Aktualności / Wydarzenia

Stan wojenny był początkiem końca komunizmu w Polsce

Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce było początkiem końca komunizmu w naszym kraju, ponieważ rozpoczął on długi marsz, który zakończyły wybory 4 czerwca 1989 roku - przypomina prof. Rafał Wnuk z Instytutu Historii KUL. Stan wojenny był kontrrewolucją ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego wobec tzw. karnawału Solidarności, który prowadził Polskę do zwiększenia swobód obywatelskich i zwiększenia jej suwerenności - dodał badacz.

W grudniu 1981 r. miał Pan 14 lat. Jak Pan odebrał wprowadzenie stanu wojennego, co przede wszystkim pan zapamiętał?

Pamiętam doskonale niedzielę, 13 grudnia 1981 roku, bo ok. 8 rano obudziła mnie moja mama i powiedziała, że ojciec został w nocy aresztowany, i że nie wiadomo co się dzieje. Mieszkaliśmy kilka kilometrów od Zamościa we wsi Wysokie i niezależnie od wszystkiego trzeba było zająć się gospodarstwem m.in. nakarmić konie czy krowy, a musiałem to zrobić jako najstarszy po tacie mężczyzna w rodzinie.

Telefony były głuche, mama zaś pojechała do miasta, żeby dowiedzieć co się dzieje, bo ekipa aresztująca ojca nie powiedziała ani słowa o stanie wojennym. Nic z tych rzeczy. Dopiero bliżej południa radio zaczęło informować, że w całej Polsce wprowadzono stan wojenny, chociaż oczywiście nie wiedziałem co to jest, więc też zacząłem słuchać Radia Wolnej Europy i napływało coraz więcej informacji na ten temat.

Pierwsze dni to był przede wszystkim strach o ojca. Mój tato, Grzegorz Wnuk, był jednym z założycieli Solidarności Rolników Indywidualnych, działał w zarządzie, nawet przez krótką chwilę był jej przewodniczącym. Mniej więcej od 1978 roku miał też związki z Komitetem Obrony Robotników, z Jackiem Kuroniem, co przełożyło się również na moje zainteresowanie polityką i historią.

Oczywiście pamiętam też to, co uchodzi za symbole stanu wojennego w Polsce, czyli np. transportery opancerzone SKOT, przy których stali żołnierze i ogrzewali ręce przy koksownikach. Pamiętam też pomoc naszego sąsiada, który był kryminalistą, więc wiedział jak przygotować paczkę dla ojca do więzienia, bardzo też nam pomagał w gospodarstwie. Ale pamiętam też złośliwe i podłe komentarze ludzi, którzy, gdy jechałem autobusem, cieszyli się, że ojciec trafił za kratki.

Proszę powiedzieć, co jest istotą tego wydarzenia, które do dziś i po 42 latach nazywamy stanem wojennym w Polsce?

By w pełni zrozumieć istotę stanu wojennego, trzeba najpierw powiedzieć czym był tzw. karnawał Solidarności od powstania niezależnego związku zawodowego po strajkach m.in. w Stoczni Gdańskiej. Otóż karnawał Solidarności był polską bezkrwawą rewolucją prowadzącą do zmiany systemu społeczno-gospodarczego w Polsce. Krótko mówiąc, po sierpniu 1980 roku, uruchomiły się nieodwracalne procesy, które podważyły system polityczny realnego socjalizmu. Partia zaczęła w sposób realny tracić władzę i kontrolę nad społeczeństwem. To był ostatni spazm komunizmu. Z tego punktu widzenia stan wojenny był kontrrewolucją wobec procesu prowadzącego do zwiększenia swobód obywatelskich i zwiększenia marginesu suwerenności Polski.

Kontrrewolucją skuteczną na prawie 10 lat, bo miesiące i lata po wprowadzeniu stanu wojennego są pamiętane w Polsce jako okres dojmującej szarzyzny.

To oczywiście zależy od punktu widzenia, ponieważ jak ma się lat naście, a tyle ja miałem, to mimowolnie świat wydaje się fascynujący i widzi się go w jasnych i żywych barwach. W dodatku miałem też wrażenie, że stoję po stronie dobra i walczę z siłami ciemności. Pojawiły się też ciekawe i coraz poważniejsze lektury, spotkania i dyskusje, a historia, którą zacząłem się interesować, stała się substytutem polityki. Nawiasem mówiąc, Polacy często uciekają w historię, kiedy muszą stawać przed problemami dnia dzisiejszego.

Niemniej jednak stan wojenny i aresztowanie ponad 10 tysięcy lokalnych liderów Solidarności, którzy podważyli przywództwo PZPR-u był w tym sensie skuteczny, że zgasił energię społeczną i zabił nadzieję. I żeby z tego wstać potrzeba było kilku dobrych lat. Myślę, że już nigdy tego typu pozytywnych emocji jak podczas karnawału Solidarności nie udało się uzyskać w Polsce. Być może podczas wyborów 4 czerwca w 1989 roku, ale to już było nie do końca spodziewane zwycięstwo po bardzo długiej walce. To już nie była ta karnawałowa euforia.

Jednocześnie stan wojenny okazał się kompletną klęską koncepcji Jaruzelskiego, która polegała na tym, że zamiast wciągania Solidarności w odpowiedzialność za państwo i w politykę, uderzało się w opozycję solidarnościową wojskiem, uderzało rozjeżdżaniem czołgami, wsadzaniem ludzi do więzień i próbując jednocześnie uruchomić naprawę gospodarki. A Jaruzelski chciał, żeby to wojsko - oficerowie, potrafili zbudować sprawnie działające państwo. I to się okazało całkowitą klęską, okazało się, że wojskiem można ludzi zastraszyć, można ludzi uwięzić, można ludziom zamknąć usta, natomiast wojsko nie nadaje się do rządzenia państwem, do organizowania życia gospodarczego.

Wojciech Jaruzelski zawarł niepisaną umowę z Polakami, że odbierze im wolność, ale napełni garnki, tymczasem wolność rzeczywiście odebrał, a garnków nie napełnił, dlatego też przegrał.

W niedawnej rozmowie powiedział Pan, że odnosi wrażenie, że spór o stan wojenny, o to np. czy był - jak utrzymywał gen. Wojciech Jaruzelski - mniejszym złem, stopniowo znika z debaty publicznej w Polsce. Dlaczego tak Pan uważa? Może rzeczywiście odkrycie przez prof. Antoniego Dudka notatki ze spotkania z 8 na 9 grudnia tego roku naczelnego dowódcy wojsk Układu Warszawskiego marszałka Wiktora Kulikowa z gen. Wojciechem Jaruzelskim, z której wynika, że Sowieci nie byli skłonni do interwencji w Polsce w 1981 r. już się upowszechniła?

Z tej notatki wynika, że Jaruzelski pytał Kulikowa, czy - jeżeli jego ekipie nie uda się opanować Solidarności - Sowieci w tym pomogą, a Kulikow odpowiada, by Polacy radzili sobie sami. Ale gdybyśmy zapytali Antoniego Dudka, a ja to zrobiłem, czy on uważa, że w związku z tym oświadczeniem Kulikowa Armia Czerwona na pewno nie weszłaby do Polski, to odpowiedział, że absolutnie nie wolno tego tak rozumieć.

Kiedy mówię o tym, że ten spór wygasa, to mam na myśli to, że on jest nierozstrzygalny. Nigdy nie jesteśmy w stanie powiedzieć, co mogłoby - z wielu potencjalnych scenariuszy - wydarzyć się w przeszłości. To są rzeczy nie do ustalenia z punktu widzenia logiki nauki, jaką jest historia. Historia nie jest nauką eksperymentalną.

Po pierwsze, gdybyśmy przyjęli, że Kulikow mówił prawdę, to i tak byłaby to prawda na 9 grudnia. Po drugie, Jaruzelski wiedział też, że komunikat Sowietów do niego był taki: zróbcie wszystko, żebyście sobie sami poradzili, bo jeżeli sobie sami nie poradzicie, no to rzeczywiście wam nie pomożemy, ale będziemy musieli pomóc komuś, kto sobie poradzi z Solidarnością.

Trzeba też pamiętać, że w marcu 1981 roku, czyli pół roku wcześniej, wojska radzieckie były gotowe do interwencji w Polsce. Władze NRD i Czechosłowacji bardzo chciały zduszenia rewolucji Solidarności i te naciski w ramach krajów bloku wschodniego oczywiście były. Związek Radziecki nie mógł sobie pozwolić na to, aby Polska wypadła z tego obozu, natomiast nie jest wykluczone, że gdyby to Stanisław Kania utrzymał się przy władzy, a jego metodą było to, aby osłabiać Solidarność przez przerzucanie na nią dużej części odpowiedzialności za sprawy polskie, to być może można udałoby się utrzymać Polskę w bloku i przeprowadzić pewne reformy bez stanu wojennego. Ale wtedy też przywództwo Solidarności musiałoby się zgodzić na wzięcie odpowiedzialności za Polskę w ramach systemu komunistycznego, a nie jestem pewien, czy było na to gotowe.

A dlaczego należy pamiętać o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce? Czy to jest dla nas jeszcze jakoś ważne?

Stan wojenny to był jeden z najważniejszych punktów zwrotnych w historii Polski i myślę, że to było najważniejsze wydarzenie po tzw. odwilży gomułkowskiej z jesieni 1956 roku, czyli po końcu Polski stalinowskiej. Z jednej strony zatem jest to jedna z najważniejszych rocznic, a z drugiej strony jeżeli powiedziałem o rewolucji Solidarności, to ta rewolucja została przygaszona w 1981 roku, ale dalej się tliła i w tym sensie lata 1981-1989 były długim okresem dochodzenia do wolności. Były też okresem wojny pozycyjnej między tą częścią społeczeństwa, która chciała myśleć kategoriami demokratycznymi i być w świecie zachodnim, a tą częścią Polaków, którzy byli po stronie systemu. W tym sensie wprowadzenie stanu wojennego w Polsce jest początkiem długiego końca komunizmu w naszym kraju, który ostatecznie w 1989 roku zwrócił się ku Zachodowi, NATO i Unii Europejskiej. My dziś jesteśmy bezpośrednimi dziedzicami tego wydarzenia i nie wolno nam o tym zapomnieć.

Fot. Instytut Pamięci Narodowej