Nauka / Zespół Ekspertów KUL / Eksperci / Dorota TOKARSKA

Koszyk zakupowy Polaka

Dorota TOKARSKA | 2021-11-15

W sferze marketingu sektora handlowego kalendarz rządzi się swoimi prawami, które poza porami roku uwzględniają kalendarz szkolny i świąteczny. Specyficznie wyglądają tu miesiące końca lata i jesienne. Zaledwie znikną z półek i pierwszych stron gazetek reklamowych zeszyty i przybory szkolne a już pojawiają się znicze, by 2 listopada zostać zastąpionymi czekoladowymi figurkami Mikołaja, który ze świętym biskupem Mikołajem niewiele ma wspólnego poza kolorem szat. Ten moment dla wielu polskich rodzin rozpoczyna czas przygotowań do Bożego Narodzenia, który w części komercyjnej skupiony jest na zakupach różnego rodzaju produktów począwszy od spożywczych przez ubrania na AGD skończywszy.

Stąd też w obliczu niepokojącego (6,8% wg szybkiego szacunku GUS za październik 2021) i stale rosnącego poziomu inflacji oraz odczuwalnych coraz dotkliwiej podwyżek niektóre rodziny patrzą z niepokojem na nadchodzący czas a ekonomiści przyglądają się zasobności koszyka przeciętnego Polaka i próbują przewidzieć jak będą wyglądały tegoroczne decyzje zakupowe.

Najbardziej niepokojącym w tym obszarze wskaźnikiem jest bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) obliczany i podawany przez GUS, który określa bieżące nastawienie zakupowe Polaków. Według informacji sygnalnej w październiku przewiduje się jego poziom na -17,8 (wskaźnik ten może przyjmować wartości od -100 do +100) i jest on o 4,8 punktu procentowego niższy niż w sierpniu. Informuje on, że liczba konsumentów nastawionych negatywnie do swoich planów zakupowych przewyższa liczbę tych, którzy podchodzą do swoich planów optymistycznie. Obliczając ten wskaźnik GUS wykonuje wywiady telefoniczne pytając Polaków o ich plany dokonywania ważnych zakupów a także o ocenę obecnej i przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju, a także kondycji finansowej gospodarstwa domowego. Każdy z tych obszarów w październiku odnotował spadki w ocenie w porównaniu do września 2021. Niepokój Polaków rośnie a analizy rynkowe nie napawają optymizmem.

ASM  Sales Force Agency przedstawia co miesiąc raport analizujący ceny towarów, które najczęściej umieszczamy w naszych koszykach. W skład takiego koszyka wchodzą produkty reprezentujące: mięso, wędliny, ryby, produkty tłuszczowe, produkty sypkie, mrożonki, nabiał, napoje, chemię domową i kosmetyki oraz dodatki. Analizie poddawane są najtańsze produkty oraz te najdroższe, dzięki czemu konstruowane są dwa skrajne koszyki w każdej z badanych sieci sklepów. We wrześniu 2021 taki koszyk średnio kosztował 226,97 zł i było to o 1,2% więcej niż w poprzednim miesiącu (224,29 zł). Co ciekawe rok wcześniej we wrześniu 2020 za taki sam koszyk trzeba było zapłacić 227,91 zł czyli o niemal złotówkę więcej (0,94 zł). Jak to możliwe, skoro wszyscy mówią o inflacji? Niemal każdy dostrzega, że środków w portfelu ubywa szybciej przy tym samym koszyku. Wszystkiemu winna średnia. To jest przeciętny koszyk i średnia wyciągana z obserwowanych sklepów. Zestaw sklepów  niemal nie zmienił się, więc trudno doszukiwać się winy w doborze „respondentów” w postaci półek sklepowych. Zarówno przed rokiem jak i obecnie agencja badawcza obserwowała produkty w takich sklepach jak Lidl, Biedronka, Auchan, E. Leclerc, Tesco, Carrefour, Kaufland, Makro (C&C), Intermarche. Rok wcześniej dodatkowo brany był pod uwagę Selgros. Otóż porównując średnią cenę koszyka można zaobserwować spadek (wrzesień 2021 do września 2020), ale gdy zerkniemy na cenę najdroższego i najtańszego koszyka okazuje się, że badane sieci po prostu nie wytrzymały presji cenowej rynku. Przez ten rok sklepy robiły wszystko by utrzymać ceny najtańszych produktów i dzięki temu nie tracić klientów. Dłużej nie dały rady, szczególnie w obliczu podwyżek cen spoza badanego koszyka: paliw i energii elektrycznej. Już we wrześniu 2021 minimalny koszyk zakupowy był droższy o 2,75% w stosunku do września poprzedniego roku podczas gdy maksymalny był tańszy o 9,25%. Na moment pisania tego komentarza nie ma jeszcze raportu za październik 2021. Analitycy ASM Sales Force Agency podejrzewają, że tendencja wzrostowa w stosunku do poprzedniego miesiąca zostanie utrzymana, szczególnie  w obliczu możliwości podrożenia kredytów w związku z podniesieniem stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej i nie sposób się z nimi nie zgodzić.

Co w obliczu raportów GUS i powyższego może zrobić polska rodzina? Oczywiście sieci sklepowe zachęcają promocjami. Wraz z wejściem do Polski gospodarki otwartej słowo „promocja” wydaje się być tajemniczym magnesem przyciągającym klienta. W USA odpowiedzią na problemy zakupowe są gazetki rabatowe i tzw. kupony, o korzystaniu z których kręcone są nawet reality show. Zaradne rodziny zbierają gazetki, w których można odnaleźć rabaty i to z ich uwzględnieniem robią listę zakupów, by w odpowiednim czasie udać się na swoiste polowanie, które jednak po zeskanowaniu przy kasie produktów, a następnie zebranych kuponów, pomimo wypełnionego koszyka, kończy się rachunkiem na kilka dolarów.

Polski rynek o ile „promocje” i „rabaty” przyjął bardzo chętnie o tyle kupony zniżkowe nie do końca w tej samej ilości i o tej samej jakości. Są one dostępne jedynie w gazetce promocyjnej bądź obecnie w aplikacji lojalnościowej konkretnego sklepu. Tych jednak, którzy podchodzą do swojego budżetu rodzinnego rozsądnie, nie odstraszy takie ograniczenie. Ważne jest jednak, aby odpowiednio wcześnie rozpocząć przygotowania listy zakupów strategicznych bądź (co lepsze) na stałe wprowadzić do swoich przyzwyczajeń planowanie zakupów. Część produktów ma dłuższe terminy przydatności do spożycia i spokojnie można je zakupić z wyprzedzeniem w atrakcyjnej, „nieświątecznej” cenie. Warto bowiem pamiętać, że wspomniane słowa na półkach, w gazetkach, a nawet przekreślone ceny nie zawsze są odzwierciedleniem realnego opustu. Często spotykanym zabiegiem jest podnoszenie ceny w czasie spodziewanego, większego zainteresowania klientów danymi rodzajami produktów i rabatowanie tych podniesionych cen a nie bazowych.

Porównywanie cen pomiędzy tygodniami a także pomiędzy sklepami może być czasochłonne, ale pozwoli ochronić portfel przed zbytnim zubożeniem. Jest to jednak strategia, która ostatecznie pozwala zaoszczędzić czas. Przygotowanie listy produktów z podziałem na sklepy, w których zamierzamy je kupić ochroni nas przed wychodzeniem po pojedyncze, zapomniane produkty. Najgorsze praktyki, które zagrażają portfelowi to zakupy na ostatnią chwilę, bez listy, bez spoglądania na ceny oraz, jak wskazują analitycy, w kanale e-grocery czyli zakupy spożywcze przez internet, które z miesiąca na miesiąc cechują się najwyższą średnią ceną koszyka. Zachowanie umiaru i rozsądku wydaje się w obecnej sytuacji najlepszą i zawsze aktualną radą.

Dorota Tokarska
Kontakt

dorota.tokarska@kul.pl