PRZENIKNĄĆ CZŁOWIEKA.

CHRZEŚCIJAŃSKI HORYZONT DRAMATU I TEATRU XX WIEKU

Wojciech Kaczmarek,

Lublin 2016

 

W KRĘGU TEORII I HISTORII

Istota teatru w perspektywie chrześcijańskiej

Teatr w relacji do chrześcijaństwa. Szkic historyczny

Teatr: między religią a chrześcijaństwem

 

KONDYCJA CZŁOWIEKA A TEATR

Człowiek „zredukowany” w XX wieku. Zarys problemu

Teatr i dramat wobec „schyłku religii”

Religia –ateizm –wiara w teatrze XX wieku

 

PERSPEKTYWYBADAWCZE

Jak badać dramat i teatr chrześcijański

Teodramatyka w badaniach nad dramatem i teatrem

Preliminaria kerygmatycznej interpretacji dramatu i teatru

 

TRANSFORMACJE DRAMATU I TEATRU RELIGIJNEGO

Zakryte oblicze Ojca. Transformacje biblijnego obrazu Boga w dramacie Młodej Polski

Chrystus w dramaturgii Młodej Polski. Tęsknota za transcendencją w teatrze PRL-u

Teatr religijny w Polsce 1979-1989

 

ANALIZY I INTERPRETACJE

Sąd nad Bogiem i człowiekiem: S. Wyspiański, Sędziowie

Wieczna agonia duszy: J. Kasprowicz, Na wzgórzu śmierci

Między religijnym woluntaryzmen a wiarą. K. H. Rostworowski, Judasz z Kariothu i Paweł z Tarsu

Spotkać Boga w człowieku. Jeszcze o „trylogii dramatycznej” Karola Wojtyły

Kenoza Odysa. Romana Brandstaettera reinterpretacja antycznego mitu

 

Słowo wstępne

 

     Teatr jest sztuką personalistyczną, tworzoną przez osobę aktora i skierowaną do osoby widza. Na scenie odsłaniany jest jakiś fragment tajemnicy ludzkiego losu. Aby dotrzeć do tej tajemnicy trzeba, jak mówił Karol Wojtyła „przeniknąć człowieka”, uwzględnić jego historyczny i pozahistoryczny wymiar. O to będzie chodziło też w tej pracy. Człowiek pojawiający się w dramacie i teatrze XX wieku nosi w sobie historyczną pamięć, która odcisnęła swoje piętno w jego relacjach, projektach, wyzwaniach, przed którymi stoi etc. Jest w nim także potrzeba transcendencji potwierdzająca jego pragnienie szczęścia i pełni. Próba przeniknięcia człowieka prowadzi nas do pewnego wymiaru antropologii, którą nazywam antropologią Objawioną, wyłaniającą się z Biblii i realizowaną przez chrześcijaństwo. Stąd takie ukierunkowanie w spojrzeniu na teatr i dramat XX wieku.

     Umiejscowienie teatru w perspektywie chrześcijaństwa to zagadnienie trudne do zrealizowania z wielu względów. Najpierw utrudnia je terminologia. Terminem operacyjnym w podejmowanych badaniach jest wciąż „dramat i teatr religijny” lub „dramat i teatr sakralny”. W polskiej teatrologii i w tradycji badań literaturoznawczych termin „teatr i dramat chrześcijański” występuje rzadko, najczęściej w opracowaniach z historii teatru średniowiecznego. Badanie odniesień dramatu i teatru do chrześcijaństwa będzie wymagało więc zawsze doprecyzowania używanych określeń i ustalania każdorazowo zakresu i istoty związku badanych zdarzeń teatralnych lub utworów dramatycznych z chrześcijaństwem.

     Trzeba taż poddać interpretacji termin chrześcijaństwo. Problem polega na tym, że odwołanie do chrześcijaństwa ma często charakter konfesyjny, z podkreśleniem teologicznych zróżnicowań wewnątrz systemu religijnego, jakim ono jest (katolicyzm, prawosławie, protestantyzm). W mojej pracy te odwołania będą ogólniejsze. Będę przede wszystkim odnosił się do rozumienia chrześcijaństwa w aspekcie metafizycznym, w odniesieniu do egzystencjalnej kondycji człowieka jaka manifestowana jest w dziele literackim i teatralnym. Za autorem Wprowadzenia w chrześcijaństwo uznaję, że „egzystencja chrześcijańska wyraża się przede wszystkim i najpierw w słowie credo, a tym samym – co samo przez się wcale nie jest zrozumiałe – że istota chrześcijaństwa polega na tym, że jest ono „wiarą”. Nie zastanawiając się, przyjmujemy zwykle z góry, że religia i wiara są tym samym i że każdą religię można określić jako „wiarę”. W podejmowanych przeze mnie analizach będzie chodziło o podkreślenie tej różnicy między religijnością jako taką, a chrześcijaństwem. Istota chrześcijaństwa wymaga, zdaniem Josepha Ratzingera, dookreślenia słowa „wiara”: „[…] wierzyć znaczy uznać, że wewnątrz egzystencji ludzkiej istnieje punkt, który nie może zasilać się tym, co widoczne i dotykalne, ani na tym się opierać, ale który styka się z tym, czego dojrzeć nie można, tak że staje się to dla niego dotykalne i okazuje się niezbędne dla jego egzystencji.” Istotą chrześcijaństwa jest wiara w Boga, który w Jezusie Chrystusie objawił człowiekowi swą miłość i wyzwolił go z lęku przed śmiercią, osaczającą człowieka oderwanego od miłości Boga.

     Ta perspektywa kondycji ludzkiej jest szczególnie ważna w interpretacji odnoszącej się przede wszystkim do zjawisk, jakie miały miejsce w XX wieku. Wówczas, na dużą skalę w społeczeństwach europejskich, dotąd mocno związanym z wartościami chrześcijańskimi doszło do procesów desakralizacji, dechrystianizacji i objawił się kryzys wiary. Wiele narodów dotąd chrześcijańskich (Francja, Włochy, Hiszpania, Belgia, Holandia) dokonały społecznej apostazji wobec chrześcijaństw, przyjmując model życia laickiego, jakby Boga nie było. Trzeba więc w tych odniesieniach przywołać podstawowy uniwersalny paradygmat chrześcijaństwa, przekraczający ramy konfesyjnej odmienności, pozwalający wrócić do korzeni apostolskich, gdzie chrześcijaństwo było Dobrą Nowiną, życiem w relacji do Chrystusa Zmartwychwstałego przepowiadanego przez Apostołów w kerygmacie. Mniej przydatne, choć też potrzebne, będą natomiast odniesienie do chrześcijaństwa rozumianego, jako pewien system religijny, monoteistyczny, z wyraźnymi rysami społecznymi i doktrynalnymi.

     Trzeba także oddzielić to, co tylko religijne, od tego, co istotnie chrześcijańskie, ponieważ w zglobalizowanym obszarze kultury silnie zaznacza się swoisty nominalizm: desakralizacja wygasza poczucie świętości w życiu społecznym, a równocześnie zjawisko dechrystianizacji redukuje chrześcijaństwo do wymiaru religijnego. Problem polega na tym, że badania sakrologiczne, coraz bardziej popularne w różnych ośrodkach naukowych w Polsce i na świecie, w swojej istocie chcą podważyć wiarygodność odwołań do chrześcijańskiego kontekstu, uznając takie działania badacza, jak zauważył Józef Japola, za anachroniczne i nienaukowe, a nawet egzotyczne. Szeroko natomiast rozpowszechnia się postawa materialistyczno-ateistyczna, stanowiąca główne koryto mainstreamu, gdzie wszystkie religie, w tym chrześcijaństwo, traktuje się jako równorzędne w swym oddziaływaniu na człowieka i budowaną przezeń kulturę, bez uwzględniania ich odmienności. Brak rozpoznania właściwej dla konkretnej konfesji specyfiki, czyni z badacza jedyną instancję orzekającą o danej religii, a przez to dochodzi często do redukcjonistycznych ujęć. Chrześcijaństwo zrównane z innymi religiami nie odsłania obecnej w nim Dobrej Nowiny i kerygmatu skierowanego do człowieka przeżywającego lęk prze śmiercią.

     Kolejna trudność wynika z ograniczenia perspektywy oglądu zjawiska: początki teatru mają swoje źródła w obrzędach pogańskich antycznej Grecji, a nas będzie interesowało jego odniesienie do chrześcijańskich korzeni kultury europejskiej.

Na koniec chciałbym wskazać na jeszcze jedno ograniczenia mojej refleksji: będzie ona dość wycinkowa, skupiona przede wszystkim na styku chrześcijaństwa i dramatu oraz teatru w Polsce i w okresie XX wieku. Ten obszar zjawisk od wielu lat pozostaje moim głównym obiektem zainteresowań badawczych gdyż uważam, że właśnie tu skala nowych zjawisk wywołanych zetknięciem teatru i chrześcijaństwa wydaje się najbardziej istotna.

 

Autor: Mariusz Lach
Ostatnia aktualizacja: 19.12.2020, godz. 10:04 - Mariusz Lach