Powitanie Ojca Świętego Jana Pawła II w imieniu studentów

 

Ukochany Ojcze Święty! Nasz Profesorze!


Słowa te wymawiam z wielką radością i ze szczególnym wzruszeniem. Wymawiam je przecież do Polaka, który po raz pierwszy w ponadtysiąclet¬niej historii naszego Narodu stanął u steru Kościoła powszechnego, został Namiestnikiem Chrystusa na ziemi. Wymawiam je zarazem do naszego niedawnego Profesora, kierownika Katedry Etyki w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Moje wzruszenie bierze się po części stąd, że wymawiam te słowa w imieniu wszystkich studentów naszego Uniwersytetu, również i tych, dla których nie starczyło już miejsc w wagonach.


Ojcze Święty! Wszyscy serdeczną pamięcią wspominamy ten błogosławiony dzień - 16 października 1978 r. Trudno wręcz słowami wyrazić ową niezmierzoną falę uniesienia i radości, jaka przeszła wówczas przez nasz kraj, stając się udziałem bodaj każdego Polaka. Dzień ten przeszedł już do historii, pierwsze uniesienia minęły, ale w sercach naszych pozostała dla Ciebie, Ojcze Święty, radosna miłość, miłość dziecięca, synowska.


Telegram gratulacyjny, jaki otrzymałeś, Ojcze Święty, od uczestników seminarium etyki był podpisany: „Szczęśliwa, choć osierocona Katedra Etyki”. Jednakowoż wiemy dobrze, że opuszczając swój kraj, swoją stolicę arcybiskupią oraz swoją Katedrę Etyki, tak naprawdę wcale nas nie osierociłeś i nie opuściłeś. Nie uczyniłeś tego, bo zostawiłeś nam przecież dorobek swojej wieloletniej pracy naukowej, swoje zasadnicze, filozoficzne przemyślenia dotyczące każdego z nas, bo dotyczące człowieka jako osoby; nie opuściłeś nas, bo przecież nadal żywo interesujesz się rozwojem swojej Katedry Etyki (o czym wiemy z najlepiej poinformowanych źródeł). Nadal doświadczamy Twej obecności wśród nas, bo nadal z Katedry Etyki emanuje moc Twej myśli i Twej osobowości.


Ojcze Święty! Nie musimy Cię chyba zapewniać, jak bardzo cieszymy się z tego, że zechciałeś się z nami spotkać; że w tak napiętym programie swej wizyty znalazłeś chwilę czasu również dla nas. Wyrażamy swą wdzięczność, jednocześnie zaś - tak po cichutku - żywimy skrytą nadzieję, że może następnym razem okoliczności pozwolą Ci zawitać również do Lublina, że może będzie nam jeszcze dane widzieć Cię w murach naszej katolickiej Alma Mater, a może i na seminarium etyki?


Przybyliśmy tu do Ciebie, Ojcze Święty, z wielką radością w sercach i na obliczach. Rzeczywistość jednakże sprawia, iż nasz uśmiech dość często przymglony jest smutkiem. Aby żyć w naszym kraju otwartym i zaangażowanym życiem chrześcijanina, potrzeba nieraz zakosztować smaku goryczy, a nawet cierpienia; potrzeba wiele odwagi osobistej i siły charakteru. O tym wszystkim dobrze wiemy, my, studenci i absolwenci Uniwersytetu Katolickiego, ludzie, którzy pragną otwarcie realizować swoją chrześcijańską wizję życia na każdym odcinku swej działalności, którzy nie chcą przyjmować postaw nieautentycznych: konformizmu lub niezaangażowania. Chcemy pokoju i narodowej jedności, zarazem jednak chcemy szukać drogi do realizacji tych wartości w tej rzeczywistości, jaką jest ludzkie sumienie. Oczekujemy, aby poprzez wychowanie młodych pokoleń w duchu miłości bliźniego pomagano sumieniu ludzkiemu, a w każdym razie, by mu nie przeszkadzano. Kierowani sumieniem pragniemy urzeczywistniać narodowe cele, ale przede wszystkim pragniemy, abyśmy mogli w tym wspólnym działaniu urzeczywistniać samych siebie; abyśmy mogli spełniać się w nim jako osoby. A spełniać siebie w Prawdzie i Wolności nie jesteśmy w stanie - jak to zarazem w naszym imieniu powiedziałeś, Ojcze Święty, tam, pod wielkim krzyżem na placu Zwycięstwa - bez Chrystusa. I za pomoc w głębszym uświadomieniu sobie tych wszystkich prawd, jak również za nieustającą o nas pamięć i błogosławione tej pamięci skutki - składamy Ci, Ojcze Święty, z serca płynące słowa podzięki oraz przyrzekamy dalszą swą synowską miłość i wierność. Niech tę naszą miłość i wierność symbolizuje ten puchar (nie zakupiony, lecz wykonany bezinteresownie), o którego przyjęcie prosimy Cię, nasz Ojcze.


Jacek Borzęcki

Strona 1 z 4 :: Idź do strony: [1] 2 3 4