Aktualności / Wydarzenia

Prof. Żukowski: wśród groźnych skutków inflacji jest niepewność

Prof. Żukowski podczas debaty Areopagu UniwersytetówWśród największych niebezpieczeństw inflacji jest to, że wprowadza ona w nasze życie niepewność. Przy dynamicznie zmieniających się cenach przedsiębiorcy nie są w stanie przewidzieć kosztów produkcji towarów i usług. Ponadto inflacja wywołuje nieracjonalne zachowania u konsumentów, którzy kupują za mało albo za dużo – przypomina ekonomista prof. Marian Żukowski, który kieruje Katedrą Polityki Gospodarczej i Bankowości w Instytucie Ekonomii i Finansów KUL.

 

Przy obecnej ok. 10 proc. inflacji ekspert KUL zaleca także zachowanie spokoju i niepozbywanie się oszczędności poprzez zakup trwałych dóbr. Można zastanowić się nad dywersyfikacją ryzyka np. poprzez wymianę złotego na waluty obce.

 

Panie Profesorze, wszystko wskazuje na to, że inflacja w Polsce zostanie z nami na dłużej - o ile w grudniu wzrosła ona do 8,6 proc. w skali roku, to wielu ekonomistów uważa, że w styczniu będzie jeszcze większa. Również w strefie euro inflacja jest najwyższa odkąd powołano unię walutową i wynosi ok. 5 proc. Proszę przypomnieć, na czym polega to zjawisko?

 

Prof. Marian Żukowski: Kiedy mówimy o inflacji to mamy na myśli taką sytuację, gdy spada wartość pieniądza, jego siła nabywcza. To oznacza, że za tyle samo pieniędzy np. 100 złotych możemy „jutro” kupić już mniej towarów, czyli w mniejszym stopniu możemy zaspokoić swoje potrzeby. Trzymając się tego przykładu - jeżeli mamy do czynienia z 10-procentową inflacją, to znaczy, że z tego banknotu o wartości nominalnej 100 zł pozostaje wartość realna 90 zł. A jeżeli mamy 100 tysięcy złotych, to możemy za te oszczędności, które np. trzymamy w banku przez rok, kupić różne dobra i usługi już tylko za ok. 90 tys. zł (w stosunku do obecnej sytuacji). Inflację mierzymy rok do roku, czyli obecna inflacja jest spadkiem o 10 proc. wartości pieniądza w porównaniu z ubiegłym rokiem, a nie jak czasem się myśli z ubiegłym miesiącem.

 

Inflacja jest zależna od bardzo wielu czynników takich jak np. ceny na światowych rynkach na surowce energetyczne. Energia dotyczy przecież nas wszystkich. Jadąc do pracy korzystałem z benzyny - załóżmy arabskiej, na pewno nie polskiej, czyli inflacja trafiła do mnie z zagranicy w postaci rosnących cen na nośniki energii. Ale inflacja może być też powodowana przez czynniki krajowe i wynikać np. z powodu określonej polityki gospodarczej rządu - obniżka VAT na benzynę spowoduje, że będzie ona w lutym znacznie tańsza niż obecnie.

 

Na czym polegają niebezpieczeństwa obecnej inflacji w Polsce?

 

Prof. Marian Żukowski: Po pierwsze ona jest bardzo nieprzyjemna dla całego społeczeństwa, ponieważ za te same pieniądze możemy kupić mniej w sklepach; dotyczy ona także wszystkich tych, którzy mają oszczędności i widzą, że ich wartość (realna) systematycznie spada.

 

Natomiast z punktu widzenia gospodarki niebezpieczeństwo inflacji wiąże się z tym, że wprowadza ona w nasze życie dużą niepewność. Bo jeżeli przedsiębiorcy wiedzą, ile kosztują ich pracownicy, ile kosztują surowce, jeżeli wiedzą ile będzie kosztowało ich wyprodukowanie danego towaru lub usługi i orientują się mniej więcej jaki jest popyt na te dobra, to działają w warunkach pewnej przewidywalności. Mogą planować za ile sprzedadzą towar lub usługę, gdyż ich koszty produkcją są przewidywalne. Tymczasem inflacja tę przewidywalność całkowicie zaburza. Przedsiębiorca obawia się, że nie potrafi trafnie zaplanować ceny towaru, może mieć problem ze sprzedażą po wyższej cenie.

 

Poza tym inflacja powoduje nieracjonalne zachowania u konsumentów. Jeżeli do tej pory  kupowałem kostkę masła raz na miesiąc za 5 złotych to teraz widząc, że cena wzrosła do 8 złotych zastanawiam się, czy kupić tego masła mniej czy też, widząc, że ceny ciągle rosną - kupić go więcej, nawet na zapas, bo boję się, że cena wzrośnie do 10 złotych. A proszę pamiętać, że czynnik psychologiczny, w tym zaufanie do wartości pieniędzy, ma w ekonomii niezwykle istotne, ogromne znaczenie.

 

To zaufanie zresztą jest czasem niezbyt nieracjonalne. Opowiem pewną anegdotę. Kiedyś podczas podróży po Egipcie pogubiłem się w Aleksandrii i chciałem trafić do portu. Spytałem więc przypadkowego, może 15-letniego chłopaka o drogę. A on powiada, że owszem pomoże mi, ale najpierw chce "money". No dobrze, jak "money" to "money". I wyciągam 50 złotych, ale widzę, że nie jest nimi zainteresowany, wyciągnąłem zatem 10 euro - również nie. Dopiero jak wyciągnąłem z portfela jednego dolara to zgodził się mnie zaprowadzić. Widzimy zatem, że to wszystko opiera się na zaufaniu - ten chłopak po prostu wierzył, że tym pieniądzem, który ma wartość realną jest jeden dolar. Nie 50 zł, nie 10 euro, ale dolar.

 

Jakie instytucje mają wpływ na poziom inflacji?

 

Prof. Marian Żukowski: Za stabilność pieniądza, wartość pieniądza, odpowiada bank centralny - w naszym państwie jest to Narodowy Bank Polski. I NBP jest taką instytucją, która ma zadanie - nałożone przez samą konstytucję, nie ustawę czy jakieś zarządzenie, a więc jest to bardzo ważne zadanie - dbać o stabilność waluty krajowej. Dodatkowo Narodowy Bank Polski ma pełną niezależność. Prezes NBP pełni urząd, który przez sześć lat kadencji jest - poza bardzo nadzwyczajnymi okolicznościami - nietykalny. Czyli ma prawo, możliwości i warunki podejmowania takich decyzji, które chce i nikt nie może mu w tym przeszkadzać.

 

Konstytucja nakładając obowiązek na NBP troski o stabilność waluty nie wyklucza jednocześnie możliwości wspierania polityki gospodarczej rządu, ale pod warunkiem, że to wspieranie polityki nie może negatywnie odbijać się na stabilności złotego. Czyli najważniejsze, żeby przy takim wsparciu inflacja była opanowana.

 

W NBP działa też Rada Polityki Pieniężnej, której przedstawiciele są wybierani przez Sejm, Senat i prezydenta, w założeniu reprezentujący różne środowiska polityczne, gdzie ścierają się różne racje dotyczące polityki gospodarczej. Rada decyduje wraz z prezesem NBP o zmianie stóp procentowych, co jest podstawowym narzędziem mającym wpływ na wysokość inflacji. NBP podwyższając stopy procentowe zwiększa cenę pieniądza, bo pamiętajmy, że pieniądz na rynku jest towarem - jest przedmiotem kupna-sprzedaży. Jeżeli mam 100 złotych, to mogę Panu "sprzedać" ten pieniądz na rok pod warunkiem, że po tym czasie odda mi Pan 110 złotych, czyli udzielam Panu pożyczki jako osoba fizyczna, natomiast banki mogą oczywiście udzielić Panu kredytu. NBP podwyższając stopy procentowe powoduje, że banki komercyjne podwyższają koszty kredytu i tym samym ograniczają do nich dostępność, czyli na rynku jest mniej pieniędzy, co jest działaniem antyinflacyjnym.

 

Jak najlepiej zabezpieczać się przed inflacją? Czy kupować trwałe dobra jak np. mieszkanie?

 

Prof. Marian Żukowski: Niekoniecznie. Ostatnio moi bliscy krewni pytali się co robić przy tej inflacji i odpowiedziałem, że nic. Oczywiście można kupić akcje jakichś spółek, ale należy pamiętać, że to - jeżeli ktoś nie zna się na tym produkcie finansowym - obciążone jest ryzykiem strat - większych niż z powodu inflacji. Natomiast trzymając oszczędności mamy gwarancję, że stracimy „tylko” te 10 proc., ale nie więcej, o ile utrzyma się dotychczasowy poziom inflacji. Oczywiście możemy też racjonalizować swoje zakupy.  Każdy z nas od czasu do czasu popełnia grzech zakupu czegoś, co nie było konieczne, nie było potrzebne lub nawet było zbędne. Kilka milionów ton żywności wyrzuconej – to właśnie my….

 

Z kolei kupując nieruchomość np. mieszkanie na wynajem, to należy pamiętać, że  takie mieszkanie należy utrzymać. Można je wynająć, ale np. w Lublinie przy obecnej pandemii nie jest łatwo znaleźć lokatora. Podobnie z obcą walutą - można oczywiście kupić dolary lub euro, ale kto mi da gwarancję, że ich obecne kursy utrzymają się na dotychczasowym poziomie? Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć, a gdyby potrafił to mógłby zgromadzić olbrzymi majątek.

 

Dlatego też w obecnej sytuacji, gdy ta inflacja wciąż nie jest duża, bo na poziomie 10 proc., zalecam spokój. Oczywiście jeżeli ktoś ma duże oszczędności, to może to ryzyko rozproszyć, czyli podzielić pieniądze i część inwestując np. w obcą walutę, a część np. w zakup złota, jeszcze inną część np. w obligacje skarbowe. Statystycznie najczęściej na jednym przedsięwzięciu 10 proc. się wygra, ale na innym 10 proc. przegra i zostaje nam w portfelu mniej więcej tyle samo.