Wstęp

Historia jest zbyt ważna, by zostawić ją historykom.

Donald E. Osterbrock

 

W XX wieku, zwłaszcza w drugiej jego połowie, wiedza w różnych dziedzinach nauki wzrastała wykładniczo. Dopiero w latach 70. ubiegłego wieku nauka jako całość zaczęła się rozwijać eksponencjalnie. Od tego czasu, średnio co piętnaście lat, podwajają się parametry wyznaczające jej wzrost - liczba uczonych, liczba nauko­wych periodyków, konferencji itd. Tempo wzrostu technologii związanych z nauką jest jeszcze większe, o czym świadczy tzw. prawo Moorea, aczkolwiek granice tego wzrostu stają się coraz bardziej wyraźne. W szczególny sposób proces ten dotyczy wiedzy z zakresu astronomii (astrofizyki).

Dzięki temu, że obecnie w jej skład wchodzą nie tylko tradycyjne rozważania astronomiczne, lecz także dociekania kosmogoniczne, pretenduje ona do tego, by - w odróżnieniu do klasycznej astronomii (astrometria, wiedza o gwiazdo­zbiorach), charakteryzowanej jako nauka topograficzna - być nauką teoretyczno- -nomologiczną. W miarę doskonalenia nowych technik badawczych astrofizyka uzyskuje status nauki eksperymentalnej. „Astrofizyka jest dobrym przykładem, jak komplementarny metodologicznie obraz Kosmosu może przyspieszyć rozwój całego przyrodoznawstwa". W tym kontekście warto odnotować, że już w sprawozdaniu z obserwacji Słońca przedstawionym Francuskiej Akademii Nauk przez Piotra Janssena (1824-1907) w 1868 r. znalazły się godne uwagi refleksje o końcu dominacji geometrii i mechaniki w astronomii oraz początku ery spektroskopii i (kosmo)che- mii. Spotkało się to wówczas z ostrym sprzeciwem Urbaina Le Verriera (1811-1877).

 

W wyniku rozwoju nowych technik badawczych (bezzałogowe sondy kos­miczne, orbitujące obserwatoria astronomiczne i załogowe wyprawy odkrywcze), wychodzących poza tradycyjne metody teleskopii i spektroskopii (teleskopowej), znane jeszcze z XIX wieku, oraz wskutek zwiększenia zakresu badanego widma elektromagnetycznego poza tzw. okno optyczne i rozdzielczości tradycyjnych te­leskopów optycznych, a także dzięki zastosowaniu, w miejsce tradycyjnych płyt fotograficznych, matryc CCD, astronomia uległa radykalnym przeobrażeniom.

Przyjmuje się, że w wyniku nowych odkryć, uzyskanych dzięki zastosowaniu nowych technik badawczych, pojawiły się w astronomii i kosmologii wyjaśnienia typu genetycznego (jednym z wielu przykładów jest teoria nukleogenezy, mniej znany jest tzw. mechanizm rozpraszania Spitzera-Schwarzschilda, wyjaśniający dyspersję prędkości gwiazd Drogi Mlecznej). Interpretuje się to w ten sposób, że „[...] współczesna astronomia stała się nauką na wskroś ewolucyjną", co ją odróż­nia od dawnych jej postaci, kiedy była głównie mechaniką nieba, a także od fizyki, w której nie sprawdziła się hipoteza o ewolucji stałych fizycznych.

Nowe odkrycia otworzyły także nowe perspektywy coraz bardziej efektywnej eksploracji kosmosu. Szybki postęp w metodach teledetekcji związany był przede wszystkim z rozwojem radioteleskopów, detektorów promieniowania rentgenow­skiego i promieniowania gamma. W zasięgu możliwości badawczych znalazło się praktycznie całe spektrum promieniowania elektromagnetycznego, a nie tylko, jak to było jeszcze w pierwszej połowie XX wieku, niektóre jego zakresy, m.in. tzw. okno optyczne. Pojawiły się nowe gałęzie astronomii (astrofizyki) - radioastronomia, astronomia rentgenowska czy astronomia promieniowania gamma.

 

Nowe metody badawcze zastosowane we współczesnej astronomii ukazały takie cechy kosmosu, których istnienia tradycyjna astronomia nie podejrzewała. Badania struktury świata prowadzone za pomocą obserwacji w zakresie optycznym ukazały wyjątkowe piękno i harmonię świata komet, planet i gwiazd. Prowadziło to do te- leologicznej interpretacji kosmosu, której nie tylko nie podważyły, ale którą wręcz wzmocniły odkrycia astronomii teleskopowej i rozwijana mechanika niebieska osnuta na newtonowskiej fizykoteologii.

Teleologiczna interpretacja świata tzw. materii nieożywionej nakładała się na taką samą interpretację przyrody ożywionej. Pęknięcie tej interpretacji nastąpi­ło z chwilą wykazania na gruncie mechaniki niebieskiej (P. Laplace), że Układ Słoneczny w dłuższej skali czasowej nie potrzebuje żadnych nadprzyrodzonych interwencji, by zachować swoją strukturę. Teleologia została zakwestionowana w fizyce i astronomii, ale przede wszystkim w biologii. Trudności tej interpretacji zostały wzmocnione, pomimo jej pozornej rewitalizacji (neowitalizm) na początku ubiegłego wieku, przez odkrycia w biologii (Hans Driesch).

Radioastronomia, a przede wszystkim astrofizyka wysokich energii: astronomia rentgenowska i astronomia promieniowania gamma, odkryły takie zjawiska (m.in. kwazary, lacertydy, błyski gamma), które swoją skalą i gwałtownością daleko wy­kraczały nie tylko poza to, co można było zaobserwować za pomocą tradycyjnych narzędzi astronomii, lecz także poza to, co wydawało się możliwe z czysto teore­tycznego punktu widzenia.

Dynamicznie rozwijającej się astronomii nie towarzyszyła, niestety, równie szybko rozwijająca się refleksja filozoficzna. Opracowania historyczne, aczkolwiek o wiele bogatsze niż prace stricte filozoficzne, najczęściej zatrzymują się na progu tych zmian, głównie z braku odpowiedniego dystansu do tych wydarzeń, ale również dlatego, że „w dzisiejszych czasach żyje większość astronomów, jacy kiedykolwiek uprawiali tę naukę, a lawina publikacji jest tak ogromna, że przeczytanie nawet samych tytułów wszystkich artykułów wydaje się niemożliwe". Z drugiej jednak strony dostęp do wielu materiałów źródłowych jest ułatwiony dzięki elektronicz­nym bazom danych, a pokolenie, które tworzyło nową astronomię na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, zostawia coraz więcej zapisków relacjonujących ich osobisty wkład do odkrycia nowej wizji kosmosu. Wydaje się zatem, że z perspektywy pół wieku dobrze można ocenić wagę nowych metod oraz obiektywnie zrekonstruować wkład poszczególnych uczonych do epokowych odkryć.

 

Refleksja historyczna może stanowić doskonały punkt wyjścia do później­szych analiz stanu nauki w okresie przełomowych odkryć. Należy zauważyć, że współczesna filozofia nauki w bardzo ograniczonym zakresie zainteresowana jest analizą postępu poznawczego astronomii. Mimo że dociekania zogniskowane na genezie astronomii heliocentrycznej z połowy ubiegłego wieku doprowadziły do sformułowania szczególnie doniosłych koncepcji teoretycznych, zwłaszcza koncepcji rewolucji naukowej, to jednak współcześnie poznawcze osiągnięcia astronomii nie budzą równie wielkiego zainteresowania filozofów nauki. Tymcza­sem historia astronomii, a zwłaszcza takich jej działów, jak astronomia radarowa czy radioastronomia, dostarcza wielu interesujących, z punktu widzenia filozofii, zagadnień. Kwestie te mieszczą się przede wszystkim w grupie problemów, któ­re można określić jako społeczno-filozoficzne lub historyczno-filozoficzne. Na kanwie odkryć astronomii z połowy XX wieku można rozważać nie tylko spór realizmu z antyrealizmem czy problem uteoretyzowania danych empirycznych, lecz także takie zagadnienia, jak filozoficzne inspiracje strategii badawczych, stra­tegie argumentacyjne wspierające kosztowne programy naukowe, technologiczne determinanty odkryć naukowych lub poznawcze wykorzystanie aparatury prze­znaczonej do celów militarnych.

Przedmiotem filozoficznej refleksji może też być ogólna wizja świata, uwikłana w program przyrodniczych badań kosmosu. Przyrodniczy obraz świata wyłania­jący się z rozwoju współczesnej nauki jest zakorzeniony w historycznych teoriach przyrodniczych, ale także w koncepcjach wysuwanych na gruncie filozofii przyrody. Jedną z takich koncepcji jest wizja kosmosu jako jednolitego pola badawczego, które obejmuje nie tylko wszystkie ziemskie zjawiska, lecz także sięga do gwiazd. Koncepcja ta znajduje oparcie w zasadzie kopernikańskiej, która stwierdza, że Zie­mia nie jest wyróżnionym miejscem w kosmosie. Zasada kopernikańska pozostaje w ścisłym związku z wprowadzoną wcześniej przez A. Milnea tzw. zasadą kosmolo­giczną, która stwierdza jednorodność i izotropowość rozkładu materii w kosmosie. Zasada kosmologiczna jest najczęściej interpretowana jako uogólnienie zasady kopernikańskiej. Taka koncepcja jest formą monizmu. Nazywamy ją monistyczną interpretacją kosmosu.

 

Najczęściej jest tak, że w analizach filozoficznych wykorzystywane są bardzo ogólne kategorie. W ich świetle gubią się szczegóły, które są jednak niezbędne do precyzyjnego uchwycenia filozoficznych założeń występujących na gruncie współ­czesnych nauk przyrodniczych. Ontologiczny i metodologiczny naturalizm nauk przyrodniczych bardzo mocno akcentuje tezę o jedności kosmosu, która przejawia się nie tylko w jednolitości materii, lecz także w powszechności praw fizyki. Teza ta jednak wymaga dalszej precyzacji. Można to osiągnąć, szczegółowo badając dzieje nauk przyrodniczych w czasie, w którym krystalizowała się idea powszechnej obowią- zywalności zasad mechaniki kwantowej.

W wyniku recepcji odkryć dokonanych w nowych gałęziach astronomii w istot­ny sposób została uzupełniona filozoficzna refleksja nad kosmosem. Świat prze­pełniony harmonią i pięknem, ukazywanym w wyniku bezpośrednich obserwacji wzrokowych, ale także pierwszych obserwacji teleskopowych, w świetle nowych odkryć ukazał skalę katastroficznych procesów przerastającą wyobraźnię dawnych astronomów. Kolejne wizje kosmosu, zasadniczo odbiegające od wcześniejszych wyobrażeń zawartych w dociekaniach filozoficznoprzyrodniczych, były różnie na­zywane. Do filozoficznej refleksji nad kosmosem weszły takie pojęcia, jak „kosmos dynamiczny", ale także „kosmos antropiczny" czy „kosmos emergentny". Każda z tych wizji kładła nacisk na inne aspekty ujawniane w wyniku bezprecedensowe­go procesu poznawania kosmosu. Wszystkie te obrazy wszechświata odcinały się jednak zasadniczo od obrazu wszechświata zawartego w kosmologii Arystotelesa- -Ptolemeusza, a nawet od jej zmodernizowanej wersji utworzonej w nauce nowo­żytnej przez Kartezjusza, Newtona i Laplacea.

 

Z nowymi koncepcjami kosmosu, ukształtowanymi głównie pod wpływem przedsięwzięć badawczych ostatniego półwiecza, wiąże się także program poszu­kiwań planet pozaziemskich oraz próby nawiązania łączności z hipotetycznymi pozaziemskimi cywilizacjami naukowo-technicznymi, postrzegane niekiedy nawet jako trzecia rewolucja w astronomii. Otto Struve (1897-1963) na piątym wykładzie pt. Radio Astronomy, w cyklu sześciu wykładów im. Karla T. Comptona wygłoszo­nych w Kresge Audytorium w Massachusetts Institute of Technology w listopadzie 1959 r„ postawił tezę, że po rewolucji kopernikańskiej nastąpiły dwie kolejne re­wolucje. Druga rewolucja polegała na tym, że Słońce utraciło swą centralną pozy­cję w Drodze Mlecznej. W wyniku trzeciej rewolucji ma zostać odrzucona teza, według której ludzkość zajmuje wyjątkowe miejsce we wszechświecie. Zdaniem Struvego, stanie się tak wówczas, gdy znajdziemy dowody na to, że nie jesteśmy sami w kosmosie. Poszukiwania, pomimo intensywnych wysiłków podjętych w ciągu ostatniego półwiecza, nie przyniosły jednak zapowiadanych rezultatów, a sama idea zaludnionego kosmosu, pomimo dużego oddziaływania na kulturę masową, przeżywa jednak kryzys, który wyraża się m.in. w renesansie, sformułowanego na początku lat pięćdziestych ubiegłego wieku, paradoksu Fermiego.

Według nowej wizji kosmos to taki świat, w którym z jednej strony zachodzą egzotyczne zjawiska znacznie odbiegające od ziemskiej przyrody, ale - z drugiej strony - dające się opisywać za pomocą pojęć wypracowanych przez uczonych w ziemskich laboratoriach. Świat odkrywany przez nową astronomię wykazuje w swej osnowie ziemski porządek i dlatego nazywamy go kosmosem chtonicznym.

Pojęcie chtoniczności, jako kategorii ontologicznej, ma długą tradycję w filozofii przyrody. Termin „chtoniczny" (od grec. x9óvioc;) wywodzi się z greckiej mitologii, w której bóstwom chtonicznym (tellurycznym), tzn. ziemskim lub podziemnym (m.in. Gaia, Demeter, Persefona, Hades, Tanatos), przeciwstawiano bóstwa uraniczne (solarne, lunarne i astralne, m.in. Zeus i Apollo). W kosmogonii Ferekydesa z Syros (VI w. przed Chr.) występują trzy zasady, które istniały „od zawsze", a mia­nowicie: Zas (Zeus), Chronos (Kronos) i Chtonia (Hera).

Z mitologii i kosmogonii pojęcie chtoniczności przeszło do filozofii przyrody, w której, m.in. u Arystotelesa, zostało skontrastowane z pojęciem uraniczności. Według Arystotelesa (m.in. O niebie, fr. 284 a) tzw. strefa podksiężycowa (świat ziemski) ma naturę zupełnie odmienną od świata nadksiężycowego (nieba: ouranos), który jest niezniszczalny i niestworzony (eter). Arystoteles explicite odcina się od poglądów niektórych presokratyków (m.in. Anaksagoras, Demokryt), którzy przyj­mowali, że zjawiska niebieskie można badać w tych samych ramach pojęciowych, co zjawiska ziemskie.

W niniejszej pracy nawiązuje się do tradycji chtoniczności wypracowanej przez presokratyków, a równocześnie dystansuje od eksplikacji pojęcia chtoniczności dokonanej m.in. przez J. Evolę (1898-1974), który w swojej dualistycznej koncepcji cywilizacji przeciwstawia modelowi określanemu jako świat Tradycji (świat solarno-uraniczny) cywilizację współczesnego świata, mającą - jego zdaniem - charakter lunarno-chtoniczny.

Przede wszystkim jednak nawiązuje się do zmodernizowanej kategorii chto­niczności, osnutej wokół klarowanego w ramach astrofizyki przedmiotu jej badań, a także do ujęcia zawartego w słynnej monografii A. Humboldta, która w dużej mierze ufundowała nowożytną koncepcję kosmosu. Kosmos chtoniczny zatem to nowy kosmos, wizja świata, która ukształtowała się pod wpływem nowych koncepcji teoretycznych, wysuniętych na gruncie siedemnastowiecznej mechaniki niebieskiej, osiemnastowiecznej fizyki i dziewiętnastowiecznej astrofizyki.

Wizja ta została jednak uszczegółowiona w ramach nowych teorii fizycznych, rozwijanych w pierwszej połowie XX wieku, i nowej astronomii (astronomia ra­darowa, radioastronomia), rozwijanej w drugiej połowie ubiegłego wieku. Teorie stosowane do opisu i wyjaśnienia mikroświata służą także do wyjaśnienia natury obiektów kosmicznych, a nawet całego kosmosu. Dlatego też nowa wizja kosmosu jest określana także jako kosmos fizyczny. Nazwa ta ma sugerować nie tylko inter­akcje pomiędzy kosmologią i astrofizyką, lecz także głębokie upodobnienie od­ległego świata, obserwowanego przy użyciu metod współczesnej astronomii, i świata ziemskiego, badanego za pomocą metod fizyki.

Ujmując bardziej precyzyjnie kategorię chtoniczności, można powiedzieć, że koncepcja kosmosu chtonicznego zakłada, iż wszystkie obiekty obserwowane w kosmosie, w różnych zakresach widma promieniowania elektromagnetycznego, zbudowane są z materii, której własności określają prawa podstawowych nauk przyrodniczych. W szczególności atomy pierwiastków chemicznych oraz związków chemicznych, z których składają się tzw. ciała niebieskie, niczym się nie różnią od atomów pierwiastków badanych w ziemskich laboratoriach. Egzotyczne stany materii, trudno dostępne w badaniach laboratoryjnych, występujące jednak w od­ległych rejonach kosmosu, modelowane są za pomocą koncepcji teoretycznych znajdujących zastosowanie także w badaniu ciał ziemskich. Takie założenie znajduje potwierdzenie nie tylko dzięki temu, że sukcesywnie są usuwane trudności związane z interpretacją danych empirycznych dostarczanych przez obserwacje spektrosko­powe, ale także dlatego, że bezpośrednia analiza chemiczna materii kosmicznej nie wykazuje ograniczeń tezy o chemicznym podobieństwie materii ziemskiej i niebie­skiej. Założenie to jednak nie jest oczywiste, o czym świadczą liczne podejmowane na początku XX wieku próby wykazania, że materia kosmiczna jest prostsza od materii ziemskiej. Dopiero sukcesy mechaniki kwantowej w wyjaśnianiu obserwacji spektroskopowych, zarówno ciał ziemskich, jak i niebieskich, otworzyły drogę do pełnej akceptacji tezy o zasadniczym podobieństwie materii w całym kosmosie.

 

Koncepcja kosmosu chtonicznego jest ideą filozoficzną ujmującą analogie po­między mikrokosmosem a makrokosmosem. Takie analogie dostrzegano wielo­krotnie w dziejach filozofii przyrody. Przede wszystkim dostrzegano podobieństwo pomiędzy człowiekiem, interpretowanym jako mikrokosmos, a światem, który był ujmowany jako wielki organizm. Prowadziło to do antropomorfizacji kosmosu. W nowożytnych naukach przyrodniczych zaznaczył się proces odwrotny. Sukcesy atomistycznej filozofii przyrody doprowadziły do wyakcentowania nomologicznej jedności mikroświata i makroświata, ale mikroświat został utożsamiony z pozio­mem organizacji materii w skali atomowej. Debata nad podobieństwem materii ziemskiej i materii meteorytowej przygotowała grunt pod koncepcję, która mogła się w pełni rozwinąć dopiero wówczas, gdy się okazało, że ogromny zbiór danych empirycznych wypracowanych przez spektroskopię można było jednolicie wyjaśnić za pomocą tych samych zasad. Rozwijane niezależnie na gruncie chemii i fizyki naukowe teorie mikroświata zostały zunifikowane w latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Mechanika kwantowa ukazała nie tylko głęboką jedność fizyki i chemii, ale przede wszystkim jedność mikrosmosu i makrokosmosu, świata atomów i świata struktur makroskopowych. Pierwotne intuicje filozoficzne zostały wyposażone w liczne argumenty naukowe.

Rekonstrukcja procesu, który prowadził do tezy o jedności mikrokosmosu i makrokosmosu, jest ciekawym zadaniem poznawczym. Złożoność tego zadania prowadzi jednak do daleko idących uproszczeń. Przede wszystkim należy zauwa­żyć, że podejmowana refleksja dotyczy tylko szeroko rozumianej astronomii, której przedmiotem zainteresowania jest świat tzw. materii nieożywionej. Geneza monistycznej interpretacji kosmosu zorientowana jest na świat materii nieożywionej. Programowo pomijane są zagadnienia, w których zasadniczą rolę odgrywa prob­lematyka materii ożywionej.

Kosmos chtoniczny to przede wszystkim filozoficzny obraz świata, wyłaniający się z rozwoju nauk przyrodniczych. Rozważania prowadzone w ramach współczes­nej filozofii przyrody mają na celu wydobycie ogólnej wizji świata zawartej w treści nauk przyrodniczych, a także powiązanie tej wizji z koncepcjami wysuwanymi w jej dziejach. Podjęte zadanie badawcze wpisuje się zatem w program badań filozofii przyrody, która jest nie tylko filozoficzną refleksją nad naukami przyrodniczymi, ale również poszukiwaniem ontologii świata przyrody.

Realizacja tego programu jest różnie uzasadniana. Wśród racji uzasadniających jego potrzebę znajdują się takie, które wymagają dookreślenia ze względu na swój ogólny charakter. Jedną z takich racji jest wskazanie na faktycznie zachodzące związ­ki pomiędzy różnymi naukami przyrodniczymi i wynikającą stąd potrzebę hierarchi­zacji tych nauk. Inna tego typu racja wymaga podania szczegółowej charakterystyki występujących w naukach przyrodniczych form rozumowania, ze względu nie tylko na aspekt opisowy, lecz także normatywny Dociekania zorientowane na faktycznie występujące we współczesnych naukach przyrodniczych metody badawcze angażują te dwie racje. Z jednej strony bowiem jest tak, że filozoficzne odsłanianie metod nauki ukazuje warstwową strukturę samej nauki, z drugiej zaś bogactwo występu­jących w nauce obiektów jawi się jako pochodna jej hierarchicznej struktury.

 

Postępująca specjalizacja w ramach poszczególnych nauk czyni jednak takie przedsięwzięcie niesłychanie trudnym do realizacji. Intuicyjnie zrozumiała wy­daje się teza, że refleksja metateoretyczna towarzysząca naukom przyrodniczym powinna odzwierciedlać ich tendencje rozwojowe. Zgodnie z tą tezą, pogłębiającej się proliferacji metod nauk przyrodniczych powinna towarzyszyć metodologiczna refleksja zorientowana na uchwycenie tych tendencji, ale także zogniskowana na powiązaniu nowych trendów w nauce z filozoficzną tradycją dociekań wartości poznawczej nauki. Może się bowiem okazać, że epatowanie różnorodnością nie ma uzasadnienia w świetle wypracowanych w filozofii ogólnych form poznawczych, lecz jedynie służy tendencjom separującym poznanie naukowe od filozofii.

Głównym problemem podejmowanym w niniejszej monografii jest próba ukazania historycznego rozwoju koncepcji kosmosu chtonicznego na podstawie epizodów z dziejów filozofii przyrody, fizyki i astronomii, w których koncepcja ta pojawia się na różnych stopniach teoretycznej dojrzałości. Struktura monografii została tak zaprojektowana, by w kolejnych częściach były analizowane coraz bar­dziej zaawansowane wersje koncepcji kosmosu chtonicznego. Na marginesie tych rozważań pojawiają się także kwestie metodologiczne, ale rdzeniem tych dociekań jest rekonstrukcja procesu konstytuowania się koncepcji kosmosu chtoniczne­go (monistycznej interpretacji kosmosu). Niektórym zagadnieniom z zakresu metodologii nauk przyrodniczych, m.in. problemowi uteoretyzowania wyników obserwacji, w opracowaniu poświęcono więcej uwagi. Rozważane przykłady mogą znacznie wzbogacić filozoficzny spór zogniskowany wokół idei uteoretyzowania faktów i obserwacji.

Współczesna filozofia jest często przyćmiewana sukcesami nauki. Można się zastanawiać nad nowymi drogami dla filozofii, ale i nad nowymi metodami, które pozwolą jej podążać w poszukiwaniu prawdy. Tylko w jakim stopniu metoda ba­dania filozoficznego może przypominać metody nauki? Trzeba się zgodzić z tezą, że współcześnie: [...] filozofii nie jest potrzebny kolejny restryktywny pomysł na metodę i tym samym na kolejne zacieśnienie dziedziny filozoficznego dyskursu. Konieczny wydaje się ruch w przeciwnym kierunku: uwalnianie filozofii od restrykcji wąsko zakrojonych metod, bez ultymatywnego narzucania szczególnie zobowiązujących i ciasnych deklaracji pro­gramowych.

Z tego względu nie deklaruje się określonej metody badań, ale wpisuje się je w ogólnie rozumiany program wyjaśnień historyczno-genetycznych.

W pracy nawiązuje się do tradycji badania natury nauki przez studiowanie epizodów z jej rozwoju. Szczegółowa rekonstrukcja procesów prowadzących do radykalnej zmiany utrzymywanych poglądów jest bardzo instruktywna i pozwala na ogląd fenomenu nauki, który ze względu na wielką złożoność jest trudny do interpretacji. Przyjmuje się, że filozoficzne teorie rozwoju wiedzy naukowej, które powinny ujmować fenomen nauki w całej jego złożoności, wymagają sprawdzenia. Procedura taka jest możliwa w interpretacji wybranych epizodów z dziejów nauki w świetle określonych filozoficznych teorii nauki. Wybór taki jednak nie może być przypadkowy. Poszczególne epizody powinny być połączone wewnętrznym związkiem, ale nie musi to być związek genetyczny Sądzę, że analizowane w pracy przypadki łączy to, iż są reprezentatywne dla koncepcji kosmosu chtonicznego. Oczywiście można znaleźć inne, ale te wybrane epizody z dziejów astronomii speł­niają także dodatkowe kryteria, są bowiem instruktywne dla zgłębiania relacji, jakie łączyły fizykę i astronomię.

Nauki te przez długi czas rozwijały się niezależnie. Astronomia jako pierw­sza uzyskała status nauki, ale fizyka, która zaczęła osiągać spektakularne sukcesy znacznie później, uzyskała status wiedzy podstawowej. Okazuje się, że astronomia miała istotny udział w tym procesie. Była nie tylko polem testowym dla nowych teorii fizycznych, ale także bardzo silnym źródłem inspiracji dla twórców teorii fi­zycznych. Aparat teoretyczny fizyki, który okazał się skuteczny nie tylko w zakresie materii dostępnej w ziemskich laboratoriach, lecz także w całym kosmosie, zyskał na znaczeniu jako narzędzie eksploracji kosmosu. Idea zrozumienia, a następnie przekształcenia całej rzeczywistości empirycznej, nawet najbardziej odległej, jest ideą filozoficzną, która zyskała na znaczeniu właśnie dzięki odkryciu uniwersalności praw fizyki. W naszej pracy zamierzamy ukazać ten proces i zinterpretować go jako rozwój koncepcji kosmosu chtonicznego.

 

Praca została podzielona na pięć rozdziałów. W pierwszym ukazana jest geneza monistycznej koncepcji kosmosu. W pewnym sensie można mówić nawet o prekon- cepcji kosmosu chtonicznego, gdyż z w pełni dojrzałą koncepcją mamy do czynienia dopiero na gruncie współczesnej nauki. Prefiguracje monistycznej interpretacji kosmosu powiązane są z przepowiednią Anaksagorasa dotyczącą upadku meteorytu pod Ajgospotamoj, z kartezjańską krytyką meteorologiki Arystotelesa, a przede wszystkim z hipotezą Chladniego, według której meteoryty pochodzą z przestrzeni kosmicznej, ale utworzone są z takich samych substancji jak ciała ziemskie. Historia recepcji tej hipotezy w nowożytnych naukach empirycznych zamknie rozważania prowadzone w tej części pracy i otworzy kolejny rozdział, poświęcony hipotezom nebulium i koronium.

W rozdziale drugim, który jest centralny dla pracy, zaprezentowane są dzieje koncepcji nebulium i koronium w świetle wiedzy uzyskanej w wyniku rozwoju badań spektroskopowych (astronomia spektroskopowa). Odrzucenie tych hipotez w astronomii pierwszej połowy XX wieku było, moim zdaniem, najbardziej istotnym etapem kształtowania się monistycznej koncepcji kosmosu. Motorem tych zmian były nowe koncepcje teoretyczne wypracowane na gruncie mechaniki kwantowej, wykorzystane do wyjaśnienia nie tylko zjawisk badanych w ziemskich laboratoriach, lecz także danych uzyskanych z obserwacji astronomicznych, oraz udoskonalenia techniczne, przekładające się na zwiększone możliwości obserwacyjne. Budowa atomu i linie spektralne - tytuł niezwykle wpływowej monografii Arnolda Som- merfelda - najlepiej ujmuje to, co się wówczas wydarzyło.

Kolejnym etapem rozwoju koncepcji kosmosu chtonicznego były słynne od­krycia astronomii radarowej i radioastronomii, dokonane zasadniczo w drugiej połowie XX wieku. Zagadnienia te są przedmiotem trzeciego rozdziału, w którym szczególną uwagę poświęca się poszukiwaniom promieniowania radiowego Słońca, a także radarowym badaniom planet. Tego typu badania pozwoliły nie tyłko na upowszechnienie wizji planet jako tworów analogicznych do skorupy ziemskiej, ale również na ugruntowanie przekonania, że ciała niebieskie można nie tylko oglądać, lecz także ich „dotykać". Badania te pozwoliły również na lepsze poznanie Układu Słonecznego i przygotowanie go do eksploracji za pomocą sond kosmicznych.

W rozdziale czwartym ukazany jest proces odkrywania osobliwych obiektów w kosmosie (gwiazdy Wolfa-Rayeta, galaktyki Seyferta, kwazary, lacertydy i pulsary) oraz budowy modeli tych egzotycznych obiektów na podstawie teorii fizycznych stosowanych do opisu i wyjaśniania zjawisk ziemskich. Istnienie tych obiektów po­kazuje, że nawet najbardziej egzotyczne stany materii mogą być wyjaśnione prawami odkrytymi w ziemskich laboratoriach. Modele kwazarów czy pulsarów pokazują nomologiczną jedność kosmosu i ugruntowują koncepcję kosmosu chtonicznego. Innym aspektem tej jedności jest wykazywanie tożsamości obiektów dostępnych w różnych zakresach promieniowania elektromagnetycznego. Odkrywane przez radioteleskopy czy detektory promieniowania rentgenowskiego i promieniowania gamma obiekty kosmiczne są identyfikowane z obiektami znanymi z obserwa­cji optycznych. Tym sposobem gruntowana jest wizja jedności świata przyrody i wzmacniana monistyczna koncepcja świata (kosmosu chtonicznego).

W ostatnim, piątym rozdziale podejmuje się problematykę poszukiwań cywili­zacji naukowo-technicznych (CNT). Koncepcja kosmosu chtonicznego występuje tutaj w najsilniejszej wersji, jako wizja wszechświata wypełnionego inteligencją, która przybiera formy cywilizacji naukowo-technicznych, najczęściej wyobrażanych jako podobne do cywilizacji ziemskiej. Taka interpretacja jednak współcześnie jest bardzo kontrowersyjna i przechodzi kryzys. Prowadzi to, moim zdaniem, do ograniczeń wizji kosmosu chtonicznego. Innym ograniczeniem tej koncepcji jest próba rewizji zakresu działania praw fizyki w odległych regionach kosmosu, zna­na jako MOND (Modified Newtonian Dynamics), jak również postulat istnienia egzotycznych postaci materii (ciemna materia), składającej się z nieodkrytych jeszcze cząstek elementarnych. Zmiany te mogłyby wskazywać na wizję kosmosu odmienną od tej, jaką uzyskujemy z ziemskiej perspektywy, ale nie byłaby to od­mienność radykalna.

W Aneksie umieszczone są te zagadnienia, które pozwalają na lepsze uchwycenie prezentowanej problematyki, ale nie leżą na głównych liniach rozwoju monistycznej koncepcji kosmosu. W szczególności omawia się tam problematykę kontekstów odkrycia promieniowania neutralnego wodoru oraz promieniowania synchro- tronowego. Te nowe rodzaje promieniowania wykryte w ziemskich laboratoriach zostały również zarejestrowane jako pochodzące od znanych obiektów kosmicznych. Obserwacje wykorzystujące promieniowanie synchrotronowe w zakresie radiowym pozwoliły na uchwycenie identyczności obiektów znanych z badań prowadzonych za pomocą teleskopów optycznych. Ukazuje się także egzemplifikacje tezy o uteore- tyzowaniu danych empirycznych czerpanych z praktyki badawczej astronomii oraz ilustruje tezę o niezależności empirii od teorii za pomocą przykładów z nowożytnej i współczesnej astronomii i fizyki.

Z pierwotną wersją niniejszej rozprawy zapoznali się prof. Piotr Gutowski i prof. Henryk Piersa. Za ich cenne uwagi chciałbym im serdecznie podziękować. Równie gorąco chciałbym podziękować recenzentom wydawniczym, panu profesorowi Wojciechowi Sademu i księdzu profesorowi Januszowi Mączce, że w natłoku zajęć znaleźli czas na napisanie recenzji.

Autor: Andrzej Zykubek
Ostatnia aktualizacja: 08.09.2013, godz. 00:10 - Andrzej Zykubek