Aktualności / Wydarzenia

Życie – dialog z tym, co trudne

Życie człowieka jest jak dialog pomiędzy tym, co trudne, ciężkie i z czym musi się zmagać a tym, co jest potem, często prostsze, łatwiejsze – to zmaganie mnie fascynuje, bo pozwala lepiej rozumieć nasze życie – mówi w wywiadzie dla „Przeglądu Uniwersyteckiego” psycholog prof. Stanisława Steuden, specjalistka z zakresu psychologii klinicznej i psychologii osobowości z Instytutu Psychologii KUL. – Żeby w pełni docenić słońce i piękno dnia, to potrzebna jest również noc – podkreśliła badaczka w rozmowie z psychologiem dr. hab. Bohdanem Rożnowskim, prof. KUL.

Bohdan Rożnowski: Czasy, w których żyjemy, wydają się coraz bardziej zwariowane... Z roku na rok następują ogromne zmiany, przeżywaliśmy pandemię, teraz tuż za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. Psychologowie, głównie ci, którzy prowadzą terapie, dostrzegają, że ludzie są coraz bardziej zagubieni. Czy uważasz, że nauka, w tym psychologia kliniczna, którą się zajmujesz, może być nam dzisiaj pomocna?

Stanisława Steuden: Myślę, że czasy są zawsze takie, jakie są. Każda epoka miała swoje momenty dobre, ale także różne kryzysy, poważne spiętrzenia, sytuacje, z którymi trudno było się pogodzić. To nie jest tak, że dzisiaj jest szczególnie inaczej. Gdybyś dzisiaj zapytał młodych ludzi, czy oni uważają, że mamy nadzwyczajne czasy, to powiedzą, że nie. Że nie, że to są normalne czasy, czasy na ich możliwości – to tylko z naszego punktu widzenia czasy wydają się być inne, niezwykłe.

Natomiast co do pytania dotyczącego psychologii i jej roli w naszych czasach, to obawiam się, że zbyt wiele oczekuje się od psychologii i psychologów. Być może część z nich ma poczucie, że człowiek może sobie zaplanować życie, jeśli my jemu w tym pomożemy np. stosując coaching; że najważniejsze jest poczucie sukcesu i posiadanie takich zasobów, które pozwalają wszystko osiągnąć. To jest pułapka, to jest niestety pułapka cywilizacyjna, w którą wierzymy.

Bohdan Rożnowski: Pułapką cywilizacyjną jest też przekonanie, że postęp wiedzy i badania np. w zakresie neuronauk – neuropsychologii czy neurofizjologii dadzą nam odpowiedź na pytanie o sedno funkcjonowania człowieka.

Stanisława Steuden: Dokładnie tak, można postawić pytanie, czy w ramach neuronauk można wyjaśnić zjawisko dojrzewania umysłu, kształtowania osobowości? Przecież to nie jest wyłącznie kwestia organizacji funkcji mózgowych czy zapisywania danych pamięciowych w określonych strukturach mózgu. Zawsze fascynowała mnie kwestia transgresji – przekraczania własnych ograniczeń, a jednak na bazie minionych doświadczeń. Kolejne fascynujące zjawiska, trudne do wyjaśnienia na poziomie neuronalnym, to przebaczanie i potraumatyczny wzrost. Albo też na czym polega fascynująca zdolność człowieka do przekraczania granic czasu w poszukiwaniu siebie – swojej tożsamości w różnych okresach życia i nadawaniu nowego znaczenia minionym doświadczeniom.

Myślę, że są zjawiska mieszczące się w sferze psychicznej człowieka, a nade wszystko duchowej, których nie jesteśmy i nie będziemy w stanie wyjaśnić w sposób naukowy, zawsze pozostaje margines tego, co umyka naszej obserwacji, wykorzystującej nawet najbardziej zaawansowane technologie. W mojej ocenie najbardziej spektakularne możliwości technologiczne i osiągnięcia naukowe nie mają charakteru ponadczasowego.

Ważna kwestia – moim zdaniem fundamentalna – dotyczy zagubienia w świecie wartości i braku porządku wewnętrznego, który bez odpowiedzi pozostawia podstawowe egzystencjalne pytania: kim ja właściwie jestem w tym świecie? Do czego dążę? To może wynikać z braku przekonania, że życie nie kończy się wraz z biologicznym trwaniem, lecz jest coś więcej, coś ponad tym ziemskim czasem, jest jakieś piękno stworzenia, które ma charakter odwieczny. A na początku jest Stwórca, który nam to wszystko urządził i zorganizował, i który trwa ponad to, co tu i teraz. Niestety, szum, który nas otacza, przeszkadza nam w spokojnej refleksji, zadumie i poszukiwaniu sensu życia, a także w podziwianiu wielkości i doskonałości tego dzieła. W tym nawale różnych treści wciąż mamy mało czasu na to, żeby powiedzieć sobie: poczekaj, zobacz jak się wiosna budzi, jak ptaki odwiedzają nasze zagrody i balkony, co chcą nam przekazać, że siadają na drutach wysokiego napięcia lub koncertują pod naszymi oknami. Można się zadziwić tym, jak ten świat jest ułożony i harmonijny. 

Bohdan Rożnowski: Ale z drugiej strony, co obserwuję, podstawowym wzorcem społecznym, źródłem przyjemności jest to, że człowiek coraz częściej sam siebie kreuje, a więc zmienia sobie kształt twarzy, płeć, tożsamość – jeżeli lubi wiosnę, to podróżuje tak po świecie, żeby stale być w miejscu, gdzie jest wiosna, a nie być tam, gdzie pada deszcz.

Stanisława Steuden: Nie zgadzam się z tą wizją, myślę, że mówisz o takim hedonistycznym sposobie życia.

Bohdan Rożnowski: Ale obecnie ten sposób życia jest mocno promowany w kulturze...

Stanisława Steuden: Ale to jest przecież jedynie pozytywną iluzją, złudzeniem, dlatego, że w pewnym momencie my dochodzimy do ściany i mówimy ja już wszystko widziałam, ja już niczego nie potrzebuję, już niczego od życia nie oczekuję. Jeżeli nie mam zakorzenienia w wartościach fundamentalnych jak: dobro, prawda, piękno, ale także nie staję wobec poważnych kryzysów, nie zmagam się z cierpieniem, nie doświadczam zwycięstwa, nie umacniam poczucia własnej wartości, to życie zaczyna być nudne. W tym miejscu przytoczę słowa Ryff i Singer, w myśl których „rozwój mocnych stron osobowości nie jest możliwy bez uznania dialektyki bólu i przyjemności, tego, co szlachetne i przyjemne oraz tego, co bolesne i trudne”. Aby docenić piękno brzasku i promieni słońca potrzebna jest ciemność nocy.

Życie można porównać do dialogu, w którym po jednej stronie jest to co trudne, ciężkie, z czym się musimy zmagać, a po drugiej poczucie zwycięstwa, siły i wiary w swoje możliwości. Dopiero wówczas możemy odkrywać prawdziwy sens życia, bo inaczej tego nie odkryjemy. Zmaganie się jest dla mnie czymś fascynującym, ponieważ właśnie wtedy człowiek sobie uświadamia, że potrafi więcej, że potrafi podejmować się rzeczy trudnych, a przez to czuje się wartościowy. Natomiast jeżeli ma się wszystko z tak zwanej górnej półki, wszystko jest dostępne i przychodzi bez wysiłku, to jakie to daje ugruntowanie dla człowieka? Wyłącznie tymczasowe. 

Wymownym wyrazem buntu, poczucia rozczarowana i znudzenia są niektóre zachowania o charakterze autodestrukcyjnym (np. uzależnienie od środków psychoaktywnych) czy samobójczym. Proszę zauważyć, samobójstwo może być następstwem słabości człowieka i braku wsparcia w sytuacji, którą oni uważają za beznadziejną. Można jednak postawić pytanie, co skłania do zachowań autodestrukcyjnych osoby, o których możemy powiedzieć, że mają wszystko, osiągnęli sukces, a nie widzą sensu życia. W ocenie obiektywnej wydaje się, że osoby te osiągają szczyt możliwości i osiągnięć, a tak naprawdę w pewnym momencie okazuje się, że doświadczają pustki egzystencjalnej.

Bohdan Rożnowski: Z czego wynika ta pustka egzystencjalna?

Stanisława Steuden: Musimy doświadczać czegoś więcej niż tylko poszukiwań ciągłego zadowolenia i dobrostanu psychicznego, przyjemności dla niej samej – bez głębszego uzasadnienia. Tylko myślę, że człowiek też jest tak skonstruowany, że w pierwszej części swojego życia otwiera się na świat, na marzenia, które pragnie realizować, zaś w drugiej połowie bardziej koncentruje się na sobie – to nie jest egocentryzmem, ale jest bardziej refleksyjnym przeżywaniem życia. W sposób wyraźny taki trend rozwojowy odnajdujemy w wielu koncepcjach osobowości np. Junga.

Ciekawą propozycję przemian odnajdujemy też w koncepcji kryzysów rozwojowych Eriksona. Ostatni z nich kończy się rozpaczą albo integracją osobowości i uzyskaniem mądrości. I to nie jest tak, że integracja osobowości jest odzwierciedleniem pasma życiowych sukcesów, bez porażek. Integracja osobowości i mądrość są podsumowaniem całego życia lub jego znacznej części ze względu na to, co mi się udało, ale również tego, co mi się nie udało, co jednak z perspektywy czasu oceniam jako sensowne i wartościowe. Czasami w biegu życia wydaje nam się, że coś jest dla nas wartościowe i usilnie dążymy to tego, aby to osiągnąć. Więcej, wyrażamy niezadowolenie, gdy nam się to nie udaje, a potem z perspektywy czasu okazuje się, że to, na co nie wyrażaliśmy zgody, co wydawało się, że komplikuje nasz pomysł na życie okazuje się być bardziej wartościowe dla naszego rozwoju.

Bohdan Rożnowski: Wiesz to jest takie trudne, trudna jest integracja, wtedy, kiedy mamy tyle negatywnych informacji zwrotnych od swojego ciała, od otoczenia...

Stanisława Steuden: Jeśli uważnie wsłuchamy się w nasze ciało i to, co odbieramy z otoczenia, to rzeczywiście można mieć wrażenie, że integracja tego wszystkiego jest trudna, zwłaszcza jeśli efekt końcowy tejże integracji ma być pozytywny. Czy jednak nie jest tak, że powinniśmy w mniejszym stopniu koncentrować się na własnych dolegliwościach, problemach i uważać je za najważniejsze w życiu? Świat nie kończy się na nas samych – otoczenie, w którym żyjemy konfrontuje nas z wieloma sytuacjami i zadaniami, które choć burzą nasze wyobrażenie o nas samych i otaczającym świecie, to jednak przywołują do porządku. W tej sytuacji konieczna staje się reinterpretacja swojej sytuacji, własnych problemów. Można postawić pytanie po co? Właśnie po to, aby nauczyć się czerpać z życia to, co najbardziej wartościowe, co redukuje nasze złudzenia o prawdziwym i szczęśliwym życiu tylko wtedy, gdy obfituje ono w różne odmiany dobrostanu.

Trzeba nauczyć się doceniać, każdy dzień, który jest nam dany, w którym możemy cieszyć się tym, że widzimy, słyszymy, umiemy się komunikować, samodzielnie przemieszczać i służyć innym – tak służyć innym. Wciąż przeżywam ostatnie spotkanie z 11 listopada 2022 roku, które odbyło się w lubelskim oddziale Caritas. Byłam na koncercie przygotowanym przez zespół wolontariuszy z okazji Święta Niepodległości – jego Bohaterami były Dzieci z zespołem Downa.

Koncert był piękny i bogaty – była część artystyczna – śpiewy i tańce w wykonaniu dzieci. Byli rodzice, opiekunowie, wolontariusze – wspólnota ludzi dobrego serca. Nie słyszałam narzekania, zniecierpliwienia ani pokrzykiwania, ale widziałam ofiarne oddanie i pokorę tych, dla których Dziecko jest nie tylko Darem, ale jest zadaniem na długie lata życia. Z koncertu wracałam ogromnie wzruszona, a w głowie kłębiły się różne myśli i pytania jak choćby takie: Boże, ja tak mało dziękuję Tobie za nasze zdrowe dzieci, za zdrowe wnuki, za to wszystko, co mamy, bo mnie się to wydaje takie oczywiste, bo nie może być inaczej. To powodowało, że narastał we mnie wstyd pomieszany z pytaniem: dlaczego? Dlaczego zostało mi to oszczędzone. Bo przecież ja jestem jedną spośród wielu, jedną spośród wielu matek, babć...

Bohdan Rożnowski: Dobre życie wymaga też wyodrębnienia tego, co najważniejsze – figury z natłoku napływających bodźców. Z tła, z swoistego szumu informacyjnego – jak sobie z tym radzić?

Stanisława Steuden: Ten szum wynika z wielości różnych rzeczy, które się dzieją – na przykład to jest radio, telewizja, telefon komórkowy, ileś programów w każdym z nich. Teraz chodzi o to, żeby umieć wybierać... To przede wszystkim rodzic czy wychowawca powinien uczyć – powinien mówić dziecku: skoncentruj się na jednym, pomyśl, co w tym zdaniu jest mądrego, przeczytaj fragment książki i powiedz co jest w tym fragmencie fascynującego. A nie wszystko na raz, bo to, w czym uczestniczymy, co nas otacza to jeden wielki szum, który powoduje, że my nie potrafimy dokonać wyboru. Jak dawniej szłam do sklepu papierniczego na zakupy, to wybór był prosty – jedne kredki, jeden papier. W sklepie spożywczym na półkach rozłożone były podstawowe towary – a teraz setki różnych produktów – a dokonywanie wyboru przyprawia o ból głowy, a i jeszcze są dodatkowe reklamy i jakieś promocje. Myślę, że w pewnym momencie trzeba sobie powiedzieć tak – wszystko to jest wartościowe, są różni ludzie i różne potrzeby, ale moje są takie – bo nie wszystko jest dla mnie ważne i nie wszystko jest mi potrzebne.

Bohdan Rożnowski: Jest taki przekaz społeczny, że trzeba mieć więcej. Np. wolności – rozumianej jako więcej alternatyw lub żebyśmy byli bardziej skuteczni, bardziej produktywni, czyli robili więcej zadań w jednym czasie.

Stanisława Steuden: Nie, bo wtedy jesteśmy naprawdę zagubieni... Jeżeli się mówi o tym, że człowiek się zagubił, no to właśnie dlatego, że nie potrafił dokonać właściwego wyboru, nie dokonał jego wzmocnienia lub też nie skonfrontował się z związanymi z nim wymaganiami. Interesujące jest zjawisko określane mianem kryzysu połowy życia, które nie jest przypadkowe. Pierwsza połowa życia zwykle naznaczona jest intensywną realizacją planów życiowych, ale około połowy życia przychodzi moment pierwszego poważnego bilansowania życia i refleksji nad naszymi zyskami i stratami. Często jest to moment zwrotny, który uświadamia nam, że nie wszystko w życiu jest możliwe do osiągnięcia, a nawet jeśli ten bilans jest pozytywny i mamy poczucie spełnienia, to czy wszystko jest nam potrzebne, czy dalsza pogoń za gromadzeniem dóbr ma sens.

Przecież tego wszystkiego ze sobą nigdzie się nie zabierze, ani też nie przetrawi. Mam przykłady ludzi sukcesu, którzy porzucają wszystko co dotychczas i rezygnują ze znakomitej pracy, sukcesu zawodowego, jadą na wieś i tam uprawiają malutką działeczkę i mówią, że nareszcie żyją prawdziwym życiem. Kontemplują życie w ciszy, z dala od zgiełku i burzliwych reklam i co najważniejsze są szczęśliwi...

Bohdan Rożnowski: To jest takie jungowskie – w pewnym wieku odmienić swoje życie – zająć się tym, co najważniejsze...

Stanisława Steuden: W moim przekonaniu człowiekowi niewiele potrzeba, aby był szczęśliwy, szkoda, że do takiego wniosku dochodzimy dość późno. Obecność na rynku i nagromadzenie różnych dóbr nie rozwiązuje naszych problemów egzystencjalnych. Z jednej strony mamy wszystko, ale naprawdę nic nas nie cieszy, bo nie potrafimy tego przerobić ani się w tym zagłębić. Tymczasem trzeba w ciszy spojrzeć głębiej i odkryć wartość tego, co jest podstawowe i ponadczasowe. To inni ludzie, przyroda, wspaniałe dzieła literackie, malarskie, wypielęgnowane ogródki działkowe i zagrody wiejskie, kościoły ze strzelistymi wieżami i miejsca pamięci o tych, którzy są po tamtej stronie życia. To wszystko pozwala nam uwolnić się od szumu medialnego i nadmiaru informacji i pozostać na swoim miejscu.