Nauka / Zespół Ekspertów KUL / Eksperci / Michał WYROSTKIEWICZ

Teologia wyśpiewana

Michał WYROSTKIEWICZ | 2021-12-20

Teologia wyśpiewana

Śpiewanie kolęd jest powszechnie znanym i praktykowanym zwyczajem bożonarodzeniowym. Śpiew i słuchanie tych świątecznych pieśni to dla wielu osób nieodzowny element świętowania. Warto jednak pamiętać, że kolędy to nie tylko „nastrojowe piosenki”, ale niejednokrotnie swoiste „minitraktaty teologiczne”. Można je porównać do ikon, za pomocą których artyści przekazują wybrane prawdy wiary.

 

Wyśpiewany traktat o stworzeniu i o Bogu w Trójcy początkiem chrystologii

Kolędy podkreślają niezwykłe i radosne poruszenie całej przyrody. Opisują to, jak Bożej Dziecinie „się wół i osioł kłaniają”, jak „gwiazda nad podziw świeci” i „niebo goreje”. Mówiąc inaczej, zauważają „wielkie zdziwienie, wszelkie stworzenie, cały świat orzeźwiony”. Jest to wyrażenie prawdy, iż ten „Jezus Malusieńki” to „Pan wszego stworzenia” – to „Pan nad pany”, „Bóg Prawdziwy”. To ten sam Bóg, który stworzył niebo i ziemię, które teraz – gdy on jest „narodzony […] z Matki Człowiekiem” – funkcjonują w sposób niezwykły.

Autorzy kolęd nie mają wątpliwości, że w Betlejem „Bóg się rodzi”; że Dziecko leżące w żłobie to „Narodzony Boży Syn, Pan wielkiego majestatu”, Jedyny Bóg Wszechmogący, „Pan niebiosów” i „Król nad wiekami”, transcendentny – przekraczający zupełnie możliwości ludzkiego poznania i myślenia, co m.in. obrazują paradoksy: „moc truchleje”, „ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony”. Potwierdzeniem i podkreśleniem prawdy o narodzinach Boga jest obecność aniołów, którzy „chwałę Bogu głoszą na wysokości”. Opisywany w kolędach dzień nie jest więc zwykłym dniem, ale jest to „dzień narodzenia Syna Jedynego Ojca Przedwiecznego, Boga prawdziwego”.

Akcentując boskość Jezusa nie można jednak zapominać o tym, że Jezus jest także w pełni Człowiekiem. Tę prawdę też akcentują kolędy. Według nich jest to prawdziwy Człowiek – Dziecko, któremu „w nóżki zimno” i które „płacze z zimna”. Między Dzieckiem i Jego Matką widać ludzkie relacje. Maryja próbuje utulić swojego Syna śpiewając Mu „Lili lili laj, moje Dzieciąteczko, lili lili laj śliczne Paniąteczko” oraz „Lulajże Jezuniu, moja perełko, lulaj ulubione me pieścidełko” – robi to, co każda „ludzka” matka.

Zauważenie, że „moc truchleje, ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony” jest to podkreślaniem nadzwyczajności opisywanego wydarzenia. Przecież w tym wszystkim da się zauważyć coś nienaturalnego. Moc przestaje być mocna, a ogień jasny – to ewidentna niezwykłość. To nie jest zwykła „cicha noc”, ale „cicha i święta”; to na pewno nie magiczne święta, jak chce wielu współczesnych ludzi, ale moment zwrotny w dziejach ludzkości; moment, w którym nie obowiązują dotychczasowe reguły. Odtąd już będzie inaczej. Bo oto właśnie sam Bóg – odwieczne Słowo Ojca – „stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Ten Bóg, który z natury swojej jest nieogarnięty ludzką myślą; który jest Nieskończony – od dziś „ma granice”, gdyż stał się „skończonym” człowiekiem.

Powyższe analizy podkreślają, że jedność Nowonarodzonego Jezusa z Bogiem Stwórcą wszechświata – to ten sam Bóg w Trójcy Jedyny; Jezus to „Bóg z Boga” – jak wyznajemy w Credo. Dlatego całe stworzenie, które jest Jego dziełem, tak mocno reaguje na Jego wejście w ten świat. To wszystko, co zasygnalizowano wyżej, pokazuje także jednoznacznie, że opisywane w kolędach narodzenie Bożego Syna to niezwykły moment w historii świata i człowieka, a także jedne z kluczowych momentów „Bożej ekonomii” i historii zbawienia.

 

Wyśpiewane teologiczne spojrzenie na człowieka

W tekstach kolęd można odnaleźć wiele postaci. Oczywiście, główną jest Jezus Chrystus, Zbawiciel, który „w żłobie leży”. Teksty kolęd nie ograniczają się jednak tylko do zwrócenia uwagi na Niego. Zauważają też Jego Matkę i opiekuna Józefa. Można odnieść wrażenie, że starają się wspomnieć wszystkich ludzi, którzy „przybieżeli do Betlejem”, aby „skłaniając swe czoło” i „upadłszy na kolana” oddawać hołd nowonarodzonemu Królowi świata oraz z aniołami wyśpiewywać „Gloia in excelsis Deo”. Wśród tych ludzi są nie tylko pasterze i ubodzy, ale także „mędrcy świata, monarchowie”. Jest także Herod, który obawia się Nowonarodzonego Króla.

Nie ma wątpliwości, że wśród tego jedynie zasygnalizowanego „kolędowego tłumu” szczególne miejsce zajmują „pastuszkowie mili”. To oni pierwsi zostali powiadomieni o narodzeniu Syna Bożego i oni pierwsi mogą się pochwalić „Widzieliśmy Maleńkiego Jezusa Narodzonego, tu w stajence biednej”. To jest swego rodzaju antycypacja nauczania Jezusa, który „błogosławił ubogich” i pokazywał, że nie należy gromadzić skarbów, które „rdza i mól mogą zniszczyć”. Ubóstwo, jeśli się je dobrze wykorzysta, może być cnotą, a ubodzy błogosławionymi. Patrząc na relacje, w jakie pasterze weszli z Jezusem można się przekonać, że „Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,34-35). Jezus właśnie po to przychodzi na świat, „aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37) – aby w oparciu o nią przywrócić właściwą hierarchię wartości. I sam „demonstruje” wartość ubóstwa. W treści kolęd nie brakuje bowiem opisów „ubogiego żłobu” wypełnionego sianem, na którym Matka położyła małego Jezusa. Można także znaleźć obraz miejsca, gdzie „w ciszy ubogiej strzechy” święta Rodzina przyjmuje gości Nowonarodzonego Syna Bożego. Miejscem tym jest „mizerna cicha, stajenka licha”, ale jednocześnie „pełna niebieskiej chwały”. Ubóstwo to jedno z narzędzi rozpoznawania tej chwały – jak to było w przypadku pasterzy, a także jej urzeczywistniania – co jest udziałem Świętej Rodziny.

Nie wchodząc w szczegóły warto zwrócić uwagę na fakt, że Jezus przychodzi na świat w rodzinie, której filarami są matka i ojciec. Chociaż Jezus nie jest synem Józefa, to on spełnia jego rolę. Można się w tym dopatrywać pochwały rodziny, która w Bożych planach ma ważne miejsce.

Zwrócenie uwagi na to, że w kolędach pojawia się wiele osób jest zaakcentowaniem wpisanej w te pieśni prawdy, iż Jezus przychodzi na świat „dla nas ludzi i dla naszego zbawienia” – jak zostało zapisane w Credo. Przychodzi na świat, „by nas wyrwać z czarta mocy”. Jego misją jest zbawienie człowieka. Jezus to Redemptor hominis – co zapisze w tytule swojej programowej encykliki św. Jan Paweł II. Nie ludzkości, ale człowieka. To bardzo ważna informacja, która przypomina, że relacja człowieka z Bogiem jest z natury osobista. Zbawienie to też osobista kwestia. Wejście do nieba po zakończeniu ziemskiego życia to także sprawa z natury osobista.

 

Wyśpiewana teologia moralna

Z postawy ludzi spieszących na spotkanie z Nowonarodzonym Jezusem można wyprowadzić ciekawą naukę dotycząca moralności. Warto zwrócić uwagę na postawę pasterzy, którzy zdając sobie sprawę z tego, iż owce, których pilnują, stanowią cały ich majątek, podejmują jednak decyzję wyrażoną w słowach: „rzućmy budy, warty stada, niechaj nimi Pan Bóg włada, a my do Betlejem”. Jest to postawa zaufania Bogu; jest akcentowaniem prawdy, że „sprawy Boże” są najważniejsze. Pasterze jawią się tu jako prawdziwie „ubodzy w duchu”, do których „należy Królestwo Niebieskie” (Mt 5,3).

Godną naśladowania postawę reprezentują też Trzej Królowie, których nie tylko „nic nie przestrasza” gdyż „nadzieją się cieszą”, ale też składają Jezusowi dary, co wyraża m.in. uznanie Go za swojego Pana i gotowość służenia Mu. Jedna z kolęd tak podsumowuje ten wątek: „Trzykroć szczęśliwi Królowie! Któż wam nie zazdrości? Cóż my damy, kto nam powie, pałając z miłości. Oto jak każą kapłani, damy dar troisty, modły, pracę niosąc w dani i żar serca czysty”. W innej pieśni zaś potrójny dar mędrców porównany jest do cnót boskich, stąd następująca propozycja dla chrześcijan: „Oddajmy za złoto wiarę […]. Oddajmy też za kadzidło Panu nadzieję, że Go będziem widzieć w niebie […]. Oddajmy za mirrę miłość”. Niektóre kolędy wprost nawiązują do współczesnego życia i mówią o potrzebie uwierzenia w Jezusa i przyjęcia Jego nauki, gdyż jedynie to może owocować ładem i pokojem w świecie: „A teraz czemu wśród ludzi tyle łez lęków katuszy, bo nie ma miejsca dla Ciebie w niejednej człowieczej duszy”.

Kolędy jednoznacznie pokazują, że oparty na sprawiedliwości i solidarności pokój jest naturalnym stanem świata. I że jest on efektem dobrych działań człowieka: „pokój ludziom dobrej woli” głoszą przecież aniołowie – ci sami, którzy wyśpiewują „Chwałę Bogu na wysokościach”. Właściwa relacja do Boga i właściwa relacja do człowieka wzajemnie się warunkują w życiu konkretnych ludzi. I te relacje są początkiem pokoju, czyli zamierzonego przez Boga Stwórcę stanu na ziemi; stanu, który był w zamierzonym i stworzonym przez Boga raju, a teraz przyjście Jezusa ma ten stan przywrócić – ma sprawić, że „królestwo Boże już jest” wśród ludzi (Łk 17,21).

 

Wyśpiewana soteriologia

Chociaż bez wątpienia główną treścią kolęd jest narodzenie Jezusa Chrystusa, to jednak niektóre z tych pieśni nie zatrzymują się jedynie na tym wydarzeniu, ale niejako chcą swą fabułę rozszerzyć na całą historię zbawienia. Nowonarodzony Jezus jest przedstawiany jako „Zbawca dawno żądany, tyle tysięcy lat wyglądany”, na Którego przez wieki „króle, prorocy czekali”; jest więc tym, który był „od patriarchów czekany, od proroków ogłoszony, od narodów upragniony”. Nie ma więc wątpliwości, że to Ten, Którego zapowiadał Micheasz (Mi 5,1). W Dziecku leżącym na sianie spełniają się słowa, według których, „jak prorok powiedział: Panna zrodzi Syna […] Betlejem miasteczko w Judzie sławne będzie”. Nawiązując wprost do tego proroctwa posłany przez Boga „Anioł pasterzom mówi: Chrystus wam się narodził, w Betlejem nie bardzo podłym mieście”. I chociaż ludzie „długo czekali, długo wzdychali, aż Niebo rozgorzało” to teraz nie ma wątpliwości, że „Słowo Ciałem się stało”. Dlatego pasterze „odchodzą z Betlejem pełni wesela, że już Bóg wysłuchał próśb Izraela, gdy tej nocy to widzieli, co prorocy widzieć chcieli, w ciele ludzkim Boga i Zbawiciela”.

Kolędy ukazując Nowonarodzonego jako Tego, w Którym wypełniają się proroctwa zapowiadające Zbawiciela, podkreślają także prawdę, iż jest on zarówno prawdziwym Bogiem jak i prawdziwym Człowiekiem. Treści te wyraźnie wybrzmiewaą są w stwierdzeniu, że jest to „Bóg-Człowiek z Matki świętej”. Dlatego w niejednej z kolęd znajduje się zachęta, aby oddać cześć Dziecięciu „czyniąc wyznanie, że to Bóg i Człowiek prawy leży na sianie”.

W kolędach pojawia się wyraźny wątek dotyczący życia i posłannictwa Chrystusa. Wspominają o tym, iż „Mesyjasz przyszedł na świat prawdziwy […] przez swoje znaki dał wodzie winne smaki w Kanie Galilejskiej” podkreślają teologiczne znaczenie pierwszego cudu. W wielu kolędach jest także podkreślane ubóstwo Chrystusa, w którym żyje od pierwszych do ostatnich chwil swojej ziemskiej egzystencji. Zwłaszcza zaś akcentują prawdę, że jeszcze przed narodzeniem „proroctwo Jego zgonu już się w świecie szerzy”, gdyż przez Ojca został On „dany na okup win”. Wspominają o trudnościach, jakie dotykały Jezusa od pierwszych momentów ziemskiego życia. Chodzi tu o problemy wynikające z faktu, że „Herod spisek knuje”. Podkreślają to, iż w całym życiu „niemało cierpiał, niemało”. Wyraźnie wskazują też na to, że to cierpienie jest jednym z wymiarów Jego zbawczej misji, że jest to jednak zgodne z bożą ekonomią zbawiania. Wyrażają to słowa Maryi, która „truchleje, serdeczne łzy leje” na myśl o męce Syna, ale w końcu stwierdza: „O mój Synu wola twoja nie moja się dzieje”.

 

Ku wyśpiewanej sakramentologii i eklezjologii

Rozwinięciem przedstawianej wyżej syntetycznie „wyśpiewanej chrystologii” staje się „wyśpiewana sakramentologia”, a nawet „wyśpiewana „eklezjologia. Nie można bowiem nie zwrócić uwagę na to, że w niektórych z nich można dopatrzyć się nawiązania do Eucharystii, która jest realną obecnością Chrystusa w dzisiejszym świecie. Porównując czekanie współczesnych ludzi na objawienie się Chrystusa do historycznego oczekiwania na Jego narodzenie w ludzkim ciele, autor jednej z kolęd stwierdza: „I my czekamy na Ciebie Pana, a skoro przyjdziesz na głos kapłana padniemy na twarz przed Tobą wierząc żeś jest pod osłoną Chleba i Wina”.

Eucharystia jest niewątpliwie największym darem, jaki Chrystus zostawił człowiekowi na ziemi. Ten dar został mu jednak przekazany w Kościele i za pośrednictwem Kościoła. Poza Kościołem życie sakramentalne nie może zaistnieć. Zwrócenie uwagi na sakramenty jest więc podkreślaniem znaczenia Kościoła. Bo chociaż – jak zauważono wyżej – droga do zbawienia jest zawsze drogą osobistą każdego człowieka, to „podobało się jednak Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył” – jak naucza Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (nr 9). Tym Ludem Bożym Nowego Przymierza jest Kościół Chrustusowy.

 

*

Teksty kolęd często przywołują i rozwijają biblijne opisy betlejemskiego wydarzenia. Nierzadko jednak nie zatrzymują się na nich, ale próbują interpretować ewangeliczne opisy. W ten sposób stają się swego rodzaju „wyśpiewaną teologią”.

 

Komentarz został opublikowany:

Michał Wyrostkiewicz
Kontakt

michal.wyrostkiewicz@kul.pl