Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła IIhttps://www.kul.pl/Eksperci / Dorota TOKARSKApl O sytuacji na rynku nieruchomości w Lublinie https://www.kul.pl/o-sytuacji-na-rynku-nieruchomosci-w-lublinie,art_102172.html Dr Dorota Tokarska w komentarzu dla TVP Lublin nt. sytuacji na rynku nieruchomości w Lublinie. Link do komentarza. Człowiek dla innowacji czy innowacja dla człowieka https://www.kul.pl/czlowiek-dla-innowacji-czy-innowacja-dla-czlowieka,art_101113.html Innowacyjny samorząd, krajowe czy regionalne inteligentne specjalizacje, smart city to hasła, które przewijają się w przestrzeni publicznej od kilkunastu lat i sięgają roku 2002 oraz projektu „Wrota”. Kulminacja nastąpiła w perspektywie finansowej UE na lata 2007-2013 kiedy to położono nacisk na rozwój e-usług w samorządach. Zapoczątkowało to kaskadową informatyzację polskich samorządów. Ale czy obywatel zaczął mieć wtedy dostęp zdalny do samorządu? Niestety nie. Lata zaniedbań sprawiły, że w pierwszej kolejności należało zadbać o sprzęt wykorzystywany w urzędach i szkolenia samych pracowników samorządowych. 14 kwietnia 2008 zostaje uruchomiona platforma e-PUAP czyli Elektroniczna Platforma Usług Administracji Publicznej jako wynik założeń projektu Wrota. Co ciekawe samorządom dano 10 lat na przygotowanie się do przyjmowania dokumentów w postaci elektronicznej. Datę graniczną ustalono wtedy w ustawie o podpisie elektronicznym na 1 maja 2018. Jak wygląda cyfryzacja w polskim samorządzie dziś w roku 2022? Serwis Samorządowy PAP opublikował w październiku raport Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów „Cyfryzacja urzędów miast”. Niestety niewiele w nim informacji pozytywnych. 25% samorządów nie ma ani jednej e-usługi, którą w pełni można by przeprowadzić zdalnie. 27% małych miast nie ma żadnej e-usługi – w żadnej formie. 77% urzędów miast udostępnia na swoich stronach e-usługi dla mieszkańców, ale są one rozproszone. Niejednokrotnie e-usługa polega na możliwości przesłania skanu wniosku podpisanego profilem zaufanym lub podpisem elektronicznym. 2/3 e-usług opiera się na formularzach przygotowanych w portalu ePUAP. Sytuacja jest zróżnicowana i zależna od wielkości miasta – im większe miasto tym więcej e-usług. To jest o miastach – a jak jest w gminach wiejskich? Nikt nie odważył się tego jak na razie zbadać. Za tą sytuację nie zawsze odpowiadają samorządy same w sobie. Problem leży w dwóch miejscach: finansach (bo brak jest bezpośrednich strumieni finansowania takich wyzwań) i ludziach. I nie, nie mam tu na myśli współczesnych urzędników, bo powoli pokolenie z brakami w kompetencjach cyfrowych odchodzi. Chodzi tu o specjalistów, którzy takie rozwiązania mogliby planować, opracowywać i kontrolować sprawność ich działania. Niestety wymagania odnośnie wynagrodzenia specjalistów ICT przerastają możliwości samorządów. Czyli patrz problem nr 1 – finanse. Co gorsza jeśli już samorząd ma e-usługi uruchomione w tej czy innej postaci to o satysfakcję klientów czyli mieszkańców nie pyta prawie nikt. To dla kogo to jest robione? Na takie zaniedbania nie mogą sobie pozwolić firmy komercyjne. Wprowadzając produkt na rynek, ba, planując wprowadzić produkt na rynek sprawdzają czy rynek takiego produktu potrzebuje, czy go akceptuje w proponowanej postaci, po proponowanej cenie i w proponowanej metodzie dostawy. A potem planują zasoby, w tym, co bardzo ważne, zasoby ludzkie. Nie będąc ograniczonymi przez ustawodawstwo, prawo zamówień publicznych, dyscyplinę finansową, mają o wiele szersze możliwości przyciągnięcia właściwych ludzi o wszechstronnych kompetencjach. Po obu stronach produktu stoi człowiek: ten który będzie go tworzył i ten który będzie go kupował. Obie te strony zmieniają się, ewoluują, rozwijają się. I wraz z tym rodzi się INNOWACJA. Klient żąda zmian w produktach, metodach dostawy. Firmy wychodzą temu naprzeciw. Zmieniają swój produkt, rozwijają go, ale też tworzą nowe, innowacyjne produkty i usługi, które będą w stanie zaspokoić potrzebę klienta. W ramach działań marketingowych firmy badają rynek, rozpoznają potrzeby klienta i co więcej próbują przewidzieć przyszłe potrzeby klienta i dzięki swojej działalności badawczo-rozwojowej proponują nowe rozwiązania nim ktokolwiek zdąży pomyśleć, że coś takiego jest możliwe. Przy wszystkich tych działaniach każdy z menedżerów ma z tyłu głowy, że to klient musi zaakceptować ten pomysł, aby można było na tym zarobić. Zarobić. Właśnie. Dlaczego mówiłam na początku o samorządach by przejść do działalności zarobkowej skoro samorządy nie zostały powołane do działalności zarobkowej. To skąd mają środki finansowe? Z podatków! A wpływy podatkowe nie spadają z nieba. Płacą je mieszkańcy i podmioty prowadzące na terenie samorządu działalność gospodarczą. Pozyskiwanie nowych mieszkańców i prowadzących działalność jest dla samorządu tym czym zdobywanie nowego klienta dla firmy? TAK, ale to nie wszystko co osiąga dzięki temu samorząd. To coś więcej. Czym jest samorząd? Gmina? Powiat? Województwo? Tu powinny pojawić się formułki prawne z ustawy o samorządzie terytorialnym. W pełni poprawne i w większości niezrozumiałe dla przeciętnego mieszkańca, całkiem jak formułki odnośnie korzystania z e-usług na stronach tych właśnie samorządów. Jednostka podziału terytorialnego to zaledwie ułamek całkowitego znaczenia czym jest samorząd. To ludzie! Realizacja obowiązków nałożonych przez ustawę na samorządy niejednokrotnie przysłania pierwotne rozumienie pojęcia samorząd, w tym podstawowej jednostki tego samorządu czyli gminy. Commune (ang.) czyli zgromadzenie. Samorząd to ludzie zamieszkujący dany teren. Owszem wydzielony dla porządku organizacyjnego granicami terytorialnymi, ale to nadal ludzie. I nie chodzi mi o roszczeniowego petenta, który staje przed oczami większości urzędników. Mieszkaniec to współtwórca samorządu i jednocześnie jego podstawowy klient. To dla niego samorządy dążą do bycia innowacyjnymi. Jeśli nie, to znaczy, że błądzą. Są w złym miejscu. Przykro mi. Bez względu na to jak świetny mają projekt, jak bardzo jest dopracowany, jak bardzo poprawny, zgodny z wytycznymi, jak kolorowo przygotowana jest prezentacja innowacji, którą pokazują podmiotom finansującym, światu. Jeśli tej innowacji nie potrzebuje, nie akceptuje, ich mieszkaniec, ich przedsiębiorca – to ponoszą stratę: czasu, wysiłku, korzyści alternatywnych. Jeśli natomiast to mieszkaniec zainspirował ich do innowacji to nawet jeśli prezentacja nie będzie najlepsza to już wygrali – zadowolenie swojego mieszkańca, przedsiębiorcy, pracownika i prędzej czy później zrealizują swój pomysł. Ludźmi dla innowacji są w tym przypadku włodarze, urzędnicy, którzy podjęli wyzwanie wyjścia poza schemat, wyzwanie zerwania ze stereotypem, wyzwanie bycia innowacyjnym – nie dla samej innowacji, ale bycia innowacyjnym dla swojego obecnego i przyszłego mieszkańca. Tworząc tą innowację, zaspokajają istniejącą lub pojawiającą się potrzebę i ich mieszkańcy nie będą szukali lepszego miejsca do życia. A ci, którzy jeszcze u nich nie mieszkają, pomyślą: „W takim miejscu chcę mieszkać, prowadzić działalność, rozwijać się, być innowacyjnym”. Przyciągną ludzi, którzy będą tworzyć dalsze innowacje i wspierać samorządy w realizacji aktualnych. Tworząc innowacje dla mieszkańców tworzą kapitał ludzki swoich samorządów. Im jest on silniejszy, bogatszy w kompetencje tym bogatszy będzie samorząd. Nie tylko w wymiarze finansowym, ale także tego kapitału, który tak trudno wycenić – kapitału ludzkiego. Innowacja powinna być tworzona dla człowieka a wtedy człowiek współtworzy dalsze innowacje i świat się rozwija. Powodzenia! Koszyk zakupowy Polaka https://www.kul.pl/koszyk-zakupowy-polaka,art_96845.html W sferze marketingu sektora handlowego kalendarz rządzi się swoimi prawami, które poza porami roku uwzględniają kalendarz szkolny i świąteczny. Specyficznie wyglądają tu miesiące końca lata i jesienne. Zaledwie znikną z półek i pierwszych stron gazetek reklamowych zeszyty i przybory szkolne a już pojawiają się znicze, by 2 listopada zostać zastąpionymi czekoladowymi figurkami Mikołaja, który ze świętym biskupem Mikołajem niewiele ma wspólnego poza kolorem szat. Ten moment dla wielu polskich rodzin rozpoczyna czas przygotowań do Bożego Narodzenia, który w części komercyjnej skupiony jest na zakupach różnego rodzaju produktów począwszy od spożywczych przez ubrania na AGD skończywszy. Stąd też w obliczu niepokojącego (6,8% wg szybkiego szacunku GUS za październik 2021) i stale rosnącego poziomu inflacji oraz odczuwalnych coraz dotkliwiej podwyżek niektóre rodziny patrzą z niepokojem na nadchodzący czas a ekonomiści przyglądają się zasobności koszyka przeciętnego Polaka i próbują przewidzieć jak będą wyglądały tegoroczne decyzje zakupowe. Najbardziej niepokojącym w tym obszarze wskaźnikiem jest bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) obliczany i podawany przez GUS, który określa bieżące nastawienie zakupowe Polaków. Według informacji sygnalnej w październiku przewiduje się jego poziom na -17,8 (wskaźnik ten może przyjmować wartości od -100 do +100) i jest on o 4,8 punktu procentowego niższy niż w sierpniu. Informuje on, że liczba konsumentów nastawionych negatywnie do swoich planów zakupowych przewyższa liczbę tych, którzy podchodzą do swoich planów optymistycznie. Obliczając ten wskaźnik GUS wykonuje wywiady telefoniczne pytając Polaków o ich plany dokonywania ważnych zakupów a także o ocenę obecnej i przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju, a także kondycji finansowej gospodarstwa domowego. Każdy z tych obszarów w październiku odnotował spadki w ocenie w porównaniu do września 2021. Niepokój Polaków rośnie a analizy rynkowe nie napawają optymizmem. ASM Sales Force Agency przedstawia co miesiąc raport analizujący ceny towarów, które najczęściej umieszczamy w naszych koszykach. W skład takiego koszyka wchodzą produkty reprezentujące: mięso, wędliny, ryby, produkty tłuszczowe, produkty sypkie, mrożonki, nabiał, napoje, chemię domową i kosmetyki oraz dodatki. Analizie poddawane są najtańsze produkty oraz te najdroższe, dzięki czemu konstruowane są dwa skrajne koszyki w każdej z badanych sieci sklepów. We wrześniu 2021 taki koszyk średnio kosztował 226,97 zł i było to o 1,2% więcej niż w poprzednim miesiącu (224,29 zł). Co ciekawe rok wcześniej we wrześniu 2020 za taki sam koszyk trzeba było zapłacić 227,91 zł czyli o niemal złotówkę więcej (0,94 zł). Jak to możliwe, skoro wszyscy mówią o inflacji? Niemal każdy dostrzega, że środków w portfelu ubywa szybciej przy tym samym koszyku. Wszystkiemu winna średnia. To jest przeciętny koszyk i średnia wyciągana z obserwowanych sklepów. Zestaw sklepów niemal nie zmienił się, więc trudno doszukiwać się winy w doborze „respondentów” w postaci półek sklepowych. Zarówno przed rokiem jak i obecnie agencja badawcza obserwowała produkty w takich sklepach jak Lidl, Biedronka, Auchan, E. Leclerc, Tesco, Carrefour, Kaufland, Makro (CC), Intermarche. Rok wcześniej dodatkowo brany był pod uwagę Selgros. Otóż porównując średnią cenę koszyka można zaobserwować spadek (wrzesień 2021 do września 2020), ale gdy zerkniemy na cenę najdroższego i najtańszego koszyka okazuje się, że badane sieci po prostu nie wytrzymały presji cenowej rynku. Przez ten rok sklepy robiły wszystko by utrzymać ceny najtańszych produktów i dzięki temu nie tracić klientów. Dłużej nie dały rady, szczególnie w obliczu podwyżek cen spoza badanego koszyka: paliw i energii elektrycznej. Już we wrześniu 2021 minimalny koszyk zakupowy był droższy o 2,75% w stosunku do września poprzedniego roku podczas gdy maksymalny był tańszy o 9,25%. Na moment pisania tego komentarza nie ma jeszcze raportu za październik 2021. Analitycy ASM Sales Force Agency podejrzewają, że tendencja wzrostowa w stosunku do poprzedniego miesiąca zostanie utrzymana, szczególnie w obliczu możliwości podrożenia kredytów w związku z podniesieniem stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej i nie sposób się z nimi nie zgodzić. Co w obliczu raportów GUS i powyższego może zrobić polska rodzina? Oczywiście sieci sklepowe zachęcają promocjami. Wraz z wejściem do Polski gospodarki otwartej słowo „promocja” wydaje się być tajemniczym magnesem przyciągającym klienta. W USA odpowiedzią na problemy zakupowe są gazetki rabatowe i tzw. kupony, o korzystaniu z których kręcone są nawet reality show. Zaradne rodziny zbierają gazetki, w których można odnaleźć rabaty i to z ich uwzględnieniem robią listę zakupów, by w odpowiednim czasie udać się na swoiste polowanie, które jednak po zeskanowaniu przy kasie produktów, a następnie zebranych kuponów, pomimo wypełnionego koszyka, kończy się rachunkiem na kilka dolarów. Polski rynek o ile „promocje” i „rabaty” przyjął bardzo chętnie o tyle kupony zniżkowe nie do końca w tej samej ilości i o tej samej jakości. Są one dostępne jedynie w gazetce promocyjnej bądź obecnie w aplikacji lojalnościowej konkretnego sklepu. Tych jednak, którzy podchodzą do swojego budżetu rodzinnego rozsądnie, nie odstraszy takie ograniczenie. Ważne jest jednak, aby odpowiednio wcześnie rozpocząć przygotowania listy zakupów strategicznych bądź (co lepsze) na stałe wprowadzić do swoich przyzwyczajeń planowanie zakupów. Część produktów ma dłuższe terminy przydatności do spożycia i spokojnie można je zakupić z wyprzedzeniem w atrakcyjnej, „nieświątecznej” cenie. Warto bowiem pamiętać, że wspomniane słowa na półkach, w gazetkach, a nawet przekreślone ceny nie zawsze są odzwierciedleniem realnego opustu. Często spotykanym zabiegiem jest podnoszenie ceny w czasie spodziewanego, większego zainteresowania klientów danymi rodzajami produktów i rabatowanie tych podniesionych cen a nie bazowych. Porównywanie cen pomiędzy tygodniami a także pomiędzy sklepami może być czasochłonne, ale pozwoli ochronić portfel przed zbytnim zubożeniem. Jest to jednak strategia, która ostatecznie pozwala zaoszczędzić czas. Przygotowanie listy produktów z podziałem na sklepy, w których zamierzamy je kupić ochroni nas przed wychodzeniem po pojedyncze, zapomniane produkty. Najgorsze praktyki, które zagrażają portfelowi to zakupy na ostatnią chwilę, bez listy, bez spoglądania na ceny oraz, jak wskazują analitycy, w kanale e-grocery czyli zakupy spożywcze przez internet, które z miesiąca na miesiąc cechują się najwyższą średnią ceną koszyka. Zachowanie umiaru i rozsądku wydaje się w obecnej sytuacji najlepszą i zawsze aktualną radą.