„Skończyłeś filozofię? Co będziesz po tym robił?” – te pytania studenci filozofii słyszą na okrągło. Trafną ripostą – według najnowszych statystyk dotyczących rynku pracy – jest: „cokolwiek zechcę”. O modzie na zatrudnianie absolwentów pisze na stronach dziennika „The Guardian” Jessica Sheperd.

 

Dane The Higher Education Statistics Agency (HESA, instytucja zajmująca się zbieraniem i analizą danych dotyczących szkolnictwa wyższego w Wielkiej Brytanii) pokazują, że absolwenci filozofii, kiedyś wyśmiewani jako niezatrudnialni lenie, są coraz bardziej poszukiwani przez pracodawców. Liczba wszystkich absolwentów zatrudnionych zarówno na pełny etat, jak i w niepełnym wymiarze czasu sześć miesięcy po ukończeniu studiów wzrosła o 9% w okresie od 2002/2003 do 2005/2006, natomiast – absolwentów filozofii wzrosła o 13% – pisze Sheperd.

 

Inna instytucja zbierająca dane tego typu, The Higher Education Careers Services Unit (Hecsu), przyznaje, że filozofowie coraz łatwiej znajdują stabilną pracę.

 

W 2001 roku 9,3% absolwentów filozofii odnalazło się w biznesie i sektorze finansowym pół roku po ukończeniu studiów. W 2006 – już 12,2%. W 2001 roku 5,3% trafiało do sektora marketingu i reklamy pół roku po ukończeniu studiów, a w 2006 – już 7,3% – przytacza dane Sheperd.

 

Dlaczego filozofowie są tak cenieni przez pracodawców?

– Potrzebujemy ludzi, którzy są zdolni do poszukiwania różnych podejść i podejmują zagadnienia z otwartym umysłem – odpowiada Lucy Adams, dyrektor kadr w firmie Serco, zajmującej się usługami biznesowymi oraz doradztwem.

– Studia filozoficzne stanowią solidny trening mózgu danej jednostki i dzięki czemu może ona wesprzeć firmy zajmujące się zarządzaniem i konsultingiem takiego typu umiejętnościami, które są im niezbędne i których wymagają klienci. Te umiejętności mogą obejmować zdolność do analizy, jasnego i innowacyjnego myślenia oraz kwestionowania założeń – dodaje Fiona Czerniawska, dyrektor The Managment Consultancies Association.

Deborah Bowman z St. George na Uniwersytecie Londyńskim przyznaje zaś, że zatrudnieniem filozofów jest coraz częściej zainteresowany National Health Service (NHS – służba zdrowia w Wielkiej Brytanii, piąty na świecie pracodawca pod względem liczby zatrudnionych osób – ok. 1,7 mln). Jej zdaniem absolwenci filozofii po podyplomowych kursach medycyny lub pielęgniarstwa są bardzo przydatni: zasiadają w komitetach etyki medycznej, których liczba stale rośnie, prowadzą kursy szkoleniowe z etyki dla pracowników medycznych, specjalizujący się w etyce klinicznej asystują lekarzom i pielęgniarkom. Według Bowman potrzeba też coraz więcej ludzi do komentowania kwestii moralnych w opiece zdrowotnej, np. takich jak aborcja.

Dostrzeżenie przydatności absolwentów filozofii na rynku pracy wiązało się ze zmianą społecznego wizerunku filozofii.

– Przypuszczam, że publiczny wizerunek filozofa oscylował wokół obrazu starożytnego Greka w todze lub niedomytego hipisa, wylegującego się i niezbyt wiele robiącego – zauważa znany filozof Simon Blackburn, profesor Uniwersytetu w Cambridge.

– Rejestruję zmianę w sposobie, w jaki społeczeństwo widzi filozofów. Byłem mile zaskoczony liczbą osób, które przychodzą obecnie na imprezy filozoficzne – dodaje.

Co było motorem tej zmiany? Z pewnością z jednej strony uprzystępnianie czy wręcz popularyzowanie filozofii, w czym pewne zasługi ma Blackburn, a z drugiej strony zmiana programów zajęć na uczelniach – większe ich nawiązywanie do współczesnych problemów społecznych.

– Po II wojnie światowej panował wokół filozofii klimat Wittgensteinowski, co oznaczało, że ci, którzy mu ulegli, byli dumni z tego, że postrzegano jako nieco ezoterycznych i nierobiących nic praktycznego. Było bardzo mało filozofii politycznej, zaś filozofia moralna została oderwana od rzeczywistych problemów moralnych, co spowodowało jej marginalizację. To się zmieniło. Filozofia polityczna jest centralną częścią kursu filozofii w Cambridge – oznajmia Blackburn.

Na pytanie, czy należy świętować ten zwrot pracodawców i społeczeństwa ku filozofom, Blackburn odpowiada jednak, że nie do końca. „Jest to również nieco niepokojące, ponieważ ludzie zwracają się do filozofów, kiedy czują się mniej pewnie i mniej bezpiecznie”.

 

Publikujemy za http://filozofuj.academicon.pl/

Autor: Andrzej Zykubek
Ostatnia aktualizacja: 28.12.2015, godz. 14:22 - Andrzej Zykubek