Uroczystość św. Alberta Wielkiego Patrona Wydziału Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II

 

 

Słowo wprowadzenia:

 

 

Nasze dzisiejsze zgromadzenie liturgiczne jest szczególne i to z kilku powodów. Jednym z najważniejszych jest ten, że po wielu latach wracamy do zagubionej i zapomnianej tradycji świętowania patrona naszego Wydziału, św. Alberta Wielkiego. Uświadamiamy sobie dziś, że jesteśmy społecznością ludzi tworzących Wydział Filozofii. Wydział ten rozrasta się, tworząc nowe instytuty (kulturoznawstwa, przyrodoznawstwa i filozofii przyrody, retoryki). Wszystkich nas łączy jedno: poszukiwanie prawdy i jej służenie, by w ten sposób służyć człowiekowi.

Święty Albert Wielki, którego społeczność wybrała na Patrona w roku 1946, gdy został utworzony na Uniwersytecie Wydział Filozofii, wskazuje na logos i etos tego Wydziału. To właśnie święty Albert, w uznaniu za swoją pracę na rzecz szukania prawdy i świadczenia o niej, otrzymał przydomek „wielki”. To on nam dziś przypomina, że celem każdego człowieka, a człowieka nauki szczególnie jest stawać się wielkim, nie tyle w oczach ludzi, co Boga. Droga zaś ku temu prowadzi przez prawdę i świadczenie o niej życiem. Naszą pamięcią modlitewną obejmujemy wszystkich profesorów i studentów, którzy przed nami tworzyli ten Wydział, w sposób szczególny twórców powstałej szkoły filozoficznej, której dziedzictwa jesteśmy spadkobiercami, m.in.: profesorów: J. Kalinowskiego, S. Swieżawskiego, o. M. A. Krąpca, ks. S. Kamińskiego, ks. M. Kurdziałka, ks. K. Wojtyłę, ks. T. Stycznia. To oni przez swoje prace badawcze dawali świadectwo prawdzie, służąc w ten sposób: Bogu, człowiekowi i Ojczyźnie.

 

 

 

 

 

 

ks. prof. Andrzej Maryniarczyk

Wezwanie do szukania prawdy i świadczenia o niej

Logos i etos filozofa

 

Czcigodny Księże Dziekanie,
Czcigodni członkowie Rady Wydziału,
Drodzy adiunkci, asystenci, doktoranci i studenci

 

Teksty Pisma świętego, które odczytujemy w uroczystość św. Alberta Wielkiego patrona naszego Wydziału Filozofii, stawiają przed nami problem mądrości i świadczenia o niej swoim życiem. Mądrość i prawda są przecież celem życia filozofa, który jest ich wiecznym poszukiwaczem. To o takim człowieku mówi pierwsze czytanie z księgi Mądrości: który modlił się i dano mu zrozumienie, wołał i przyszedł do niego duch mądrości. Przeniósł ją nad berła i trony, i w porównaniu z nią za nic miał bogactwa. Umiłował ją nad zdrowie i piękność (7, 7-10).

O tej prawdzie, której mieszkaniem jest mądrość, trzeba nam świadczyć życiem. Stąd przypomina nam ewangelista Mateusz: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście świtałem świata […] Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt, 5, 5-15).

Z tych tekstów biblijnych wyłania się logos i etos filozofa, o którym przypomina nam dziś w sposób szczególny św. Albert, patron naszego wydziału i naszej społeczności filozoficznej, którego Kościół obdarzył tytułem świętego i doktora Kościoła, a jemu współcześni tytułem doctor universalis, a także doctor bonitatis. Kim był św. Albert?

Św. Albert urodził się ok. 1200 roku w Lauingen w Szwabii, a zmarł 15 listopada 1280 roku w Kolonii. Wstąpił do zakonu dominikanów, by swoje życie poświęcić nauce i przepowiadaniu Ewangelii. Jego działalność naukowa i dydaktyczna oraz pisarska przyniosła mu wielką sławę, a co potwierdza nadany mu tytuł „Albert Wielki”. Ulrych ze Strasburga zaświadczał o nim, że był to: „mąż tak dalece Boski we wszelkiej wiedzy, że może być nazwany cudem i podziwem naszych czasów”. A Roger Bacon, dodawał, że „miał taką powagę w życiu jakiej nikt inny w tym czasie [..] gdyż w morzu rożnych autorów orientował się z zadziwiająca łatwością”. Sw. Albert pozostawił po sobie wiele dzieł teologicznych i filozoficznych.

Przez dwa lata pełnił posługę biskupa Regensburga, rezygnując jednak z niej, by dalej prowadzić działalność naukowo-dydaktyczną. Także i ta krótka posługa biskupia zjednała mu opinię człowieka roztropnego i mądrego, z tej racji często – jako biskup – podejmował się roli sędziego-rozjemcy.

W życiu naukowym i badawczym wyróżniał go duch poszukiwania i nieustannych dociekań. Jako zamiłowany przyrodnik, potrafił na swoim osiołku przejechać od Włoch do Opola na Śląsku, by zbierać dane dotyczące fauny i flory i nakreślić unikatowy atlas świata przyrody ówczesnej Europy. Nic dziwnego, że Pius XII roku 1942 ogłosił go patronem studiujących nauki przyrodnicze.

Jednak w dziejach filozofii i kultury łacińskiej zaważył na czymś innym, a mianowicie na recepcji metafizyki Arystotelesa, którą wprowadził do kultury Europy i chrześcijaństwa. To ona miała stać się obroną przed naporem cywilizacji islamskiej, która kulturowo zalewała Europę. Jak trudne to było zadanie – wprowadzić metafizykę Arystotelesa – w krwioobieg chrześcijaństwa, dowiadujemy się od samego Alberta, który z rozżaleniem wyznaje: że „niektórzy ignoranci chcą wszelkimi sposobami zwalczyć posługiwanie się [tą] filozofią [..] i na kształt dzikich bestii przeklinają to, czego nie znają”. Nic więc dziwnego, że kiedy po śmierci jego ucznia Tomasza z Akwinu w 1276 roku abp Paryża Tempier ogłosił potępienie tez Arystotelesa, a wśród nich i Tomasza (m.in. o jedności duszy ludzkiej), 76-letni Albert – jak dowiadujemy się od niektórych historyków - udaje się pieszo z Koloni do Paryża, by bronić prawdy i bronić swego ucznia.

Pisana przez św. Alberta przez wiele lat (do ok. 1270 r.) Encyklopedia filozoficzna obejmowała parafrazy prawie wszystkich dzieł Arystotelesa (a nawet wyszedł poza ich katalog). Czynił to w przekonaniu, że trzeba objaśnić i przekazać kulturze łacińskiej całość filozoficznej i naukowej myśli grecko-arabskiej, gdyż daje to kulturze łacińskiej szansę postępu i rozwoju.

Widząc narastający konflikt pomiędzy filozofią a teologią, który zagrażał tak teologii, jak i nauce (filozofii), św. Albert stanął na stanowisku, że wiedza przyrodzona, której całokształt nazywał za Arystotelesem filozofią, nie grozi konfliktem z teologią, gdyż są to dziedziny różne – zarówno co do przedmiotu, celu jak i metody. Teologia – według św. Alberta - mówi w świetle Objawienia o Bogu jako o dobru najwyższym, uszczęśliwiającym celu ludzkich dążeń, i o pobożności, jako drodze do zjednoczenia z Nim. Filozofia ma dla niego wartość samą w sobie, nie tylko ze względu na usługi świadczone teologii; szuka ona prawdy w obrębie świata, opierając się na rozumie jako ostatecznej instancji. Tę jego postawę przejmie i spopularyzuje św. Tomasz z Akwinu. Z tej racji Alberta możemy też postrzegać jako filozofa, który jest mędrcem i świadkiem prawdy, światłem i solą ziemi. Człowieka, który umie jednać rozum z wiarą, filozofię (naukę) z teologią. Jednać, ale nie utożsamiać, prawda bowiem nie może sprzeciwiać się prawdzie!

II. Czego uczy nas dziś św. Albert Wielki i do czego wzywa? Uczy nas nieustannego poszukiwania prawdy, która daje mądrość i odważnego świadczenia o niej.

Współczesny filozof i humanista niekiedy sprawia wrażenie, że boi się prawdy (lub w jej istnienie nie wierzy) i ucieka od świadczenia o niej.

Współczesnemu filozofowi i humaniście na drodze do poznania prawdy i osiągnięcia mądrości stają na przeszkodzie dwie przeciwstawne pokusy: pokusa absolutyzacji rozumu lub pokusa jego deprecjacji

Skrajny racjonalizm filozofii nowożytnej i współczesnej, który rodził się w łonie filozofii przecież chrześcijańskiej, oderwał rozum ludzki od źródła wszelkiej rozumności, a mianowicie od Boga. Człowiek jest wielki, bo takim czyni go jego własny rozum. Kształcenie rozumu stało się głównym zadaniem i celem. Eksperymenty myślowe, projektowane nowe światy, postęp techniki… to wszystko sprawia, że człowiek zaczyna nie tylko wierzyć w siłę i moc swego rozumu, ale ten rozum zaczyna ubóstwiać, czynić go niejako bogiem. Tak wykształcony rozum nie chce szukać prawdy, on chce ją kreować, ustanawiać…. I tak się rzeczywiście dzieje. Filozof współczesny ogłasza nowe prawdy o Bogu, człowieku, o ludzkiej naturze, o rodzinie, małżeństwie, o świecie.

Z drugiej strony współczesny filozof i humanista staje przed pokusą deprecjacji rozumu. Agnostycyzm, sceptycyzm i relatywizm – posiał pokusę niewiary w rozum ludzki. W jego zdolność do odkrywania prawdy, odnajdywania celu i sensu istnienia i działania bytów. Postmodernistyczna wizja świata i człowieka przypomina heraklitejską rzekę, w której wszystko płynie i nic nie trwa. W tej wizji świata filozofowi i humaniście przydzielono tylko zadanie narratora, opowiadacza. Rejestruje on fakty i zdarzenia. Nie ocenia ich. Nie waży, nie mierzy. Nie wyciąga wniosków. Nie docieka prawdy, gdyż w jego mniemaniu rozum nie jest do tego zdolny, a co ważniejsze, zaczyna wierzyć, że nie ma prawdy.

A co zagraża filozofowi i humaniści, by świadczyć o prawdzie i być solą ziemi? Także i tu możemy wskazać na dwie pokusy: pokusa źle pojętej tolerancji i przenoszenia jej na dziedzinę prawdy oraz pokusa „poprawności” naukowej i politycznej.

Pokusa tolerancji, przeniesiona na pole nauki, skłania nas do unikania rozstrzygnięć, wyciągania wniosków, wartościowania, orzekania prawdy. Filozof tylko referuje, zestawia, analizuje, uzgadnia. Tymczasem właściwe pojęta tolerancja dotyczy w głównej mierze dziedziny realizacji dobra. Dobro można na różne sposoby realizować i osiągać, i to należy tolerować. Jednak nie ma tolerancji w dziedzinie realizacji zła. Podobnie w dziedzinie poznania. Tolerancja może dotyczyć wyboru aspektu poznawania, ale nie głoszenia fałszu. W dziedzinie poznania dąży się do osiągania prawdy (choćby to była prawda aspektywna) i odrzucenia fałszu. Nie ma tolerancji dla fałszu w dziedzinie poznania. W przeciwnym razie zawali się cały gmach poznania. Aspektowość poznania nie oznacza względności prawdy o rzeczy, czy relatywizmu prawdy. Uniwersytet i studia po to są po to by uczyć się poznania prawdziwościowego, a nie poznania tolerancyjnego. Rezygnacja z prawdy jest rezygnacją z ludzkiej racjonalności.

Z kolei pokusa poprawności naukowej i politycznej w dziedzinie filozofii i humanistyki przejawia się w tym, że wstydzimy się tego, że są prawdy wieczne i niezmienne, że są zasady nienaruszalne i obowiązujące… a zaczynamy gonić za tym, co modne, co się podoba…. Zapominamy, że prawda się nie starzeje, tak jak nie starzeje się dobro, cnota i szlachetność… Dlatego sięgając po słowa z Księgi Mądrości (7, 7-10, 15-16) – prosimy: daj nam Boże „słowo odpowiednie myśli i myślenie godne tego, co nam dano. Ty bowiem jesteś i przewodnikiem mądrości, i tym, który mędrcom daje kierunek. W rękach Twoich i my, i nasze słowa, roztropność wszelka i umiejętność działania”. Gdyż Filozof jest po to – jak pisze Arystoteles w Zachęcie filozofii - aby żył ze „wzrokiem skierowanym na naturę i na to, co boskie, i tak, jak dobry sternik, umocniwszy swe życie w tym, co jest wieczne i niezmienne, tam zarzucał kotwicę i żył według własnej woli” (fr. 50).

 

********

 

Św. Albert, którego dziś wspominamy, i którego obraliśmy za patrona wydziału, uczy nas jednania rozumu ludzkiego z rozumem boskim, prawdy ludzkiej z prawdą boską, mądrości ludzkiej z mądrością boską. Stajemy się bowiem mądrzy i wielcy wielkością tej mądrości i prawdy, którą poznajemy i miłujemy. „Boże Ty sprawiłeś, że święty Albert stał się wielkim dzięki umiejętnemu godzeniu ludzkiej mądrości z wiarą objawioną; daj, abyśmy w szkole takiego mistrza przez postęp wiedzy doszli do głębszego poznania i miłowania Ciebie”. Amen

Autor: Andrzej Zykubek
Ostatnia aktualizacja: 20.12.2010, godz. 11:51 - Andrzej Zykubek