W wielu debatach na temat nowej metody pracy socjalnej, jaką jest streetworking, w tym na dwóch międzynarodowych konferencjach zorganizowanych w roku 2012 przez Instytut Nauk o Rodzinie i Pracy Socjalnej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II[1], pojawia się pytanie o istotę streetworkingu: do czego ma prowadzić praca z osobą z ulicy i czemu ma zapobiegać? Temu fundamentalnemu zagadnieniu towarzyszą inne pokrewne pytania:

  1. kim jest streetworker: pracownikiem socjalnym realizującym działania pomocowe, ochotnikiem socjalnym, pedagogiem, pracownikiem ulicznym, brakującym ogniwem pomiędzy osobą bezdomną a instytucją pomocy społecznej, wolontariuszem czy może zupełnie kimś innym?
  2. jak ma wyglądać komunikacja interpersonalna, nawiązanie pozytywnych relacji pomiędzy streetworkerem a bezdomnym czy dzieckiem ulicy?
  3. kim jest adresat pracy metodą outreach (reach docierać, out - na zewnątrz), czyli osoba z ulicy, z dworca kolejowego czy autobusowego, z centrów handlowych, z ogródków działkowych i parków, kanałów i węzłów ciepłowniczych, pustostanów, z piwnic czy śmietników?

Wiele cennych wskazówek daje „Międzynarodowy przewodnik metodologiczny po streetworkingu na świecie”, który powstał w 2004 roku w Lille z inicjatywy Międzynarodowej Sieci Streetworkerów Społecznych (Réseau International des Travailleurs Sociaux de Rue)[2]. Doświadczenia streetworkerów z całego świata są fundamentem formułowanej w nim metodologii streetworkingu. Nie jest ona ostateczna, ani nie stanowi obowiązujących standardów dla tych, którzy chcą podjąć się pracy streetworkera. Dlatego warto podjąć starania, by na gruncie polskim wypracować, podobnie jak to jest w innych krajach, własną metodologię i dać odpowiedź na powyższe pytania w oparciu o polskie dziedzictwo intelektualne, kulturowe i duchowe.

Tym, co łączy te pytania i co stanowi punkt wyjścia jest zagadnienie koncepcji człowieka. Nie można wyjść na spotkanie człowieka, nie wiedząc kim jestem i kim jest ten, do którego idę. Koncepcja człowieka pozwoli ustalić jak ma wyglądać praca streetworkera i czemu ma służyć. Dziś w dyskusjach pojawią się liczne i sprzeczne ze sobą odpowiedzi: jedni uważają, iż streetworker ma tylko i wyłącznie towarzyszyć osobie ulicy w jej życiu, dbając o jej godne warunki życia w miejscu, które ona sama wybrała; inni podkreślają potrzebę wypracowania z osobą ulicy tzw. scenariusza życia, który pozwoliłby wrócić do aktywnego życia w społeczeństwie, jeszcze inni, po nawiązaniu pierwszego kontaktu, chcą włączyć osobę ulicy w struktury pomocowe opieki społecznej. Są także, dość interesujące tendencje, by traktować streetworkera jako pracownika socjalnego, który wykonuje swoją pracę nie tylko w kategoriach zawodu, ale także wychowawcy – wychowawcy ulicyj[3].

Niniejszy artykuł chce zaproponować całkiem nowe podejście do rozważań na temat charakteru i celu pracy streetworkera: jego obecność, komunikacja i jego działania mają przywrócić czy obudzić w osobie ulicy potrzebę uczestnictwa i zapobiec alienacji. Fundamentem takiego zabiegu metodologicznego będzie w niniejszej publikacji teoria uczestnictwa wypracowana i zaprezentowana w dziele „Osoba i czyn” przez tomistę i fenomenologa Karola Wojtyłę[4]. Analizuje on problem relacji między osobą a drugą osobą i wspólnotą na gruncie filozoficznym, a interesuje go przede wszystkim aspekt ontologiczno-metafizyczny sporu o intersubiektywność[5].

 

[1] Streetworking. Nowe wyzwania przed praca socjalną, I Międzynarodowa Konferencja Naukowa, 27 lutego 2012r., Granice streetworkingu. II Międzynarodowa Konferencja Naukowa, 7 listopada 2012r.

[2]Réseau International des Travailleurs Sociaux de Rue (Międzynarodowa Sieć Streetworkerów Społecznych), Międzynarodowy przewodnik metodologiczny po streetworkingu na świecie, Lille 2004, s. 18,

http://www.travail-de-rue.net/files/files/Guide2008PL.pdf (data odczytu 25 września 2012r.)

[3] W. Mikołajewicz, Praca socjalna jako działanie wychowawcze, Biblioteka Pracownika Socjalnego, Katowice 1999, s. 11-12, 191, 197.

[4] K. Wojtyła, Osoba i czyn, w: Tenże, Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, TN KUL, Lublin 1994.

[5] „Jego podejście jest zatem odmienne od tych ujęć, które rozpatrują intersubiektywność na płaszczyźnie teoriopoznawczej (Husserl, Ingarden), natomiast jest pokrewne temu, którego zwolennikami są dialogity i Lévinas. O ile Husserl i inni skoncentrowali uwagę na pytaniu czy poznanie drugiego człowieka jest możliwe, a jeśli tak, to czym się charakteryzuje, to polski myśliciel – podobnie jak dialogity i Lévinas – analizuje bardziej fundamentalny problem: czy pozostawanie w relacji z drugą osobą i ze wspólnotą należy do istoty człowieka? Jaki charakter ma ta relacja?”. J. Galarowicz, Imię własne człowieka, s. 162-163.

Autor: Jarosław Jęczeń
Ostatnia aktualizacja: 09.04.2014, godz. 20:06 - Jarosław Jęczeń