Andrzej Szostek MIC

 

 

Na drogach świętości. Intelektualno-duchowa sylwetka Karola Wojtyły/Jana Pawła II

 

Podjęcie się przedstawienia sylwetki intelektualno-duchowej Karola Wojtyły/Jana Pawła II jest zamysłem wielce ryzykownym, z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze, zdaniem wielu - także moim - Karol Wojtyła/Jan Paweł II był człowiekiem wielkim. Wielkość tę niełatwo uchwycić, gdy się jest człowiekiem zdecydowanie mniejszego formatu. Grozi niezrozumienie tego, co o wielkości postaci Sługi Bożego szczególnie dobitnie stanowi, grozi zniekształcenie jego myśli i zamierzeń, nietrafna interpretacja jego słów i działań. Oczywiście, takie zastrzeżenia można by zgłaszać w odniesieniu do refleksji na temat innych wybitnych osobistości, ale osobistości te potrafimy często dostrzec i docenić dopiero po dłuższym czasie, który pozwala dojrzeć dobre owoce dobrego drzewa, a także dojrzeć potomnym do pełniejszego, bardziej adekwatnego i sprawiedliwego ukazania sylwetki wielkiego człowieka. Nam zaś dziś tego dystansu czasowego jeszcze brak. Osobiste wspomnienia związane z postacią Jana Pawła II sprawiają, że przeżywamy jego bliskość, właśnie jednak raczej bliskość, niż wielkość. Gotowi jesteśmy wołać wraz z tłumem na jego pogrzebie „Santo subito!”, trudniej byłoby nam ukazać całe fascynujące bogactwo jego świętości.


Po drugie - i bodaj ważniejsze: próba ukazania duchowej sylwetki człowieka, który jest kandydatem na ołtarze i o którym mówimy w kontekście wezwania do świętości, ma w sobie coś z niestosownej niedyskrecji. Drogi dojrzewania do świętości, co by jeszcze o samej świętości nie mówić, przebiegają nade wszystko w sferze osobistego, żarliwego dialogu pomiędzy Bogiem i człowiekiem; dialogu, którego intymność wypada uszanować w imię szacunku należnego jego uczestnikom. Są wprawdzie święci, którzy - jak św. Augustyn - wiele mówili lub pisali o swych kontaktach z Bogiem, o swych mistycznych przeżyciach; pisali niekiedy właśnie po to, by tymi wyznaniami zachęcić innych do wejścia na drogi świętości, ale Jan Paweł II do nich chyba jednak nie należał. Owszem, wzywał do świętości często i żarliwie, odsłaniał przed nami niezgłębione tajemnice Boga żywego i Jego miłosierdzia, wynosił na ołtarze sporą rzeszę świętych i błogosławionych, także żyjących w nieodległych nam czasach, przekonywał, że świętymi można i trzeba być także dziś. W tych apelach i działaniach odwoływał się jednak raczej do Pisma Świętego i bogatego katalogu tych, których już Kościół uznał za osobowe wzorce osiągania pełni człowieczeństwa w Bogu, niż do własnych przeżyć i doznań. O sobie mówił i pisał także - ale jakoś dyskretnie. Znamienny jest styl nader osobistych książek Dar i tajemnica oraz Wstańcie, chodźmy1. Opowiada w nich o sobie, przypomina ważne etapy swego życia i posługi dla Kościoła, przywołuje wiele ważnych dla niego postaci - ale uwagę skupia w pierwszej z tych książek na kapłaństwie, które jest dla niego - a pragnął, by było także dla innych kapłanów - wielkim darem i tajemnicą, w drugiej zaś - w analogiczny sposób - na posłudze biskupiej. Odsłania swe wnętrze w utworach poetyckich, aż po Tryptyk rzymski2 - i te jednak medytacje koncentruje na Bogu, nie na sobie. Wiele te utwory mówią o ich Autorze, ale mówią pośrednio, właśnie: dyskretnie. I tę dyskrecję trzeba uszanować. Możemy domyślać się, że Jan Paweł II stale przebywał w obecności swego umiłowanego Pana, w jego życiu znajdujemy wiele na to świadectw (o których będzie jeszcze mowa), ale dociekać przebiegu tego dialogu z Bogiem nie będziemy, nawet jeśli oznaczać to musi rezygnację z głębszej refleksji nad najważniejszym wymiarem jego duchowej sylwetki.

 

_____________________________

 

1 Jan Paweł II, Dar i Tajemnica. W pięćdziesiątą rocznicę moich święceń kapłańskich, Kraków 1996; tenże, Wstańcie, chodźmy, Kraków 2004.

2 Tenże, Tryptyk Rzymski, Kraków 2003.

Strona 1 z 6 :: Idź do strony: [1] 2 3 4 5 6