Czas dyskusji metafilozoficznych

 

Moje spotkania z Księdzem Karolem Wojtyłą, najpierw świeżo habilitowanym docentem, który w 1954 roku podjął w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wykłady zlecone z etyki (w drugim semestrze 1955/1956 firmował razem z ojcem Mieczysławem A. Krąpcem konwersatorium filozoficzne dla doktorantów), a później - coraz rzadziej - dojeżdżającym biskupem i arcybiskupem krakowskim, odbywały się na kilku płaszczyznach i przy różnych okazjach. Bywało, że w stołówce uniwersyteckiej tak się rozdyskutowywaliśmy w trójkę z Mieczysławem Gogaczem, iż później nie mogliśmy sobie przypomnieć, co właściwie jedliśmy. Tutaj biorę pod uwagę płaszczyznę naukową: posiedzenia Wydziału Filozoficznego Towarzystwa Naukowego KUL (które wtedy były bardzo żywe i ciekawe), rzadziej posiedzenia konwersatorium metafilozoficznego, wreszcie dyskusje w związku z Tygodniami Filozoficznymi. Był to końcowy etap okresu, który trwał mniej więcej od roku akademickiego 1951/1952, okresu kształtowania się tego, co później nazwano (pierwszy to bodaj uczynił Kazimierz Kłósak) lubelską szkołą filozoficzną. Ustaliliśmy już, że istotnymi współczynnikami wykształcenia filozoficznego i uprawiania filozofii jest składnik historyczno-erudycyjny i składnik metodologiczny oraz że podstawową rolę w filozofii pełni teoria bytu. Natomiast jeden punkt budził w naszym środowisku kontrowersje: jak dalece tak ukształtowana filozofia, samoświadoma metodologicznie i uprawiana w perspektywie szerokiej wiedzy historycznej, ma nawiązać do współczesnych kierunków i szkół filozoficznych, innych niż tomizm. Tutaj stanowiska były podzielone. Jedni twierdzili, iż odpowiednio pojęty tomizm nie znajduje partnerów do współpracy i dyskusji, drudzy - pod urokiem rygorów naukowości jeszcze nieprzezwyciężonego wtedy neopozytywizmu i pewnych odłamów filozofii analitycznej - uważali, iż należy skorzystać, przynajmniej selektywnie i narzędnie, z osiągnięć tych kierunków. Innych zafascynowała książka Romana Ingardena Spór o istnienie świata i przydatność metod fenomenologicznych.


I tutaj włączył się Ksiądz Wojtyła. Z jednej strony zaintrygowała Go proponowana w Lublinie wersja tomizmu egzystencjalnego oraz zaawansowana samoświadomość metodologiczna, korzystanie ze współczesnych narzędzi logicznych. To był inny styl uprawiania i tomizmu, i filozofii. Z drugiej strony, przez odpowiednie wykorzystanie swej pracy nad fenomenologią schelerowską, proponował i ukazywał nowe punkty widzenia, nowe akcenty: zwłaszcza dążył do ugruntowania rozważań etycznych w integralnym doświadczeniu człowieka. Wnet zaczęły się pojawiać w „Rocznikach Filozoficznych” Jego artykuły realizujące potrzebę konfrontacji i zarazem współpracy tomizmu z fenomenologią na terenie antropologicznych podstaw etyki. Nie obyło się tu bez pewnej wahliwości poglądów. Stąd dyskusja, czy mamy tu do czynienia z fenomenologią tomizującą, czy raczej z tomizmem fenomenologizującym. W każdym razie Profesor Karol Wojtyła reprezentował zdecydowanie postawę realistyczną. Chociaż nadal dyskutowaliśmy (na przykład na temat interpretacji tomistycznej koncepcji natury ludzkiej, w związku z wykładem wygłoszonym podczas II Tygodnia Filozoficznego), było wiadome, iż Karol Wojtyła stał się integralnym, bardzo aktywnym i samodzielnym współtwórcą naszego środowiska. Po wyjeździe ojca Feliksa W. Bednarskiego objął kierownictwo Katedry Etyki. Zyskiwał coraz większą popularność wśród studentów, był zapraszany do udziału w Tygodniach Filozoficznych. Dodajmy, iż bardzo żywo były odbierane (chociaż niekiedy poruszały trudną problematykę teologiczną) Jego rekolekcje dla studentów i pracowników KUL-u. Ksiądz Karol Wojtyła oddziaływał przede wszystkim w dwu kierunkach: w kierunku otwarcia etyki tomistycznej na dorobek tych orientacji filozoficznych, które mogą się przyczynić do pełnego, bogatego ujęcia doświadczenia ludzkiego, oraz w kierunku przejścia od eudajmonizmu i deontologii do „godnościowej” interpretacji podstaw etyki normatywnej. Ta ostatnia sprawa jest nadal przedmiotem dyskusji i precyzacji w naszym środowisku. Warto by bliżej zanalizować Jego udział w ewolucji uprawiania etyki na KUL-u (Jacek Woroniecki, Antoni Szymański, Feliks W. Bednarski, poniekąd Józef Keller, Karol Wojtyła).

 

*


Maj 2008
Kiedy przeżywałem ostatnie dni ziemskiego życia Jana Pawła II, gdy poprzez telewizję uczestniczyłem w tym, co się działo na placu przed Bazyliką św. Piotra - także podczas pogrzebu! - i obserwowałem zachowanie dziennikarzy, towarzyszyła mi narastająca świadomość, iż dzieją się sprawy bardzo ważne, zdarzenia, których doniosłości jeszcze do końca nie umiemy osądzić. Zarazem jednak niepokoiła mnie myśl: co z tego zostanie w przyszłości, na stałe...


Kiedy pewna doktorantka przyszła do mnie zbulwersowana, jak to będzie, gdy nastanie nowy papież, skoro zawsze za jej świadomego życia był Jan Paweł II, powiedziałem jej, że to normalne, iż papieże się zmieniają i że dla mnie Benedykt XVI to już siódmy papież. Ale wnet uświadomiłem sobie, że i dla mnie po śmierci Karola Wojtyły to będzie inny Rzym, inny Kościół (chociaż przecież ten sam!) i - nie wchodząc w nasuwające się tutaj szczegóły - nie będzie już oczekiwanych spotkań i rozmów. A były one ważne!
Stale i ciągle - razem z moimi najbliższymi - odczuwam i jakby nie mogę uwierzyć, że odszedł Ktoś tak bliski i tak drogi.

 

 

* Prof. dr hab. Antoni B. Stępień, emerytowany profesor KUL, kierownik Katedry Teorii Poznania na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej KUL.