Aktualności / Wydarzenia

Egzamin z… odpoczynku

Wakacje to niełatwy czas dla tych, którzy mają trudności z… odpoczywaniem. Takie trudności w uczelnianym kontekście mogą potęgować zaległości, które w dobrej wierze „wywozimy” ze sobą z myślą, że w wakacyjnych miesiącach je nadrobimy: niedokończony rozdział magisterki czy doktoratu, jakaś zaległa recenzja czy artykuł, a może tylko niewinna bibliografia. Jeszcze trudniej jest odpocząć tym, którzy werdykt o zaliczeniu minionego roku akademickiego odroczyli na termin wrześniowy.

Jednak odpoczynek, któremu służą wakacje, jest nie tyle przywilejem, co obowiązkiem. Na pytanie, dlaczego jest to kwestia tak istotna, wyczerpująco odpowiadają odczytywane w liturgii teksty:

Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego, a bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże, i kiedy szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów, i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać».

«Owego dnia – mówi Pan Bóg – zajdzie słońce w południe i w jasny dzień zaciemnię ziemię. Zamienię święta wasze w żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje; nałożę na wszystkie biodra wory, a wszystkie głowy ogolę i uczynię żałobę jak po jedynaku, a dni ostatnie jakby dniem goryczy.

Oto nadejdą dni – mówi Pan Bóg – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą» (Am 8, 4-6. 9-12).

Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim.

Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»

On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników» (Mt 9, 9-13).

1. Słowo to mówi o ludziach, którzy nie umieją odpoczywać. Nienawidzą oni szabatu dnia „niedziałania” i każdorazowo nie mogą doczekać się, aż się ów szabat skończy, by móc wrócić do swoich zajęć.

Problem jednak polega na tym, że konsekwencją tego ich nieodpoczywania wcale nie jest tylko to, że są przemęczeni. Podejmowane przez nich działania stają się dalece rozstrojone, niewłaściwe i krzywdzące.

Zła jest ich miara, priorytety, osądy. Krzywdzą w ten sposób nie tylko siebie poprzez niedbanie o swój odpoczynek, ale także ludzi, z którymi i pośród których żyją.

2. „Zemsta”, jaką szykuje na nich w związku z tym Bóg, jest naprawdę DOBRĄ NOWINĄ i wyczekiwaną obietnicą.

Pan zapowiada przez Amosa, że nadejdą dni, kiedy „słońce zajdzie w południe”, a jasny dzień „zamieni się w ciemność”. To doskonała obietnica dla tych, którzy wstając rano, przez przemęczenie myślą już tylko o tym, kiedy się położą, bo noc to jedyna chwila „dla nich”. Te zatem obiecane przez Pana dni „ciemności” nie będą dniami katorżniczej pracy, ale dniami, kiedy „nocny” odpoczynek, niedziałanie będzie rozciągnięte także na czas dnia. Będą to dni cieszenia się „życiem na jawie”.

Dalej, Pan obiecuje, że „święta zamienią się w żałobę”. Naprawdę można mieć dosyć świąt i uroczystości, tym mocniej, im bardziej jest się zaangażowanym w ich przygotowanie. Pan zatem takim „przemęczonym świętowaniem” ludziom obiecuje, że będą jak ludzie w żałobie nikt nie będzie ich zmuszał do świętowania ani tym bardziej do organizowania jakichkolwiek obchodów, ale każdy uszanuje, że teraz to nie czas na takie rzeczy.

Wreszcie, Pan obiecuje, że każdy „oblecze się w wór pokutny”, a na każdej głowie zagości „łysina”. Dobrze rozumiem te słowa! Kiedy nosi się „wór pokutny” (np. habit czy sutannę), to odpada dość istotne zmartwienie, w co się ubrać i jak dopasować poszczególne elementy garderoby tak, by to „jakoś wyglądało”. Nakłada się sutannę/habit, i już. Podobnie ma się rzecz z „łysiną” to naprawdę błogosławieństwo, a nie przekleństwo. Nie trzeba się czesać, strzyc i używać rozmaitych kosmetyków do włosów, a schludny wygląd jest osiągalny przy minimalnym, wręcz mikroskopijnym wysiłku.

Pan zatem składa obietnicę zminimalizowania przemęczonym ludziom ich trosk i działań do absolutnej konieczności.

Marzenie!

3. To wszystko jednak nie po to, by „nic nie robić” i leżeć do góry brzuchem.

Taki stan jak pisze Amos ma wzbudzić w ludziach „głód Słowa Pana”!

Głód, którego nie zaspokoi błąkanie się, szukanie, bieganie i robienie hałasu, ale tylko i absolutnie tylko „głęboka cisza”, postawa słuchania.

SŁOWO zaś, gdy przemówi, dokona w każdym Go słuchającym tego, o czym mówi Ewangelia: objawi mu prawdę o nim („człowiek imieniem Mateusz”, czyli z greki „dar Boży”, a nie „celnik”!!!), pomoże rozstać się z tym, co go degraduje („wstać z komory celnej”), i zacząć słowami i czynami głosić Ewangelię, a więc pracować dla Królestwa Bożego już nie według „fałszywych miar”, ale według miary, jaką wyznacza sam Jezus Chrystus.

Niech się nam to arcywakacyjne Słowo dzieje. Dobrego odpoczynku!

 

ks. mgr lic. Karol Godlewski