Mariola Kowalczyk

 

 

Każda rewolucja zawiera w sobie komunistyczny wymiar, marzenie o solidarności i sprawiedliwości ekonomicznej, wykraczającej poza wąsko rozumianą politykę ku gospodarce, sferze prywatnej, kulturze. Mamy tu przy tym do czynienia z prawdziwie dialektycznym ruchem. W początkowym okresie rewolucji mamy ogólną jedność, która już współistnieje z podziałem: na tych, którzy występują przeciw tyranowi, i tych, którzy ciągle dla niego pracują. Dopiero po obaleniu tyrana zaczyna się właściwa, dialektyczna praca społecznej transformacji. W okresie po upadku tyrana formalnie wszyscy stoją po stronie rewolucji, ale ci (by użyć słów Robespierre’a), którzy chcą „rewolucji bez rewolucji”, usiłują przekonać resztę, że teraz, gdy tyran upadł, wszystko „może wrócić do normy” (to jest stanowisko egipskiej armii).

Slavoj ŽižekŚmierć na Nilu,

 

Rewolucja czy zawsze niesie za sobą tylko zło? Czy pożera własne dzieci? Co tak naprawdę oznacza to pojęcie? Rewolucja- czy to nie to samo, co wojna i jaką umowną granicę na rozróżnienie tych pojęć można przyjąć? Co leży u podstaw tegoż zjawiska? Czy jest to już problem czy może zwykłe powszechne zjawisko społeczne?  A może rewolucja to po prostu synonim transformacji? Nie zamierzam pozostawić tego w formie pytań retorycznych, dlatego też w toku swojej pracy, postaram się te pytania jak najlepiej wyjaśnić. Wymienione przeze mnie pytania, które istnieją chyba od początków dziejów człowieczeństwa, były zalążkiem wielu dyskusji i powodem do wydania milionowych nakładów prac. Bardzo długie nieraz, rozważania nad tymi zagadnieniami w pracach naukowych, poświęciło wielu naukowców i literatów jak również filozofów, których z powodu nieokreślonej liczebności, nie sposób jest wymienić.

Rozważania o rewolucji rozpocznę od wyjaśnienia etymologii tego pojęcia. Rewolucja- słowo pochodzi z wczesnośredniowiecznej łaciny "revolutio" – "toczenie się do tyłu, powrót", z łacińskiego "revolvere" – przewracać, obracać.                                                                                            

Jeff Goodwin podaje dwie definicje rewolucji. Pierwsze, szerokie pojęcie, gdzie rewolucja jest „jakimkolwiek i każdym przypadkiem, w którym państwo lub polityczny reżim jest obalony i tym samym przekształcony przez powszechny ruch w gwałtowny, niezgodny z zasadami sposób, przy użyciu środków pozaprawnych”; i wąskie pojęcie, w którym „rewolucje pociągają za sobą nie tylko masową mobilizację i zmianę reżimu, ale także szybką i fundamentalną społeczną, ekonomiczną i kulturową zmianę, która następuje podczas lub zaraz po walkach o władzę w kraju.                                     

            Jak wynika z definicji pojęcia, rewolucja nie jest takim sobie zwykłym zjawiskiem społecznym, niesie za sobą poważne konsekwencje, które nie koniecznie musimy dostrzec od razu, gdyż czasem dają wrażenie powolnej ewolucji. Szczególnie w swojej pracy zamierzam zająć się tą częścią w pojęciu rewolucji, który stricte dotyczyć będzie sfery humanistycznej i społecznej.

Jednak mam świadomość, że rewolucja to pojęcia tak wieloaspektowe, że nie można zająć się nim tylko na poziomie wyjaśniającym zmiany w kontekście politycznym czy społecznym, pomimo iż każdy z tych sektorów się łączy. Nie sposób jednak mówić o tym zjawisku pomijając fakt, że ma on często pozytywne znaczenie w odniesieniu miedzy innymi do nauki.

 W tym miejscu należy przypomnieć jak duże znaczenia na instytucje społeczne miała rewolucja scjentystyczna i w tymże obszarze zmiany trwają nadal. Nauka i jej rozwój jest w stanie ciągłej rewolucji, często tak szybkiej, że prawie niedostrzegalnej. Odnosząc się  do historii, a mianowicie szczytowego etapu  rozwoju nauki, jakim  był okres  średniowiecza. Wtedy to nauka opierała się na spekulacji nastawiona na dedukcję i uporządkowanie. Nauka miała w swoim zamierzeniu porządkować świat.  Przełomową w dziedzinie nauki jest renesansowa postać Kopernika, który rozpoczął rewolucję scjentystyczną wraz z wydaniem swojej pracy: ,,O obrotach sfer niebieskich”. W samym tytule jego pracy zawiera, z etymologicznego punktu widzenia, słowo rewolucja, czyli obrót. Zaburzył On model całościowy epoki średniowiecza, od czasów tzw. Kopernikowskich zaczęto, doszukiwać się szczegółów, prowadzono rzetelne i długotrwałe badania różnych zjawisk fizycznych i chemicznych. Zaczęto także bardzo skrupulatnie oddzielać to, co naturalne- przednaukowe a racjonalne, czyli naukowe i udowadniane. Nastąpił również rozwój prądu filozoficznego, etycznego i kulturowego o nazwie Humanizm, a szczególną rolę odgrywała w nim postawa antropocentryczna. Jest to bardzo ważny przewrót gdyż to właśnie renesans i humanizm są zaczątkiem rozwoju ateizmu i wszelkich innych odłamów, negujących czy wątpiącym w istnienie Boga. A co wybiegając z czasów renesansu w przyszłość, niesie za sobą nieopisane konsekwencje dla społeczeństwa min. II Wojna Światowa i wiele wypaczonych teorii i ideologii, stawiającej człowieka w miejsce nadrzędne, czyli absolut.     

Kończąc rozważania dotyczące nauki dodam, że ten rozwój trwa od dawien dawna i ma miejsce nadal i nikt nie potrafi go zatrzymać. Miał ogromne znaczenie w dziejach ludzkości, przyczynił się do postępu w medycynie, technologii i wielu naukach ścisłych. Najbardziej widoczne efekty i skutki o niepochamowanym zasięgu rażenia ma rozwój komputerów, a teraz cyfryzacji. Wszystko to umożliwia, postępująca ciągle na przód, rewolucja komunikacji w różnym znaczeniu tego słowa, począwszy od tradycyjnej, czyli posługującej się słowami, ale przeniesionymi do świata stron WWW, aż do komunikacji transportowej i podróży w różne zakątki świata i kosmosu.

Podsumowując, pomimo iż nadal rozwija się komunikacja, to jednak nowa dziedzina nauki radykalnie postępuje do przodu, a mianowicie Biotechnologia i nauki dotyczące Kosmosu i cząsteczek atomów. 

Za rewolucją nauki, podążała również rewolucja religii i Kościoła. W początkowych epokach, jak wiemy, w każdej dziedzinie życia, władza państwa, wartości, kultura i tradycja odnosiła się do wiary w Boga. Panował tzw. Teocentryzm. Ludzie nie mieli wątpliwości, że wszystko, co ich otacza i co posiadają, jest zasługą Boga. Schizmy doprowadziły do sytuacji, w której zaczęto negować absolut i postanowiono zmienić funkcjonowanie państwa, w którym to władza odnosiła się do Kościoła i prawa, które nakazywane było przez religię. Marcin Luter podzielił chrześcijaństwo w XVI wieku i zapoczątkował w Kościele odłam protestancki. Kościół katolicki utracił monopol na władzę, religie i wszystko, co się działo w społeczeństwie. Obowiązywała tzw. Teoria dwóch mieczy- władca i papież. Potem nie trudno było o kolejne podziały. Reformę rozpoczęła również Anglia, Francja i Szwecja. W średniowieczu religia, pełniła rolę legalizacji dla systemów prawnych. Była podmiotowym aspektem w życiu państwa. Sprzeciwienie się Papieżowi, a tym samym Kościołowi, wiązało się z poważnymi konsekwencjami, jakimi było odrzucenie od Kościoła i nałożenie ekskomuniki. Dlatego też władcy, nigdy nie ważyli się na to ryzyko, które w dodatku na tle światowym było wręcz zjawiskiem skandalicznym. Ze smutkiem muszę wspomnieć, że rozłamy na tle wyznań trwają nadal, walki między religiami, rewolucje w państwach i inne skutki niosące śmiertelne dla ludzi nasienie.

Ponownie widzimy, jakie konsekwencje ma odrzucenie wiary i wartości religijnych, negacja czegoś, co ma pradawne korzenie. Gdyż nie sposób jest powiedzieć od jak dawnych czasów, to wiara adaptowała wszystko, w każdej sferze życia ludzkiego. Ludzie jednak nadal negują i szukają udowodnień dla swoich racji, z jakimi skutkami i jakim powodzeniem sami widzimy obserwując min. wojny Islamskie. Po co to nam ludziom? Jak wiele jeszcze ludzi musi zginąć, aby zahamować ambicje i wypaczone ideologie? To pytanie zostawiam do indywidualnej refleksji.

Nie możemy pominąć też rewolucji indywidualnej- przemysłowej, która zmieniła gospodarkę. Na ten rozwój duży wpływ miała rewolucja naukowa. To dzięki niej zastąpiono tradycyjne źródła energii, środki transportu alternatywnymi i nowoczesnymi wynalazkami. Wcześniej silnik spalinowy, a teraz energia jądrowa, zmienia gospodarkę. Przemysł, bombardując rynki narodowe coraz to nowymi i innowacyjnymi wytworami, nie może przejść obok sytuacji społecznej, bo to właśnie ma w zamiarze, każda rewolucja. Jednym słowem: ,,zmiany”, których celem jest poprawa życia każdego obywatela świata.  Zwiększyła się produkcja, pojawił się konsumpcjonizm. Tradycyjne metody wytwórcze opierające się na rękodzielnictwie i pracy w zakładach rzemieślniczych, strukturze feudalnej i cechowej przeszły na gospodarkę posługującą się metodą mono fakturową. Rolnictwo już nie było tak prymitywne, rozwijały się maszyny, które stopniowo wypierały pracę ludzką. Wszystko może było by pięknym przedsięwzięciem i zamierzeniem, gdyby nie fakt, że zaczęto wypierać z rynku nie popytowe towary. Ludzie chcący iść za kulturą, tradycją, obyczaje, musieli się liczyć z tym, że są narażeni na dyskryminację i odrzucenie przez modernistyczne kraje, które zapanowały na rynku światowym. Jak bardzo widoczne jest dzisiaj dysproporcjonalne położenie państw wschodu? Czy sytuacja tych ludzi nie bije na alarm? Oczekujemy od każdego tyle samo, co my możemy dać, a bardzo często nawet więcej niż sami jesteśmy w stanie osiągnąć. Chore dążenia do ulepszania czegoś na siłę prowadzą do nie przyjemnych konsekwencji. Zastanówmy się więc: Gdzie jest granica rozsądkowego postępu?  Globalna gospodarka ma zniszczyć coś, co inni wypracowali i o co walczyli latami?   Czy właśnie do tego dążymy i tego chcemy? Może dajmy, żyć innym tak jak chcą i nie wyznaczajmy własnych linii równości, marginalizując coś, co nie nam ludziom dane jest oceniać i osądzać. Bo nie możliwością jest, aby każdy mógł rządzić światem i wyznaczał własne prawa.  Myślę, że nie od tak sobie Immanuel Kant mówił, że moja prawo wolności kończy się tak, gdzie zaczyna naruszać wolność innej osoby.

Podsumowując ten aspekt rewolucji przemysłowej, gospodarka pierwotna ze stacjonarnej zmieniła się na kapitalistyczną i to pociągnęło za sobą kolejne niekorzystne dla świata i ludzi zjawiska. Mam na myśli rozwój ideologii gwałcących porządek i stabilizację. Z rewolucji o dosyć stabilnym podłożu nie ubłaganie posuwam się do ukazania brutalnego oblicza działalności człowieka, który w nurt postępu i haseł gloryfikujących dobro społeczeństwa może nie do końca świadomie zmierzał do chaosu.

Nadszedł doskonały moment ukazania rewolucji ze strony tyranii, jaką za sobą niesie i szkód, jakie wyrządza środowisku ludzkiemu. Najsłynniejszą rewolucją w dziejach historii jest Rewolucja Francuska z 1789 roku a nie mniej ważną i chronologicznie pierwszą jest rewolucja Amerykańska z 1776 roku. Walka o niepodległość Stanów zjednoczonych opierała się na obaleniu władzy absolutnej Wielkiej Brytanii, w stosunku do jej Trzynastu Kolonii w Ameryce Północnej. Konflikt w tym Państwie narastał od wielu lat. Był on konsekwencją rosnącego sprzeciwu kolonii, wobec rygorystycznej polityki brytyjskiej. Przełomowym argumentem do wyzwolenia było dążenie Wielkiej Brytanii, do ograniczenia samorządu podległych kolonii, hamowania ich rozwoju, a nad to zwiększania czerpanych z nich dochodów, poprzez notoryczne podnoszenie kwoty podatku. Dzięki tej rewolucji zaczęto używać starożytnych pojęć, jakimi były demokracja i republika i zostały one wprowadzone prawnie do życia politycznego, w formie rządu.  Władza rządu opierała się na prawach jednostki, a nie woli absolutnego władcy lub grupy dzierżącej władzę. Kluczowy jest fakt, że USA były pierwszym państwem opartym na konstytucji i demokracji.

Rewolucja francuska to druga rewolucja w wydaniu europejskim o dużej sile rażenia, mimo iż bez większych konsekwencji, możne stwierdzić, że była to rewolucja bardziej ideowa a niżeli polityczna. Chociaż każde wydarzenie jest związane z polityką, ponieważ do tej instytucji należą ludzie, a więc wszystko, co dotyka ludzi wiąże się nierozłącznie z polityką. To, co najistotniejsze w odniesieniu do rewolucji francuskiej, to rzeczywistość, w której każdy był wolny. Sztandarowe hasła tegoż przewrotu społeczno-politycznego, to mianowicie: wolność, równość i braterstwo, ostatnie z nich później przekształcono na solidarność. No i można myśleć czegoż chcieć więcej? Każdy jest wolny wobec prawa, zniesiono rządy burżuazji i wprowadzono równość. System feudalny całkowicie runął, ludzie z najniższych warstw społecznych otrzymali wolność, nie byli poddani żadnym tzw. Panom. Po tym wydarzeniu, diametralnie narastało zjawisko ubożenia ludności, powiększał się stan społeczny zaliczany do skrajnej nędzy- proletariat. Nikt nie pomyślał wtedy, jak wielką krzywdę zrobi ludziom, którzy poddani pewnej władzy swojego pracodawcy, w zamian za to zostali jednak objęci protektoratem.  Po rewolucji mają jakże piękną, urealnioną idę wolności, z którą jednak nie mają pojęcia jak postępować. Nikt nie dał im wytycznych, co dalej. Zostali pozbawieni środków do życia. Za cenę, czego pytam? Wolności? Tylko, co to za wolność, która skazuje mnie na śmierć?

Po przedstawieniu tych dwóch ważnych rewolucji, będę podążać do przedstawienia tego, co miałam w początkowym zamierzeniu.  Skupię się teraz, na historycznie bliższej nam rewolucji socjalistycznej. Czymże jest ten słynny socjalizm, który doprowadził do tylu zniszczeń? Czy na pewno to takie wcielone zło? Otóż socjalizm, jak wynika z definicji, pochodzi od łac. Societes- wspólnota. Początki sięgają początków XIX w. i słynnego filozofa i socjologa Saint- Simona, który stworzył tzw. socjalizm utopijny o pięknych założeniach zbudowania społeczeństwa bez ubóstwa, gdzie siły rynkowe nie są głównym mechanizmem podziału bogactwa oraz państwa. W którym funkcjonowanie społeczeństwa opiera się na wspólnej własności, wzajemnej współpracy i altruizmie. Socjalizm to nic innego jak ideologia polityczna, odnosząca się do kwestii socjalnej, która miała znieść całkowicie kapitalizm, a wprowadzić dobro wspólne, czyli kolektywizm.

Natomiast krytyka własności prywatnej ma swoje korzenie w filozofii J.J Rousseau. Dowodził on, że powstanie własności prywatnej było źródłem upadku moralnego ludzkości. Dla uzasadnienia swoich poglądów powoływano się też na filozofię Platona, który był twórcą pojęcia komunizm, jak również do Arystotelesa, który w swojej filozofii zasłynął z odniesień do kwestii społecznej. To on powiedział, że człowiek jest zwierzęciem politycznym. Jako same w sobie założenia socjalizmu miały szlachetny cel, chciały powstrzymać wyzysk najbiedniejszej warstwy wprowadzając równość, dając wolność, w której każdy miałby pracę.

Myślę, że każdy teoretyk ideologiczny, mając plan uiszczenia swoich poglądów, ma w zamierzeniu dążenie do dobra. Nie omieszkam odwołać się w tym momencie do źródeł, które potwierdzają, że człowiek z natury jest dobry. Powołam się na odniesienie w Piśmie Świętym Starego Testamentu, gdzie w Księdze Rodzaju w momencie jak Bóg stwarzał cały świat kończył swój etap twórczy jak pisze autor Pisma Św.: Bóg widział, że wszystko, co stworzył było bardzo dobre. Podobnie twierdził przywoływany już wcześniej przeze mnie filozof Jeane'a Jacquese'a Rousseau. Filozof ten mówił, że człowiek jest z natury dobry, tylko cywilizacja jest zła i to Ona zniszczyła dobroć w człowieku. Cywilizacja, instytucje przyczyniła się wg Niego, do rozwijania się wśród ludzi takich przywar jak: lenistwo, chciwość, egoizm, indywidualizm i powstania nierówności społecznej. Ludzie stracili do siebie zaufanie, które wypływało z naturalnych uwarunkowań, to skłoniło ludzi do tworzenia instytucji państwowych, które gwarantowało bezpieczeństwo, ale też rozszerzyło zjawisko alienacji społecznej. Czyż to nie śmieszne a zarazem przykre, że ludzie musieli i muszą nadal bronić się przed innymi ludźmi.? Przedstawiciele jednego gatunku nie dążą do samolikwidacji siebie, zwierzęta walczą o przetrwanie i ciągłość swojego gatunku, w tym celu stawiają opór przeciwnościom losu, a nie niszczą siebie nawzajem. Kiedy my ludzie zrozumiemy, że wszystko osiągniemy tylko dzięki współpracy, z którą ściśle wiąże się zaufanie człowieka do człowieka? Osobiście jestem przeciwna temu, żeby ludzie szli za ciągle szerzącą się maksymą Hobbesa brzmiącą:,, człowiek człowiekowi wilkiem”.

Opuszczę na moment wątek moralny i odniesienie do natury człowieka. Powiedzmy, że rewolucja jest obecna od zawsze, bo tak naprawdę nic nie było by, gdyby nie zmiany w każdym wymiarze życia ludzkiego. Dobrze, a więc skoro mamy rewolucję i zmiany, to skąd się bierze odrębne pojęcie, jakim jest wojna? Hanna Arendt wyjaśnia, iż współzależność wojny i rewolucji nie jest zjawiskiem nowym, Jest ona tak dawna jak same rewolucje, które były poprzedzane przez wojnę wyzwoleńczą lub jej towarzyszyły. Więc nie ma wojny bez rewolucji? Myślę, że tak. Patrząc na wydarzenia historyczne, wojny niosą za sobą sferę diametralnych zmian. Muszę poruszyć w tym miejscu wątek II wojny światowej, gdyż do niej, według wielu historyków, doprowadził socjalizm. Owszem zgadam się, ale nie do końca, bo przecież w tych szczytnych zamierzeniach nie było mowy o przemocy, mordach, terroryzmie, holocauście. Niech socjalizm, jako ten pierwotny, nie ponosi konsekwencji, za wypaczone interpretacje, pionierów wojennych takich jak Hitler, Lenin czy Stalin.

Czy to socjalizm doprowadził do tego, iż społeczeństwo zaczęło niszczyć się nawzajem? Chyba nie. Nie możemy winy, za błędy ludzkości, zrzucać na jedną ideologię i być odpowiedzialnymi za to, co tworzy jeden czy dwóch ludzi. Czy odpowiedzialność ma być zbiorowa? Rozpowszechniająca się demokracja do tego właśnie doprowadza, ale ja wierzę, że przyjdzie czas, w którym to każdy z osobna będzie odpowiadał za swoje czyny. A oto, do czego doprowadziła wojny. Każda niesie za sobą odrzucanie wartości, wprowadza znieczulice społeczną, inicjuje nihilizm. Tak więc pytanie zasadnicze: czy mamy świadomość zła, które wyrządzamy? Czemu nadal nie potrafimy uczyć się od najlepszej nauczycielki życia, historii, że agresja budzi agresję, a wojna to tylko początek czegoś znacznie gorszego? Podsumowując- chciałabym, żeby każdy szedł za myślą Herodota mówiącą, że: ,, żaden człowiek nie jest szalony , żeby wolał bardziej wojnę niż pokój”

Idąc dalej w nurt idei socjalizmu, wspomnę jeszcze o tych ludziach, którzy chcieli zrobić coś wielkiego, a jednak ich zamiary były jednym wielkim fiaskiem. Pierwsi, którzy zaistnieli, ze swoimi poglądami wywodzącymi się z pierwowzoru socjalizmu, był Marks i Engels. ,,Proletariusze wszystkich krajów łączcie się ” przewodnie hasło manifestu komunistycznego, jak i późniejszego prądu politycznego o niepohamowanej sile rażenia. A mowa jest o marksizmie, który również miał szlachetne założenia. Chciał wyzwolić uciskanych i wyzyskiwanych wciąż obywateli. Niestety, aby to osiągnąć doprowadził do wielu rozłamów, a przede wszystkim kulminacyjnym zjawiskiem dla późniejszego, już nie marksizmu a komunizmu była długo ciągnąca się i krwawa walka klas.

Następnie kolejny przedstawiciel i zwolennik nurtu ideowego socjalizmu był Lenin, a zaraz po nim Stalin. Socjalizm ciągnął się dalej, rozszerzał założenia. Doprowadził do wielkiego przewrotu podczas Rewolucji Październikowej w Rosji. Miał też wiele odłamów jak np. liberalny socjalizm j socjalizm rynkowy. Jak można dostrzec, ideologia ta dotykała każdego aspektu życia ludzi.  Ze smutkiem stwierdzam, że komunizm trwa nadal w Chinach czy na Kubie i czy powołując się na szlachetne założenia socjalizmu, wszystko w tych Państwach jest takie wspaniałe? Otóż zupełnie nie, zastanawiające jest więc, czemu tak się dzieje? Uważam, że odpowiedź nie jest bardzo trudna, jeśli rządzi jedna partia, która narzuca obywatelom warunki, stwierdza za nich, co jest dobre i co jest potrzebą wszystkich nie niesie nic pożytecznego. Gdyż chyba każdy zdołał się już przekonać, iż potrzeby są zindywidualizowane, nie można ich uogólniać, bo uszczęśliwianie na siłę przynosi większe zło niż dobro. Jak pisał Raymond Aron: ,,siła partii komunistycznej jest miarą słabości partii socjalistycznej” . Każda partia rządząca opiera się na słabościach poprzedniej. Dochodzi do władzy głosząc i propagując górnolotne cele, a dochodząc do władzy, postępuje zupełnie odwrotnie proporcjonalnie do pierwotnych zamierzeń. Nie bez znaczenia, myślę, można przytoczyć, że V. Pareto pisał już dawno o cyklu władzy, która ciągle się zmienia na zasadzie cyrkulacji, dostrzegamy, więc że nic nie jest stałe, jeśli chodzi o panowanie ludzi nad światem. Dążenie do władzy, bycia autorytetem przeradza się nierzadko w rządy, tyrani i despoty. A każda rewolucja pociąga za sobą kontrrewolucję i koło się zamyka, więc zawsze tylko występuje zjawisko względnego pokoju.

Reasumując jeszcze poglądy Pareto, można pójść dalej i zadać sobie pytanie czy nasz świat jest zdeterminowany, a każde nasze działanie zmierza do większej katastrofy? Jeśli wszystko się powtarza, tylko w zmienionej formie, przybierając zaledwie inną maskę, a w praktyce idące za starą modą czy założeniami. To co się dzieje, z naszą wolą czy naprawdę jesteśmy wolni? Skoro znamy skutki poprzednich wydarzeń i zjawisk to, czemu jakąś nieuzasadniona siła pcha nas ponownie do ich powtarzania? Nie mam zamiaru pisać, że tak jest, gdyż ja wierzę w to, że mamy wolną wolę i kurczowo tego zdania, zawsze będę się trzymać. Chcę jednak teraz pokazać, że ludzie często nieprzemyślenie postępują, pragnąc nowości, w rzeczywistości starość nazywają innymi słowami.

Rewolucja- to o niej traktuję od samego początku. R. Aron pisał, że sceptycyzm nie jest rewolucyjny nawet, jeśli przemawia językiem rewolucji. Negowanie i krytykowanie wszystkiego widzimy, jakie niesie skutki. Nie mamy jednak prawa wnikać w ludzkie poglądy, które niestety wprowadzają w wątpliwość istnienie każdej rzeczy. Zatrzymajmy się tu chwilkę i popatrzmy, do czego prowadzi sceptycyzm. A mianowicie do wszystkich, rewolucji, buntów, przewrotów, wojen to jest dziecko sceptycyzmu.  Czy do tego zmierzamy? W krótce zaczniemy poddawać w wątpliwość swoje własne istnienie, boję się nawet myśleć, co wtedy mogłoby się wydarzyć.

Pisałam już nie raz, że każda rewolucja niesie za sobą zmiany. Tak, więc wynika z tego, ze każdy człowiek jest głodny zmian i innowacji. Nie omieszkam przytoczyć tutaj słów Tofflera Alvina, że ludzie mają świadomość zachodzących zmian, ale jednak kierują się założeniem, że świat, jaki znają będzie trwał wiecznie. Ja także uważam, że ludzie boją się drastycznych zmian. Nowości kuszą, ale bez przesady. Nikt nie chce zagłuszać swojego spokoju. Ludzie przyzwyczajają się do swojego położenia, często tylko wolą domniemywać jak by było, gdyby. Tenże sam autor w książce pt,, Trzecia fala” pisze, że,, musimy sobie zdać sprawę z tego, że stanowimy ostatnie pokolenie starej cywilizacji i pierwsze nowej cywilizacji oraz, że nasze osobiste uwikłania, udręki i dezorientacja w znacznej mierze wynikają z konfliktów rozgrywających się w nas samych i wewnątrz naszych instytucji politycznych”

Spotykamy się nie raz z twierdzeniem, ze rewolucja to przecież nic innego jak transformacja. Tak?  Mam wiele wątpliwości, co do tego twierdzenia. Transformacja nie wiąże się z przemocą. Według mnie, jeśli rewolucja będzie opierała się jedynie o zjawisko reformizmu, czyli stopniowego, pokojowego przekształcania, to wtedy uznam, że jest bardzo podobna do transformacji. Natomiast teraz stanowczo twierdzę, ze podobnie jak wojna, jest zaczątkiem rewolucji. Na zasadzie analogi rewolucja jest początkiem transformacji.

 

Powoli zacznę kierować się ku końcowi moich rozważań o rewolucji. Stwierdzam, że wprowadziłam chyba jeszcze więcej pytań aniżeli dałam odpowiedzi. Moim zamiarem było pozwolić każdemu na autorefleksję, ponieważ nie chcę nikomu narzucać moich subiektywnych poglądów.

Podsumowując swoje poglądy przytoczę słowa znanego filozofa Sartre, który powiedział, że oto zaczynają się rządy człowieka. Czyżby rządy człowieka były rządami wojny? Z tego, co jestem, w stanie zaobserwować, ze smutkiem twierdzę, że tak to wyglądało i nie wydaję mi się, aby w tym obszarze działalności człowieka miało się coś zmieniać. Bardzo łatwo jest coś demolować, burzyć a znacznie trudniej odbudować. Chociaż potoczne i znane twierdzenie głosi, że aby panował porządek najpierw musi być bałagan. Także pytanie nadrzędne:, Z czego wynika bałagan rewolucyjny? H. Arendt twierdzi i ja również się pod tym podpiszę, że wszystkie przewroty wiążą się z nieopisanym pragnieniem zdobycia przez ludzi wolności.  Moim zadaniem, nie jest przedstawienie rewolucji, jako wcielonego zła. Niestety pierwsze wrażenie o tym pojęciu jest takie, że dostrzegamy w rewolucji nienawiść do świata i chęć katastrofy.  Może lepiej postrzegajmy ją jak R. Aron piszący że,, Mit rewolucji daje schronienie utopijnej myśli i staje się tajemniczym pełnym obietnic pośrednikiem pomiędzy rzeczywistością i ideałem” .

Nie potrafię powiedzieć na ile dane zjawisko jest dobre, a na ile złe dla społeczeństwa, każdy postrzegać je będzie inaczej. Ja uważam jedynie, że jeśli coś daje szczęście większości, to naprawdę jest dobre. Wiem z drugiej strony, że nie ma sposobu na uszczęśliwianie każdego, bo już od samego początku wiadome było, iż ludzie nie są równi. Możemy jedynie zapewniać im równość dostępu do różnych dóbr, ale to też nie do końca jest możliwe. Wynika z tego, że wszystko dziś jest relatywne a z tym ludzie ciągle walczą. Nie posiadam i nie chcę posiadać takiej wiedzy, aby głosić prawdę, która jako jedyna nigdy nie będzie relatywna. A już zupełnie reasumując postawię tezę, że już samo słowo rewolucja zakłada kontekst socjalistyczny. Przecież nie można robić przewrotów społecznych nie odnosząc się do kwestii socjalnej. Każdy człowiek jest wolny i jest elementem wielkiej historyczno-światowej układanki. Kończąc pozostawię moją pracę również z pytaniem do przemyśleń, Jan Paweł II mówił, że wszystko rodzi się w sercu człowieka, a jak już wiemy dostęp tam graniczy z cudem. Nie potrafimy dotrzeć do zaczątków czegoś, więc, do czego właściwie dążymy narzucając prawa i obowiązki innym ludziom siłą. Pytam się więc. Jaka jest granica ingerencji w myśli i uczucia innych ludzi, aby móc je później tak brutalnie i bez ich zgody zmieniać?

 

 

Autor: Krzysztof Jurek
Ostatnia aktualizacja: 06.04.2017, godz. 11:44 - Krzysztof Jurek