Bystrzyca - maj 2007


Było to w sobotę 26 maja 2007 roku. Tego dnia nasza grupa wyruszyła na wodny szlak z nurtem Bystrzycy. Wprawdzie z dwugodzinnym opóźnieniem, ale ostatecznie wszyscy zwodowaliśmy się koło młyna w Osmolicach. Jest to najczęściej wybierane miejsce startu. Do przystani na Marinie nad Zalewem Zemborzyckim jest stamtąd około 15 kilometrów. Odcinek w sam raz na jednodniowy, rekreacyjny spływ. Taki też charakter miała nasza impreza.

Wśród szesnastu uczestników, zapakowanych w 6 polietylenów i 5 dwójeczek, niewiele było osób początkujących. Większość stanowili członkowie klubu Kontra oraz osoby dla których kajak to już nie nowość. Mimo to wyłuszczyliśmy w kilku zdaniach podstawowe zasady techniki pływania kajakiem i najważniejsze zasady bezpieczeństwa. A potem padło magiczne hasło "spływamy!"...

Po deszczach jakie w tym czasie nawiedzały Lubelszczyznę woda w rzece była raczej mętna. Choć tego dnia słoneczko pięknie nam świeciło nie było chętnych na wywrotkę. Płynęliśmy dość zwartą grupą, rozmawiając i podziwiając przyrodę, która z kajaka jest osiągalna na wyciągnięcie ręki. Z rzadka należało ominąć zwalone drzewa lub wystające z brzegów krzaki. Rzeka niemal cały czas płynie ustalonym korytem, wyznaczanym przez niewysokie brzegi. Miejscami tocząc swoje wody rzeka rzeźbi je dość agresywnie. Momentami zakręty meandrującej poprzez łąki Bystrzycy są zaskakująco ostre, a ślady po wcześniejszym biegu widoczne są w postaci zawalonych drzewami i zalanych zakoli. Przed ostrym słońcem odrobinę ochrony dostarczała roślinność na brzegach. Na niektórych odcinkach Bystrzyca płynie wręcz w szpalerze drzew.
Brzegi rzeki są niemal cały czas dostępne. Choć pokrzywy i często występujące krzaki mogą zniechęcić przed wychodzeniem na nie. My zrobiliśmy postój w Prawiednikach. Znajduje się tam kładka wykonana z dwóch betonowych słupów energetycznych. Taką przeszkodę kajakiem pokonać trudno. Obowiązkowej przenosce towarzyszył krótki popas. W odległości kilkuset metrów kolejna przenoska. Tym razem most drogowy w tej samej miejscowości, a pod nim próg wodny - miejsce w którym ulokowany jest tor kajakowy Kontry. Chcąc chwilę się na nim pobawić chłopaki z klubu popłynęli już wcześniej do przodu i zanim tam dotarliśmy woda była już spiętrzona. Kolejna przenoska połączona więc była z przyglądaniem się zabawom w kajakach górskich. Następnie szybkie złożenie konstrukcji i wszyscy ruszyliśmy w dalszą drogę.
Od Prawiednik do Mostu w Zemborzycach rzeka wije się nadal leniwie tocząc swoje wody w kierunku rękawa Zalewu. Niewiele jest na tym odcinku punktów orientacyjnych, Jeszcze tylko mały dopływ po lewej i już z daleka widać pierwsze zabudowania wysuniętej dzielnicy Lublina. Przy moście krótka przerwa, tratwa i czekanie na resztę ekipy. Bartek i Bary postanowili urozmaicić sobie spływ i wykonali karkołomne skoki w kajakach z barierki mostu.
Rękaw Zalewu to odcinek, na którym Bystrzyca rozlewa swoje wody szeroko, płytki i z ledwo wyczuwalnym już nurtem. Kilkadziesiąt metrów dalej zaczynają się otwarte wody Zalewu Zemborzyckiego. Meta naszego spływu coraz bliżej. Płynąc wzdłuż lewego (zachodniego) brzegu mijamy jeszcze dwa cyple i wpływamy w zatokę, na której brzegu znajdują się zabudowania towarzystwa kajakowego FALA. To tam ostatni już raz tego dnia wysiadamy z kajaków.
Nie rozeszliśmy się od razu. Po uporządkowaniu sprzętu rozpaliliśmy grilla by jeszcze parę godzin posiedzieć nad wodą, nacieszyć się słońcem i dobrym towarzystwem. Zmęczeni, zadowoleni i trochę opaleni rozmawialiśmy już o kolejnych wyprawach. Dopiero zbliżająca się burza zmotywowała nas do zakończenia imprezy.
Autor: Andrzej Sternal
Ostatnia aktualizacja: 31.05.2007, godz. 20:20 - Wiesława Chibowska