2_01marzec-kwiecień 2003

Kiedypojawiają się hasła o konieczności współpracy i współdziałania środowisk akademickich i biznesowych, często bywają one odczytywane jako retoryczna przykrywka prostego stwierdzenia: wy macie pieniądze, a my pieniędzy potrzebujemy. W przypadku uczelni technicznych łatwo można wyobrazić sobie pro-gramy naukowe, które bezpośrednio przekładają się na potrzeby np. przemysłu. Swoje miejsce w biznesie na pewno znajdą ekonomiści, prawnicy, studenci marketingu i zarządzania. A co może zaoferować gospodarce uniwersytet, który co roku opuszcza kilkuset filologów, filozofów, historyków, pedagogów, muzykologów? Oczywiście ich – nierzadko zaskakujące – ścieżki zawodowej kariery mówią same za siebie, a umiejętność sprawnego myślenia wyniesiona ze studiów wyższych często okazuje się ważniejsza niż jakiekolwiek „fachowe” przygotowanie. Ale współpraca uczelni i biznesu nie polega i nie może polegać jedynie na dostarczaniu kadry z jednej a sponsoringu z drugiej strony. Takie myślenie i działanie byłoby nie tylko głęboko krzywdzące dla obu stron, ale świadczyłoby także  wyjątkowej nieumiejętności perspektywicznego myślenia. Środowiska akademickie i biznesowe mają sobie nawzajem bardzo wiele do zaoferowania i najmniejszą rolę grają tu pieniądze. Celem działania zarówno instytucji edukacyjnych, jak i inwestycyjnych jest rozwój. Obydwa środowiska ponoszą też szczególną odpowiedzialność za sytuację regionu i kraju, w którym pracują. Profesorowie muszą przygotowywać studentów do radzenia sobie w takich a nie innych warunkach, potrzebują czasem sugestii i doświadczenia ludzi, którzy radzą sobie świetnie. Przedsiębiorcy nie mogą stać w miejscu, jeśli chcą być konkurencyjni, czasem potrzebna jest im nowa perspektywa, nowa przestrzeń, „zagrzebani w analizach” naukowcy mogą wskazać im zjawiska, które sami mogliby przeoczyć. Rozglądając się tylko we własnym kręgu, trudno zobaczyć coś nowego, a widząc tylko własną drogę, nie sposób zauważyć innych kierunków marszu. Kontakty biznesowo-akademickie nie muszą mieć charakteru wzajemnych usług. Instrumentalne wykorzystanie to nie współpraca. Wzajemny szacunek, otwarcie i inspiracja rodzą jej możliwość.

 

Agnieszka Bieńkowska

redaktor naczelny