Nauka / Zespół Ekspertów KUL / Eksperci / Mariusz KOPER

Wielkanocna Nacudia. Komentarz językoznawczy

Mariusz KOPER | 2024-03-29

Jedną z najbardziej znanych pieśni wielkanocnych jest „Zwycięzca śmierci”. Oto jej pierwsza zwrotka:

Zwycięzca śmierci, piekła i szatana.

Wychodzi z grobu dnia trzeciego z rana.

Naród niewierny trwoży się, przestrasza.

Na cud Jonasza. Alleluja!

Tekst zapisany i przeczytany nie budzi żadnych wątpliwości. W mowie zaś, a tym bardziej w śpiewie, pieśń ta bywa/była czasami (najczęściej w dzieciństwie) źle zrozumiana przez co niektórych użytkowników języka, którzy z ostatniego wersu przywołanej zwrotki potrafili wyabstrahować bliżej nieokreślone imię żeńskie „Nacudia” wymawiane jako „Nacudja”, które w wołaczu miałoby postać „Nacudio” (w mowie „Nacudjo”).

Nacudio nasza… Kimże miałaby być owa Nacudia, tym bardziej że nie ma takiego biblijnego imienia? Na nieporozumienie i bezrefleksyjne śpiewanie mogło mieć wpływ rzadkie imię Jonasz – dopełniacz Jonasza, którego pierwsza sylaba „jo” posłużyła jako tworzywo do ostatniej sylaby „imienia” Nacudia – wołacz Nacudio z wymową Nacudjo, dwie ostatnie zaś od dopełniaczowej postaci imienia Jonasz, tj. sylaby „na” i „sza” stały się zaimkiem dzierżawczym w rodzaju żeńskim „nasza”. Pozostałym tworzywem, które złożyło się na Nacudię, był przyimek „na” oraz rzeczownik „cud”. Nie bez wpływu na ukształtowanie Nacudii miała wymowa udźwięczniająca, w tym konkretnym przypadku charakterystyczna dla południowych, ale też i północno-zachodnich regionów Polski, np. osoby z Krakowskiego lub Poznańskiego powiedzą „cud Jonasza”, ale już u mieszkańców z okolic Warszawy czy Lublina usłyszymy „cut Jonasza”. Wydaje się, że w śpiewie to regionalne zróżnicowanie nie jest aż tak wyraziste. Ponadto tajemniczej Nacudii sprzyja zarówno akcent śpiewany, jak i obniżenie linii melodycznej w tym fragmencie pieśni.

Co na to Nacudia i wołacz utworzony od niej, czyli Nacudio? Czy można się od niego czegoś nauczyć? Otóż z językowego punktu widzenia, sądzę, że tak. Nie tylko w imionach żeńskich zakończonych na „a”, ale też w innych nazwach własnych coraz rzadziej słyszymy formę wołacza z końcówką fleksyjną „o”, np. Anno, Francjo, Julio, Katarzyno, Magdaleno, Polsko, Ukraino, Żaneto itp. Przypadek ten, a szkoda, coraz częściej zostaje zastąpiony formą mianownika. I mimo że wołacz odchodzi powoli do lamusa, w Nacudii jednak występuje.

Co się zaś tyczy przekręcania oraz tworzenia nowych tekstów oraz interpretacji pieśni religijnych, to nie jest to zjawisko rzadkie. I chociaż tematyka w tym przypadku dotyczy kolęd, to podam kilka przykładów. W kolędzie „Jezus malusieńki” możemy usłyszeć: „Bo uboga była, rondel z głowy zdjęła”, zaś w pieśni bożonarodzeniowej Franciszka Karpińskiego czasem Bóg się rodzi, a noc pulchnieje! Jest też nierzadki w niestarannej wymowie śrut nocnej ciszy. Sam się często zastanawiałem w dzieciństwie, czy Józef w jednej z kolęd jest stary, czy też święty. W chóralnym śpiewie kościelnym zgromadzonych wiernych dało się słyszeć i jedno, i drugie. Zdania były więc bardzo podzielone.   

Na koniec warto wyjaśnić, na czym polegał cud Jonasza i dlaczego jest przywołany w tej pieśni. Odpowiedź znajdziemy u Ewangelisty Mateusza, który napisał: „Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi”. Wszyscy wierni chrześcijańskiego świata są zatem świadkami cudu dokonanego przez Jezusa, który oddał za nich Swoje życie.

Mariusz Koper
Kontakt

mariusz.koper@kul.pl