Aktualności / Wydarzenia
Potrzebujemy w języku emocji
Słowa to nie tylko znaki, ale sygnał emocji. Jeżeli często używamy pewnych słów to tracą one swój wyraz, swoją emocjonalność. A my potrzebujemy emocji – mówi o wulgaryzmach w naszym codziennym języku w najnowszym odcinku „KULminacji Słów” dr hab. Henryk Duda z Instytutu Językoznawstwa KUL.
Jak zauważa profesor KUL, zasób słownictwa w języku polskim przyrasta systematycznie i trudno powiedzieć, by było ono dziś do końca policzone. A zatem w sensie ilościowym zasób słownikowy się ubogaca. A co pod względem jakościowym? Pytany o to dr hab. Henryk Duda najpierw znacząco milczy, by następnie stwierdzić, że jakość to nie jest rzecz mierzalna.
- Wulgaryzmy i slang istniały w każdej epoce i są obecne w każdym języku. Różnica jest tylko w tym, co jest obecnie dopuszczalne – wskazuje gość „KULminacji Słów” i wyjaśnia skąd takie upowszechnienie przekleństw. - Bogactwo życia medialnego, a do tego media społecznościowe, powodują szybkie rozprzestrzenianie się słownictwa.
Ekspert od języka polskiego wskazuje, że jeszcze nie tak dawno pewien wzorzec mówił, że nie używamy wyrazów nadmiernie nacechowanych emocjami, w tym właśnie wulgaryzmów. Jednak w pewnym momencie nastąpiła zmiana kodu kulturowego w warstwie osób bardziej wykształconych i dopuszczalne stało się to, co dotychczas żyło pod powierzchnią oficjalnego języka.
- To było nawet odświeżające, sprawiło, że teksty literackie przestały być drętwe. Tylko w pewnym momencie stosowanie tego słownictwa stało się niestety celem samym w sobie i cały czas szukamy mocniejszych wrażeń – podkreśla dr hab. Henryk Duda.
Obejrzyjcie cały odcinek „KULminacji Słów” i dowiedzcie się między innymi: jaki wpływ na nasz język mają korporacje i czy istnieje jeszcze jakieś tabu językowe?