Nauka / Zespół Ekspertów KUL / Eksperci / Maciej HUŁAS
Leon XIV jak Leon XIII chce dostrzegać problemy i mierzyć się z nimi
Ks. dr hab. Maciej Hułas, prof. KUL w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego".
O aktualności nauczania społecznego Leona XIII i nadziejach z tym związanych w odniesieniu do Leona XIV opowiada ks. prof. Maciej Hułas, dyrektor Instytutu Nauk Socjologicznych Wydziału Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
Karol Białkowski: Papież Leon XIV przyznał, że wybrane przez niego imię wprost nawiązuje do Leona XIII i do jego nauczania społecznego. Czy wybór tego imienia był dla Księdza zaskoczeniem?
Ks. prof. Maciej Hułas: Było to zaskoczenie bardzo pozytywne, zwłaszcza dla wykładowcy katolickiej nauki społecznej. Wybór imienia przez nowego papieża odczytuję jako wolę bardziej zdecydowanego umocowania aktualnego dyskursu katolickiej nauki społecznej w jej pierwotnej formule, gdzie za kryterium prawidłowości funkcjonowania instytucji społecznych (gospodarki, państwa–prawa, rodziny, nauki–techniki, religii–kultury–światopoglądu) przyjmuje się wieczne i niezmienne prawo Boże (lex aeterna).
Katolicka nauka społeczna jako autonomiczna dziedzina kościelnej refleksji nad życiem ustrojowym zawdzięcza swój początek właśnie Leonowi XIII. To on w 1891 r. sygnował pierwszą „kanoniczną” encyklikę społeczną poświęconą kwestii robotniczej. Proletaryzacja świata pracy najemnej stanowiła wówczas ważne wyzwanie dla społeczeństwa, państwa i Kościoła. Ufam, że nowy papież Leon XIV będzie nawiązywał do tej właśnie tradycji; że diagnoz rzeczywistości ustrojowej nie będzie opierał na „prawdach” negocjowanych, lecz będzie je formułował, czerpiąc z tej wielkiej skarbnicy sensu i zdroworozsądkowości, w której Kościół strzeże prawd wiecznych i niezmiennych. Ta zdroworozsądkowość religii jest w dużej mierze uniwersalna. Zawiera historycznie przetestowane zasady działań, umożliwiających osiąganie autentycznego dobra wspólnego w skali ogólnoludzkiej. Dlatego jest tak bardzo potrzebna zróżnicowanemu ideowo nowoczesnemu światu jako odniesienie w kształtowaniu etosów współżycia zbiorowego oraz jako źródło prawidłowych rozeznań i orientacji moralnych.
Leon XIII jako pierwszy zwrócił uwagę na kwestie społeczne w tak nowatorski sposób. Dlaczego właśnie on i w tym konkretnym czasie?
Polityczną specyfikę wieku XIX, na którego końcówkę przypadł pontyfikat Leona XIII, wyznaczały ustalenia kongresu wiedeńskiego. Był to czas względnego spokoju w rozumieniu nieobecności wielkich konfliktów zbrojnych, porównywalnych z dramatyzmem religijnych wojen domowych (1618–48), rewolucji mieszczańskich (1776, 1789) czy dwóch bezprecedensowych hekatomb XX wieku. Ale był to czas wielkich wstrząsów społecznych: emancypacji narodowych i zmian w strukturze społeczeństw zachodniego świata. Kluczowe dla rozumienia roli, jaką odegrał Leon XIII jako papież – społecznik jest to, że w jego czasach Kościół zmagał się z wyzwaniami moderny. Tym, co charakteryzuje jego postawę jako papieża, a jednocześnie odróżnia go od poprzedników, jest gotowość podejmowania konstruktywnego i niełatwego dialogu z tą właśnie moderną. Jej społeczne następstwa stanowiły wyzwanie nie tylko dla Kościoła, ale i dla ówczesnych nauk szczegółowych: ekonomii toczącej wówczas spór o metodę, raczkującej socjologii czy nauk o państwie. Dostrzeganie tych niełatwych wyzwań moderny oraz wola zaradzenia im dobrze oddają specyfikę oglądu rzeczywistości przez Leona XIII. W tym dialogu widzimy gotowość wychodzenia poza konfesyjną strefę komfortu, by stawiać czoła wyzwaniom –„nowym”, co do których ani Kościół, ani świat sekularny nie miał jeszcze wówczas odpowiednich środków zaradczych, a tym bardziej pewnych rozwiązań. Z czymś takim wiązało się oczywiście ryzyko błędu. U Leona XIII lojalność wobec Ludu Bożego, któremu przewodził i za który czuł się odpowiedzialny, brała górę nad ryzykiem konfrontacji z nowościami moderny. Ta lojalność kazała mu widzieć rzeczywistość społeczną w soczewce realizmu. Leon XIII nie ulegał iluzjom powstrzymywania raz uwolnionych żywiołów rozwoju czy romantycznym nostalgiom powrotu do epoki przednowoczesnej. Akceptował istnienie rzeczywistości takiej, jaka ona była. Nie wierzył w możliwość powstrzymania czy odwrócenia procesów rozwojowych, ale był przekonany o możliwości ich kształtowania dzięki kompetencji nowoczesnej nauki oraz dobrej woli ludzi nieakceptujących niesprawiedliwości i krzywdy. I to jest kluczowe dla jego pontyfikatu.
Czym konkretnie była moderna?
Moderna to ideowo-światopoglądowy program nowoczesności. W rozumieniu historii globalnej zaczyna się od wielkich mutacji kulturowych nowoczesności. Nazywam je czterema rewolucjami nowoczesności: naukową, religijną, industrialną i polityczną. Rozegrały się one pomiędzy XVI a XVIII wiekiem i zmieniły panujące wyobrażenia o świecie. Rewolucja naukowa uwolniona odkryciami Kopernika i Galileusza oraz odkryciami geograficznymi zmieniła panujące wyobrażenie o wszechświecie, o wyjaśniającym wszystko kosmicznym porządku i jego źródłach. Przyczyniła się też do zmiany świadomości: pojawiły się nowe źródła orientacji moralnych. W XVII wieku pojawiła się nowoczesna koncepcja prawa naturalnego, oparta na deizmie i religii naturalnej. Druga rewolucja dotyczyła religii. To nic innego jak XVI-wieczna reformacja. Zmieniła ona postrzeganie religii w jej funkcji publicznej. Religia zaczęła być sukcesywnie wypierana ze sfery publicznej jako instancja legitymizująca istniejący porządek ustrojowy (sekularyzacja). Trzecią była rewolucja industrialna. Wynalezienie alternatywnych źródeł energii (para, elektryczność) zmieniło całą formułę procesu technologicznego, zastępując rękodzielnictwo produkcją rotacyjną i masową, zorganizowaną poza gospodarstwem domowym, w zakładzie produkcyjnym. Wskutek tej rewolucji zmienił się model wytwarzania dóbr, a co za tym idzie – również ich rynkowa wartość. A wszystko domknęła rewolucja polityczna, na którą złożyły się trzy rewolucje narodowe: angielska, amerykańska i francuska. Te cztery wielkie rewolucje nowoczesności wzięte razem zmieniły całkowicie warunki życia społeczeństw w XIX wieku.
Jak w tej rzeczywistości odnalazł się Leon XIII?
Wiek XIX, jak powiedzieliśmy, był okresem względnego spokoju politycznego, ale był też czasem wielkich tarć społecznych. Rzeczywistością, z którą musiał się mierzyć papież Pecci (Leon XIII), były „rzeczy nowe". Szczególnie ważna była kwestia robotnicza. Skąd się wzięła? Otóż system feudalny załamał się wraz z rewolucją francuską (1789). Zniesienie feudalizmu, czy bardziej precyzyjnie systemu feudalno-cechowego, w praktyce oznaczało zniesienie podległości stanowej, ale oznaczało również zniesienie obowiązku ochrony przez patronów feudalnych warstw poddanego chłopstwa, wyrobników rolnych oraz niesamodzielnych rzemieślników miejskich. Specyfika i dramat wieku XIX, jeśli chodzi o kondycję społeczeństw i konstelacje stosunków społecznych, polegały na tym, że szeregowe społeczeństwo musiało zapłacić cenę egzystowania w warunkach nowych, tj. takich, w których ustały przednowoczesne formy zabezpieczeń socjalnych, a nie zdołano jeszcze wypracować nowych. Te nowe formy powstaną dopiero w drugiej połowie XIX wieku wraz z ze zmianą charakteru wczesnoliberalnego rynku, powstaniem karteli kapitałowych, monopoli, trustów i równoważących je po stronie pracy najemnej związków zawodowych. Natomiast trwałe zręby zabezpieczeń socjalnych pojawiły się znacznie później.
Wielkim wyzwaniem dla Leona XIII był socjalizm inspirowany myślą Marksa. Do momentu ogłoszenia Manifestu Partii Komunistycznej (1848) socjalizm był nowoczesnym nurtem myślowym zakładającym radykalną przebudowę (reformę) rzeczywistości społecznej postulowanym przez ambitnych działaczy społecznych zachodniej Europy (Saint-Simon, Owen, Fourier). Po publikacji Manifestu stał się jednak oficjalnym programem ruchu robotniczego. Niestety, był to program radykalnej zmiany (rewolucji proletariackiej), z
całym wielkim pakietem negowania: własności prywatnej, państwa narodowego, religii, rodziny. Program socjalizmu marksistowskiego negował wszelką postać jakiejkolwiek stałości. Wszystko miało być zmienne, względne, dialektyczne. Ta wizja radykalnej zmiany według założeń socjalistów stanowiła poważne wyzwanie dla Kościoła końca XIX wieku i dla jego pasterza.
Sytuacja świata pracy to tylko jedno z wielu „nowych wyzwań" moderny, z jakimi musiał się zmierzyć Leon XIII. Były oczywiście też inne wyzwania: kwestia wolności indywidualnej i indywidualnych praw człowieka wyniesionych na piedestał wartości najwyższej przy jednoczesnym pomijaniu obowiązków wynikających z tej wolności i z tych praw. Oprócz problemów stricte społecznych Leon XIII mierzył się z wyzwaniami natury kanonicznej, jak ważność święceń anglikańskich. Wszystkie te jego zmagania z wyzwaniami nowoczesności materializowały się w dokumentach, takich jak encyklika „Rerum novarum" oraz inne dokumenty zawierające oficjalne stanowiska papiestwa.
W odróżnieniu od poprzedników Leon XIII dostrzegał te problemy i postanowił zmierzyć się z nimi. Papieża cechowała gotowość wychodzenia poza strefę konfesyjnego komfortu, by prowadzić konstruktywny dialog z sekularnym światem, wyznającym inne systemy wartości aniżeli te, których nauczał Kościół. Leona XIII nade wszystko cechowała determinacja i odwaga stawienia czoła temu, co nowe, nieznane i niecierpiące zwłoki – i co stanowiło zarzewie niepokojów, dezorientacji w sferze wartości, powodując niesprawiedliwość społeczną.
Rozumiem, że Leon XIII był postępowcem...
Był postępowy w tym, że dostrzegał ważne problemy nowoczesnego świata. Miał okazję zetknąć się z nimi jako nuncjusz apostolski w uprzemysłowionej podówczas Belgii. Ta „postępowość” Leona XIII była jednak mocno zakorzeniona w tradycji Kościoła. I tego faktu w żaden sposób nie można pomijać, mówiąc o jego otwartości. A zatem dialog, który prowadził z nowoczesnym światem, był dialogiem prowadzonym na gruncie neoscholastyki oraz tradycyjnego konserwatyzmu chrześcijańskiego. Wcześniej mówiliśmy o „odwiecznym, niezmiennym prawie Bożym”. To umocowanie argumentacji i stanowisk Leona XIII w tradycyjnym prawie naturalnym i w zastanych prawdach wiecznych było być może nieco kostyczne (scholastyczne) w sensie możliwości wnikania w „anatomię” problemów społecznych, ale chroniło od błędu nieortodoksyjności mogącej naruszać utrwaloną w Kościele naukę moralną o ludzkim życiu i urządzeniach ładu społeczno-instytucjonalnego. To osadzenie w tradycji kościelnej dawało dobrą pozycję wyjściową w polemice m.in. z: kontraktualistycznymi teoriami pochodzenia władzy i państwa „Diuturnum illud" (1881); z wolnomularstwem w „Humanum genus" (1884) i dla wykładni genezy państwa w „Immortale Dei" (1885). W „Libertas praestantissimum" (1888) papież pisał o wolności ludzkiej, jej pochodzeniu i naturze. W dokumencie „Sapientiae christianae" (1890) pisał o obowiązkach katolików wobec Kościoła. Tych nawiązań było więcej.
Co zatem znajduje się w jego najbardziej znanej encyklice „Rerum novarum"?
Encyklika, której tematem głównym są „rzeczy nowe”, ogłoszona w 1891 roku, jest tekstem ze wszech miar wyważonym i mądrym. O jej wartości nie decyduje to, że papież rozwija jakąś oryginalną teorię społeczną. Nie... Leon XIII wiele kwestii pozostawia otwartych, nierozstrzygniętych. Wartością dokumentu są wyszczególnione i jasno nazwane problemy społeczne, których rozwiązanie nie cierpiało zwłoki. Papież nie udawał, że ich nie ma. On je wyakcentował i opisał. A uczynił to na tyle szczegółowo, na ile pozwalała na to dostępna podówczas wiedza i inne środki. Leon XIII dostrzegł problemy rzeczywistego świata, formułował diagnozy i dokonał ich moralnych ocen. O ocenie decydowała przystawalność zjawisk do miar sprawiedliwości wpisanych w niezmienny porządek Boży.
Pius XI w encyklice „Quadragesimo anno” (1931), a później św. Jan Paweł II w „Centesimus annus” (1991) odwoływali się do zawartych w „Rerum novarum” tez. Czy to świadczy, że te diagnozy Leona XIII były tak uniwersalne, że są aktualne współcześnie?
Encyklika „Rerum novarum” jest poświęcona dziewiętnastowiecznej kwestii robotniczej, a zatem kwestii niesprawiedliwości społecznej wynikłej z niewłaściwego urządzenia porządku gospodarczego. Dziś mówimy, że chodziło o nieprawidłowe zapośredniczenie funkcjonowania dwóch czynników, czy raczej dwóch aktorów gospodarczych: pracy i kapitału. W tej nieprawidłowości zawierał się i z niej brał początek problem proletariatu, tj. grupy społecznej, którą definiowała niepewność egzystencjalna. Tymi „kwestiami nowymi”, którymi zajął się Leon XIII, były m.in. gospodarka rynkowa, proletariat, własność, przybierający na sile marksistowski socjalizm. Ten ostatni, papież zdecydowanie odrzucał jako fałszywą alternatywę dla wczesnoliberalnego kapitalizmu. Wiadomo, że jedna i druga ideologia bazują na błędnej koncepcji człowieka. Inną rzeczą nową, którą zajął się papież, była własność prywatna; jeszcze inną kwestia rodziny, jej autonomii w relacji do państwa. Leon XIII pisał o rodzinie w kontekście własności. Uważał, że własność prywatna jest zakorzeniona w naturze ludzkiej; wyprowadza prawo do własności z natury ludzkiej, zresztą podobnie jak inne prawa. Papież opowiadał się za autonomią i pierwszeństwem rodziny wobec państwa. Podkreślał, że rodzina jest starsza od wszelkiego rodzaju wspólnot, również wspólnot państwowych, i dlatego posiada własne prawa i obowiązki. Co jednak ciekawe, papież uważa rodzinę za wspólnotę niedoskonałą – societas imperfecta – w przeciwieństwie do państwa, które jako wspólnota doskonała – societas perfecta – kreuje warunki zaspokojenia wszystkich potrzeb ludzkich, na przykład edukacyjnych, politycznych czy rozwojowych. Z autonomii rodziny oraz z jej pierwotności wobec państwa i jakiejkolwiek innej społeczności Leon XIII wyprowadza prawa i obowiązki rodziny.
Dzisiaj też jesteśmy świadkami „rzeczy nowych”. Są one współczesnym odpowiednikiem tamtych, z którymi zmagał się Leon XIII. Właściwie na każdym etapie rozwoju identyfikujemy wyzwania, którym staramy się podołać. W wyborze papieskiego imienia przez kard. Roberta Prevosta, nawiązującego do XIX–wiecznego poprzednika, przebija gotowość do konstruktywnego mierzenia się z tym, co jest „problemem nowym” dziś, w 2025 roku. A tym problemem i wyzwaniem nowym są: globalne ruchy migracyjne; dewastacja środowiska naturalnego i zmiana klimatyczna; współczesne formy degenerowania demokracji w różnych częściach świata; handel ludźmi; konflikty zbrojne i groźba ich eskalacji; globalizacja rynków finansowych i powiązanie gospodarek narodowych w globalną sieć oraz ich podatność na kryzysy rujnujące np. oszczędności uzyskane ciężką pracą z przeznaczeniem na emerytury; wojny gospodarcze; brak konwergencji pomiędzy polityką (demokracją) a tworzeniem upowszechnionego dobrobytu (gospodarką), jak to miało miejsce po II wojnie światowej (New Deal, Les Trente Glorieuses); kolonizacja życia ludzkiego przez systemy ekonomii, polityki, nauki, światopoglądu i próby rugowanie z nich czynnika ludzkiego. To tylko niektóre przykłady problemów dziś rzucających wyzwanie. Oczywiście wielkim problemem dla papieża i dla świata jest ekspansywna obecność sztucznej inteligencji (AI) i jej wykorzystanie w kontekście zabezpieczenia sprawczości czynnika ludzkiego.
Z tego, co Ksiądz mówi, wynika, że nauczanie Leona XIII zawarte w „Rerum novarum” zawsze będzie aktualne, bo zawsze będą się pojawiać te „nowe problemy”. To dobry wniosek?
Tak, chociaż to wymaga doprecyzowania. Uniwersalna jest oczywiście postawa gotowości mierzenia się z tym, co stanowi problemowe wyzwanie każdorazowej współczesności. Ten dokument przypomina każdemu kolejnemu następcy św. Piotra, że Kościół ma być otwarty na konstruktywny dialog z rzeczywistym światem, by dawać impuls do budowania dobra wspólnego w oparciu o najnowszą wiedzę, przy zaangażowaniu najskuteczniejszych środków stosowanych w ramach najbardziej profesjonalnych strategii. Przedsmak (adumbratio) królestwa Bożego tu na ziemi, choćby śladowo ukonkretnionego w
sprawiedliwości urządzeń instytucjonalnych, jest możliwy tylko przy odwadze konstruktywnego podejmowania działań motywowanych wiarą, i to nie jako dodatkiem czy ozdobnikiem życia ludzkiego, ale jako najważniejszą jego zasadą. Inną kwestią uniwersalną jest wskazanie na prawa człowieka. Mówi się, że Kościół przez długi czas, zwłaszcza w XIX wieku, zwlekał z uznaniem praw człowieka. Nie jest to do końca prawdą, ale taka narracja się utarła u autorów o skłonnościach do modelowych uproszczeń. Otóż Leon XIII pisał o prawach człowieka z całą wyrazistością. Mówił o nich jednak innym językiem aniżeli język XIX-wiecznej moderny. Narracja Leona XIII nie była indywidualistyczna i liberalna według formuły indywidualnych praw Locke'a czy francuskiego oświecenia. Papież mówił o wolności indywidualnej i prawach człowieka, stosując kategorie katolickiej antropologii i katolickich systemów wartości. Jego narracja była integrująca i był w niej obecny motyw solidarystyczny. Leon XIII zwracał uwagę na indywidualną wolność, która nie istnieje bez odpowiedzialności. Mówił o prawach indywidualnych w powiązaniu z wartościami, których prawa te chronią, i obowiązkami, jakie implikują. Leon XIII opowiadał się za wolnością pozytywną, tj. nie za swobodą czynienia tego, na co aktualnie mam ochotę, ale za wolnością (dyspozycją osobową) czynienia tego, co należy czynić w danej sytuacji czy w danej chwili. W tak rozumianej wolności istotna jest dojrzałość, dorastanie do wyzwań jakie przed każdym stawia życie. Chodzi tu o gotowość każdorazowego przymuszenia woli, ażeby ta podążała za głosem rozsądku i prawidłowo uformowanego sumienia. To jest właśnie wolność pozytywna. Leon XIII był realistą. Widać to szczególnie na przykładzie jego zmagań w kwestii robotniczej niecierpiącej podówczas zwłoki. Uważał, że jej rozwiązanie nie dokona się mocą doraźnych działań, okazjonalnych akcji charytatywnych, przypadków indywidualnego wznoszenia się altruistycznych „dusz” ponad naturalny egoizm w nagłych porywach dobrej woli. Szanse na skuteczną naprawę warunków świata pracy widział w rzeczywistym zaangażowaniu autorytetu państwa jako aktywnego rzecznika interesu pracy najemnej, np. przez ustawowe określanie warunków umowy o pracę. Bez problemu możemy to wszystko odnieść do współczesności. Sensy normatywne wyzwań, z którymi mierzył się Leon XIII, mają swoje odsłony współczesne.

mhulas@kul.pl