WARCI WSPARCIA

WARCI WSPARCIA

 Wesoła 2006

Nad strzelnicą powoli zapada zmierzch. Jest późne sobotnie popołudnie. Temperatura spadła zdecydowanie poniżej 20 stopni mrozu. Mimo tych niesprzyjających warunków na stanowiskach strzeleckich zmieniają się kolejne osoby. Z niecierpliwością czekają na swoją kolej, aż będą mogły strzelić.

Tym razem na strzelnicy 1 Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej swoje umiejętności strzeleckie sprawdzają członkowie studenckiego stowarzyszenia Legia Akademicka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Przyjechali do Brygady po to, by, jak mówią, popróbować wojska.

Zapaleńcy

Jest ich w sumie ok. 50 osób, ale tym razem, z powodu nieuchronnie zbliżającej się sesji, przyjechała tylko piętnastka. Sami o sobie mówią, że są pasjonatami, którzy czasem lubią pobiegać w mundurach. - Fajny w tym jest zarówno sam mundur jak i to, że robi się coś innego. Na wielu osobach robi wrażenie, gdy mówi się np.: Jest to też odskocznia od zwykłych planowych zajęć studenta - tłumaczy prezes Legii Akademickiej Kamila Staśkiewicz, na co dzień studentka IV roku pedagogiki. Zresztą pani prezes nie ukrywa, że dla sporej części osób działających w stowarzyszeniu to bardziej hobby i zabawa niż prawdziwe wojsko. Ale mimo to swoje wyniki traktują poważnie. Takich wizyt, jak ta w Brygadzie Pancernej mają już za sobą kilka. Odwiedzili m.in. 16 Batalion Powietrznodesantowy, Akademię Marynarki Wojennej, Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie, Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Każda taka wizyta czegoś ich uczy. - Mam wrażenie, że w trakcie tych wizyt poznajemy lepiej wojsko. Dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy, a przez urozmaicony program zajęć często robimy rzeczy, których w czasie służby nie wykonują żołnierze służby zasadniczej - uważa Kamila Staśkiewicz, która nie wyklucza, że po studiach chciałaby założyć mundur.

Zresztą taki był główny cel powołanej do życia w 2004 r. Legii Akademickiej. Miała ona umożliwić studentom przygotowanie się do odbycia 6-tygodniowego szkolenia wojskowego i tym samym pomóc uregulować ich stosunek do służby wojskowej. Takie rozwiązanie popierają sami studenci, zwłaszcza ci, którzy chcą mieć to za sobą. - Stworzenie Legii Akademickiej na KUL wzięło się z wymogu stworzenia przez uczelnię możliwości odrobienia wojska studentom przez zaliczenie szkolenia z przysposobienia wojskowego - tłumaczy Arkadiusz Cisłak, student III roku informatyki.- Myślę, że jak najbardziej warto zadbać o to w czasie studiów, tym bardziej, że trzeba temu poświęcić tylko 6 tygodni w czasie wakacji. Z tego powodu uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie. Zwłaszcza dla studenta, któremu zależy tylko na uregulowaniu swojego stosunku do służby wojskowej. Dla tych, którzy po zdobyciu dyplomu wyższej uczelni chcieliby związać się z wojskiem, lepszy był chyba poprzedni system. Zresztą dla wojska to też było lepsze rozwiązanie, biorąc pod uwagę poziom wyszkolenia potencjalnego rezerwisty. Patrząc pod tym kątem te 6 tygodni to czas niewystarczający.

W Legii działają zarówno panie jak i panowie. Nie ma między nimi różnicy, a wręcz przeciwnie stanowią świetnie zgraną i rozumiejącą się grupę. Zresztą wyjazdy do jednostek wojskowych to nie jedyna forma aktywności. - Jedną z form naszej aktywności - ale nie jedyną - są wizyty w jednostkach różnych rodzajów Sił Zbrojnych. Byliśmy już w 16 Batalionie Powietrznodesantowym w Krakowie, w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, w Dęblinie. Fakultatywnie dla chętnych na uczelni odbywają się zajęcia z przysposobienia wojskowego. Poza tym część z nas bierze udział w biegach na orientację, niektórzy uczestniczą w zajęciach sekcji strzeleckiej, ćwiczymy musztrę. Czasem bierzemy udział w oficjalnych imprezach organizowanych na uczelni - opowiada Arek, rozcierając ręce zgrabiałe z zimna. Jak mówi Kamila Staśkiewicz, przez swoją działalność promują wojsko. A ono im się odwzajemnia. W Brygadzie, gdzie przebywali goście z Lublina, kadra poświęciła im swój prywatny czas. Ale, jak podkreślali zgodnie, obserwując zainteresowanie i zaangażowanie akademików - było warto.


Szerszy aspekt

Przykład Legii Akademickiej KUL to tylko jeden z przejawów promowania wojska w cywilnym środowisku, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Choć coraz więcej mówi się o tym, że młodzież nie wie, co to patriotyzm, nie identyfikuje się ze swoją przeszłością, to z drugiej strony coraz aktywniej działają różnego typu organizacje o charakterze proobronnym. Nie chodzi tylko o tak popularne organizacje jak Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej czy Liga Obrony Kraju. Nowym zjawiskiem są różnego rodzaju grupy rekonstrukcyjne skupiające w swoich szeregach ludzi w różnym wieku od lat kilkunastu do ponad 80, których łączy jedno - chęć odtworzenia tego, co przeminęło. Stąd wśród tych osób duża dbałość o detale związane z umundurowaniem, wyposażeniem, ale też dokładną znajomością historii i szlaku bojowego danej jednostki.

W ten sam nurt działalności wpisują się również stowarzyszenia kawaleryjskie oraz drużyny harcerskie, które profilują swoją działalność w kierunku wojska i kultywowania tradycji przedwojennych. Co podkreśla szef Oddziału Komunikacji Społecznej Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON płk Jarosław Dębski, wszystkie te organizacje mają jeden niezaprzeczalny walor - przyciągając młodzież, ucząc ją patriotyzmu. - Jednym z głównych zadań Departamentu jest właśnie oddziaływanie na szeroko pojęte zaplecze Sił Zbrojnych. Robimy to przez współpracę z organizacjami, które stawiają sobie za cel działania promocję obronności. W naszej bazie danych jest ok. 300 organizacji, z którymi utrzymujemy kontakty. Przy czym są to kontakty różnego rodzaju. Od tych ścisłych wymiernie policzalnych, po takie które mają charakter informacyjny, zarówno ze strony tych organizacji jak i naszej. Spośród tej liczby z 250 organizacjami prowadzimy wspólną działalność, a z setką z nich Minister Obrony Narodowej ma podpisane porozumienie o współpracy. W tej grupie są zarówno organizacje grupujące młodzież, jak i te skupiające byłych żołnierzy i kombatantów.


Ten sam cel

Departament wspiera swoją pomocą także te organizacje, które nie figurują w bazie danych. Organizuje różnego rodzaju konferencje, szkolenia i spotkania. Pomaga także organizować wizyty w jednostkach wojskowych, zarówno w ramach dni otwartych koszar, jak i poza tymi ogólnopolskimi akcjami. Wszystko po to, by ułatwić kontakt z wojskiem tym wszystkim, którzy go szukają. Cenną inicjatywą jest organizowany od ponad 10 lat ogólnopolski konkurs dla młodzieży szkolnej pod hasłem . Wszystkie te inicjatywy kierowane do szeroko rozumianej młodzieży mają jeden zasadniczy cel. - Owa Legia Akademicka, czy też inne stowarzyszenia i organizacje skupiające dzieci i młodzież, bez względu na to, czy w przyszłości ich członkowie będą to żołnierze kontraktowi, zawodowi czy w ogóle żołnierze, to na pewno będą to osoby, które w przypadku konieczności spełnią swój obowiązek wobec ojczyzny. A naszym zadaniem jest tak kierować energią tych osób, które już działają, by wojsko i nasz kraj miały z tego jak najwięcej pożytku. Różne mogą być formy patriotyzmu, ale z naszego punktu widzenia każda z nich jest dla nas jednakowo cenna - podkreśla płk Dębski. Najważniejsze jest w tym wszystkim chyba to, że udaje się połączyć starania resortu obrony narodowej z oczekiwaniami i chęciami młodzieży. Ci pasjonaci, którzy tak jak lubelscy akademicy, którzy wymarzli się na strzelnicy po to, by posłuchać o historii i współczesności Brygady Pancernej z Wesołej, poświęcają swój wolny czas na hobby przynoszące korzyść wojsku i krajowi, naprawdę warci są wsparcia.

Jacek MATUSZAK

Autor: Alicja Gajda
Ostatnia aktualizacja: 26.02.2007, godz. 14:50 - Alicja Gajda