Aktualności / Wydarzenia

Badania niderlandystyczne na KUL-u - już od 100 lat

Minęło 100 lat od ukazania się artykułu pt. „Ruch flamandzki w Belgii” o. prof. Gommara Michielsa, który jest najwcześniejszym świadectwem zaangażowania badacza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w badania niderlandystyczne – przypomina dr hab. Marcin Polkowski, który kieruje pracami Katedry Literatury Niderlandzkiej w Instytucie Literaturoznawstwa KUL. Badacz, przedstawiając sylwetkę o. prof. Michielsa, zaznacza też, że KUL jest jedynym uniwersytetem w centralnej i wschodniej Polsce, który w swojej ofercie edukacyjnej ma filologię niderlandzką.

O. prof. Gommar Michiels – Belg i Flamand na KUL-u

O. prof. Gommar (Jozef) Michiels OFMCap (1890-1965), flamandzki kapucyn, wybitny uczony o wielkich zasługach na polu badań nad prawem kanonicznym, rozpoczął pracę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w roku 1920, a więc w chwili, gdy ważyły się losy niepodległej Rzeczypospolitej. Miał wówczas trzydzieści lat. Urodził się w Belgii, w położonej w prowincji Antwerpia miejscowości Booischot. Gdy wyruszył do Lublina miał już za sobą studia teologiczne oraz ponad dwuletnią służbę w armii belgijskiej w charakterze żołnierza, sanitariusza, kapelana i wykładowcy w akademii wojskowej. Tuż przed wyjazdem do Polski, 28 czerwca 1920 roku, obronił doktorat z prawa kanonicznego na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie.

Do Lublina dotarł 11 lipca, czyli miesiąc przed decydującym starciem wojny polsko-bolszewickiej, które rozegrało się na przedpolach Warszawy. Po przybyciu na KUL wykładał prawo kanoniczne, a w latach 1924-1928 i 1930-1935 piastował m.in. funkcję Dziekana Wydziału Prawa Kanonicznego KUL. Pozostał tu do 1935 roku, kiedy to z powodu pogorszającego się stanu zdrowia wrócił do Belgii. Nie rezygnował jednak z kontaktów z KUL. W tym samym roku uzyskał honorowy tytuł profesora KUL, a również w okresie powojennym utrzymywał kontakt z uczelnią – w 1957 roku otrzymał doktorat honoris causa. Był znanym i cenionym prawnikiem kościelnym, którego prace są nadal cytowane przez specjalistów w tej dziedzinie. Wykładał również w Quebecu i Rzymie, a pod koniec życia występował jako biegły na II Soborze Watykańskim.

Jak odnotowują biografowie, o. prof. Gommar Michiels biegle opanował język polski w mowie i piśmie. Nie stronił też od kontaktów z Polakami. „Był częstym gościem nie tylko wśród księży, swoich wychowanków […] lecz także w dworach magnatów Polski przedwojennej, jak i w chałupach ludu polskiego, który bardzo cenił” – napisał o nim prawnik i kanonista ks. Marian Myrcha. Kochał Polskę, chętnie ją zwiedzał, a jego ulubionym miejscem wypoczynku było Zakopane.

O. prof. Gommar Michiels w dniu obchodów 50-lecia KUL (1958)O. prof. Michiels był jednym z trzech uczonych pochodzących z krajów niderlandzkojęzycznych, którzy w dwudziestoleciu międzywojennym pracowali na KUL-u – dwaj pozostali to również kapucyni, Belg o. Hubert Hoemaker i Holender, o. Gondulf Fermont. Ich obecność na trwałe zapisała się w historię kontaktów intelektualnych między KUL-em a tzw. „Krajami Nizin”. Dzieje te, jak wiadomo, rozpoczęły się od studiów pierwszego Rektora KUL, ks. prof. Idziego Radziszewskiego, w Lowanium. Ich wyrazem były też pierwsze wizyty naukowe naukowców z KUL-u w Belgii i Holandii (np. ks. dr Stefana Wyszyńskiego – owocem jego podróży po Europie była książka „Główne typy Akcji Katolickiej zagranicą” z 1931 r.). Wspomnieć tu należy też o zainteresowaniu, z jakim w dwudziestoleciu międzywojennym katolicka prasa codzienna w Holandii i Belgii śledziła losy KUL-u.

Choć w zakresie prawa kanonicznego dorobek naukowy flamandzkiego uczonego doczekał się szerokiego omówienia, to istnieje obszar jego aktywności, który do dzisiaj pozostał niezauważony. Jest to publicystyka naukowa i działalność popularyzatorska związana z „podwójną” ojczyzną o. prof. Michielsa – Belgią oraz Flandrią. Bo o ile o. prof. Michiels był Belgiem z racji posiadanego obywatelstwa, to niezaprzeczalnie czuł się Flamandem, a jego językiem ojczystym był niderlandzki. Świadczy o tym treść jego artykułu „Ruch flamandzki w Belgii”, który ukazał się dokładnie sto lat temu, w 1923 roku.

Geneza ruchu flamandzkiego

Powstała w 1830 roku Belgia była młodym państwem, w którego granicach znalazły się ziemie zamieszkane przez ludność niderlandzkojęzyczną (Flandria) oraz obszary francuskojęzyczne (Walonia). Flandria, „mała ojczyzna” o. prof. Michielsa, to kraina o złożonej, bogatej historii i cennym dorobku kulturowym. Wystarczy wspomnieć dawnych malarzy, Jana van Eycka lub Rubensa, czy też autorów cennej literatury mistycznej i poezji religijnej (bł. Beatrycze z Nazaretu, bł. Jana van Ruusbroeca, Hadewijch). W XIX wieku Flamandowie czuli się jednak w Belgii obywatelami drugiej kategorii, ponieważ choć konstytucja z 1831 roku gwarantowała im pełne prawo do posługiwania się własnym językiem, to de facto szkolnictwo, system administracji państwowej i sądownictwo były wyłącznie francuskojęzyczne.

W odpowiedzi powstał Ruch Flamandzki, którego przedstawiciele z jednej strony domagali się realizacji praw przysługujących Flamandom na mocy konstytucji belgijskiej, a z drugiej strony budowali tożsamość kulturową wspólnoty narodowej, w nawiązaniu do idei romantyzmu, w oparciu o wspólny język, obyczajowość prostego ludu i reminiscencje średniowiecznej przeszłości, a także odwołując się do wiary katolickiej. Wybitni ludzie kultury, np. Hendrik Conscience (1812-1883), autor popularnej powieści historyczno-przygodowej Lew Flandrii (1838), ks. Guido Gezelle (1830-1899), twórca wyśmienitej poezji religijnej, która po dziś dzień zachwyca czytelników, czy też młodo zmarły dramaturg Albrecht Rodenbach (1856-1880), włączyli się w działania Ruchu Flamandzkiego.

Należy dodać, że postulaty Ruchu Flamandzkiego były zawsze pokojowe – nigdy nie wezwano do walki zbrojnej, która mogłaby się przekształcić w wojnę domową. W niektórych aspektach ruch ten przypominał pozytywistyczną „pracę organiczną”. Jednym z jego mateczników była Brugia, gdzie o. Michiels uczęszczał do Seminarium Zakonu Ojców Kapucynów. Ruchowi Flamandzkiemu sprzyjało wielu patriotycznie nastawionych księży katolickich. W jego działania zaangażowani byli uczniowie, studenci, a także przedstawiciele inteligencji.

W drugiej połowie XIX wieku Ruch Flamandzki stał się zjawiskiem masowym, zaś na początku kolejnego stulecia niektóre z jego postulatów zostały już zrealizowane. Belgia stawała się stopniowo państwem łączącym dwie równoprawne wspólnoty językowo-kulturowe. Flamandowie tworzyli własne instytucje, kwitło życie kulturalne, język niderlandzki zaczął być stosowany w sądownictwie, a także coraz szerzej w szkolnictwie (również wyższym) na obszarze Flandrii. Dodajmy, że w tych zmianach jeszcze przed I Wojną Światową przodował Katolicki Uniwersytet w Lowanium, gdzie w latach 1898-1900 studiował pierwszy Rektor KUL, ks. prof. Idzi Radziszewski. O żywo rozwijających się flamandzkich stowarzyszeniach oraz o znaczeniu badań nad niderlandzkojęzyczną literaturą Flandrii wspominał on w książce Wszechnica katolicka w Lowanium (Louvain) (1908).

„Wszystko dla Flandrii, Flandria dla Chrystusa”

Wydarzenia I Wojny Światowej spotęgowały spory polityczne między Flamandami a Walonami. Wielu Flamandów było krytycznie nastawionych do państwa belgijskiego. Do rangi symbolu urosło to, że zmobilizowani w 1914 roku szeregowi żołnierze z Flandrii często nie rozumieli rozkazów swoich francuskojęzycznych oficerów. Sprawy te były niewątpliwie bliskie o. prof. Michielsowi, który jeśli nie był bezpośrednim uczestnikiem tych wydarzeń, to z pewnością ich bacznym obserwatorem. Niemcy, po zajęciu większości terytorium Belgii, celowo rozbudzali flamandzki nacjonalizm, chcąc w ten sposób rozbić jedność państwa, które opowiedziało się po stronie Aliantów. Po porażce Państw Centralnych (1918) dawne urazy uległy dalszemu zaognieniu, nastąpił bowiem okres rozliczeń, których ofiarą padli niektórzy działacze flamandzcy. Radykalne hasła o autonomii Flandrii zyskały natomiast popularność wśród byłych żołnierzy armii belgijskiej powracających do domu po krwawych walkach w okopach I Wojny Światowej. Ogniskową stały się organizowane od 1920 roku obchody ku czci ofiar walk nad Izerą, którym towarzyszyło motto „Wszystko dla Flandrii, Flandria dla Chrystusa” (w skrócie AVV-VVK). Dążono równocześnie do dalszego otwarcia systemu szkolnictwa wyższego na język niderlandzki, czego wyrazem stała się oficjalna „flamandyzacja” Uniwersytetu w Gandawie (1930).

Sto lat badań niderlandystycznych na KUL-u

W dwudziestoleciu międzywojennym postulaty Ruchu Flamandzkiego budziły zainteresowanie w całej Europie. Także w Polsce ukazywały się publikacje na ten temat. Autorem jednej z nich był również o. prof. Gommar Michiels. Jego artykuł, zatytułowany „Ruch flamandzki w Belgii”, ukazał się w 1923 roku w krakowskim „Przeglądzie powszechnym”. Miesięcznik ten, pod redakcją późniejszego profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Wędkiewicza, należał do czołowych czasopism o tematyce społeczno-politycznej w II Rzeczpospolitej.

Warto przywołać ten artykuł, ponieważ niezależnie od swej wartości poznawczej jest on najwcześniejszym świadectwem zaangażowania badacza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w badania na wskroś niderlandystyczne. Niderlandystyka, dodajmy, jest dziedziną wiedzy, która łączy problematykę językoznawczą (badania nad językiem niderlandzkim, a także fryzyjskim i afrikaans) z dociekaniami nad literaturą niderlandzką (a także południowoafrykańską i fryzyjską) i kulturą krajów niderlandzkojęzycznych (Królestwo Niderlandów, Królestwo Belgii, Surinam) oraz obszarów historycznego oddziaływania języka niderlandzkiego na świecie.

Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II niderlandystyka jest obecna w formie instytucjonalnej od 45 lat – od założenia w 1977 roku Ośrodka Kultury Niderlandzkiej. W 2023 roku kierunek filologia niderlandzka, oferujący dwustopniowe studia stacjonarne, obchodzi piętnastolecie istnienia. KUL jest jedynym uniwersytetem w centralnej i wschodniej Polsce oferujący ten kierunek studiów, a jego absolwenci są cenionymi pracownikami międzynarodowych przedsiębiorstw, w których kluczowe jest władanie językiem niderlandzkim. Według najnowszych badań opublikowanych w 2023 r. przez dziennik „Rzeczpospolita” absolwenci filologii niderlandzkiej KUL w porównaniu do absolwentów innych kierunków filologicznych znajdują się na pierwszym miejscu pod względem wysokości zarobków w pierwszym miejscu pracy.

Opublikowany sto lat temu artykuł o. prof. Michielsa „Ruch flamandzki w Belgii” nie tylko wpisuje się w kanon badań niderlandystycznych, ale też jest cennym świadectwem wkładu uczonego z KUL w ówczesną debatę nad tożsamością kulturową Flamandów. Dyskusję tę o. prof. Michiels toczył z wykorzystaniem celnych i wciąż aktualnych argumentów historycznych, językoznawczych i kulturoznawczych, a tekst jest rzetelnie udokumentowany. Znajomo brzmi chociażby przywołane przez niego pojęcie granicy językowej w Belgii. Trafna jest też uwaga, że istnieje język niderlandzki, a nie „flamandzki” i „holenderski” (notabene te nieprawidłowe nazwy spotyka się do dzisiaj).

Piśmiennictwo niderlandzkie, jak zaznaczył o. prof. Michiels, było już dobrze rozwinięte w średniowieczu. Sporo uwagi poświęcił literaturze, przytaczając dzieło Conscience’a i utwory innych ludzi pióra. Zacytował (w oryginale) słynny urywek wiersza Gezellego: „Bądź Flamandem, ty, którego Bóg Flamandem stworzył”. Szczegółowo i ze swadą, jak przystało na prawnika, omówił system prawny Belgii w odniesieniu do zasad posługiwania się językiem niderlandzkim w przestrzeni publicznej. Przedstawił historię i program Ruchu Flamandzkiego, ukazując jego genezę i założenia, a także podjął polemikę z argumentami jego przeciwników. Podzielał poglądy na temat „flamandyzacji” uczelni w Gandawie. Widział Ruch Flamandzki jako oddolny, demokratyczny i pokojowy ruch społeczno-kulturowy o głęboko chrześcijańskim charakterze.

Wywód zakończył w następujący sposób: „Zij wilden wat was recht en wonnen wat zij wilden” – powiada się o dawnych Flamandach: „Żądali tego, co im się z prawa należało i uzyskali to, czego żądali”. Tak, Flamandowie zdobędą wreszcie to, czego żądają. Dumny i cierpliwy w dochodzeniu swoich praw lud flamandzki potrafił czekać w pewnych okolicznościach na otrzymanie połowicznej koncesji dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści lat, obecnie zaś chce całkowitego zaspokojenia swoich postulatów i otrzyma je, skupiony pod sztandarem, na którym wypisano jego wielkie hasło: „Alles voor Vlaanderen, Vlaanderen voor Christus” – „Wszystko dla Flandrii, Flandria dla Chrystusa!” (Lublin, 3 czerwca 1923).

Co ciekawe, o. prof. Gommar Michiels nie poprzestał na napisaniu artykułu. Wygłosił również przynajmniej raz odczyt popularnonaukowy na ten temat. Świadczy o tym zachowany w Bibliotece Narodowej w Warszawie afisz anonsujący „konferencję” o. prof. Michielsa w Radomiu. Tematem były następujące zagadnienia: „Belgia – pole doświadczalne organizacji społecznych” (po francusku) oraz „ruchy narodowościowe we współczesnej Belgii” (po polsku). Organizatorem wydarzenia, którego daty nie znamy, było Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich, zasłużona organizacja kulturalno-oświatowa utworzona w 1905 roku przez ks. Marcelego Godlewskiego (1865-1945), który podobnie jak ks. dr Stefan Wyszyński interesował się belgijskimi i holenderskimi doświadczeniami w zakresie katolickich organizacji społecznych.

Dochód z prelekcji (na zdjęciu budynek przy ul. Lubelskiej 36, obecnie Żeromskiego, w Radomiu, gdzie o. prof. Michiels wygłosił prelekcję o Belgii) był przeznaczony na „akcję kulturowo-oświatową wśród robotników”, wydarzenie było zatem pomyślane jako rodzaj kwesty.

Inspiracja dla niderlandystów na KUL-u

Czy wolno nam więc dostrzec w postaci o. prof. Gommara Michielsa nie tylko wybitnego kanonistę, ale też pierwszego niderlandystę na KUL-u (a przynajmniej jednego z pierwszych)? Wiele wskazuje, że tak. Problem Ruchu Flamandzkiego oraz powiązana z nim kwestia polityki językowej w Belgii to nadal aktualne zagadnienia z punktu widzenia niderlandystyki. Choć proces federalizacji Belgii zakończył, jak się wydaje, polityczne spory między Flamandami a Walonami, to kwestie językowe, chociażby dotyczące pozycji standardowego języka niderlandzkiego względem dialektów regionalnych, budzą we Flandrii wciąż spore emocje. Powstają na ten temat nowe badania socjolingwistyczne. Również kwestia tożsamości kulturowej Flamandów oraz jej odbicia w literaturze i kulturze przykuwają uwagę badaczy. Na tym tle dokonania o. prof. Michielsa rysują się jako działania pionierskie i mogą być inspiracją również dla współczesnych niderlandystów na KUL-u.

Autor dziękuje p. mgr. Markowi Pawelcowi, dyrektorowi Archiwum Uniwersyteckiego KUL oraz p. mgr. Tomaszowi Chojnackiemu za udostępnienie zdjęć, które zostały opublikowane w artykule.