---- Wiadomość Oryginalna ----
Od: goslawa1
Do: grzegorzdyduch
Data: Wed, 21 May 2003 10:10
Temat: Operacja "Berliński..."

Szanowny i Drogi Sercom naszym Panie Grzegorzu,
i znowu w Lublinie, a jeszcze wczoraj Kraków nas gościł. I to jak!!!
W drodze powstały z natchnienia Pańskiego miliony "lepiejów". Jednym
z nich Pan Marek zdążył już Pana obdarować, jak mi wyznał. Ale co tam
"lepieje" tudzież "moskaliki", wulgarne nieco, wobec faktu, iż w toalecie
"Zwisu" umieściłam fragment mego poematu traktujący o Arturze Szlosarku.
Obecność Edyty, Przyjaciółki Mej, dodała mi odwagi i natchnęła do tego bohaterskiego czynu.
Cóż poza tym.... W Lublinie pada deszcz, ja siedzę już na walizkach
tudzież paczkach z książkami, gdyż jutro opuszczam to miasto
na długie miesiące, a Polskę kto wie, czy nie na rok cały.
Naprawdę było mi niezwykle przyjemnie (i nie mówię tu tylko o wysysaniu krwi)
poznać Panów tudzież obcować z Nimi (tak blisko) przez te dwa
niezapomniane, choć i męczące (vide: sprawy organizacyjne,
które chyba jedynie cud boski pozwolił zwieńczyć
tak spektakularnym sukcesem) dni.

Pozdrawiam serdecznie.


Gosława
Do pozdrowień dołączają się także Edyta i Sylwia.

P.S.1.
Mogłabym mieć ropną wydzielinę z ucha
za jeden uśmiech Grzegorza Dyducha!

P.S.2
Poemat dygresyjno-panegiryczny dedykowany Krakowskim Poetom (fragment z
toalety w "Zwisie")

...wśród tych, na których wiersze znajdzie się koparka*
nie sposób nie wymienić Artura Szlosarka,
który, świadom talentu Wielkiego Marcina**,
z lęku przed konkurencją uciekł, do Berlina,
skąd, kiedy mu dokuczy na obczyźnie życie,
powraca do Krakowa, by usiąść na płycie
Rynku, gdyż główną jego czuje się ozdobą
i absorbować pragnie wszystkich swą osobą...

*fraza zaczerpnięta z universum leksykalnego doktora Grzegorza Dyducha.
**Świetlickiego.

To już jest koniec. I tak nadużyłam Pańskiej cierpliwości.
G.


---- Wiadomość Oryginalna ----
Od: grzegorzdyduch
Do: goslawa1
Data: Wed, 21 May 2003 21:52
Temat: RE:Operacja "Berliński..."

Pani Gosławo, jedyne co mogę uczynić w tej sytuacji to pokłonić się
Pani po polsku, czapką do ziemi.
Fraza Pani (nie chodzi o względy osobiste, oczywiście wdzięczny jestem
ale każdy kij ...itd a pańska łaska na pstrym ...itd) mnie zachwyca, gdyż jest w
niej to co ukochałem w polszczyźnie najbardziej. Demon mieszka w Pani,
demon znaczny i podoba mi się to bardzo,
Pani akt terroru będzie miał dalekosiężne skutki prawdopodobnie. Ale
summa summarum wszyscy będą zadowoleni. Musimy kiedyś
porozmawiać skąd taki pomysł i cel.
Nie mam pretensji rzecz jasna ale warto wymienić poglądy.
Gdzież Pani wyjeżdża?
Pozdrawiam Panią i Panią Edytę, i Panią Sylwię. Raz jeszcze dziękuję
za Lublin gdyż pójdą z tego dymy po całej literaturze a my ubogaciliśmy się
wewnętrznie bardzo.
Pozdrawiam, pozostańmy w kontakcie.
Ps. rana zagoiła mi się prędko i ładnie. Dziękuję za wyssanie jakkolwiek
to brzmi dla postronnych.


gdy

Autor: Małgorzata Zwolińska
Ostatnia aktualizacja: 17.09.2008, godz. 09:45 - Małgorzata Zwolińska