Poznań październik 2004

Być może większość ludzi w Polsce sądzi, że na naszym uniwersytecie studiują wyłącznie księża, zakonnice i pobożna młodzież, której nie w głowie strzelanie i karabiny AK 47 (nomen omen składaliśmy i rozkładaliśmy je na części w jednostce wojskowej w Chełmie). Tym zapewne tłumaczyć należy zdziwienie i zainteresowanie (także poznańskiej telewizji) ekipą Legii Akademickiej KUL na ogólnopolskich zawodach MILITARY ŻAK. Czteroosobowe drużyny (m.in. z Politechniki Warszawskiej, Gdańskiej, Siedleckiej, Uniwersytetu Warszawskiego, Łódzkiego) startowały w trzech konkurencjach: teście wiedzy (na podstawie podręcznika przysposobienia wojskowego), biegu na orientację i strzelaniu.

Zaczęło się w sobotę rano. Nikt nie rozwiązał bezbłędnie testu − najlepszy miał 70 % poprawnych odpowiedzi. Chyba lekko przesadzili z poziomem trudności. Po teście Legia zajmowała 11 miejsce (na 26 drużyn), więc było nieźle. Po obiedzie zawody przeniosły się na teren poznańskiej Malty, czyli ogromnego parku ze sztucznym stokiem narciarskim i torem kajakowym. Rozdano nam dokładne mapy z trasą biegu. Należało odnaleźć zaznaczone na niej w kolejności punkty, następnie umieszczonymi w tych punktach specjalnymi dziurkaczami oznaczyć odpowiednie pola na karcie biegu i zameldować się na mecie. W sumie jakieś pół godziny biegania po pagórkowatym, wilgotnym i z lekka zamglonym parku. Przednia zabawa. Niestety zdyskwalifikowano nam jednego zawodnika, bo pomylił kolejność zaznaczonych na mapie punktów (sprawa była zresztą mocno dyskusyjna) i zamiast awansować, spadliśmy na 22 miejsce. Na niedzielnym strzelaniu poszło już lepiej. Tym razem nikogo nie zdyskwalifikowano. Nasz średni wynik w granicach 70 pkt na 100 był zupełnie przyzwoity. Najlepiej zresztą strzelała jedyna dziewczyna w naszej drużynie, obecna przewodnicząca Legii Akademickiej (teraz już wiadomo dlaczego ma to stanowisko). Jej cztery dziesiątki i 86 pkt były pierwszorzędne. Ostatecznie zawody skończyliśmy na 18 miejscu, co wstydu nie przynosi, zważywszy, że był to pierwszy start Legii Akademickiej w takich zawodach, ale i nie jest powodem do chwały. Mamy nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.

Całą imprezę zakończył pokaz orkiestry wojskowej (fenomenalnej! To tylko w telewizji kiepsko wygląda). No i niezapomnianym przeżyciem było sobotnie popołudnie na czołgowym poligonie w Biedrusku. Dziesiątki kilometrów lasów, chaszczy i łąk. Dawali bigos i kiełbaski (bezpłatnie) i piwo z beczki (niestety płatnie, ale to w trosce o dobro uczestników zawodów, żeby w niedzielę ręce im nie drżały na strzelnicy). Podstawili czołg i pobrykali nim troszeczkę. Robi wrażenie takie rozpędzone 40 ton stali! Po niedzielnym obiedzie autokar odwiózł wszystkich na dworzec PKP i w ten sposób MILITARY ŻAK 2004 dobiegły końca.

Autor: Alicja Gajda
Ostatnia aktualizacja: 15.12.2006, godz. 14:00 - Alicja Gajda