Nauka / Zespół Ekspertów KUL / Eksperci / Mariusz KOPER

Agresja w języku

Mariusz KOPER | 2023-07-24

Kilka dni temu byłem na meczu piłkarskim Motoru Lublin. Długo wzbraniałem się przed zabraniem na widowisko sportowe mojego dziesięcioletniego syna. Doskonale bowiem wiedziałem, jakich zachowań językowych można się czasem spodziewać po tłumie zdenerwowanych kibiców. Nerwowość jest w tym przypadku daleko posuniętym eufemizmem. Na meczach piłki nożnej jest ona niejako wpisana w całokształt wydarzenia. Prośby spikera czasami odnoszą skutek, jednak wyrazy dezaprobaty i rozwścieczenia kibiców wracają niczym bumerang w zależności od splotu wydarzeń na sportowej arenie. Taki jest sport, w szczególności zaś piłka nożna, chociaż w innych dyscyplinach, gdzie rywalizują ze sobą dwie drużyny, zachowań agresywnych jakoś nie słychać.  

 

Nie usprawiedliwiam piłkarskich kibiców. Słownictwo wulgarne i zachowania językowe o charakterze agresywnym w każdej sytuacji są przejawem braku grzeczności językowej. Grzeczność? Czy jest ona możliwa, jeśli tłum kibiców nie zgadza się z decyzjami arbitra? „Panie sędzio, uprzejmie prosimy o godne prowadzenie spotkania” – nie, to nie jest poetyka języka kibica piłkarskiego.

 

Popularność różnych dyscyplin sportu sprawia, że słownictwo z ich kręgu znajduje zastosowanie w innych odmianach polszczyzny, np. w języku polityki. Ostatnia prosta do wyborów, żółta kartka od wyborców, maraton przedwyborczy – przykłady można by mnożyć. O ile jestem w stanie zrozumieć tego typu adaptacje w języku mediów i nie mam nic przeciwko ich zastosowaniu w debacie publicznej, o tyle jednak zdecydowanie sprzeciwiam się konstrukcjom, które obok emocji ukazują brak szacunku, a nawet mają za cel nakręcić spiralę emocji i niechęci do tego stopnia, żeby zwolennika bądź przeciwnika debaty i danej partii rozemocjonować bardziej niż stadionowego kibica. Nie zaakceptuję słownictwa w dyskursie publicznym, które inspirowane jest językiem sportów walki, w szczególności zaś boksu, MMA itp. Jeśli słyszę, że jedna partia znokautowała w wyborach drugą partię, jeśli słyszę, że ktoś jest na kolanach, to budzi to mój zdecydowany sprzeciw. Militaryzacja języka, która jest częsta w rywalizacji sportowej i w pewnych aspektach można ją nawet usprawiedliwić, to jeden z przejawów brutalizacji wypowiedzi.  

 

Niestety, konstrukcje takie wykorzystują również dziennikarze sportowi specjalizujący się w innych dyscyplinach niż sporty walki, mówiąc bądź pisząc o tym, że Polska znokautowała dzisiaj przeciwnika albo też spowodowała, że dana drużyna po meczu jest na kolanach. „Francja na kolanach” – przypominam sobie taki nagłówek po jednym z wygranych meczów polskich piłkarzy ręcznych. Czy Polacy zmusili Francuzów, aby przed nimi uklękli? Sport ma uczyć zdrowej rywalizacji, nie zaś upokarzania.

 

Wielkie starcie, ring, posłanie kogoś na deski, zadanie decydującego ciosu to słownictwo w mediach, które wykorzystywane jest chociażby w języku debaty politycznej. Niektóre ze słów służą nawet jako tworzywo nazw programów telewizyjnych. Oczywiście rozumiem tę niewyrafinowaną metaforykę, ale czy aby na pewno warto w tego typu konfrontacjach już na samym początku używać słownictwa charakterystycznego dla sportów walki, gdzie brutalność i agresja jest wpisana w samą dyscyplinę? W boksie nie ma argumentów na słowa, jedynym i tym najważniejszym celem jest pokonanie przeciwnika, czasami też znokautowanie go i posłanie na deski. Bywa i tak, że w trakcie walki leje się krew. Tu nie ma miejsca na dialog i jakąkolwiek nić porozumienia. Wygrywający otrzymuje pas zwycięzcy, przegrany bywa czasem znoszony na noszach.

 

Bardzo często mówi i pisze się o języku przemocy i nienawiści, szczególnie zaś wraca do tego tematu, kiedy ostrza w kierunku przeciwnika zostają wymierzone już nie tylko słowem, ale narzędziem zbrodni. Wówczas wszyscy przestrzegają przed agresywnymi zachowaniami językowymi. W szkołach uczniowie uczestniczą w warsztatach, których celem jest edukacja i przeciwdziałanie językowi przemocy i agresji, nauczyciele zaś biorą udział w szkoleniach, by potem uczyć młodzież właściwych postaw. Zapominamy jednak, że to nierzadko współczesne media stosują ten język w komunikowaniu publicznym. Wprawdzie zdecydowana większość dziennikarzy traktuje go jako wyznacznik rejestru emocjonalnego języka, to jednak istnieje obawa, że może znaleźć się ktoś, kto słownictwo walki charakterystyczne nie tylko dla języka sportu, ale też współczesnej publicystyki zinterpretuje wprost i przystąpi do niewerbalnego ataku na przeciwnika.    

 

Komentarz został opublikowany także w:

Mariusz Koper
Kontakt

mariusz.koper@kul.pl