Premiera: 2 października 2010
Reżyseria, scenariusz i scenografia: Leszek Mądzik
Muzyka: Tomasz Stańko
Zespół premierowy:Marta Ciereszko, Jarosław Figura, Cezary Grabowski, Karol Grabiec, Grzegorz Jędrek, Weronika Nowakowska, Rafał Rutkowski, Adam Szczepanek, Piotr Włodarczyk
Przejście
Czas je wypełnia. W każdej porze życia dyskretnie nas zabiera. Najmniej odczuwamy jego rezultat w błogostanie młodości i witalności. Trans przeżyć w tym okresie ogarnie bez opamiętania. Ciało ludzkie jest nie tylko w strefie zachwytu i przeżywania, ale głosi też jego pochwałę. Splot wydarzeń i ciał gubi przeczucie mijających chwil. Patyna zbiera jednak swoje żniwo, czyni to bez złej woli, a raczej w poczuciu świętości tajemnicy o nas samych. Każe dostrzec sens procesu odchodzenia nieuchronnie przesypując klepsydrę ziemi. Całkowite w nią wejście kończy ten wizualny pobyt nagości, który przełożyć się tylko może w trwanie w pamięci, zawierzenie i wyobraźnię.
Leszek Mądzik
Rogóźno, sierpień 2010
Fot. Iwona Burdzanowska
Sztuki wizualne zawsze były mi bliskie. Van Gogh, Klee, Modigliani, El Greco, byli moimi pierwszymi idolami. Obraz Oskara Kokoschki - portret Marthay Hirsch, był inspiracją do tytułowej kompozycji mojej ostatniej ECM'owskiej produkcji – "Dark Eyes".
Najbardziej bliski jest mi Modigliani. Straceńczy styl życia jaki prowadziłem, był bardziej inspirowany jego życiem, niż życiem jazzmanów.
Z radością przyjąłem propozycje Pana Leszka Mądzika napisania muzyki do spektaklu "Przejście". Jego Teatr, jest teatrem wyjątkowym, teatrem w którym abstrakcja i forma są bardzo ważne, tak samo ważne jak i w muzyce, którą tworzę. Improwizacja, wizja, pytania, to wszystko uczyniło jego propozycję wyjątkową. Muzyka jest oparta na trzech motywach, trzech kompozycjach nagranych w różnych wersjach, poprzedzielanych elementami improwizacji. Najpierw nagrałem wszystkie elementy całości, a następnie w długim, po części improwizowanym procesie, utworzyłem formę otwartej narracji, o charakterze tytułowego "Przejścia".
Tomasz Stańko
Fot. Iwona Burdzanowska
Fot. Iwona Burdzanowska
Rozmowa z Leszkiem Mądzikiem. Chowam się za czerń
2010-09-24
Gazeta Wyborcza
Rozmawiał: Grzegorz Józefczuk
Po czterech latach od premiery "Bruzdy" Leszek Mądzik przygotowuje ze Sceną Plastyczna KUL nowy spektakl - "Przejście". Muzykę napisał Tomasz Stańko. Premiera 2 października.
Grzegorz Józefczuk: W "Bruździe", poprzednim Pana spektaklu autorskim Sceny Plastycznej KUL, nie było charakterystycznego mroku, niedopowiedzeń, wyzwania dla intuicji i przeczucia, przeciwnie, wszystko było kawa na ławę - widać było, co się dokładnie dzieje, a także widać było Pana jako uczestnika, aktora, kreatora tych wydarzeń. Nowy spektakl idzie tą samą drogą?
Leszek Mądzik: Nie. Poczułem, że byłem pod murem, że postawiłem się pod ścianą i że nie mogę tą drogą iść dalej. Teraz znowu się chowam za czerń, chcę być tylko przez obrazy.
Czy na nowy spektakl miała wpływ praca nad oryginalnie pomyślanym tryptykowym spektaklem "Osąd" we Wrocławskim Teatrze Pantomimy? Zbigniew Szymczyk, dyrektor tego teatru zaproponował Panu, Pawłowi Passiniemu i Jerzemu Kalinie, abyście z udziałem jego aktorów przedstawili swoje teatralne transpozycje znajdującego się Gdańsku obrazu Hansa Memlinga "Sąd ostateczny" z II połowy XV wieku.
- Są takie wyzwania, które są mi bliskie. Muszę mieć przeczucie, że moje doświadczenie ze Sceny Plastycznej KUL zgadza się z nową propozycją, która jest z bliskiego mi świata, lecz zostaje wzbogacona o coś, czego jeszcze nie doświadczałem w tej pracy. Ale najważniejsza jest sprawa wyzwania. Tak było z obrazem Memlinga. To była szansa spotkania się z ciałem - neutralnym, czystym, sterylnym, biologicznym. Chociaż z lękiem, takiego wyzwania bardzo chciałem.
Urodził się spektakl doceniający urodę ciała i zderzający ciało ze światłem. Mogę się przyznać, jest w nim inspiracja trzema artystami, mistycyzmem myślenia, które poprzez światło wyrażało dramat człowieka: to Caravaggio, de La Tour i van Baburen. Zderzyłem trzy elementy: ciało, światło i pion. Pion - bo po raz pierwszy rozegrałem spektakl na osi ziemia - niebo. Odrywamy się od ziemi w górę, z bagażem grzechu, który niesiemy i z którego staramy się uwolnić tak, że nagość staje się symbolem czystości.
Reminiscencje tego będą obecne w nowej premierze mojego teatru, w "Przejściu".
Zatem praca nad spektaklem inspirowanym obrazem Memlinga była impulsem dostrzeżenia ciała ludzkiego jako nosiciela urokliwości i metafizyczności jednocześnie?
- Wydaje mi się, że człowiek najprawdziwszy jest nagi. Jest święty nagością. Ale jednocześnie dzisiaj nagość jest niebezpiecznie czytana, filtrowana przez pornografię, erotykę, biologię. Nagość jest nadużywana, tak robi wielu znanych reżyserów z braku zrozumienia istoty człowieka (chyba że to jest potrzebne po prostu tylko do wyzwolenia podniety biologicznej). Bliski jest mi sposób, w jaki nagie ciało czyta Jerzy Nowosielski. On uświęca ciało, komentarz jest tu niepotrzebny. Chciałbym taką świętość nagości dać w tym spektaklu. O tym jest "Przejście".
Ale teraz zdaję sobie sprawę, że drugą podświadomą inspiracją jest dla mnie Alina Szapocznikow. Ciało w jej rzeźbach jest zasuszone, zielnikowate, jakby włożone w książkę zaschło jak kwiat. Kiedy jesteśmy zafascynowani urokami życia, nie mamy powodu i sensu czuć w sobie odchodzenia, chociaż ten proces pojawia się przecież już z chwilą narodzin. Wśród kilku zdaniach, które napisałem o spektaklu, jest refleksja: "Splot wydarzeń i ciał gubi przeczucie mijających chwil. Patyna zbiera jednak swoje żniwo...". Chciałbym wejść w ten proces niezauważalnego odchodzenia, pokazać wędrówkę człowieka. Pierwotny tytuł spektaklu miał być "Warstwy". Bo konstruuję specjalną widownię, która pozwala widzowi zajrzeć w dół, gdzie jest płyta, płyta nagrobna, płyta stołu, płyta do tańca, którą zrywam, zdejmuję warstwy jakbyśmy archeologicznie zdejmowali warstwy życia aż trafimy na ostatni moment.
Ale byłoby niebezpiecznie gdybym tak komentował cały spektakl. Ja buduję sytuację spektaklu na przeczuciach, na intuicji i na nie-do-zobaczeniu. Bardzo ważne dla mnie jest, aby widz był współtwórcą spektaklu, żeby to, co dostrzeże, nie było tak czytelne jakbyśmy to oświetlili halogenami. Rzeczywistość jest uboższa o naszą wyobraźnię. W tym jest ta cudowna możność człowieka.
Muzykę do "Przejścia" napisał Tomasz Stańko. Miał wolną rękę?
- Miał wolną rękę. Nie chciał przysłać płyty z kompozycją, poprosił, żebym najpierw przyjechał posłuchać. Były dwa fotele, kolumny, 45 minut naszego milczenia. Spektakl płynie dwiema płaszczyznami, dwoma światami, które nie chcą się ilustrować, ale przenikają się. Stańko zaproponował, że będzie wykonywać motywy tej muzyki na koncertach.
2 października spektakl "Przejście" zacznie swe życie. Czy jest jakiś teatralny pomysł teraz niemożliwy do realizacji, który do Pana powraca co jakiś czas?
- Tadeusz Różewicz powiedział mi kiedyś, że ma dla mnie propozycję: napisze sztukę, którą chciałby, abym ja wystawił. Potem przysłał mi pocztówkę. Proszę zobaczyć, poeta pisze: "O projekcie dla Pana pamiętam. Nie tylko pamiętam, ale go komponuję (w głowie)".
Leszek Mądzik - założyciel autorskiego teatru Scena Plastyczna KUL. Premiera "Przejścia" - 2 i 3 października w starej auli KUL.
Fot: Iwona Burdzanowska