Paweł Boski, SWPS 18 listopada 2020

Wielka strata, wielki żal. Kolejny profesor opuścił nas w tym niedobrym roku. Ale  Piotr to młody profesor!
Choć nie byłem z nim osobiście zaprzyjaźniony, to nić sympatii nas łączyła. Klasę człowieka wyczuwa się. Wyczuwałem w tym co i jak mówił na różnych oficjalnych zebraniach naukowych, obronach, itp. Był zawsze erudycyjny, pięknie kompozycyjnie i elegancko wypowiadający się w przedmiocie tego, o czym mówił. Intelektualista i specjalista.

Jest to bolesna strata dla środowiska, dla KUL, który obogacał, dla polskiej psychologii. Mógł jeszcze wiele zrobić ale i tak zrobił wiele. Twórcy czasami odchodzą młodo ale i tak żyją w swych dziełach długo (by nie rzec "nieśmiertelnie").
Zegnaj i zostań z nami Piotrze w tym co zrobiłeś.
Paweł

Łukasz Pikuła, UJK 18 listopada 2020

Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie...
Podziwiałem zawsze tego wybitnego człowieka...


Izabela Wiśniewska-Kędziora, SJO, KUL, 18 listopada 2020

Dear Piotr,

I'm writing in English as that was the language of our communication.

It was deep pleasure and honour to have 'English meetings' (as we used to call them) with you. I feel grateful for all of our discussions about life, death, religion, relationships, psychology, philosophy. You taught me a lot.

Just above my desk I have the cross you brought me from your Ghana trip ... A heartfelt thank you...
You became my friend, my teacher, my Master...
I will miss you very much. There are so many topics I wanted to discuss with you,so many questions I wanted to ask...

You wished me once 'to open up to the will of our Creator and Saviour as widely as possible...' well, I am trying, honestly Piotr, I am trying

You will live on in my memory forever...
gratitude... gratitude... gratitude

Deepest sympathies to your family, Iza


Olha Pavlovych, 18 listopada 2020

Z głębokim żalem i smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci Pana Profesora Piotra Francuza. Zapamiętałam Go jako charyzmatycznego człowieka, który zachwycał swoją osobą od pierwszych chwil znajomości.
Pan Profesor pojawił się na mojej życiowej drodze, kiedy już straciłam nadzieję na to, że uda mi się kontynuować pracę, to On otworzył przede mną drzwi KUL-u. Był otwartym i dobrym człowiekiem. Jego poczucie humoru, pasja w podejściu do nauki, umiejętność wskazania dokładnych i potrzebnych wtedy słów, a przy tym moje zaufanie do nieznajomego człowieka, będącego wzorem humanisty najwyższych lotów, pozostaną ze mną na zawsze. Patrzyłam na Niego i myślałam, jak to dobrze, że będę mieć możliwość pracować z tak wybitnym Profesorem, a czasami po prostu słuchać Jego wypowiedzi i opinii. Tak mi przykro, że się nie udało...
Wieczne odpoczywanie...


Antonina i Piotr Gutowscy 19 listopada 2020

Piotr Francuz w naszej pamięci

Trudno jest pogodzić się z tym, że Piotr nie żyje, bo był człowiekiem, który w nadzwyczajny sposób doceniał życie: każde jednostkowe ludzkie istnienie, i życie rozumiane jako działanie – przeciwstawione stagnacji, lenistwu, zatopieniu się w nierealistycznych marzeniach lub tropieniu przyczyn tego, co źle się potoczyło, a mogłoby potoczyć się inaczej.

Mieliśmy z Piotrem kontakty na różnych polach jego aktywności, zwłaszcza nauki, organizacji życia naukowego i także sportu, ale kojarzyć go będziemy z Bożym Narodzeniem, wielką chrześcijańską celebracją życia, oraz z licznym gronem osób, które gromadził w okresie świątecznym na obowiązkowe kolędowanie. Nie było to śpiewanie zwykłe, lecz wyczynowe i zachłanne: Piotr pilnował, aby nie został pominięty żaden wers najbardziej nawet tasiemcowej kolędy spośród tych, które znajdowały się w przygotowanym przez niego i rozrastającym się z roku na rok śpiewniku. Wyczuwało się w tym chęć zachowania zanikającej tradycji rodzinnego świętowania i szczególnej atmosfery ciepłego humoru, jaki dają kolędy i pastorałki wykonywane przez domorosłych chórzystów, upajających się tym, że czasem udaje im się zaśpiewać coś bez nadmiernego fałszownia.

Ujawniały się w tych jakże miłych spotkaniach nadzwyczajne zdolności organizacyjne Piotra, jego pracowitość, dokładność, bezwarunkowe przywiązanie do rodziny, życzliwość, umiejętność komunikowania się ze wszystkimi i wlewania w nas – nie słowami, ale własnym przykładem – prawdziwie chrześcijańskiej nadziei. Każdy kontakt z Piotrem uwidaczniał też jego nadzwyczaj cenną umiejętność bycia z innymi tu i teraz.

Gdy filozofowie zastanawiali się, czym jest wieczność, dochodzili często do wniosku, że musi być ona podobna do stanu ciągłej teraźniejszości, nieprzedzielonej przepaścią przeszłości i przyszłości. Dlatego byli przekonani, że niezależnie od różnic czasowych, jakie rozdzieliły większość stworzeń, wieczny Bóg uczestniczy w życiu każdego z nich. Jeśli filozofowie mieli rację, to o Piotrze można powiedzieć, że roztaczał wokół siebie pokaźny cień wieczności. Bo on wciągał każdego w ożywczą orbitę wspólnego „teraz”, gdzie roztaczał bezpieczną atmosferę życzliwej ciekawości innych ludzi, kreatywności, pasji życia i duchowej mocy, wyrażającej się w zdecydowanych poglądach na sprawy zasadnicze – ale mocy pozbawionej jakiejkolwiek wyniosłości czy pychy. Dlatego z Piotrem chciało się być.

Mogliśmy też podziwiać chyba największe dzieło, jakie stworzył wraz z nieocenioną żoną Grażyną: wspaniałą rodzinę z czwórką obecnie dorosłych już dzieci. Troje z nich odziedziczyło wiele cech ojca, włącznie z samodzielnością, kreatywnością i pracowitością. Posturę i uśmiech Piotra odziedziczył jego syn Bernard, dotknięty od urodzin porażeniem mózgowym i niezdolny do samodzielnego chodzenia. Niewiele osób wiedziało, z jakim oddaniem, czułością i fachowością Piotr zajmował się Benkiem i jakiej samodyscypliny wymagała od niego taka organizacja czasu, żeby zapewnić rodzinie finansową stabilność i odpowiednie warunki życia – dom, w którym mieszkają w dużej mierze zbudował własnoręcznie – a jednocześnie sprostać wyzwaniom, jakie niesie ze sobą praca naukowa, dydaktyczna i organizacyjna na uczelni, i to sprostać im w stopniu niemożliwym do osiągnięcia dla większości pracowników akademickich.

Jeśli długość życia mierzyć liczbą lat i potrzebami najbliższych, Piotr żył zdecydowanie za krótko, ale jeśli miarą miałaby być intensywność działania i wysiłku wkładanego w przezwyciężanie codziennych trudności oraz pozytywny, twórczy wkład w różne sfery życia, to można by tym obdzielić dwie osobne biografie zasługujące na upamiętnienie w encyklopediach.    

Czujemy się uprzywilejowani przez los, że Piotr znalazł się na naszej drodze życia i że cieszyliśmy się jego przyjaźnią. 

 

Antonina i Piotr Gutowscy


Katarzyna Litwińska-Rączka, Katolicki Uniwersytet Lubelski 18 listopada 2020

Kiedy odchodzi ktoś WAŻNY to tak, jakby znikała część naszego ŚWIATA....
za wcześnie, niesprawiedliwie, przykro.... Łączę się w bólu z rodziną i wszystkimi, którzy kochali PIOTRA!


Małgorzata Łysiak, Instytut Psychologii KUL 18 listopada 2020

Piotrze, zawsze byłeś i zawsze będziesz dla nas niedoścignionym wzorem.
Twoja wizja społeczności akademickiej spowodowałą, że mogliśmy ze sobą pobyć po 12 latach od skończenia studiów. 
 
Dziękujemy Ci za wszystko.  
 
Absolwenci, 1999-2004
 

Agata Celińska-Miszczuk, Instytut Psychologii KUL 18 listopada 2020

Trudno pisać w takim momencie... Pan Profesor zapisał się w mojej pamięci przede wszystkim jako Człowiek silnej wiary. Wierzył głęboko i prawdziwie. Odważnie walczył o obronę tego, co Ludzkie w Człowieku. Pozostaje to dla mnie moim zobowiązaniem. Głębokie wyrazy współczucia składam Bliskim Pana Profesora

Mateusz Gałabuda 18 listopada 2020

Z ogromną przykrością przyjąłem wiadomość o Pana śmierci Panie Piotrze.
Dziękuję za te kilka dyskusji, które mieliśmy okazję odbyć, a także za inspirację i pomoc przy przygotowaniu pracy na jeden z bardzo ważnych w moim życiu egzaminów.
Pozostając z żalem i wyrazami współczucia dla najbliższych,
Mateusz Gałabuda

Andrzej Giżka, Sekcja ds. Zarządzania Infrastrukturą Lokalową 18 listopada 2020

Panie Profesorze,
Serdeczne podziękowania za rzetelną wiedzę przekazywaną z pełnym zaangażowaniem i uśmiechem.
Słuchacz studiów podyplomowych dziennikarstwa i komunikowania społecznego 2008/09.
Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie.
Andrzej Giżka