedzialności za siebie, czyli z troską o siebie spełnianą przez siebie. Człowiek zostaje wezwany, w czas próby, do dania świadectwa prawdzie, do – jak to określi ks. Styczeń – do prawdo-czynności[17], czyli do czynienia prawdy dla niej samej, czyli z miłości. To świadectwo dokonuje się w samowyborze, który jest równoznaczny z tworzeniem siebie (antropo-praksja), implikującym samopoznanie (antropo-logia)[18]. Może w tym miejscu warto zauważyć, że ks. Styczeń, jak wytrawny fenomenolog, tworzy własny język, który najlepiej wyraziłby jego własne intuicje filozoficzno-etyczne.

Ksiądz Profesor podkreśla identyczność tożsamości człowieka jako osoby z jego tożsamością moralną[19]. Dlatego kategoria osoby jest z samej swej istoty "moralna", to znaczy odsłania się i konstytuuje w swej godności, domagającej się respektu, wraz z doświadczeniem normatywnej mocy prawdy, czyli wraz z doświadczeniem moralnej powinności.

Wgląd we własne "ja", przy okazji poznania prawdy, pozwala – zdaniem ks. Stycznia – ująć, dzięki intelektualnej percepcji, strukturę "ja" jako "ja", czyli strukturę każdego innego "ja". Rezultat tego zabiegu określa on jako universale in cocreto[20]. Dzięki temu universale in cocreto odkrywam w sobie niejako każdego drugiego. Wedle Księdza Profesora dostęp do drugiego człowieka jako do drugiego "ja" mam bowiem tylko poprzez własne "ja". Rozpoznana prawda o moim "ja" wiąże mnie swą normatywną mocą. Czego mi więc nie wolno stosunku do własnego "ja", nie wolno mi – z tego samego powodu – w stosunku do każdego innego "ja". Wgląd w siebie przez medium asercji sądowej i rozpoznanie innych ludzi jako drugich "ja" pozwala dopiero na sformułowanie naczelnej zasady etycznego personalizmu: Osobę każdego drugiego należy afirmować tak jak swą własną, czyli dla niej samej. Norma personalistyczna ma więc swój epistemologiczny fundament we wglądzie w siebie samego, w strukturę własnego "ja". Uprzywilejowanym epistemologicznie miejscem "widzenia" godności drugiego jest więc "widzenie" swojej własnej godności, odsłaniającej się w zaprzeczeniu prawdzie, którą poznaję i uznaję[21]. Prawda – dla ks. Stycznia – to coś absolutnie pierwszego, co "budzi" osobę w człowieku. Osoba odrywa siebie jako powiernika prawdy oraz powiernika jej powiernika i z tym odkryciem staje wobec każdego drugiego. Jak mówiliśmy wcześniej, ks. Styczeń poszukiwał takiego doświadczenia, które "najlepiej" pozwoliłoby uchwycić powinność afirmacji drugiego jako "ja". Znalazł je w normatywnym doświadczeniu własnego "ja". Tak jak jestem wezwany do samoafirmacji, na mocy obiektywnej struktury i charakteru mego "ja", tak tym samym jestem wezwany do afirmacji drugich ludzi jako drugich "ja". Ksiądz Profesor w swojej koncepcji etyki niejako "przechodzi" od sądu podmiotu stwierdzającego prawdę – do powinności afirmacji drugiego; od: Com sam stwierdził, temu nie wolno mi zaprzeczyć do: Osobie od osoby należna jest afirmacja; od stwierdzenia prawdy (autoinformacja) i powinności samoafirmacji (autoimperatyw), do powinności afirmacji drugiego.

W etyce tej podmiot poznający prawdę odkrywa powinność jej bezinteresownej i kategorycznej afirmacji, czyli – inaczej mówiąc – powinność miłości prawdy. Ale miłość prawdy implikuje powinność miłowania samego siebie jako jej powiernika. Miłość siebie to respekt dla siebie jako dla świadka prawdy[22]. Tak rozumiana miłość staje się modelem i racją powinności miłowania każdego drugiego jako drugiego świadka prawdy, jej powiernika i odpowiedzialnego za siebie jej powiernika. Powinienem miłować każdego drugiego "jak siebie samego", to znaczy w imię tej samej prawdy o każdym drugim "ja", którą odkryłem w swoim własnym "ja". Doświadczenie godności drugiego sprzęga się w ten sposób nierozerwalnie z doświadczeniem godności własnej. Dlatego nie ma afirmacji siebie bez afirmacji drugiego.

Budowana przez ks. Stycznia etyka jest etyką normatywną. "Ujawnienie swoistego znamienia doświadczenia, jakim jest owa nierozłączalna w nim więź wzajemna momentu informatywnego («jest») i normatywnego («powinien»), rozstrzyga w sposób definitywny również o metodologicznym charakterze samej naczelnej zasady etycznej i – w konsekwencji – o metodologicznym charakterze samej etyki jako dyscypliny normatywnej, a zarazem gruntującej swą przedmiotową prawomocność na datum sui generis doświadczenia. Sedno tego doświadczenia, jako źródła epistemologicznie zasadnego i metodologicznie poprawnego punktu wyjścia etyki, ująć można w sposób zwięzły formułą: primum anthropologicum et primum ethicum convertuntur. W konsekwencji tego i sama etyka staje się dyscypliną o podmiocie, który normuje swe działanie przez to i dzięki temu, że sam siebie o nim – w sposób właściwy dla siebie – informuje. Etyka jest z racji samego charakteru metodologicznego swego punktu wyjścia antropologią normatywną"[23]. Formuła: Primum anthropologicum et primum ethicum convertuntur oznacza, że to, co pierwsze w porządku tego, co człowiek powinien, łączy się nierozdzielnie z tym co, pierwsze w porządku tego, kim człowiek jest. Nie ma etyki poza antropologią, ale i nie ma antropologii poza etyką.

W koncepcji "werytatywnego" personalizmu ks. Stycznia doświadczenie aktu poznania sądowego umożliwia więc podmiotowi wgląd w swą osobową, a zarazem etyczną strukturę jako podmiotu i przedmiotu poznania i jednocześnie podmiotu i przedmiotu moralnego zobowiązania. Asercja, stanowiąca istotę sądu, ma w interpretacji Księdza Profesora wymiar nie tylko epistemologiczny, ale i antropologiczno-etyczny, umożliwiając aksjologiczno-normatywne doświadczenie własnej osoby. Ks. Styczeń, wychodząc z doświadczenia asercji aktu poznania, odsłaniającego epistemologiczny fundament naczelnej zasady etycznej: Persona est affirmana propter seipsam, dochodzi do konstytucji etyki jako antropologii normatywnej. Podstawą etyki jako antropologii normatywnej jest prawda ze swoją normatywną mocą.

Odsłonięcie godności osoby w relacji do transcendentnej prawdy nie jest ostatnim słowem etyki jako antropologii normatywnej. W rozumieniu ks. Stycznia etyka jest nie tylko fenomenologią, ale i metafizyką moralności[24]. Wszak w doświadczenie osoby wpisane jest doświadczenie jej przygodności, czyli niekonieczności jej istnienia. Kategoria przygodności bytu wprowadza perspektywę metafizyczną. Byt niekonieczny domaga się, na mocy zasady racji dostatecznej, proporcjonalnej doń przyczyny swego istnienia. Przyczyną tą jest Absolut Istnienia i Miłości[25]. Istnienie bytu, w sposób szczególny istnienie człowieka, jest darem szczodrości stwórczej Absolutu. Przygodność nie niweczy godności, lecz odsłania jej ostateczne źródło. Od strony bytu tylko Absolut tłumaczy jego istnienie; od strony Absolutu tylko szczodrość usprawiedliwia jego zaistnienie. Poznanie metafizyczne pozwala zatem odkryć Stwórcę człowieka. Odkrycie tego faktu stawia podmiot wobec powinności afirmowania Boga dla Niego samego. Absolut w religii nazywany jest Bogiem. Wyrazem tej afirmacji jest akt wielbienia Boga i dziękczynienia Mu za obdarowanie istnieniem.

Zwieńczeniem refleksji etycznej ks. Stycznia jest przejście od etyki do teologii moralnej. Przesłaniem etyki normatywnej mocy prawdy jest wezwanie skierowane do człowieka, by dawał świadectwo prawdzie przez siebie poznanej. To jest jego być albo nie być w sensie moralnym. Ks. Styczeń zwraca uwagę, że człowiek może aktem wolnego wyboru odrzucić prawdę przez siebie poznaną i uznaną. Odrzucając prawdę, człowiek odrzuca sam siebie. Wprowadza – jak to wyraża Ksiądz Profesor – nie-siebie w siebie. Jakby mówił jednocześnie "tak" – aktem poznania i uznania oraz "nie" – aktem wyboru. Dokonuje wtedy, aktu samosprzeniewierzenia się, autodestrukcji, autoalienacji[26]. Człowiek może, mocą swojej wolności, dokonać w sobie rozłamu, uczynić coś, czego mu uczynić nie wolno. Postępując w ten sposób, przekreśla własną tożsamość. Tożsamość człowieka polega bowiem na wyborze prawdy (świadectwie prawdy) przez siebie poznanej. Wybór sprzeczny z prawdą jest przekreśleniem swej osobowej podmiotowości. Ks. Styczeń nazywa tę sytuację "sprawą Owidiusza w człowieku", przywołując jego znane powiedzenie: "Video meliora proboque deteriora sequor"[27]. Ta sytuacja to, mówiąc inaczej, doświadczenie winy. Dramat winy polega przede wszystkim na tym, że człowiek nie jest w stanie sam się z niego wyzwolić. Nie jest zdolny winy unicestwić. Jest wobec niej bezsilny. Czyniąc zło moralne, staję się (jestem) złym człowiekiem, czyli takim, jakim być nie powinienem. Ale wina nie jest tylko złem moralnym. Jest także grzechem z powodu sprzeniewierzenia się Stwórcy, gdyż człowiek, samosprzeniewierzając się, sprzeniewierza się Stwórcy, z którego szczodrej miłości w ogóle istnieje.

Etyka pokazuje – zdaniem ks. Stycznia – że problem winy jest nierozwiązywalny na jej gruncie. Człowiek nie może unicestwić czegoś, co sam spowodował. Dlatego etyka w doświadczeniu winy staje się – jak to wyraża Ksiądz Profesor – filozofią adwentu[28]. Czyni ona człowieka gotowym na przyjęcie rozwiązania jego własnego dramatu. Czyni go podatnym na słuchanie wieści o wybawieniu ze zła moralnego. Etyka staje się w ten sposób praeambula fidei. W tym miejscu, na gruncie doświadczenia winy, dokonuje się – zdaniem ks. Stycznia – przejście od etyki do teologii moralnej. Wskazując na nierozwiązywalność problemu winy, etyka otwiera się na rozwiązanie, z którym występuje teologia moralna. Wedle wyrażenia ks. T. Stycznia, zachodzi "kompatybilność" "sprawy Owidiusza" i "sprawy Jezusa Chrystusa"[29]. Podkreśla on przy tym heurystyczną, dla zrozumienia fenomenu Objawienia, rolę pytania Anzelma z Aosty: Cur Deus homo?[30] Odpowiedź na nie pozwala odkryć powód, dla którego Bóg stał się człowiekiem. Doświadczenie moralne zatem, poprzez odkrycie Boga Stwórcy, prowadzi do wiary w Boga – Odkupiciela człowieka. Tak przedstawia się, w najogólniejszym zarysie, po "prawdziwościowym" przełomie koncepcja etyki ks. Tadeusza Stycznia.

Wszystkie pomieszczone w tomie artykuły, poza artykułem Prawda o człowieku a etyka, pisane są po "prawdziwościowym" przełomie, ale i w nim można znaleźć zapowiedź "werytatywnego" ujęcia etyki, chociażby w analizie sądu sumienia. Artykuł ten może stanowić pomost między dwoma okresami naukowej twórczości ks. Stycznia. Teksty składające się na niniejszy tom prezentują, w różnych kontekstach tematycznych, bogatą myśl Księdza Profesora. Artykuły takie, jak Na początku była prawda. U genezy pojęcia osoby, Osoba i jej wolność w blasku prawdy oraz Normatywna moc prawdy, czyli być sobą to przekraczać siebie, rozwijają i pogłębiają jego własną koncepcję etyki. Na szczególną uwagę zasługuje artykuł ostatni, wprost nawiązujący do myśli Karola Wojtyły, będący ostatnim tekstem napisanym przez Księdza Profesora. Najbardziej systematyczny wykład "werytatywnego" personalizmu zawarty jest – jak już o tym mówiliśmy – w tekście Etyka jako antropologia normatywna. W duchu swojej koncepcji komentuje ks. Styczeń encykliki Jana Pawła II: Veritatis splendor i Fides et ratio. Czytelnik z łatwością dostrzeże, jak podstawowa idea etyki Stycznia (wolność wobec normatywnej mocy prawdy) pozwala wydobyć istotną myśl i przesłanie papieskich encyklik. W takich tekstach, jak Wolność wbrew prawdzie o człowieku, Sumienie a Europa, czyli gdyby Ojciec Święty zaprosił Arystotelesa na Synod Biskupów Europy 1991, Kultura i prawda, ks. Styczeń pokazuje konsekwencje w płaszczyźnie społeczno-politycznej i kulturowej, do jakich prowadzi nierespektowanie prawdy. Konsekwencje te to stanowienie prawa pozwalającego na pozbawianie życia dzieci nienarodzonych, zagrożenie demokracji totalitaryzmem i zafałszowanie chrześcijańskiego orędzia. Teksty te, pisane z wielkim zaangażowaniem i literackim polotem, są apelem do Czytelnika, aby zechciał wybierać prawdę o sobie i w ten sposób spełniał się jako osoba.

Stałe powracanie przez Księdza Profesora, w różnych tekstach i kontekstach, do podstawowej idei swojej etyki świadczy, z jednej strony, o fascynacji odkryciem normatywnej mocy prawdy, z drugiej zaś o poszukiwaniu coraz precyzyjniejszego wyrazu dla swojej myśli. Niepodobna nie zauważyć w tym miejscu, że myśl ks. Stycznia, którą nam pozostawił, domaga się dalszej kontynuacji i rozwoju. On sam, z powodu choroby, nie był w stanie tego uczynić. Jest to zadanie dla jego uczniów i tych wszystkich, których myśl ta poruszy i zafascynuje[31].

 

[1] T. Styczeń, Wolność w prawdzie, Fundacja Jana Pawła II, Polski Instytut Kultury Chrześcijańskiej, Rzym 1988. Był to wykład wygłoszony w ramach Tygodnia Filozoficznego w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim 25 lutego 1987 r. W pierwotnej wersji został on przedstawiony w ramach "Meetingu Przyjaźni między Narodami" w Rimini (Włochy 1986) 30 sierpnia 1986 r. w szóstą rocznicę Porozumień Gdańskich, na mocy których powstał NSZZ "Solidarność". Ks. Styczeń został zaproszony do wygłoszenia wykładu przez "Communione e Liberazione". Artykuł zamieszczony w niniejszym tomie.

[2] Tamże.

[3] T. Styczeń, Osoba i jej wolność w blasku prawdy. Artykuł zamieszczony w tym tomie.

[4] Tamże.

[5] Por. K. Wojtyła, Osoba i czyn, w: tegoż, Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, red. T. Styczeń i in., TNKUL, Lublin 1994, s. 205.

[6] Tamże, s. 199.

[7] K. Wojtyła, Narodziny wyznawców, w: tegoż, Poezje i dramaty, Znak, Kraków 1979, s. 60.

[8] Tenże, Osoba i czyn, s. 51.

[9] Tekst ten jest zmienioną wersją wykładu wygłoszonego na VI Zjeździe Filozofów Polskich w Toruniu we wrześniu 1995 r. pod tytułem: W sprawie epistemologicznie zasadnego i metodologicznie poprawnego punktu wyjścia w etyce: Primum ethicum et primum anthropologicum convertuntur. (Pomiędzy kogmnitywizmem naturalizmu a akognitywizmem decyzjonizmu).

[10] Karol Wojtyła intencjonalność aktu określi jako transcendencję poziomą, zaś jego wewnętrzną świadomość jako transcendencję pionową. Zob. tenże, Osoba i czyn, s. 164.

[11] T. Styczeń, Wolność w horyzoncie prawdy. Artykuł zamieszczony w niniejszym tomie.

[12] Tenże, Etyka jako antropologia normatywna. Artykuł zamieszczony w niniejszym tomie.

[13] Por. tamże.

[14] Tamże.

[15] Por. T. Styczeń, Na początku była prawda. U genezy pojęcia osoby. Artykuł w niniejszym tomie.

[16] Tenże, Dlaczego Bóg chlebem?, "Ethos" 11(1998) nr 41-42, s. 35 n.

[17] Por. tenże, Etyka jako antropologia normatywna.

[18] Por. tenże, Dlaczego Bóg chlebem?, s. 60.

[19] Por. tenże, Etyka jako antropologia normatywna.

[20] Tamże.

[21]"Odkryć w odkryciu siebie każdego drugiego oraz odkryć w tym, co bezwzględnie należne sobie od siebie, bezwzględnie należne każdemu drugiemu, to odkryć wraz z fundamentem antropologii fundament etyki". T. Styczeń, Być sobą to przekraczać siebie. – O antropologii Karola Wojtyły, w: K. Wojtyła, Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, s. 510.

[22] Styczeń, Wolność w horyzoncie prawdy.

[23] Tenże, Etyka jako antropologia normatywna.

[24] Por. tenże, Osoba i jej wolność w blasku prawdy. Artykuł zamieszczony w tym tomie.

[25] Por. tenże, Rozum i wiara wobec pytania: Kim jestem? Refleksje wokół encykliki "Fides et ratio". Artykuł zamieszczony w tym tomie.

[26] Por. tenże, Wolność w prawdzie.

[27] Ovidiusz, Metamorfozy, VII, 20.

[28] Por. T. Styczeń, Osoba i jej wolność w blasku prawdy oraz Normatywna moc prawdy, czyli być sobą to przekraczać siebie. Oba artykuły zamieszczone w tym tomie.

[29] Tenże, Dlaczego Bóg chlebem?, s. 56.

[30] Anzelm z Aosty, Cur Deus homo?, PL 158, 359-432.

[31] Taką twórczą, a zarazem krytyczną kontynuację myśli ks. Stycznia stanowią rozważania ks. Andrzeja Szostka. Zob. A. Szostek, O respekcie dla moralnej mocy prawdy. Niedokończone rozmowy z ks. prof. Tadeuszem Styczniem, "Ethos" 24(2011) nr 95, s. 150-160.

Autor: Andrzej Zykubek
Ostatnia aktualizacja: 25.01.2015, godz. 19:33 - Andrzej Zykubek