Sitting na KUL-u (5-10 V 1988 r.). W 35. rocznicę wydarzeń

Strajki, protesty i manifestacje, jakie miały miejsce w Polsce w 1988 roku, doprowadziły do obrad Okrągłego Stołu i wyborów z 4 czerwca 1989 r., a ostatecznie przyczyniły się do transformacji ustrojowej. W tym kontekście należy także pamiętać o szczególnej akcji podjętej w maju 1988 roku przez studentów KUL-u, stanowiącej przede wszystkim wyraz solidarności ze strajkującymi wówczas robotnikami.

Wydarzenia majowe poprzedziły zapoczątkowane w ostatnich dniach kwietnia strajki w przedsiębiorstwach komunikacyjnych Bydgoszczy i Inowrocławia. Jako następni zastrajkowali hutnicy z Nowej Huty oraz Stalowej Woli. W wielu miastach, zwłaszcza podczas organizowanych przez władze obchodów 1-majowych, dochodziło do masowych manifestacji skierowanych przeciwko władzom państwowym i partyjnym. Protesty szybko rozlewały się po całym kraju. Coraz wyraźniej żądano ponownej rejestracji „Solidarności”, dialogu społecznego i pluralizmu światopoglądowego. Nastroje opozycyjne w całym kraju istotnie wzmogło, ze względu na pamięć o „Sierpniu 80”, przystąpienie 2 maja do strajku pracowników Stoczni Gdańskiej.

W akcję protestacyjną włączyły się również środowiska akademickie, które od wiosennych, rocznicowych i oczywiście nielegalnych obchodów upamiętniających wydarzenia „Marca 68”, intensyfikowały działalność opozycyjną. W tym kontekście na poszczególnych uczelniach pojawiały się postulaty legalizacji NZS-u, rozwijał się podziemny ruch wydawniczy i współpraca z podziemnymi strukturami „Solidarności”, KOR-u oraz KPN-u. W poszukiwaniu nowych dróg aktywności politycznej na uczelniach zaczęto tworzyć nawet podziemne struktury PPS-u (na KUL-u także). W środowiskach akademickich coraz śmielej „testowano” nowe formy oporu, a zwłaszcza te o charakterze politycznych happeningów. W tej ostatniej formie palmę pierwszeństwa w dziele ośmieszania PRL-u bez wątpienia dzierżyła wrocławska „Pomarańczowa Alternatywa”, której akcje, szeroko komentowane w całym kraju, ośmieszając władzę budziły w społeczeństwie odwagę i inspirowały do podejmowania nowych form sprzeciwu wobec ponurej socjalistycznej rzeczywistości.

Po „ofensywie” z marca 1988 roku, kolejnym sprawdzianem postaw opozycyjnych wśród młodzieży akademickiej okazały się obchody 1 i 3 maja 1988 roku, gdy w całym kraju nasiliły się protesty, organizowano kontrpochody 1-majowe, a zwłaszcza nielegalne manifestacje rocznicowe pod pomnikami 3-maja, podczas których najczęściej zgłaszano postulaty demokratyzacji życia społecznego i pluralizmu politycznego.

W środowiskach akademickich w tym czasie odżył postulat legalizacji NZS-u, poparty formalnym wnioskiem złożonym 2 maja do Ministerstwa Edukacji Narodowej. W kolejnych dniach wybuchały na różnych uczelniach strajki studenckie, zapoczątkowane na Politechnice Gdańskiej i Uniwersytecie Gdańskim, stanowiące wyraz poparcia dla strajkujących robotników, a także dające okazję wyartykułowania postulatów środowisk studenckich.

W Lublinie KUL-owska brać studencka uczestnicząca w nielegalnych obchodach rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, stała się obiektem ataków ze strony Służby Bezpieczeństwa. Po zatrzymaniu wielu osób po manifestacji na Placu Litewskim oraz po Mszy św. za Ojczyznę w Kościele o.o. Jezuitów, prowadzono rewizje w mieszkaniach zatrzymanych (głównie na stancjach prywatnych), skutkujące kolejnymi aresztowaniami wśród studentów KUL-u, głównie za posiadanie i kolportowanie nielegalnych wydawnictw i podziemnej prasy.

Wrzenie, jakie powstało po zajściach w Lublinie w dniu 3 maja, doprowadziło następnego dnia do zawiązania spontanicznego, studenckiego wiecu na dziedzińcu Gmachu Głównego KUL. Podczas tego zgromadzenia przemawiali liderzy organizacji studenckich oraz przedstawiciele pracowników, zwłaszcza zdelegalizowanej „Solidarności”. Ci ostatni zdołali ostatecznie przekonać studentów do porzucenia myśli o strajku okupacyjnym, wskazując, że idea ta może być „zwykłą ubecką prowokacją”, która posłuży władzy w jej atakach kierowanych przeciwko katolickiej Uczelni.

Po rozejściu się wiecu grupa aktywistów uczelnianych w tym przedstawicieli Samorządu Studenckiego i NZS-u, odbyła krótką naradę, na której ustalono, że społeczność akademicka KUL musi włączyć się w ogólnopolską akcję protestacyjną, a zwłaszcza nie może uchylić się od obowiązku poinformowania społeczeństwa Lublina o rzeczywistej sytuacji w kraju, co wówczas stawało się szczególnie istotne wobec szalejącej propagandy komunistycznej, która starała się marginalizować fakt istnienia protestów społecznych, nie informując w ogóle w środkach przekazu o wielu manifestacjach i strajkach trwających na terenie kraju.

Na tym spotkaniu za najwłaściwszą, a przy tym całkowicie pokojową formę protestu zgodnie uznano „Sitting”. W konsekwencji już następnego dnia od rana, na schodach przed Gmachem Głównym rozpoczął się uzgodniony „siedzący protest”. Bez wątpienia była to pierwsza tego typu akcja w Lublinie, wcześniej znana jedynie z amerykańskich filmów (np. musicalu filmowego „Hair” w reżyserii Miloša Formana z 1979 roku).

Sitting, który miał charakter rotacyjny trwał do 10 maja. Siedzący i stojący na schodach Uczelni studenci prezentowali transparenty organizacyjne oraz plansze, zawierające hasła oraz informacje o sytuacji politycznej w kraju. Warto przywołać treść kilku z nich, trafnie charakteryzujących nastroje i patriotyczne poglądy protestujących, jak: „BOGU i OJCZYŹNIE – KATOLICKI UNIWERSYTET LUBELSKI”, „KUL Z NARODEM”, „JESTEŚMY ZE STRAJKUJĄCYMI”, „STUDENCI SOLIDARYZUJĄ SIĘ ZE STRAJKUJĄCYMI”, „POZWÓLCIE NAM DECYDOWAĆ”, „DIALOG TAK – PRZEMOC NIE”, „JESTEŚMY PRZECIW STOSOWANIU PRZEMOCY”, „ŻĄDAMY LEGALIZACJI NZS-u”, „ŻĄDAMY WOLNOŚCI DLA NZS I KPN”, „SOLIDARNA MŁODZIEŻ”, „TYLKO WOLNOŚĆ JEST GWARANCJĄ PRAWDY”.

W warstwie informacyjnej pojawiły się plansze o treści: „TRWAJĄ STRAJKI STUDENCKIE”, „POWOŁANO NOWY KOMITET STRAJKOWY W NOWEJ HUCIE”, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ TRWA”, „LUDZIE – STRAJKI TRWAJĄ”.

Zaistniały też plakaty o charakterze humorystycznym, przygotowane prawdziwie w duchu „Pomarańczowej Alternatywy”, takie jak: „STUDENCI NIE BIJĄ MILICJANTUF”, „MŁODZIEŻ Z PARTIĄ – SKOŃCZY”, „BĄDŹ CZUJNY – WRÓG PODSŁUCHUJE” (z karykaturą ówczesnego rzecznika prasowego rządu – z charakterystycznymi wielkimi uszami).

Sitting wzbudził ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców Lublina, przechodzący Alejami Racławickimi zatrzymywali się, wielu z nich spontanicznie chociaż na chwilę dołączało do protestujących. Swoje poparcie dla akcji wyrażali także kierowcy MPK, zatrzymując na chwilę autobusy i trolejbusy na wysokości schodów, często otwierając drzwi i pozdrawiając demonstrantów, np. używając klaksonów. Niektórzy przynajmniej wyraźne zwalniali, by dać w ten sposób pasażerom możliwość zapoznania się z treścią transparentów. Wielu kierowców lubelskiego MPK zostało za to ukaranych mandatami, nakładanymi przez „milicyjną drogówkę”, czyhającą przy skwerze za pobliskim hotelem (gdzie dziś stoi pomnik ks. Idziego Radziszewskiego).

Podczas akcji na schodach do ustawionego wiklinowego kosza zbierano „ofiary” na pokrycie kar pieniężnych zasądzanych przez Kolegium ds. Wykroczeń wobec studentów karanych za udział w 3-majowych protestach. W wielu zakładach Lublina zorganizowano nawet na ten cel specjalne, nielegalne zbiórki, a emisariusze dostarczali uzyskane w ten sposób fundusze na KUL, gdzie często byli obdarowywani „bibułą”, którą następnie kolportowali na terenie swoich zakładów.

Sitting szybko uzyskał „asystę” ZOMO. Służby milicyjne starały się izolować KUL-owski protest od mieszkańców miasta. Czasowo odcinano możliwość przechodzenia chodnikiem po stronie Uczelni, legitymowano obserwujących lub opuszczających zgromadzenie. Prowadzono też ścisły „nadzór fotograficzny”, realizowany przez funkcjonariuszy „ukrytych” za ogrodzeniem Parku Saskiego. Siły porządkowe nie mogły sobie jednak pozwolić na bezpośrednią interwencję – rozgonienie czy nawet aresztowanie demonstrantów, gdyż miejsce protestu, czyli schody i kolumnada były już terenem Uniwersytetu. Wejście w ten obszar służb siłowych, nawet w świetle ówczesnego prawa, było możliwe jedynie za zgodą Rektora.

Wykorzystując swoich współpracowników ulokowanych w administracji KUL, chwilowo doprowadzono do zamknięcia wejścia głównego na teren Uczelni (od Alei Racławickich). Pretekstem miały być rzekome skargi interesantów na blokowanie przez studentów wejścia na Uczelnię. W ten sposób starano się wywrzeć presję na protestujących, a zwłaszcza pozbawić ich perspektywy ucieczki w przypadku ewentualnego ataku ZOMO. Jednak zdecydowana postawa ówczesnego prorektora ds. studenckich ks. prof. Jana Szlagi doprowadziła do „kompromisu z administracją” i wyznaczenia na schodach z prawej strony przejścia dla rzekomych interesantów. Ksiądz prorektor własnoręcznie (białą kredą) wydzielił owe przejście (o szerokości ok. 1 metra), a następnie, przy aplauzie zgromadzonych, wydał pracownikowi administracji polecenie natychmiastowego otwarcia głównych drzwi.

KUL-owski Sitting był zupełnie nową formą protestu, przy tym miał charakter absolutnie pokojowy. Uczelnia pracowała nieprzerwanie. Studenci uczestniczyli w zajęciach, w „okienkach” przyłączali się do protestu i przejmowali od innych na ten czas transparenty, których sukcesywnie przybywało. Na noc składano je w gmachu Uczelni, głównie w siedzibie Samorządu oraz pomieszczeniach studenckich kół naukowych.

Ostatniego dnia protestu, czyli 10 maja, z inspiracji NZS-u, podjęto próbę urządzenia „wielkiego finału” i przeniesienia akcji na UMCS, jednak przechodzący przez teren Uczelni manifestanci zostali zablokowani przez ZOMO przy bramie Konwiktu. W tym czasie oddziały milicji obstawiły także wszystkie pozostałe wyjścia z Uczelni. Protest do wieczora wygasł, jednym z jego happeningowych, ostatnich już elementów, było rzucanie drobnych monet pod stopy stających na ulicy Łopacińskiego formacji ZOMO, z okrzykiem: „Judasze”. Po nadejściu informacji o zakończeniu strajku w Stoczni Gdańskiej, manifestanci uznali swoją misję za zrealizowaną. Sitting wprawdzie się skończył, ale postawy uformowane w uczestnikach podczas jego trwania pozostały w nich już na zawsze. Charakteryzujące ten protest „odważne głoszenie prawdy” można postrzegać jako realizację zadania, jakie Jan Paweł II postawił przed KUL-em podczas swojej wizyty w 1987 roku – gdy powiedział i wielokrotnie powtórzył: „Uniwersytecie – Służ Prawdzie!”.

Zdjęcie 1

Zdjęcie 2

Zdjęcie 3

Zdjęcie 4

 

 

dr Edward Gigilewicz


WSPÓŁPRACA

ikona
ikona
ikona
ikona
ikona